blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(28)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Magic.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Krajoznawczo

Dystans całkowity:3648.74 km (w terenie 1880.64 km; 51.54%)
Czas w ruchu:226:21
Średnia prędkość:16.12 km/h
Maksymalna prędkość:61.90 km/h
Suma podjazdów:26776 m
Maks. tętno maksymalne:203 (112 %)
Maks. tętno średnie:152 (84 %)
Suma kalorii:200238 kcal
Liczba aktywności:75
Średnio na aktywność:48.65 km i 3h 01m
Więcej statystyk

"Fryzjer na plaży"

Piątek, 26 lipca 2013 Kategoria 50 - 100, Bałtyk, Krajoznawczo, Polska, Świnoujście, Teren
Km: 71.30 Km teren: 40.00 Czas: 04:39 km/h: 15.33
Pr. maks.: 41.80 Temperatura: 30.0°C HRmax: 160160 ( 88%) HRavg 128( 71%)
Kalorie: 4035kcal Podjazdy: 339m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Na dziś zapowiadają straszne upały... Ale wakacji szkoda, więc zbieram się szybciutko po śniadaniu i jadę z postanowieniem, że dziś dojadę do latarni morskiej Kikut - tyle razy tam blisko przejeżdzałem, ale nigdy nie dojechałem do samej latarni.
Włączcie sobie muzyczkę i czytajcie dalej:


Dziś decyduję się na jazdę plażą - po wcześniejszych krótkich próbach dochodzę do wniosku, że nie jest źle, tylko trzeba wiedzieć jak jechać (najlepiej wzdłuż wody, ale nie za daleko, bo suchy piach, i nie za blisko, bo wciąga :-) ).
Przepływam promem w centrum i jak wczoraj jadę w kierunku latarni morskiej.
Wcześniej robię jeszcze kilka zdjęć przy promie.
Czy to jest duży prom? © Magic

A właśnie, że nie - ten jest dużo większy! :-) © Magic

Wędkarze na stanowiskach © Magic

Na wysokości budowy gazoportu nie wjeżdżam w las, tylko jadę na plażę, którą dalej mam zamiar przejechać ponad 20km aż do latarni Kikut.
Jest tu znana w okolicach plaża nudystów, ale jestem za wcześnie, żeby się o tym przekonać - na plaży pojawiają się dopiero pierwsze osoby. Cisza, spokój, jeszcze niezbyt ciepło, jedynie woda nieco zniechęca - w niektórych miejscach niemal całkowicie zielona.
Pogoda i miejsce są tak wakacyjnie rozleniwiające, że pojawia się w mojej głowie "Fryzjer na plaży" (muzyka, którą słuchacie) i tak później brzmi leniwie niemal cały dzień...
Wielki błękit © Magic

Woda dziś jest strasznie zazieleniona © Magic

Widok w stronę nowego falochronu gazoportu © Magic

Wybrzeże Wyspy Wolin - w oddali Międzyzdroje © Magic

Aż do Międzyzdrojów plaża jest dziś idealna dla roweru - jedzie się szybko i bez większych trudności. Większość czasu bez wysiłku jadę ponad 20 km/h (po piasku).
Z czasem jednak robi się coraz cieplej, piasek wysycha, na plaży coraz więcej plażowiczów i tempo spada. Na początku Międzyzdrojów stwierdzam, że to nie ma sensu i schodzę z plaży, żeby ją objechać drogą.
Wjeżdżam do Międzyzdrojów © Magic

Przed ponownym wjazdem na plażę na końcu Międzyzdrojów siadam na chwilę, żeby się napić i zaopatrzyć w picie na drogę - jest już koszmarny upał, a mnie czeka kolejne 10 km po piaszczystej plaży bez żadnej ochrony przed słońcem.
Wchodzę na plaże i znów muszę się przedzierać w tłumie z rowerem (muszę iść), aż wreszcie się nieco rozrzedza i mogę wreszcie wsiąść na rower.
Widok klifu z Międzyzdrojów © Magic

