blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(28)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Magic.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Wdzydze

Dystans całkowity:499.01 km (w terenie 311.80 km; 62.48%)
Czas w ruchu:28:26
Średnia prędkość:17.55 km/h
Maksymalna prędkość:48.80 km/h
Suma podjazdów:3478 m
Maks. tętno maksymalne:164 (91 %)
Maks. tętno średnie:137 (76 %)
Suma kalorii:23676 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:83.17 km i 4h 44m
Więcej statystyk

Wdzydze w deszczu i wietrze

Niedziela, 1 grudnia 2013 Kategoria 25 - 50, Kaszuby, Polska, Teren, Wdzydze
Km: 38.70 Km teren: 37.20 Czas: 02:42 km/h: 14.33
Pr. maks.: 40.10 Temperatura: 5.0°C HRmax: 163163 ( 90%) HRavg 137( 76%)
Kalorie: 3013kcal Podjazdy: 469m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Od mniej więcej dwóch tygodni chodziła mi po głowie myśl, żeby odwiedzić jeszcze w tym roku Wdzydze. No i tak chodziła, chodziła aż wychodziła :-) Co prawda prognoza była kiepska (mocne wiatry i przelotne deszcze), ale się zebrałem i pojechałem.
Jeszcze jadąc samochodem słyszę, że na Pomorzu zapowiadane są silne wiatry i temperatura odczuwalna do -10 stopni... No ale nic - dam radę! Dojeżdżam do Wdzydz, a tam pustki - nie ma nawet gdzie samochodu postawić: stanica zamknięta, skansen zamknięty, restauracje pozamykane. Koniec świata... Wracam do Gołunia (bo tu widziałem ludzi) i parkuję koło ośrodka Gołuń. Przy ośrodku bardzo nieprzyjemnie wieje, ale jak tylko wjechałem rowerem do lasu, od razu zrobiło się przyjemniej - wiatru nie czuć i jakby z 10 stopni cieplej. Wjeżdżam na zielony szlak i zaczynam objazd jeziora.
Między Zabrodami a Lipą mijam panią biegającą szlakiem - jest to jedna z trzech osób, które widziałem dziś na szlaku (pozostałe dwie jechały quadem).
W Lipie podziwiam deszcz padający poziomo i fale jeziora niewiele ustepujące morskim.
Przed Półwyspem Lipa deszcz padał poziomo © Magic

W lecie jest tu tłum, a teraz pustki © Magic

Jadę dalej © Magic

Za Wdzydzami Tucholskimi napotykam kilka miejsc ze świeżymi śladami po bobrach. Zastanawiam się, gdzie one tu mieszkają - na rzekach budują żeremia, a na jeziorze?
Deszcz cały czas pada... (A miały być przelotne)
Barykada na szlaku © Magic

Tu był sprawca © Magic

Ścieżka wzdłuż jeziora © Magic

Jezioro widziane ze wschodniego brzegu © Magic

Kolejne ślady po bobrach © Magic

Za Borskiem miałem jechać kawałek asfaltem, ale ponieważ widzę, że czarny szlak pieszy jest na nowo oznaczony, zdecydowałem się nim dojechać do Przytarni. No i to był mój największy dziś błąd. Nie dość, że szlak jest wytyczony typowo dla pieszych, to jeszcze prowadzi ścieżkami leśnymi i łąkami, gdzie nie da się jechać oraz bardzo błotnistymi drogami. 4 km szlaku męczę w 40 minut, a na koniec wyjeżdżam na drogę z całymi przemoczonymi butami (aż mi w nich chlupie) - masakra jakaś... Ten odcinek zdecydowanie odradzam rowerzystom, a nawet pieszym jak jest mokro.
Po powrocie na normalną drogę jedzie mi się dużo lepiej (pomimo chłodu od mokrych stóp). Zatrzymuję się jeszcze na chwilę za Przytarnią, żeby zrobić zdjęcia jeziora od zachodniej strony. Pada coraz mocniej.
A tu widok z zachodniego brzegu © Magic

