Wpisy archiwalne w kategorii
Polska
Dystans całkowity: | 6790.17 km (w terenie 4376.12 km; 64.45%) |
Czas w ruchu: | 380:02 |
Średnia prędkość: | 17.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.90 km/h |
Suma podjazdów: | 58609 m |
Maks. tętno maksymalne: | 218 (121 %) |
Maks. tętno średnie: | 178 (98 %) |
Suma kalorii: | 358405 kcal |
Liczba aktywności: | 175 |
Średnio na aktywność: | 38.80 km i 2h 10m |
Więcej statystyk |
Skarszewy po lodzie
Niedziela, 1 lutego 2015 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: | 33.46 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 02:36 | km/h: | 12.87 |
Pr. maks.: | 42.30 | Temperatura: | -1.0°C | HRmax: | 162162 ( 90%) | HRavg | 137( 76%) |
Kalorie: | 2307kcal | Podjazdy: | 176m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jeszcze wczoraj myślałem, że dziś nie pojadę - prognoza była raczej kiepska, a na dodatek miało znów mocno wiać. No i rzeczywiście wiało, ale jak tylko słońce się pokazało na dobre nie wytrzymałem... Pojechałem!
Wiało rzeczywiście dość mocno, ale przed wiatrem można się schować do lasu. Było jednak coś gorszego - lód na drogach. Wczorajszy śnieg się nieco stopił w dzień, później pozamarzał w nocy no i było nieciekawie. Ładne widoki wynagrodziły mi ostatecznie niedogodności związane z jazdą po lodzie.
Ruszyłem w kierunku Borówna - później chciałem odbić niebieskim szlakiem na południe, co ostatecznie nie wyszło.
Gdzieś między Boroszewem a Siwiałką © Magic
A na drodze lód © Magic
Niebiańskie "dragony" © Magic
Nie tylko rowerzyści korzystali z pogody © Magic
Do lasu za Obozinem wiało mi dość mocno w twarz i pomimo świecącego słońca wrażenia były całkiem mroźne. Przejeżdżając Obozin marzyłem już dość mocno o leśnej ciszy i nie zawiodłem się - od wjazdu do lasu zrobiło się bardzo miło, tak, że często zatrzymywałem się, żeby podziwiać zimowe widoki.
Droga za Obozinem © Magic
Jak tylko znalazłem się w lesie wypatrzyłem po lewej zająca, który swoim bezruchem chciał mnie zmylić, ale się nie dałem. Niestety ze zdjęć nic nie wyszło bo jak tylko się zatrzymałem, to uciekł do lasu. To samo było chwilę później ze stadem saren.
Na szczęście drzewa i kamienie nie uciekają i skupiłem się na ich fotografowaniu w zimowym otoczeniu.
Odpoczynek w lesie © Magic
Leśne drogi © Magic
Bajkowy zakątek © Magic
Pomnik przyrody pomiędzy Obozinem a Skarszewami © Magic
Leśniczówka w trakcie remontu © Magic
Zwierzaków tu pełno © Magic
Za kamieniem skierowałem się tym razem dalej czerwonym szlakiem choć nie było na nim żadnych świeżych śladów i na drodze leżała całkiem gruba warstwa nie rozjeżdżonego śniegu - na tyle gruba, że w ogóle nie było widać ukrytych kolein. Ale dawałem radę - ostrożnie do przodu.
Jechać czy nie jechać? © Magic
Takie dziury pod śniegiem się kryją © Magic
Jezioro Rokitki © Magic
Takie piękne buki tu rosną © Magic
W końcu dojechałem do jeziora Borówno Małe - chciałem zobaczyć jak tu się sytuacja rozwija. Podobno fioletowe plamy na wodzie to nie chemia a sinice... Brzmi to dość nieprawdopodobnie... Tak czy inaczej widać, że jezioro wciąż dość mocno "cierpi"...
Jezioro Borówno Małe © Magic
Sinice, czy nie sinice... Nie wiem © Magic
Jeżeli sinice, to tu wyglądają ładniej © Magic
Nad Borównem zorientowałem się, że moja średnia wynosi zaledwie nieco powyżej 9 km/h i raczej nie dam rady jechać dalej niebieskim szlakiem jeżeli chcę zobaczyć polskich piłkarzy ręcznych w meczu o 3-cie miejsce mistrzostw świata. Zdecydowałem więc wrócić asfaltem przez Skarszewy i Godziszewo a przy okazji zajechałem też do myjni - naprawdę się należała Bielikowi :-)
Rower po myjni - zasłużył :-) © Magic
Wiało rzeczywiście dość mocno, ale przed wiatrem można się schować do lasu. Było jednak coś gorszego - lód na drogach. Wczorajszy śnieg się nieco stopił w dzień, później pozamarzał w nocy no i było nieciekawie. Ładne widoki wynagrodziły mi ostatecznie niedogodności związane z jazdą po lodzie.
Ruszyłem w kierunku Borówna - później chciałem odbić niebieskim szlakiem na południe, co ostatecznie nie wyszło.