Kuter na plaży © Magic

Chwilkę po wejściu na rower, jadąc brzegiem jeszcze pośród plażowiczów zaliczam zapewne fascynującą dla oglądających glebę - chcę się zatrzymać a tu niespodzianka - SPD się nie wypina i leżę na piasku! Szczęśliwie zatrzymywałem się na prawą nogę, czyli stawałem na górce po prawej. Gdybym zatrzymywał się na lewą nogę, to jeszcze bardziej ekspresyjnie wylądowałbym w wodzie... :-)
Czyżbym dołączył do plażowiczów? Nie! Otóż okazało się, że zgubiłem gdzieś jedną śrubkę od SPD i mi się blok zaczął kręcić zamiast wypinać. Przez kilka minut męczę się z wypięciem buta cały w piachu, spocony brrr....
Wreszcie się udaję i ruszam dalej (na szczęście miałem uniwersalne pedały SPD-platforma i mogłem dalej kręcić bez wpinania się w SPD). Teren staje się trudny do jazdy. Jest co prawda pięknie (po prawej klif), ale wzdłuż wody co chwilę są górki, które powodują, że nie ma dobrego miejsca na jazdę, wszystko wydeptane przez plażowiczów, wśród których muszę kluczyć, piach przesuszony a na dodatek pełno kamieni. Średnia spada mi do ok. 10 km/h a czasami nawet mniej.
Odpoczynek pod klifem © Magic

Klif z drugej strony :-) © Magic

Kuter na horyzoncie © Magic

Głazy Piastowskie - głazowisko pod klifem © Magic

Po około półtorej godziny męki w pięknych i gorących okolicznościach przyrody zbliżam się do plaży w Wisełce. Chciałem co prawda jechać plażą aż do latarni morskiej, ale i tu nie da się plażą przejechać (dużo ludzi), więc zjeżdżam z plaży, ponownie zatrzymuję się na picie, i jadę dalej już lasem.
Brzeg na wysokości Wisełki i Kołczewa © Magic

Plaża w Wisełce © Magic

Takiego parkingu jeszcze nie widziałem! © Magic

Nie idę z plaży - tak będę leżała! © Magic

Przejazd tutejszymi szlakami leśnymi jest wielką przyjemnością po wcześniejszych mękach na plaży. Jednocześnie są tu takie górki, że spokojnie można trenować technikę MTB. Chwilę później jestem już przy latarni. I tu chwilkę odpoczywam. Niestety na tą latarnie nie można wejść - a szkoda, bo zapewne widok jest z niej ciekawy.
Latarnia morska Kikut © Magic

Kikut zdobyty! © Magic

Od latarni zjeżdżam dróżkami leśnymi do Wisełki skąd zielonym szlakiem rowerowym chcę wrócić do Międzyzdrojów - kiedyś już nim jechałem i pamiętam, że trasa jest sympatyczna.
Po drodze zatrzymuję się nad jeziorem Wisełka - wreszcie mogę się tu opłukać w słodkiej wodzie, wreszcie nic się nie klei, nie jest słone i w ogóle jest super! Przez chwilę chciałem cały wskoczyć do wody, ale bałem się, że później w lesie zbyt szybko nie wyschnę, a jeszcze miałem kawałek do przejechania.
Łabędzie na jeziorze Wisełka © Magic

Jezioro Wisełka © Magic

Droga przez Woliński Park Narodowy © Magic

Brama wejściowa do Rezerwatu Pokazowego Żubrów © Magic

Z Międzyzdrojów wracam już głównie asfaltem (i kawałek przez Łunowo i Przytór). Jedzie się szybko, ale jest gorąco - marzę o chłodnej kąpieli...
Ten to ma rowerów do wożenia! © Magic

Dyscyplina musi być! © Magic

Żaglówka na © Magic

/1419631

Tym razem na Wolin - do Międzyzdrojów

Czwartek, 25 lipca 2013 Kategoria 25 - 50, Krajoznawczo, Polska, Świnoujście, Teren
Km: 47.76 Km teren: 24.00 Czas: 02:42 km/h: 17.69
Pr. maks.: 35.60 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 3479kcal Podjazdy: 188m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Po wczorajszej długiej rundzie po Uznamie, tym razem wybieram się na Wolin. Dziś jest niebo zachmurzone, więc korzystam z tej pogody (w słońcu jest za gorąco na długie wyprawy).
W Świnoujściu przeprawiam się na Wolin promem łączącym dwie wyspy.
Przeprawa promowa w centrum Świnoujścia © Magic