Chwilę później zaczyna mi zacinać się łańcuch, nie mogę używać środkowej przedniej tarczy, co dodatkowo spowalnia moją jazdę, ale daję radę. Pogoda jest na tyle zła, że marzę już o ciepłym samochodzie.
W pobliżu Jeziora Radolnego spotykam quadowców, którzy wcześniej mnie wyprzedzili, a teraz męczą się z przejazdem przez strumyk. Ja mykam obok nich kładką i jadę dalej.
Koło Czarliny zauważam, że mam wygiętą przerzutkę - widocznie zaszkodził jej zacinający się łańcuch. Robi się gorąco, bo przecież muszę dojechać do samochodu a to jeszcze z 6 kilometrów. Kawałek dalej, w lesie łańcuch spada z największej tylnej zębatki i męczę się kilka minut z jego założeniem. Przy okazji zauważam, że uszkodzone jest też jedno z kółek prowadzących łańcuch - oj większa naprawa przed nami...
Ostatecznie, mimo wszystkich przygód udaje się dojechać do Gołunia, gdzie szybko pakuję rower i siebie do samochodu, żeby jak najszybciej włączyć ogrzewanie.
Tak czy inaczej udało się zrealizować plan chodzący wcześniej po głowie! :-)
/1419631

Powrót z Wdzydz

Niedziela, 16 czerwca 2013 Kategoria >100 km, Kaszuby, Kociewie, Krajoznawczo, Polska, Teren, Wda, Wdzydze
Km: 100.99 Km teren: 71.00 Czas: 06:14 km/h: 16.20
Pr. maks.: 47.30 Temperatura: 16.0°C HRmax: 154154 ( 85%) HRavg 124( 68%)
Kalorie: 5027kcal Podjazdy: 559m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Oj joj joj joj....! Ciężka noc była... Niby zasnąłem szybko, ale moje nogi nie mogły się w ogóle ułożyć po jeździe - całą noc coś nie pasowało. Na dodatek około pierwszej przyszła krótkotrwała ale intensywna ulewa, wichura i burza.
No ale rano już było OK - pobudka o 8.00, śniadanko w pięknych okolicznościach przyrody, krótka wizyta na wieży widokowej i w trasę!
Wieża widokowa we Wdzydzach © Magic

Panorama jeziora Wdzydze © Magic

Widok z wieży © Magic

Rozumiem, że miło i przyjemnie, ale zastanawiało mnie jak ten turysta przetrwał wichurę i burzę w tym miejscu :-)
Nocleg gratis :-) © Magic

Wyruszam z Wdzydz znanym mi już z wcześniejszych przejazdów czerwonym szlakiem pieszym na wschód. Później przerzucam się na szlak zielony aż do Wojtala i dalej.
Ostatnie spojrzenie na Wdzydze © Magic

Nasi tu też byli © Magic

Czy tu można jeszcze cokolwiek robić...? © Magic

Śluza na kanale Wdy © Magic

Młyn wodny w Wojtalu © Magic

Wda koło Wiecka © Magic

Dość długo jadę wzdłuż Wdy. Płynie ona pięknymi terenami, ale niestety, ze szlaku nie jest to aż tak bardzo widoczne - wbrew pozorom nie widać z niego wielu fragmentów rzeki.
W okolicach Czarnej Wody żegnam się z Wdą i ruszam dalej niebieskim szlakiem rowerowym w kierunku Starogardu. Szlak prowadzi głównie lasami, momentami jest bardzo dużo piachu (jak i wcześniej).
Kanał Wdy koło Studzienic © Magic

Po drodze zatrzymuję się na chwilę w Kaliskach, żeby uzupełnić zapasy napojów, Dunajkach na obiad i przejeżdżam Zblewo.
Kościół w Kaliskach © Magic