Gdzieś między Boroszewem a Siwiałką © Magic
A na drodze lód © Magic
Niebiańskie "dragony" © Magic
Nie tylko rowerzyści korzystali z pogody © Magic
Do lasu za Obozinem wiało mi dość mocno w twarz i pomimo świecącego słońca wrażenia były całkiem mroźne. Przejeżdżając Obozin marzyłem już dość mocno o leśnej ciszy i nie zawiodłem się - od wjazdu do lasu zrobiło się bardzo miło, tak, że często zatrzymywałem się, żeby podziwiać zimowe widoki.
Droga za Obozinem © Magic
Jak tylko znalazłem się w lesie wypatrzyłem po lewej zająca, który swoim bezruchem chciał mnie zmylić, ale się nie dałem. Niestety ze zdjęć nic nie wyszło bo jak tylko się zatrzymałem, to uciekł do lasu. To samo było chwilę później ze stadem saren.
Na szczęście drzewa i kamienie nie uciekają i skupiłem się na ich fotografowaniu w zimowym otoczeniu.
Odpoczynek w lesie © Magic
Leśne drogi © Magic
Bajkowy zakątek © Magic
Pomnik przyrody pomiędzy Obozinem a Skarszewami © Magic
Leśniczówka w trakcie remontu © Magic
Zwierzaków tu pełno © Magic
Za kamieniem skierowałem się tym razem dalej czerwonym szlakiem choć nie było na nim żadnych świeżych śladów i na drodze leżała całkiem gruba warstwa nie rozjeżdżonego śniegu - na tyle gruba, że w ogóle nie było widać ukrytych kolein. Ale dawałem radę - ostrożnie do przodu.
Jechać czy nie jechać? © Magic
Takie dziury pod śniegiem się kryją © Magic
Jezioro Rokitki © Magic
Takie piękne buki tu rosną © Magic
W końcu dojechałem do jeziora Borówno Małe - chciałem zobaczyć jak tu się sytuacja rozwija. Podobno fioletowe plamy na wodzie to nie chemia a sinice... Brzmi to dość nieprawdopodobnie... Tak czy inaczej widać, że jezioro wciąż dość mocno "cierpi"...
Jezioro Borówno Małe © Magic
Sinice, czy nie sinice... Nie wiem © Magic
Jeżeli sinice, to tu wyglądają ładniej © Magic
Nad Borównem zorientowałem się, że moja średnia wynosi zaledwie nieco powyżej 9 km/h i raczej nie dam rady jechać dalej niebieskim szlakiem jeżeli chcę zobaczyć polskich piłkarzy ręcznych w meczu o 3-cie miejsce mistrzostw świata. Zdecydowałem więc wrócić asfaltem przez Skarszewy i Godziszewo a przy okazji zajechałem też do myjni - naprawdę się należała Bielikowi :-)
Rower po myjni - zasłużył :-) © Magic
Powrót na dawno nie jeżdżone szlaki - do Rokitek
Sobota, 31 stycznia 2015 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Tczewa, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Uczestnicy
Km: | 38.58 | Km teren: | 32.00 | Czas: | 02:42 | km/h: | 14.29 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | -1.0°C | HRmax: | 203203 (112%) | HRavg | 147( 81%) |
Kalorie: | 2635kcal | Podjazdy: | 354m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Sobotnie przedpołudnie wykorzystuję na rowerek. Chciałem początkowo jechać do myjni do Tczewa, ale warunki na drogach odwiodły mnie od tego pomysłu. Pozostał więc kierunek - jadę do Tczewa - odwiedzę stare szlaki i przy okazji może spotkam rowerzystów z Tczewa, którzy dziś wybierają się do leśniczówki Bukowiec.
W nocy spadło kilka cm śniegu, wcześniejsze lodowiska poznikały, więc będzie można w miarę spokojnie jechać. Szybko przekonuję się, że dużo przyjemniej jest na ośnieżonych polnych i leśnych drogach niż na asfaltach, gdzie śnieg topnieje i jest sporo błota...
Za Małżewem © Magic
Przed Wękowymi czuję dziwny zapach - ktoś rozpalił ognisko i chyba pali jakieś plastiki, bo mocno "jedzie" jakimiś toluenami i podobnymi...
Wędkowy - dym z ogniska było czuć w połowie lasu © Magic
No ale dalej już czysta przyjemność - w lesie cisza i spokój, a droga niemal nie rozjechana po opadach śniegu i można całkiem spokojnie było się toczyć do przodu.
Niemal dziewicza droga do Młynków © Magic
Stąd przyjechałem © Magic
Tam jadę © Magic
Zbiornik w Młynkach © Magic
Trochę gorzej zrobiło się przed Śliwinami - tu już droga była mocno rozjechana i musiałem mocno uważać, żeby mi koło gdzieś na bok nie odjechało. Zatrzymałem się na chwilę przy sadzie, gdzie w lecie rosną bardzo dobre jabłka - dziś nic na to nie wskazuje.
