blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(28)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Magic.bikestats.pl

linki

Wdzydze w deszczu i wietrze

Niedziela, 1 grudnia 2013 Kategoria 25 - 50, Kaszuby, Polska, Teren, Wdzydze
Km: 38.70 Km teren: 37.20 Czas: 02:42 km/h: 14.33
Pr. maks.: 40.10 Temperatura: 5.0°C HRmax: 163163 ( 90%) HRavg 137( 76%)
Kalorie: 3013kcal Podjazdy: 469m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Od mniej więcej dwóch tygodni chodziła mi po głowie myśl, żeby odwiedzić jeszcze w tym roku Wdzydze. No i tak chodziła, chodziła aż wychodziła :-) Co prawda prognoza była kiepska (mocne wiatry i przelotne deszcze), ale się zebrałem i pojechałem.
Jeszcze jadąc samochodem słyszę, że na Pomorzu zapowiadane są silne wiatry i temperatura odczuwalna do -10 stopni... No ale nic - dam radę! Dojeżdżam do Wdzydz, a tam pustki - nie ma nawet gdzie samochodu postawić: stanica zamknięta, skansen zamknięty, restauracje pozamykane. Koniec świata... Wracam do Gołunia (bo tu widziałem ludzi) i parkuję koło ośrodka Gołuń. Przy ośrodku bardzo nieprzyjemnie wieje, ale jak tylko wjechałem rowerem do lasu, od razu zrobiło się przyjemniej - wiatru nie czuć i jakby z 10 stopni cieplej. Wjeżdżam na zielony szlak i zaczynam objazd jeziora.
Między Zabrodami a Lipą mijam panią biegającą szlakiem - jest to jedna z trzech osób, które widziałem dziś na szlaku (pozostałe dwie jechały quadem).
W Lipie podziwiam deszcz padający poziomo i fale jeziora niewiele ustepujące morskim.
Przed Półwyspem Lipa deszcz padał poziomo © Magic

W lecie jest tu tłum, a teraz pustki © Magic

Jadę dalej © Magic

Za Wdzydzami Tucholskimi napotykam kilka miejsc ze świeżymi śladami po bobrach. Zastanawiam się, gdzie one tu mieszkają - na rzekach budują żeremia, a na jeziorze?
Deszcz cały czas pada... (A miały być przelotne)
Barykada na szlaku © Magic

Tu był sprawca © Magic

Ścieżka wzdłuż jeziora © Magic

Jezioro widziane ze wschodniego brzegu © Magic

Kolejne ślady po bobrach © Magic

Za Borskiem miałem jechać kawałek asfaltem, ale ponieważ widzę, że czarny szlak pieszy jest na nowo oznaczony, zdecydowałem się nim dojechać do Przytarni. No i to był mój największy dziś błąd. Nie dość, że szlak jest wytyczony typowo dla pieszych, to jeszcze prowadzi ścieżkami leśnymi i łąkami, gdzie nie da się jechać oraz bardzo błotnistymi drogami. 4 km szlaku męczę w 40 minut, a na koniec wyjeżdżam na drogę z całymi przemoczonymi butami (aż mi w nich chlupie) - masakra jakaś... Ten odcinek zdecydowanie odradzam rowerzystom, a nawet pieszym jak jest mokro.
Po powrocie na normalną drogę jedzie mi się dużo lepiej (pomimo chłodu od mokrych stóp). Zatrzymuję się jeszcze na chwilę za Przytarnią, żeby zrobić zdjęcia jeziora od zachodniej strony. Pada coraz mocniej.
A tu widok z zachodniego brzegu © Magic

Chwilę później zaczyna mi zacinać się łańcuch, nie mogę używać środkowej przedniej tarczy, co dodatkowo spowalnia moją jazdę, ale daję radę. Pogoda jest na tyle zła, że marzę już o ciepłym samochodzie.
W pobliżu Jeziora Radolnego spotykam quadowców, którzy wcześniej mnie wyprzedzili, a teraz męczą się z przejazdem przez strumyk. Ja mykam obok nich kładką i jadę dalej.
Koło Czarliny zauważam, że mam wygiętą przerzutkę - widocznie zaszkodził jej zacinający się łańcuch. Robi się gorąco, bo przecież muszę dojechać do samochodu a to jeszcze z 6 kilometrów. Kawałek dalej, w lesie łańcuch spada z największej tylnej zębatki i męczę się kilka minut z jego założeniem. Przy okazji zauważam, że uszkodzone jest też jedno z kółek prowadzących łańcuch - oj większa naprawa przed nami...
Ostatecznie, mimo wszystkich przygód udaje się dojechać do Gołunia, gdzie szybko pakuję rower i siebie do samochodu, żeby jak najszybciej włączyć ogrzewanie.
Tak czy inaczej udało się zrealizować plan chodzący wcześniej po głowie! :-)
/1419631

komentarze
Dobrze, że cała ta wyprawa dobrze się skończyła))))
Nefre
- 23:19 poniedziałek, 2 grudnia 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wkeoc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Bielik 1662 km
Tranquill 11764 km
Penny - rower żony :-) 1425 km
Rower taty 1251 km
Inne rowery, taki np. Jaguar :-) 177 km
Trenażer 500 km
Ferrari 3169 km
Kajak 85 km

szukaj

archiwum