Bar Dunajki © Magic

Obiadek po drodze © Magic

W Zblewie przyspieszam - przerzucam się na asfalty, żeby szybciej dotrzeć do domu. Ostatni w ten weekend spływ kajakowy zauważam przejeżdżając przez Wierzycę w Żabnie.
Wierzyca koło Żabna © Magic

Za Wierzycą wjeżdżam na znane mi dużo lepiej trasy i spokojnie kończę dzień.
Tym razem, pomimo podobnego dystansu, nogi już nie cierpią - tej nocy jakby nigdy nic wszystko jest OK. Cierpi za to bardzo dupa - wczorajsza i dzisiejsza jazda terenowa z plecakiem na ramionach tak dała się jej we znaki, że od połowy dnia robiłem dużo rzadsze przystanki - każde wsiadanie na rower wiązało się z późniejszym kilkuminutowym próbowaniem usadowienia się na siodełku. Nie było łatwo, oj nie! :-)
/1419631

Fojutowo - Wdzydze

Sobota, 15 czerwca 2013 Kategoria 50 - 100, Bory Tucholskie, Kaszuby, Krajoznawczo, Polska, Teren, Wda, Wdzydze
Km: 98.84 Km teren: 65.00 Czas: 06:03 km/h: 16.34
Pr. maks.: 48.80 Temperatura: 23.0°C HRmax: 164164 ( 91%) HRavg 136( 75%)
Kalorie: 5537kcal Podjazdy: 580m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Wykorzystując wyjazd do Fojutowa wracam rowerem do domu. I etap (dziś) kieruję się do Wdzydz a jutro dalej.
Zaczynam od zwiedzenia najdłuższego w Polsce akweduktu.
Akwedukt w Fojutowie - górą płynie Wielki Kanał Brdy a dołem Czerska Struga © Magic

Akwedukt w Fojutowie widziany od strony Czerskiej Strugi © Magic

Potem robimy małe kółeczko w 3-osobowym teamie i po krótkiej przerwie na lody sam ruszam dalej - zielonym szlakiem wzdłuż kanału Brdy.
Bobry rządzą w tej okolicy © Magic

Przed Rytlem droga prowadzi skarpą - na prawo kanał Brdy a na lewo dość sporo w dół sama Brda. I tu i tu widać duże ilości kajakarzy korzystających z pogody i uroków okolicy. W Rytlu widzę "kumulację" - kilkadziesiąt kajaków na brzegu Brdy.
Rytel w pełnej krasie © Magic

Spływ na Brdzie w Rytlu © Magic

Z Rytla jadę w kierunku Zapory (Mylof), gdzie zawsze można zjeść smacznego pstrąga. Tu zaczyna się Wielki Kanał Brdy.
Zapora (Mylof) - początek Wielkiego Kanału Brdy © Magic

Zapora (Mylof) - stopień wodny na Brdzie © Magic

Po dobrym obiedzie jadę dalej szlakami w kierunku Parku Narodowego Bory Tucholskie. Pogoda się robi "niefotograficzna", więc przemykam szybko parkiem (przy okazji zauważam ciekawe miejsca do dokładniejszego zwiedzenia w przyszłości) i znów znajduję się nad Brdą (w Drzewiczu).
Park Narodowy Bory Tucholskie - wjazd © Magic

Brda wypływa z jeziora Łąckie © Magic

Z Drzewicza kieruję się na Brusy. Kawałek dalej odkrywam nową ścieżkę rowerową - genialny pomysł w tym miejscu!
Ścieżka rowerowa z Wielkich Chełmów w kierunku Drzewicza © Magic

Dalej kieruję się najkrótszą drogą (wg GPS'a) do Wdzydz. Przed Leśnem zbaczam jednak widząc drogowskaz na kamienne kręgi - o tych wcześniej nie słyszałem.
Kamienne kręgi koło Leśna © Magic