Sad w Śliwinach © Magic
A za Śliwinami i w Rokitkach błoto, błoto, błoto... Tu zrezygnowałem ostatecznie z myjni, bo wracając i tak rower by wrócił do stanu wyjściowego...
Przed Rokitkami © Magic
Za Rokitkami zatrzymałem się na chwilę przy krzyżu zrobić zdjęcie i tu zauważyłem ślady rowerów - pewnie tędy pojechali! Chwilę później wypatrzyłem ekipę po drugiej stronie jeziora - jak nie będą skręcać na Śliwiny, to ich dogonię - pomyślałem.
Krzyż przydrożny w Rokitkach © Magic
Jezioro w Rokitkach - dawno już tędy nie jechałem, a kiedyś był to mój niemal codzienny odcinek.
Jezioro w Rokitkach © Magic
No i dogoniłem tczewską ekipę przy drugim jeziorze. Mieli krótki postój i dzięki temu zdążyłem do nich dojechać.
Opis całej dzisiejszej wycieczki AGR-Tczew na bikelogu Nefre.
Ekipa z Tczewa na szlaku © Magic
Pojechaliśmy razem do Swarożyna, po drodze oglądając ślady Bobrów w Młynkach na Motławie a tam musiałem już odbijać do domu bo o 13.00 hydraulicy mieli się zjawić do naprawy.
Bobry tu Były - Motława w Młynkach © Magic
Do Wędków dojechałem ścieżką rowerową a dalej już lasem przez Małżewo.
Droga do domu © Magic
W nocy spadło kilka cm śniegu, wcześniejsze lodowiska poznikały, więc będzie można w miarę spokojnie jechać. Szybko przekonuję się, że dużo przyjemniej jest na ośnieżonych polnych i leśnych drogach niż na asfaltach, gdzie śnieg topnieje i jest sporo błota...
Za Małżewem © Magic
Przed Wękowymi czuję dziwny zapach - ktoś rozpalił ognisko i chyba pali jakieś plastiki, bo mocno "jedzie" jakimiś toluenami i podobnymi...
Wędkowy - dym z ogniska było czuć w połowie lasu © Magic
No ale dalej już czysta przyjemność - w lesie cisza i spokój, a droga niemal nie rozjechana po opadach śniegu i można całkiem spokojnie było się toczyć do przodu.
Niemal dziewicza droga do Młynków © Magic
Stąd przyjechałem © Magic
Tam jadę © Magic
Zbiornik w Młynkach © Magic
Trochę gorzej zrobiło się przed Śliwinami - tu już droga była mocno rozjechana i musiałem mocno uważać, żeby mi koło gdzieś na bok nie odjechało. Zatrzymałem się na chwilę przy sadzie, gdzie w lecie rosną bardzo dobre jabłka - dziś nic na to nie wskazuje.
Sad w Śliwinach © Magic
A za Śliwinami i w Rokitkach błoto, błoto, błoto... Tu zrezygnowałem ostatecznie z myjni, bo wracając i tak rower by wrócił do stanu wyjściowego...
Przed Rokitkami © Magic
Za Rokitkami zatrzymałem się na chwilę przy krzyżu zrobić zdjęcie i tu zauważyłem ślady rowerów - pewnie tędy pojechali! Chwilę później wypatrzyłem ekipę po drugiej stronie jeziora - jak nie będą skręcać na Śliwiny, to ich dogonię - pomyślałem.
Krzyż przydrożny w Rokitkach © Magic
Jezioro w Rokitkach - dawno już tędy nie jechałem, a kiedyś był to mój niemal codzienny odcinek.
Jezioro w Rokitkach © Magic
No i dogoniłem tczewską ekipę przy drugim jeziorze. Mieli krótki postój i dzięki temu zdążyłem do nich dojechać.
Opis całej dzisiejszej wycieczki AGR-Tczew na bikelogu Nefre.
Ekipa z Tczewa na szlaku © Magic
Pojechaliśmy razem do Swarożyna, po drodze oglądając ślady Bobrów w Młynkach na Motławie a tam musiałem już odbijać do domu bo o 13.00 hydraulicy mieli się zjawić do naprawy.
Bobry tu Były - Motława w Młynkach © Magic
Do Wędków dojechałem ścieżką rowerową a dalej już lasem przez Małżewo.
Droga do domu © Magic
Kierunek: Borówno i dalej!
Niedziela, 25 stycznia 2015 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: | 41.09 | Km teren: | 34.00 | Czas: | 02:49 | km/h: | 14.59 |
Pr. maks.: | 34.60 | Temperatura: | -2.0°C | HRmax: | 157157 ( 87%) | HRavg | 134( 74%) |
Kalorie: | 2428kcal | Podjazdy: | 271m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
No to wracam po dłuższej przerwie (w pisaniu). Do uzupełnienia mam mnóstwo wpisów, ale mam nadzieję, że kiedyś nadrobię... I jak tak będę nadrabiał, to napiszę, co w międzyczasie się działo, a teraz przejdę do tego, co było dziś.