Z promu jadę zielonym szlakiem rowerowym w kierunku latarni morskiej. Szlak odbija na wysokości budowy gazoportu w prawo w las, w kierunku Międzyzdrojów.
Kawałek dalej dojeżdżam do wieży dawnej baterii Goeben, a dziś wieży obserwacyjnej wykorzystywanej przez nadleśnictwo. Po raz pierwszy udaje mi się tu dojechać, gdy ktoś jest w środku i można wejść na wieżę.
Wieża dowodzenia Baterii Goeben © Magic

Widok w stronę Świnoujścia - widoczna budowa gazoportu © Magic

Widok w kierunku Międzyzdrojów © Magic

Po kilku minutach obserwacji jadę dalej - szlak prowadzi lasem, drogami leśnymi z dość częstymi odcinkami piaszczystymi. Jest tu dość dużo wczasowiczów, którzy wyraźnie męczą się na piachu...
W kilku miejscach widać po drodze umocnienia, bunkry i budynki wojskowe - teren ten był wykorzystywany najpierw przez wojska niemieckie, a później przez LWP.
Bunkry koło Międzyzdrojów © Magic

W Międzyzdrojach jak to w Międzyzdrojaach - tłum straszliwy. Nie da się jechać deptakiem rowerem (bo za dużo ludzi), więc duży odcinek muszę prowadzić rower.
W Międzyzdrojach © Magic

Za Międzyzdrojami wjeżdżam jeszcze na Kawczą Górę (ok. 60 m n.p.m.) - podjazd jest dość wymagający, ale pociesza mnie dziewczynka, która woła "Mamo! Mamo! Zobacz! A ten pan wjechał!" :-)
Niestety muszę wracać, bo kończy mi się czas - zawracam, początkowo miłym zjazdem leśną ścieżką, potem przez Międzyzdroje i z Międzyzdrojów szlakiem pieszym, który okazuje się być rozkopany na znacznej długości - budują gazociąg. Na szczęście, choć mnóstwo piachu, da się tu jakoś przejechać do Łunowa.
Droga powrotna - tu kładą gazociąg © Magic

W międzyczasie chmury ustępują i robi się niezła "parówa". Przedzieranie się piachami nie należy w takich warunkach do przyjemności. Łatwiej robi się po wjechaniu na asfaltowo-betonowe drogi w Łunowie i Przytorze.
W Przytorze fotografuję zabytkową chatę krytą strzechą - ciekawe jak długo jeszcze postoi, żal patrzeć...
Chata w Przytorze © Magic

Za Przytorem jeszcze parę km i jestem na promie powrotnym do Świnoujścia.
Prom Karsibór © Magic

Widok z Promu na Starą Świnę i Kanał Piastowski © Magic

Płynę! © Magic

/1419631

Większa runda po Uznamie

Wtorek, 23 lipca 2013 Kategoria 50 - 100, Bałtyk, Krajoznawczo, Niemcy, Świnoujście
Km: 89.32 Km teren: 18.00 Czas: 07:00 km/h: 12.76
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 12082kcal Podjazdy: 265m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Wreszcie mam więcej czasu na rower - korzystam więc z okazji i wyjeżdżam dość wcześnie na objazd wyspy Uznam. Wyjeżdżam wcześnie, bo ma być dziś niezły upał...
Na początek kieruję się do Kamminke. Granicę przekraczam w miejscu, gdzie niemal już nie widać, że to granica.
Tu była kiedyś pilnie strzeżona granica © Magic

Kilkaset metrów dalej decyduję się wjechać na górę Golm - na niemiecki cmentarz wojenny.
Cmentarz na górze Golm © Magic

Cmentarz jest dobrze utrzymany, znajduje się tu też niewielka izba pamięci, można pochodzić, podumać... ale najbardziej daje mi do myślenia następujący komunikat:
Wstyd czytać takie informacje © Magic

Krzyże na cmentarzu © Magic

Po niezbyt długim postoju na cmentarzu jadę dalej do Kamminke. Pogoda jest ładna, port przytulny - jest bardzo sympatycznie.
Port w Kamminke © Magic