Później pędzę już do "mety" - mam coraz większą ochotę odpocząć we wdzydzkim klimacie. Udaje mi się dojechać ponad godzinę przed zachodem, więc mogę spokojnie się odświeżyć, dobrze zjeść i nabrać energii na kolejny dzień przy muzyce "live" w stanicy wodnej.
Wieczór nad Wdzydzami © Magic

Nieoczekiwana atrakcja - przelot lampionów © Magic

/1419631

Powrót z Wdzydz do Turza

Niedziela, 9 września 2012 Kategoria Wdzydze, Teren, Polska, Krajoznawczo, Kaszuby, 50 - 100
Km: 89.63 Km teren: 50.00 Czas: 04:49 km/h: 18.61
Pr. maks.: 46.70 Temperatura: 20.0°C HRmax: 155155 ( 86%) HRavg 123( 68%)
Kalorie: 3271kcal Podjazdy: 750m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Wracam z Wdzydz do Turza. Decyduję się na wariant "dookoła Kościerzyny" - w tym kierunku z Wdzydz jeszcze nie jechałem. Początkowo obieram kierunek na Łubianę czerwonym szlakiem pieszym
Duch Wdzydz © Magic

Na początek objazd Jeziora Jeleniego. Jedzie się całkiem fajnie, ale po kilkunastu minutach szlak się robi niemal nieprzejezdny (korzenie i krzaki) a ja zrywam wszystkie pajęczyny rozpięte nad ścieżką - tego odcinka nie polecam...
Ścieżka wzdłuż Jeziora Jeleniego © Magic

Dojeżdżając do drogi Wdzydze-Wąglikowice czuję ulgę. Tu też zatrzymuję się na chwilkę nad strumykiem.
Polana i strumyk przy drodze Wdzydze-Wąglikowice © Magic

Dalej podążam czerwonym szlakiem pieszym.
Droga do nieba © Magic

Przed Czarliną szlak odbija na północ. Niemal do Łubiany prowadzi wzdłuż Trzebiochy. Jedzie się bardzo przyjemnymi drogami leśnymi i polnymi.
Trzebiocha koło Czarliny © Magic

Za Łubianą, wciąż leśnymi drogami dojeżdżam do jeziora Garczyn - jest tu bardzo spokojnie a woda czyściutka.
Jezioro Garczyn © Magic

W Wieprznicy muszę niestety opuścić szlak, bo prowadzi przez posesję prywatną ograniczoną szlabanem. Niestety coraz więcej szlaków jest ograniczanych w ten sposób...
Zatrzymuję się w sklepie w Skorzewie, żeby kupić coś do picia. Przy okazji zauważam sympatyczny szyld :-)
Kop-ciuszek w Skorzewie :-) © Magic

Ze Skorzewa jadę dalej czerwonym szlakiem w kierunku Gołubia. W pewnym momencie zauważam "straszne" ostrzeżenia :-)
Straszne ostrzeżenie :-) © Magic

Przestraszony ostrzeżeniem ruszam dalej i po chwili docieram do Jeziora Dąbrowskiego - blisko jego brzegu stoi pokaźna drewniana chatka - Wichrowe Wzgórze.
Wichrowe Wzgórze © Magic

Jezioro Dąbrowskie © Magic

Dalej, wzdłuż Jeziora Dąbrowskiego, docieram do Gołubia, gdzie obieram azymut na Turze. Czasu zostało mi nie za dużo i jadę teraz szybciej nie zatrzymując się zbyt często. Pierwszy przystanek w Grabowie Kościerskim przy kościele.
Kościół w Grabowie Kościerskim © Magic

Chwilę później znów muszę się zatrzymać - trafiam na blokadę drogową :-)
Blokada drogowa w Grabowie © Magic

Jakoś udaje mi się ją sforsować i pędzę dalej. Dojeżdżam do drogi 224 i duży odcinek przejeżdżam asfaltem. Na polną drogę wjeżdżam dopiero za Starym Wiecem. Chwilę później przede mną ukazuje się Szczodrowski Młyn.
Szczodrowski Młyn © Magic

Dalej jadę przez Szczodrowo do Skarszew i dalej najkrótszą drogą do Turza.
Kościół w Szczodrowie © Magic

W sumie robię prawie 100km - byłoby więcej, ale muszę dziś załatwić jeszcze parę spraw a czas goni...