Dziś zdecydowałem się pojechać zobaczyć, co stało się z jeziorkiem Borówno Małe, które jakiś debil (bo inaczej nie da się tego nazwać, niestety) "podlał" chemią i w ten sposób zniszczył prawdopodobnie na lata ten piękny zakątek Kociewia...
Zastanawiałem się: jechać, czy nie jechać - bo na leśnych i polnych drogach zrobiło się niezbyt ciekawie dla rowerzystów, ale w końcu pojechałem.
Tak dziś było na drogach - biało i ślisko © Magic
Ruszyłem przez Boroszewo i Obozin. Za Obozinem droga w większości przejezdna, choć znalazły się dwa kilkudziesięciometrowe odcinki z tak głębokimi koleinami, że nie dało rady tam jechać.
Droga za Obozinem © Magic
W lesie jak zwykle zatrzymuję się przy kamyku - pomniku przyrody.
Kamień w lesie - pomnik przyrody © Magic
Dalej chciałem jechać czerwonym szlakiem, ale gdzieś mi ten szlak uciekł i trafiłem prosto nad jezioro Borówno. Tu, niestety, potwierdziły się informacje o jego zanieczyszczeniu (a taką miałem nadzieję, że to może jakieś chwilowe niespotykane zjawisko przyrodnicze)... Na wodzie i w wodzie (pod lodem) wyraźnie widać fioletowy barwnik. Ktoś musiał tu wlać ogromne ilości tego świństwa, bo takie zabarwienie ma woda w całym jeziorku - przejechałem je dookoła i wszędzie było widać nienaturalną barwę wody/lodu... Najgorsze, że to świństwo najprawdopodobniej zostało wlane do jeziora już dawno temu (bo widać to dookoła, w lodzie i pod lodem). Dziwne, że do dziś nie udało się ustalić kto to zrobił. Nie wierzę, że nikt tego nie wie....
Woda w jez. Borówno Mł... Tragedia © Magic
Borówno Mł. - a takie było ładne jeziorko © Magic
Objeżdżając jeziorko wjechałem na dawny nasyp kolejowy Skarszewy-Starogard, gdzie niedawno wybudowano ścieżkę na odcinku Bolesławowo-Borówno. Jak tu wygląda latem/jesienią będzie widać jak tylko uzupełnię wpis z 28 września 2014 ;-)
Początkowo planuję dojechać tą ścieżką jedynie do Borówna i tu wskoczyć na jakiś szlak turystyczny, ale nasyp prezentuje się dalej tak zachęcająco, że jadę nim dalej, jadę, jadę aż dojeżdżam do Wierzycy. :-)
Dawny nasyp kolejowy Skarszewy-Starogard © Magic
No i co my teraz zrobimy??? (Most na Wierzycy) © Magic
Pojechałbym pewnie dalej tym szlakiem "kolejowym", ale most na Wierzycy nie zachęca... W lecie może bym się zdecydował tu przejść, niestety dziś jest wszystko ośnieżone i oblodzone, barierka się chwieje, a ani wysokość nad wodą ani temperatura nie zachęcają do ewentualnej kąpieli. Wracam więc do ostatniego zjazdu i kieruję się do Zapowiednika.
Mostek pod nasypem © Magic
Leśniczówka Zapowiednik © Magic
Dworek w Zapowiedniku ze swoim stróżem © Magic
W Zapowiedniku chyba jeszcze nie byłem, więc nieco się rozglądam po okolicy, a później kieruję się już do domu przez Bączek i Linowiec.
Kolejne spotkanie z Wierzycą - za Bączkiem © Magic
Wierzyca © Magic
Pola zimą © Magic
Było ślisko, momentami bardzo ślisko, ale udało się dojechać bez żadnego dzwona. Tyle tylko, że pół trasy musiałem jechać wolno i ostrożnie. Ale dało się!
Dziś zdecydowałem się pojechać zobaczyć, co stało się z jeziorkiem Borówno Małe, które jakiś debil (bo inaczej nie da się tego nazwać, niestety) "podlał" chemią i w ten sposób zniszczył prawdopodobnie na lata ten piękny zakątek Kociewia...
Zastanawiałem się: jechać, czy nie jechać - bo na leśnych i polnych drogach zrobiło się niezbyt ciekawie dla rowerzystów, ale w końcu pojechałem.
Tak dziś było na drogach - biało i ślisko © Magic
Ruszyłem przez Boroszewo i Obozin. Za Obozinem droga w większości przejezdna, choć znalazły się dwa kilkudziesięciometrowe odcinki z tak głębokimi koleinami, że nie dało rady tam jechać.
Droga za Obozinem © Magic
W lesie jak zwykle zatrzymuję się przy kamyku - pomniku przyrody.