Pomnik rybaka w Kamminke © Magic

Nawet tu można wynająć rower © Magic

Ulice Kamminke © Magic

Domek w Kamminke © Magic

Kawałeczek za Kamminke jest lotnisko Heringsdorf - trafiam tu akurat w momencie, gdy ląduje całkiem spora grupa spadochroniarzy.
Spadochroniarze na lotnisku Heringsdorf © Magic

Lotnisko Heringsdorf © Magic

Dalej jadę ścieżką rowerową w kierunku miasta Usedom (Uznam), po drodze wypijam kawkę, a ze ścieżki odbijam w Stolpe, żeby zobaczyć zamek w Stolpe i pojechać nieco inną trasą niż zawsze.
Ścieżka rowerowa koło Stolpe © Magic

Pomnik "ofiar" w Stolpe © Magic

Ten pomnik mnie dość zafrapował... Prawdą jest, że i po niemieckiej stronie były ofiary wojny, ale żeby pisać o "pamięci ofiar" na pomniku przedstawiającym niemieckiego żołnierza z granatem w ręku, to dość dziwna interpretacja historii... Zresztą, czy ten żołnierz wygląda na ofiarę czy może bardziej na oprawcę???
Zamek w Stolpe © Magic

Za Stolpe wjeżdżam w polną drogę - skrót w kierunku Peenebrücke - mostu łączącego Uznam z lądem, do którego zamierzam dojechać.
Panorama Usedom © Magic

Objeżdżam Usedomer See i w Ostklune spotyka mnie niespodzianka - okazuje się, że tu nie ma mostu! Na szczęście jest przeprawa promowa dla pieszych i rowerzystów :-) Kosztuje 1 Euro - akurat stać mnie, żeby z niej skorzystać, więc płynę!
Przeprawa "promowa" w Klüne © Magic

Kościół w Mönchow © Magic

Przed Peenebrücke trafiam jeszcze do Karnina - tu znajduje się Hubbrücke Karnin - właściwie to nie jest most, tylko pozostałości zwodzonego mostu kolejowego łączącego przed wojną Świnoujście z lądową częścią Niemiec. Most ten był w latach 30-tych jednym z najnowocześniejszych tego typu mostów.
Eisenbahnhubbrücke Karnin © Magic

Peenebrücke - jeden z dwóch mostów łączących Uznam z lądem © Magic

Po dojechaniu do Peenebrücke zawracam i kieruje się teraz w kierunku morza przez Usedom.
Usedom © Magic

Po drodze zajeżdżam jeszcze do kilku miłych, wakacyjnych miejscowości, m.in. Krienke, Morgenitz, Balm, Neppermin, Pudagla.
Neppermin © Magic

Żaglowiec na Nepperminer See © Magic

Wiatrak w Pudagla © Magic

Zamek w Pudagla © Magic

Po dojechaniu do morza, wracam ścieżką rowerową do Świnoujścia. Jedzie się, jak zawsze, miło i przyjemnie. Po drodze poznaję jeszcze smak prawdziwego niemieckiego radlera - przy takim upale smakuje wyśmienicie, zupka rybna też :-)
Ścieżka rowerowa wzdłuż brzegu morza koło Bansin © Magic

Kołobrzeg, Świnoujście czy Heringsdorf - Peru jest wszędzie! :-) © Magic

/1419631

Zachód nad Bałtykiem

Poniedziałek, 22 lipca 2013 Kategoria < 25, Bałtyk, Krajoznawczo, Niemcy, Polska, Świnoujście, Teren
Km: 18.55 Km teren: 8.00 Czas: 01:14 km/h: 15.04
Pr. maks.: 48.30 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: 586kcal Podjazdy: 132m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Z rana zdecydowałem się pojechać popodziwiać wschód słońca na plaży (efekt poniżej). To, co zobaczyłem zdopingowało mnie do wieczornego wyjazdu na zachód słońca / wschód księżyca.
Wschód słońca w Świnoujściu © Magic

Pojechałem dużo wcześniej, bo myślałem, że może ciekawym miejscem na sesję będzie punkt obserwacyjny nad Ahlbeckiem. Niestety, miejsce to było jedynie ciekawe dla mnie jako rowerzysty (fajne górki do podjeżdżania), ale widok z góry marny - korony drzew i tylko mały wycinek niemieckiego wybrzeża - zero widoczności w kierunku Świnoujścia. Po prostu drzewa za wysokie urosły... :-)
Zjechałem więc szybko na plażę i tu się rozstawiłem ze sprzętem na obserwację. Co widziałem, poniżej pokazałem.
Aktywny wieczór seniorów © Magic