Wdzydze - jez. Kotel

Sobota, 8 września 2012 Kategoria < 25, Kaszuby, Krajoznawczo, Polska, Teren, Wdzydze
Km: 17.72 Km teren: 8.00 Czas: 01:01 km/h: 17.43
Pr. maks.: 42.20 Temperatura: 18.0°C HRmax: 154154 ( 85%) HRavg 133( 73%)
Kalorie: 808kcal Podjazdy: 140m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Korzystając z obecności we Wdzydzach przejechałem się w miejsce, gdzie poluję na super ujęcie. Niestety słońce zawiodło i nic z moich planów nie wyszło...
Ale przynajmniej się przejechałem w tych ciekawych terenach.
Krzyż przy czerwonym szlaku nad jez. Gołuń © Magic

Pole biwakowe nad jez. Gołuń © Magic

A na koniec dnia magia zachodów - w tym miejscu są naprawdę niesamowite...
Zachód na jeziorze Wdzydze © Magic

Magiczne drzewo © Magic


Nie róbcie tego przy drodze - nawet głęboko w lesie! :-)

Sobota, 19 maja 2012 Kategoria >100 km, Bory Tucholskie, Kaszuby, Kociewie, Polska, Teren, Wdzydze
Km: 153.13 Km teren: 80.60 Czas: 07:37 km/h: 20.10
Pr. maks.: 45.40 Temperatura: 20.0°C HRmax: 163163 ( 90%) HRavg 130( 72%)
Kalorie: 6020kcal Podjazdy: 980m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Ten wpis miał mieć różne fantazyjne tytuły aż do momentu, kiedy wyjeżdżając zza zakrętu leśnej drogi ujrzałem widok niezwykły. Otóż jadę dość szybkim tempem, droga nierówna, cały rower się trzęsie, a ja widzę w oddali, jakieś 300-400 m przede mną "coś" podskakuje. Zafrapowało mnie to bardzo, najpierw myślałem, że ktoś się bawi z podskakującym psem, ale coś mi nie pasowało... Patrzę, patrzę i dalej nie wiem, co to za zabawa i kto tam się bawi... Pewnie nigdy bym się nie domyślił, gdyby nagle facet nie podskoczył sprężyście i sprawnie nie naciągnął gaci na goły tyłek. W ten oto sposób wszystko stało się jasne! :-)
Chciałem przejeżdżając twardo obok nich zawołać jak w tytule wpisu, ale się powstrzymałem - może lubią jak ktoś podgląda ;-)
Przyjechałem tu podglądać przyrodę, ale czasem spotkanie z ludźmi potrafi dać równie dużo radości :-)

No ale do sedna. Jak zwykle plan wyjazdu zrodził się w nocy z piątku na sobotę. Prognoza była dobra, więc czemu by nie przejechać jakimiś nie objechanymi jeszcze dalszymi trasami. Padło na Bory Tucholskie. W planie też były Wdzydze, ale tam nie udało się już zajechać.
Z rana pędzę na pociąg - zdążyłem na dwie minuty przed odjazdem. Jest dość chłodno - cieszę się, że wziąłem ze sobą bluzę. W Chojnicach jestem ok. 10.30 - tym razem nie zwiedzam miasta, tylko od razu kieruję się w kierunku parku narodowego.
Ekspres Tczew-Chojnice na stacji w Chojnicach © Magic