Kamień w lesie - pomnik przyrody © Magic
Dalej chciałem jechać czerwonym szlakiem, ale gdzieś mi ten szlak uciekł i trafiłem prosto nad jezioro Borówno. Tu, niestety, potwierdziły się informacje o jego zanieczyszczeniu (a taką miałem nadzieję, że to może jakieś chwilowe niespotykane zjawisko przyrodnicze)... Na wodzie i w wodzie (pod lodem) wyraźnie widać fioletowy barwnik. Ktoś musiał tu wlać ogromne ilości tego świństwa, bo takie zabarwienie ma woda w całym jeziorku - przejechałem je dookoła i wszędzie było widać nienaturalną barwę wody/lodu... Najgorsze, że to świństwo najprawdopodobniej zostało wlane do jeziora już dawno temu (bo widać to dookoła, w lodzie i pod lodem). Dziwne, że do dziś nie udało się ustalić kto to zrobił. Nie wierzę, że nikt tego nie wie....
Woda w jez. Borówno Mł... Tragedia © Magic
Borówno Mł. - a takie było ładne jeziorko © Magic
Objeżdżając jeziorko wjechałem na dawny nasyp kolejowy Skarszewy-Starogard, gdzie niedawno wybudowano ścieżkę na odcinku Bolesławowo-Borówno. Jak tu wygląda latem/jesienią będzie widać jak tylko uzupełnię wpis z 28 września 2014 ;-)
Początkowo planuję dojechać tą ścieżką jedynie do Borówna i tu wskoczyć na jakiś szlak turystyczny, ale nasyp prezentuje się dalej tak zachęcająco, że jadę nim dalej, jadę, jadę aż dojeżdżam do Wierzycy. :-)
Dawny nasyp kolejowy Skarszewy-Starogard © Magic
No i co my teraz zrobimy??? (Most na Wierzycy) © Magic
Pojechałbym pewnie dalej tym szlakiem "kolejowym", ale most na Wierzycy nie zachęca... W lecie może bym się zdecydował tu przejść, niestety dziś jest wszystko ośnieżone i oblodzone, barierka się chwieje, a ani wysokość nad wodą ani temperatura nie zachęcają do ewentualnej kąpieli. Wracam więc do ostatniego zjazdu i kieruję się do Zapowiednika.
Mostek pod nasypem © Magic
Leśniczówka Zapowiednik © Magic
Dworek w Zapowiedniku ze swoim stróżem © Magic
W Zapowiedniku chyba jeszcze nie byłem, więc nieco się rozglądam po okolicy, a później kieruję się już do domu przez Bączek i Linowiec.
Kolejne spotkanie z Wierzycą - za Bączkiem © Magic
Wierzyca © Magic
Pola zimą © Magic
Było ślisko, momentami bardzo ślisko, ale udało się dojechać bez żadnego dzwona. Tyle tylko, że pół trasy musiałem jechać wolno i ostrożnie. Ale dało się!
Śladami niedawnej wichury. Powrót po krótkiej przerwie chorobowej.
Sobota, 24 stycznia 2015 Kategoria < 25, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: | 23.58 | Km teren: | 19.50 | Czas: | 01:34 | km/h: | 15.05 |
Pr. maks.: | 35.40 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | 161161 ( 89%) | HRavg | 140( 77%) |
Kalorie: | 1439kcal | Podjazdy: | 219m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po ostatniej wycieczce tydzień temu złapał mnie jakiś wirus, ale w tygodniu zostałem dwa dni w domu i szybko doszedłem do siebie. Po tej króciutkiej przerwie wracam na rower! Na początek lekka dwudziestka po okolicach - jadę przez Małżewko i Małżewo w kierunku na Wędkowy.
Troszeczkę słońca © Magic
Na polach i w lasach miejscami bardzo ślisko. Kiedyś, jak się wygrzmociłem na drodze za Małżewem, obiecałem sobie, że "już nigdy (!)" tędy w śniegu jeździć nie będę. No ale cóż - ja nie dam rady??? No i znów tędy jadę, no i co... Znów się kurna wygrzmociłem! Całą tą niby zimę zjeździłem z jednym tylko minimalnym "dzwonkiem" po śniegach i lodowiskach i byłem pewien, że nic złego stać się nie może, a tu masz! Na szczęście pojechałem tylko trochę tyłkiem po lodzie, wstałem, otrzepałem się i dalej jazda! :-)
Pokręciłem się nieco po lasach i górkach i przy tej okazji napotkałem kilka drzew powalonych podczas niedawnych wichur, ale omijałem już drogi, gdzie było więcej lodu...
Pierwsze drzewo na drodze © Magic
Kolejne powalone drzewo - tym razem bobry © Magic
Młynki z drugiej strony © Magic
I jeszcze jedno drzewko © Magic
Widok w całości © Magic
Szyszeczki na drodze - też po wichurze © Magic
Troszeczkę słońca © Magic
Na polach i w lasach miejscami bardzo ślisko. Kiedyś, jak się wygrzmociłem na drodze za Małżewem, obiecałem sobie, że "już nigdy (!)" tędy w śniegu jeździć nie będę. No ale cóż - ja nie dam rady??? No i znów tędy jadę, no i co... Znów się kurna wygrzmociłem! Całą tą niby zimę zjeździłem z jednym tylko minimalnym "dzwonkiem" po śniegach i lodowiskach i byłem pewien, że nic złego stać się nie może, a tu masz! Na szczęście pojechałem tylko trochę tyłkiem po lodzie, wstałem, otrzepałem się i dalej jazda! :-)
Pokręciłem się nieco po lasach i górkach i przy tej okazji napotkałem kilka drzew powalonych podczas niedawnych wichur, ale omijałem już drogi, gdzie było więcej lodu...