...i aktywny wieczór juniorów © Magic

Panorama Świnoujścia - latarnia morska i gazoport © Magic

I widok na niemiecką stronę (Ahlbeck i Heringsdorf) © Magic

Kite na księżycu :-) © Magic

Zachód słońca © Magic

Moon, Luna, Księżyc, Mond... nad Świnoujściem © Magic

Po zakończonej sesji powrót plażą do Świnoujścia.
/1419631

Rundka po Uznamie

Niedziela, 21 lipca 2013 Kategoria < 25, Bałtyk, Krajoznawczo, Niemcy, Świnoujście, Teren
Km: 24.28 Km teren: 0.00 Czas: 01:35 km/h: 15.33
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 28.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1783kcal Podjazdy: 74m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Mam niewiele czasu, więc wybieram się na krótką rundę po wyspie Uznam.
Początkowo kieruję się do granicy, wzdłuż której można zaliczyć przyzwoitą traskę MTB.
Granica polsko-niemiecka koło Świnoujścia © Magic

Jest gorąco i sucho, więc w lesie mnóstwo piachu, ale daję radę. Warunki jazdy poprawiają się nad jeziorem Wolgastsee, gdzie przygotowana jest dobra droga zarówno dla pieszych jak i rowerzystów.
Wolgastsee © Magic

Od Wolgastsee kieruję się do Heringsdorfu, tam muszę rozeznać kwestię parkingu, bo wieczorem wybieramy się tu na monodram Danuta W.
Domek przy drodze © Magic

Krajobrazy wyspy Uznam © Magic

Krajobrazy wyspy Uznam © Magic

Z Heringsdorfu wracam do Świnoujścia ścieżką rowerową wzdłuż morza.
/1419631

Na zwiady trasą MTB Połczyn

Niedziela, 7 lipca 2013 Kategoria 50 - 100, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren, Złocieniec
Km: 65.30 Km teren: 18.00 Czas: 03:32 km/h: 18.48
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 4796kcal Podjazdy: 321m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Jadę w kierunku Połczyna, żeby przejechać trasę maratonu MTB.
Ścieżką rowerową dojeżdżam aż do miejsca skrzyżowania z trasą i tam na nią wjeżdżam.
Kościół w Siecinie © Magic

Przystanek na ścieżce rowerowej w Toporzyku © Magic

Po drodze mijam parę ciekawych miejsc, m.in. Maxlandię :-)
Wolna Republika Maxlandia © Magic

Po wjechaniu na trasę maratonu zaczynają się "schody" - muszę przedzierać się dość zakrzaczonymi odcinkami a na koniec trafiam na płot, który mnie zatrzymuje na dłużej. Ostatecznie docieram ponownie do trasy maratonu i... widzę przed sobą niezły zjazd, którym ciężko nawet zejść. Schodzę do strumyka, wzdłuż którego prowadzi dalej trasa. Muszę przyznać, że jest baaaardzo wymagająca technicznie.
Trasa maratonu MTB w Połczynie © Magic

Niestety chwilę później pada mi bateria w GPS'ie - moim przewodniku po trasie, a że nigdzie w pobliżu nie ma sklepu z bateriami, decyduję się wrócić do Złocieńca. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę i przejadę całą trasę.
/1419631

Powrót na Pojezierze Drawskie - szlakiem Drawy i Siecina

Sobota, 6 lipca 2013 Kategoria 50 - 100, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren, Złocieniec
Km: 50.62 Km teren: 30.00 Czas: 02:34 km/h: 19.72
Pr. maks.: 48.80 Temperatura: 21.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 387m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Korzystając z ładnej pogody wyrywam się na przejażdżkę szlakami Pojezierza Drawskiego. Początkowo jadę zielonym szlakiem rowerowym, od którego odbijam przed Gronowem w kierunku Rakonia.
Wąsawa tuż przed wpłynięciem do Drawy - kiedyś "kolorowa" rzeka © Magic