Początkowo jadę zielonym szlakiem pieszym. Na wjeździe do Parku Narodowego Bory Tucholskie dowiaduję się, że trzeba kupić bilet. Problem w tym, że można to zrobić w dość odległych miejscach (nie ma nikogo na bramie) ale jedno z nich mam po drodze - tam spróbuję kupić bilet.
Bory Tucholskie - wjazd do parku narodowego © Magic

Szlak prowadzi wzdłuż kilku jeziorek ukrytych w borze - jest tu naprawdę uroczo tylko szkoda, że nie można dojechać do samych jeziorek. Zatrzymuję się przy leśniczówce Dębowa Góra - tu czasami sprzedają bilety do parku. Pukam, stukam, dzwonię, ale mimo, że ktoś jest w środku, to i tak mi nikt nie otwiera. Na wywieszonej kartce napis, że bilety sprzedawane są we wtorki i czwartki od 9.00 do 11.00... Ciekawe jakimi badaniami udało im się ustalić taką porę - zapewne są to godziny szczytu ruchu turystycznego w borach... :-)
Poddaję się i jadę dalej bez biletu (co jest zdecydowanie sprzeczne z moimi zasadami) :-(
Zatrzymuję się na odpoczynek nad pierwszym "dostępnym" jeziorem - Jeleń.
Opalanie nad Jeziorem Jeleń © Magic

W jeziorze pływają płotki i okonie - widać, że mają się dobrze. Po odpoczynku jadę dalej zielonym a później przerzucam się na niebieski szlak do Swornychgaci.
W Borach Tucholskich © Magic

Przed Swornymigaciami podziwiam jeszcze ogrom Jeziora Karsińskiego - fale dziś są tutaj jak na pełnym morzu.
Jezioro Karsińskie © Magic

Mijam też ciekawą reklamę :-)
Reklama przystani Kusznierewicza © Magic

Swornegacie © Magic

Za Swornymigaciami wbijam się na niebieski Szlak Rzeki Zbrzycy, który pokrywa się z Greenway'em - chcę nimi dotrzeć w pobliże jeziora Wdzydze. Trasa ta, choć ciekawa, daje mi się jednak we znaki - bardzo dużo tu piachu i długimi odcinkami dość ciężko się jedzie... Ale jest bardzo ładnie!
Tranquill nad Zbrzycą © Magic

Kościół w Leśnie © Magic

Przedzierając się piachami kaszubskich lasów zbliżam się powoli do j. Wdzydze.
Jezioro Lipno © Magic

Niestety widzę, że czasu coraz mniej i muszę nieco zmodyfikować swoje plany. Nie dojadę do Wdzydz, żeby posiedzieć na przystani, więc zatrzymuję się na rybkę w małym barze przy szlaku.
Tu Wda wpływa do jeziora Wdzydze © Magic

Po szybkim posiłku ruszam już najkrótszą trasą w kierunku Tczewa. Jadę jeszcze kawałki lasem, ale większość drogi to teraz asfalty. Na jednym z leśnych skrzyżowań zauważam zamyślonego zająca. Jest na tyle zamyślony, że nie zauważa jak przejeżdżam i się zatrzymuję - dzięki temu udało mi się go uwiecznić.
Gdzie ta stara się znowu szlaja... ;-) © Magic

Oprócz uwiecznionego tu zająca i parki opisanej na początku miałem jeszcze ciekawe spotkanie z lisem, który tak był zaaferowany grzebaniem w trawie, że zauważył mnie jak byłem jakieś 20 m przed nim, oraz z wiewiórką, która niestety nie chciała być sfotografowana :-(
Ogólnie dzień baaardzo udany!

Mapki bez dojazdu na PKP w Rokitkach. Niestety dwie, bo mi się Endo na jednym przystanku wyłączyło.

kategorie bloga

Moje rowery

Bielik 1662 km
Tranquill 11764 km
Penny - rower żony :-) 1425 km
Rower taty 1251 km
Inne rowery, taki np. Jaguar :-) 177 km
Trenażer 500 km
Ferrari 3169 km
Kajak 85 km

szukaj

archiwum