Pierwsze drzewo na drodze © Magic
Kolejne powalone drzewo - tym razem bobry © Magic
Młynki z drugiej strony © Magic
I jeszcze jedno drzewko © Magic
Widok w całości © Magic
Szyszeczki na drodze - też po wichurze © Magic
Pierwsza jazda po wichurze. Cisza, spokój. Zima zniknęła...
Sobota, 17 stycznia 2015 Kategoria uzupełnienie zaległości, Zima, Teren, Polska, Okolice Turza, Kociewie, 25 - 50
Km: | 25.61 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 01:26 | km/h: | 17.87 |
Pr. maks.: | 41.10 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | 165165 ( 91%) | HRavg | 149( 82%) |
Kalorie: | 1428kcal | Podjazdy: | 171m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Była zima, był śnieg, był mróz... A teraz co, jesień???
Przeszła wichura i się pozmieniało. Ale przynajmniej dziś całkiem sympatycznie było w lesie. :-)
Zima to czy jesień © Magic
Rosło sobie w lesie © Magic
Przeszła wichura i się pozmieniało. Ale przynajmniej dziś całkiem sympatycznie było w lesie. :-)
Zima to czy jesień © Magic
Rosło sobie w lesie © Magic
Ślizgawki i lodołamacze
Poniedziałek, 5 stycznia 2015 Kategoria Zima, Teren, Polska, Okolice Turza, Krajoznawczo, Kociewie, 25 - 50
Km: | 38.39 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:35 | km/h: | 14.86 |
Pr. maks.: | 37.60 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | 180180 (100%) | HRavg | 135( 75%) |
Kalorie: | 2242kcal | Podjazdy: | 231m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzień ładny, więc jadę!
Dziś wyjeżdżam z zamiarem dłuższego pokręcenia. Wieje dość mocno, więc trza do lasu. Na początek kieruję się do Sobowidza - pokręcę się trochę po leśnych drogach pomiędzy Turzem a Sobowidzem i potem zobaczymy, co dalej.
Przed Szczerbięcinem zauważam sarny na polu. Miałem się nie zatrzymywać, bo wieje ostro w twarz, ale co mi tam...
Pola przed Szczerbięcinem - w tle widać stado saren © Magic
Na drogach (asfaltowych) w wielu miejscach prawdziwe lodowiska, więc próbuję zjeżdżać na boki, żeby spokojniej jechać. Pokręciłem się trochę po Szczerbięcinie, ale tam też w wielu miejscach lód a droga polna, w którą chciałem wjechać zniechęciła mnie całkowicie no i jadę nieco dalej znaną mi już drogą.
Pędem do lasu © Magic
Na górce w lesie miłe miejsce postojowe na rozgałęzieniu dróg - dziś pojadę w prawo - tam jeszcze nie jechałem.
Las nad Szczerbięcinem © Magic
Po chwili dojeżdżam do znanego mi parkingu przed Sobowidzem, ale asfaltem dalej nie da rady - sam lód. Wracam więc na leśne drogi i dość trudnym terenem dojeżdżam do głównego szlaku leśnego, którym dalej kieruję się do Sobowidza.
Lód na drodze - tędy nie pojadę © Magic
Parking przy leśnictwie Sobowidz © Magic
W Sobowidzu też lód. Na ścieżce rowerowej (pokrytej lodem) czuję momentami jak wiatr spycha mnie na boki, ale daję radę dojechać do podjazdu do wieży widokowej. Tu się poddaję i schodzę z roweru...
Dojazd do wieży widokowej w Sobowidzu © Magic
Panowie się wdrapują na górkę © Magic
Panorama Sobowidza z wieży widokowej © Magic
Po chwili na wieży i nacieszeniu się widokami wracam do Turza nieco innym szlakiem. Po drodze spotykam m.in. "przeźroczyste drzewo". :-)
Przezroczyste drzewo © Magic
Z Turza jadę dalej na standardową pętelkę przez Wędkowy.
Wędkowy © Magic
Kaplica w Wędkowych © Magic
A! I zapomniałem wcześniej napisać, że wracając z Sobowidza, przed Turzem zobaczyłem przed sobą wielką zamarzniętą kałużę - taką przez całą szerokość drogi. A że wszystko było dość zmrożone, to stwierdziłem, że bez problemu po niej przejadę. Prawie by się udało, z tym małym kruczkiem, że jak na nią wjechałem to lód pękł i wpadłem do wody niemal do połowy koła. Do dziś nie wiem jak mi się udało, że ja przejechałem tam bez pomoczenia ciuchów... Stąd te "lodołamacze" w tytule :-)
Dziś wyjeżdżam z zamiarem dłuższego pokręcenia. Wieje dość mocno, więc trza do lasu. Na początek kieruję się do Sobowidza - pokręcę się trochę po leśnych drogach pomiędzy Turzem a Sobowidzem i potem zobaczymy, co dalej.