Rzeka Rakoń - kolejny dopływ Drawy © Magic

Zatrzymuję się na mostku nad Rakoniem, żeby nieco odetchnąć i nacieszyć się przyrodą. Słońce zaczyna mocniej świecić, a w lesie miły chłodek.
Kawałek za Rakoniem zauważam inny szlak rowerowy, o którym wcześniej nie wiedziałem - tym razem jest to drawski szlak. Prowadzi dość ciekawie - będę próbował w przyszłości przejechać go całego. Doprowadza mnie do Kokny.
Kokna - dopływ Rakonia © Magic

Po kolejnym przystanku nad Kokną kieruję się początkowo lasami, a później asfaltem do Ostrowic. Wracam na zielony szlak rowerowy, którym aż do Chlebowa jadę bez zbaczania z wyznaczonej trasy.
Kościół w Ostrowicach © Magic

Niespodzianka spotyka mnie koło Szczycienka, gdzie dowcipny władca ziemski zagrodził drogę płotem. Najwyraźniej nie tylko ja miałem w tym miejscu problem, bo w dość masywnym płocie była już dziura, którą dało się przedrzeć z rowerem.
Szlak koło Szczycienka - prowadzi przez dziurę w płocie © Magic

Kamień pamiątkowy w Chlebowie z czasów I Wojny Światowej © Magic

Za Chlebowem kieruję się do ścieżki rowerowej, którą wracam do Złocieńca.
Padalec na szlaku © Magic

Aleja grabowa w Złocieńcu © Magic

/1419631
/1419631

Powrót z Wdzydz

Niedziela, 16 czerwca 2013 Kategoria >100 km, Kaszuby, Kociewie, Krajoznawczo, Polska, Teren, Wda, Wdzydze
Km: 100.99 Km teren: 71.00 Czas: 06:14 km/h: 16.20
Pr. maks.: 47.30 Temperatura: 16.0°C HRmax: 154154 ( 85%) HRavg 124( 68%)
Kalorie: 5027kcal Podjazdy: 559m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Oj joj joj joj....! Ciężka noc była... Niby zasnąłem szybko, ale moje nogi nie mogły się w ogóle ułożyć po jeździe - całą noc coś nie pasowało. Na dodatek około pierwszej przyszła krótkotrwała ale intensywna ulewa, wichura i burza.
No ale rano już było OK - pobudka o 8.00, śniadanko w pięknych okolicznościach przyrody, krótka wizyta na wieży widokowej i w trasę!
Wieża widokowa we Wdzydzach © Magic

Panorama jeziora Wdzydze © Magic

Widok z wieży © Magic

Rozumiem, że miło i przyjemnie, ale zastanawiało mnie jak ten turysta przetrwał wichurę i burzę w tym miejscu :-)
Nocleg gratis :-) © Magic

Wyruszam z Wdzydz znanym mi już z wcześniejszych przejazdów czerwonym szlakiem pieszym na wschód. Później przerzucam się na szlak zielony aż do Wojtala i dalej.
Ostatnie spojrzenie na Wdzydze © Magic

Nasi tu też byli © Magic

Czy tu można jeszcze cokolwiek robić...? © Magic

Śluza na kanale Wdy © Magic

Młyn wodny w Wojtalu © Magic

Wda koło Wiecka © Magic

Dość długo jadę wzdłuż Wdy. Płynie ona pięknymi terenami, ale niestety, ze szlaku nie jest to aż tak bardzo widoczne - wbrew pozorom nie widać z niego wielu fragmentów rzeki.
W okolicach Czarnej Wody żegnam się z Wdą i ruszam dalej niebieskim szlakiem rowerowym w kierunku Starogardu. Szlak prowadzi głównie lasami, momentami jest bardzo dużo piachu (jak i wcześniej).
Kanał Wdy koło Studzienic © Magic

Po drodze zatrzymuję się na chwilę w Kaliskach, żeby uzupełnić zapasy napojów, Dunajkach na obiad i przejeżdżam Zblewo.
Kościół w Kaliskach © Magic

Bar Dunajki © Magic

Obiadek po drodze © Magic

W Zblewie przyspieszam - przerzucam się na asfalty, żeby szybciej dotrzeć do domu. Ostatni w ten weekend spływ kajakowy zauważam przejeżdżając przez Wierzycę w Żabnie.
Wierzyca koło Żabna © Magic

Za Wierzycą wjeżdżam na znane mi dużo lepiej trasy i spokojnie kończę dzień.
Tym razem, pomimo podobnego dystansu, nogi już nie cierpią - tej nocy jakby nigdy nic wszystko jest OK. Cierpi za to bardzo dupa - wczorajsza i dzisiejsza jazda terenowa z plecakiem na ramionach tak dała się jej we znaki, że od połowy dnia robiłem dużo rzadsze przystanki - każde wsiadanie na rower wiązało się z późniejszym kilkuminutowym próbowaniem usadowienia się na siodełku. Nie było łatwo, oj nie! :-)
/1419631

Fojutowo - Wdzydze

Sobota, 15 czerwca 2013 Kategoria 50 - 100, Bory Tucholskie, Kaszuby, Krajoznawczo, Polska, Teren, Wda, Wdzydze
Km: 98.84 Km teren: 65.00 Czas: 06:03 km/h: 16.34
Pr. maks.: 48.80 Temperatura: 23.0°C HRmax: 164164 ( 91%) HRavg 136( 75%)
Kalorie: 5537kcal Podjazdy: 580m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Wykorzystując wyjazd do Fojutowa wracam rowerem do domu. I etap (dziś) kieruję się do Wdzydz a jutro dalej.
Zaczynam od zwiedzenia najdłuższego w Polsce akweduktu.
Akwedukt w Fojutowie - górą płynie Wielki Kanał Brdy a dołem Czerska Struga © Magic

Akwedukt w Fojutowie widziany od strony Czerskiej Strugi © Magic

Potem robimy małe kółeczko w 3-osobowym teamie i po krótkiej przerwie na lody sam ruszam dalej - zielonym szlakiem wzdłuż kanału Brdy.
Bobry rządzą w tej okolicy © Magic

Przed Rytlem droga prowadzi skarpą - na prawo kanał Brdy a na lewo dość sporo w dół sama Brda. I tu i tu widać duże ilości kajakarzy korzystających z pogody i uroków okolicy. W Rytlu widzę "kumulację" - kilkadziesiąt kajaków na brzegu Brdy.
Rytel w pełnej krasie © Magic

Spływ na Brdzie w Rytlu © Magic

Z Rytla jadę w kierunku Zapory (Mylof), gdzie zawsze można zjeść smacznego pstrąga. Tu zaczyna się Wielki Kanał Brdy.
Zapora (Mylof) - początek Wielkiego Kanału Brdy © Magic

Zapora (Mylof) - stopień wodny na Brdzie © Magic

Po dobrym obiedzie jadę dalej szlakami w kierunku Parku Narodowego Bory Tucholskie. Pogoda się robi "niefotograficzna", więc przemykam szybko parkiem (przy okazji zauważam ciekawe miejsca do dokładniejszego zwiedzenia w przyszłości) i znów znajduję się nad Brdą (w Drzewiczu).
Park Narodowy Bory Tucholskie - wjazd © Magic

Brda wypływa z jeziora Łąckie © Magic

Z Drzewicza kieruję się na Brusy. Kawałek dalej odkrywam nową ścieżkę rowerową - genialny pomysł w tym miejscu!
Ścieżka rowerowa z Wielkich Chełmów w kierunku Drzewicza © Magic

Dalej kieruję się najkrótszą drogą (wg GPS'a) do Wdzydz. Przed Leśnem zbaczam jednak widząc drogowskaz na kamienne kręgi - o tych wcześniej nie słyszałem.
Kamienne kręgi koło Leśna © Magic

Później pędzę już do "mety" - mam coraz większą ochotę odpocząć we wdzydzkim klimacie. Udaje mi się dojechać ponad godzinę przed zachodem, więc mogę spokojnie się odświeżyć, dobrze zjeść i nabrać energii na kolejny dzień przy muzyce "live" w stanicy wodnej.
Wieczór nad Wdzydzami © Magic

Nieoczekiwana atrakcja - przelot lampionów © Magic

/1419631

Miał być test trasy maratonu...