Przed Szczerbięcinem zauważam sarny na polu. Miałem się nie zatrzymywać, bo wieje ostro w twarz, ale co mi tam...
Pola przed Szczerbięcinem - w tle widać stado saren © Magic
Na drogach (asfaltowych) w wielu miejscach prawdziwe lodowiska, więc próbuję zjeżdżać na boki, żeby spokojniej jechać. Pokręciłem się trochę po Szczerbięcinie, ale tam też w wielu miejscach lód a droga polna, w którą chciałem wjechać zniechęciła mnie całkowicie no i jadę nieco dalej znaną mi już drogą.
Pędem do lasu © Magic
Na górce w lesie miłe miejsce postojowe na rozgałęzieniu dróg - dziś pojadę w prawo - tam jeszcze nie jechałem.
Las nad Szczerbięcinem © Magic
Po chwili dojeżdżam do znanego mi parkingu przed Sobowidzem, ale asfaltem dalej nie da rady - sam lód. Wracam więc na leśne drogi i dość trudnym terenem dojeżdżam do głównego szlaku leśnego, którym dalej kieruję się do Sobowidza.
Lód na drodze - tędy nie pojadę © Magic
Parking przy leśnictwie Sobowidz © Magic
W Sobowidzu też lód. Na ścieżce rowerowej (pokrytej lodem) czuję momentami jak wiatr spycha mnie na boki, ale daję radę dojechać do podjazdu do wieży widokowej. Tu się poddaję i schodzę z roweru...
Dojazd do wieży widokowej w Sobowidzu © Magic
Panowie się wdrapują na górkę © Magic
Panorama Sobowidza z wieży widokowej © Magic
Po chwili na wieży i nacieszeniu się widokami wracam do Turza nieco innym szlakiem. Po drodze spotykam m.in. "przeźroczyste drzewo". :-)
Przezroczyste drzewo © Magic
Z Turza jadę dalej na standardową pętelkę przez Wędkowy.
Wędkowy © Magic
Kaplica w Wędkowych © Magic
A! I zapomniałem wcześniej napisać, że wracając z Sobowidza, przed Turzem zobaczyłem przed sobą wielką zamarzniętą kałużę - taką przez całą szerokość drogi. A że wszystko było dość zmrożone, to stwierdziłem, że bez problemu po niej przejadę. Prawie by się udało, z tym małym kruczkiem, że jak na nią wjechałem to lód pękł i wpadłem do wody niemal do połowy koła. Do dziś nie wiem jak mi się udało, że ja przejechałem tam bez pomoczenia ciuchów... Stąd te "lodołamacze" w tytule :-)
Nowy Rok nocą!
Czwartek, 1 stycznia 2015 Kategoria < 25, Kociewie, nocą, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: | 18.29 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 15.03 |
Pr. maks.: | 33.10 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 137137 ( 76%) | HRavg | 162( 90%) |
Kalorie: | 1088kcal | Podjazdy: | 85m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy raz w Nowym Roku i pierwszy raz z nową
lampką. Trochę wiało i duże błoto po stopniałym w nocy śniegu, ale w
sumie OK. Przed Wędkowymi dzik wyszedł przede mną na drogę, taki całkiem
spory, wysokości prawie roweru, ale subtelny dźwięk mojego hamulca na
szczęście go spłoszył. Mówią, że jaki pierwszy dzień w roku taka cała
reszta - czy to znaczy, że codziennie będę spotykał dziki czy też, że
codziennie będę miał ciekawe spotkania? :-)
Strasznie ubłociłem rower - fajniej było przed odwilżą...
No a lampka rządzi! :-)
Lampka daje radę! © Magic
Wędkowy nocą © Magic
I na koniec takie małe postanowienia na ten Nowy Rok:
1. Chciałbym w tym roku mieć przejechane tyle samo na koniec listopada, co przez cały 2014.
2. Chciałbym zrobić zdecydowanie więcej fajnych zdjęć.
No to do działa... tzn. do dzieła :-)
No i Szczęśliwego Nowego wszystkim rowerzystom! Mocnych wiatrów, zawsze w plecy ;-)
Strasznie ubłociłem rower - fajniej było przed odwilżą...
No a lampka rządzi! :-)
Lampka daje radę! © Magic
Wędkowy nocą © Magic
I na koniec takie małe postanowienia na ten Nowy Rok:
1. Chciałbym w tym roku mieć przejechane tyle samo na koniec listopada, co przez cały 2014.
2. Chciałbym zrobić zdecydowanie więcej fajnych zdjęć.
No to do działa... tzn. do dzieła :-)
No i Szczęśliwego Nowego wszystkim rowerzystom! Mocnych wiatrów, zawsze w plecy ;-)
Żurawie, bocian i... pierwszy tysiąc w tym roku!