Niedziela, 19 maja 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: 58.99 Km teren: 39.00 Czas: 03:14 km/h: 18.24
Pr. maks.: 47.80 Temperatura: 23.0°C HRmax: 167167 ( 92%) HRavg 131( 72%)
Kalorie: 2946kcal Podjazdy: 498m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
...i znowu nie wyszło...
Wyjechałem z domu z mocnym postanowieniem, że tym razem przejadę całą trasę maratonu. Zaczynam od "rozgrzewki" starym szlakiem przez Małżewo do Młynków.
Tuż za Turzem nie mogę sobie odmówić zdjęcia na polu rzepaku - wyraźny ślad prawdziwej wiosny...
Rzepak rozkwitł na dobre © Magic

Jeszcze przed Młynkami niespodzianka - spotykam grupkę tczewskich rowerzystów. Niestety jadą w przeciwnym kierunku, ale spędzą dłuższy czas na plaży w Siwiałce - jak mi się uda, to tam ich jeszcze złapię. Tak czy inaczej nie rezygnuję z przejazdu trasy maratonu - muszą ją wreszcie w całości objechać!
Dojeżdżam do Jeziora Zduńskiego i zaczynam objazd. Wszystko idzie bardzo dobrze - najpierw płaski i szybki odcinek wzdłuż Zduńskiego, potem fantazyjny singielek wzdłuż Jeziora Szpęgawskiego (niestety mocno zarasta wiosną!) i wjeżdżam w szpęgawskie lasy. Przejeżdżam ochoczo początek "odcinka specjalnego" z niezłymi pagórkami, ale coś jest nie tak z przerzutkami... No i stało się - na siódmym/ósmym kilometrze zrywa mi się linka tylnej przerzutki... Wrrrrr...
Chcę ją naprawić, ale po minucie chmura komarów zmusza mnie do dalszej jazdy - jest ich tyle, że nie można nawet na chwilę się zatrzymać. Niestety jazda pagórkami jest praktycznie niewykonalna bez tylnej przerzutki, więc decyduję odpuścić i kieruję się do jeziora Jamertal i drogi w kierunku Ciecholew i później Siwiałki. Po drodze zauważam, że w miejscu, gdzie wcześniej nie mogłem odnaleźć trasy maratonu, teraz zostały poprawione strzałki (a jednak były źle powieszone!).
Ciecholewy - z tej strony jeszcze tu nie wjeżdżałem © Magic

Mimo nie działającej przerzutki bez większych problemów dojeżdżam do Siwiałki, gdzie znajduję wcześniej spotkaną grupkę. Jak tylko pojawi się wpis Nefre opisujący ich wycieczkę, to go tu podlinkuję. Już jest!
Po dłuższym lenistwie na brzegu jeziora i prowizorycznej naprawie przerzutki jadę do stajni, gdzie Beata szaleje konno :-)
Weekendowe patataje © Magic

Po sesji zdjęciowej kierujemy się na obiad (ja rowerem) - najpierw do Godziszewa, gdzie, niestety, jest impreza zamknięta, a później do Damaszki.
Po obiedzie robię jeszcze małe kółeczko przez Małżewo.
Droga do Turza © Magic

Jestem już prawie w domu, gdy zauważam czającego się ciekawego ptaka.
Przyczajona czajka © Magic

No i tak daję się mu zaintrygować, że z krótkiego przystanku robi się cała sesja zdjęciowa...
Czajka w locie © Magic

Czajka ponad dachami © Magic

...I jeszcze jedna czajka :-) © Magic

Gdy już skończyłem fotografować czajki, to, idąc za ciosem, moją uwagę (i obiektyw) przyciągnęło pole rzepaku :-)
Rzepak w całej krasie © Magic

Rzepakowa droga © Magic

...I rzepak we własnej osobie © Magic

Fotografując rzepak odbyłem też interesującą rozmowę z oblatującą mnie dookoła czajką, a jak się wreszcie oderwałem od aparatu, to trzeba było wracać na dobre do domu...

Znów wyłączyłem śledzenie w trasie... Jakaś moja niebywała skłonność...
/1419631
/1419631

PS.
No i wreszcie jestem na bieżąco z moim bikelogiem!!!

kategorie bloga

Moje rowery

Bielik 1662 km
Tranquill 11764 km
Penny - rower żony :-) 1425 km
Rower taty 1251 km
Inne rowery, taki np. Jaguar :-) 177 km
Trenażer 500 km
Ferrari 3169 km
Kajak 85 km

szukaj

archiwum