Czwartek, 17 kwietnia 2014 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: | 29.25 | Km teren: | 23.50 | Czas: | 01:12 | km/h: | 24.38 |
Pr. maks.: | 43.20 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 172172 ( 95%) | HRavg | 158( 87%) |
Kalorie: | 1291kcal | Podjazdy: | 228m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Fachmani budowlani zafundowali mi kolejną kilkudniową przerwę w jeżdżeniu, ale na szczęście mam już ich z głowy.
No to musiałem się nieco odstresować, a przy tej okazji wreszcie ukończyłem pierwszy tysiąc kilometrów w tym roku. Jest dobrze!
Ciepłe dni przed nami - zamierzam odbić sobie tą przerwę. :-)
No to musiałem się nieco odstresować, a przy tej okazji wreszcie ukończyłem pierwszy tysiąc kilometrów w tym roku. Jest dobrze!
Ciepłe dni przed nami - zamierzam odbić sobie tą przerwę. :-)
Wieczorna napinka
Niedziela, 6 kwietnia 2014 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: | 28.98 | Km teren: | 25.50 | Czas: | 01:14 | km/h: | 23.50 |
Pr. maks.: | 45.60 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 163163 ( 90%) | HRavg | 147( 81%) |
Kalorie: | 1230kcal | Podjazdy: | 250m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Muszę się trochę "wyszaleć" po spokojnym weekendzie :-)
Do spalonej leśniczówki
Niedziela, 6 kwietnia 2014 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Mazury, Polska, Teren, Warmia
Km: | 11.70 | Km teren: | 11.70 | Czas: | 01:04 | km/h: | 10.97 |
Pr. maks.: | 28.70 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 116( 64%) |
Kalorie: | 836kcal | Podjazdy: | 158m | Sprzęt: Inne rowery, taki np. Jaguar :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Korzystając z ostatnich chwil w Bajkowym Zakątku wybieramy się z Beatą na spacer rowerowy w poszukiwaniu spalonej leśniczówki.
Wyjeżdżamy z Guzowego Pieca i chwilę później zauważam, że znów jestem na Szlaku św. Jakuba... No chodzi on za mną od kiedy obejrzałem film "Droga życia"...
Szlak św. Jakuba koło Guzowego Pieca © Magic
Jedziemy praktycznie cały czas lasem. Dobrze, bo nie wieje i nie przeszkadza bardzo to, że jest chłodniej niż wczoraj. Po drodze zatrzymujemy się przy jeziorkach.
Beata nad jeziorem Helgut © Magic
Jezioro Parwółki © Magic
Woda w jeziorze © Magic
Za Parwółkami musimy jechać bardzo uciążliwym brukiem. Dopiero po powrocie do domu wyczytuję, że był to bruk zabytkowy! :-)
Zabytkowy bruk Stare Jabłonki-Parwółki-Tomaszyn © Magic
Po kilkunastu minutach trafiamy w miejsce, które na mapie oznaczone jest "Spalona leśniczówka" - cel naszej wycieczki. No i tu zaczynają się poszukiwania. Dopiero gdy zrezygnowani ruszamy do Guzowego Pieca udaje się w ostatniej chwili wypatrzeć ślady po leśniczówce.
Szukamy spalonej leśniczówki © Magic
I oto jest! © Magic
Powrót to czysta przyjemność - nie ma bruku, a na dodatek jedziemy głównie z górki. :-)
Wracamy do Guzowego Pieca © Magic
Wyjeżdżamy z Guzowego Pieca i chwilę później zauważam, że znów jestem na Szlaku św. Jakuba... No chodzi on za mną od kiedy obejrzałem film "Droga życia"...
Szlak św. Jakuba koło Guzowego Pieca © Magic
Jedziemy praktycznie cały czas lasem. Dobrze, bo nie wieje i nie przeszkadza bardzo to, że jest chłodniej niż wczoraj. Po drodze zatrzymujemy się przy jeziorkach.
Beata nad jeziorem Helgut © Magic
Jezioro Parwółki © Magic
Woda w jeziorze © Magic
Za Parwółkami musimy jechać bardzo uciążliwym brukiem. Dopiero po powrocie do domu wyczytuję, że był to bruk zabytkowy! :-)
Zabytkowy bruk Stare Jabłonki-Parwółki-Tomaszyn © Magic
Po kilkunastu minutach trafiamy w miejsce, które na mapie oznaczone jest "Spalona leśniczówka" - cel naszej wycieczki. No i tu zaczynają się poszukiwania. Dopiero gdy zrezygnowani ruszamy do Guzowego Pieca udaje się w ostatniej chwili wypatrzeć ślady po leśniczówce.
Szukamy spalonej leśniczówki © Magic
I oto jest! © Magic
Powrót to czysta przyjemność - nie ma bruku, a na dodatek jedziemy głównie z górki. :-)
Wracamy do Guzowego Pieca © Magic