blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(28)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Magic.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Polska

Dystans całkowity:6790.17 km (w terenie 4376.12 km; 64.45%)
Czas w ruchu:380:02
Średnia prędkość:17.87 km/h
Maksymalna prędkość:61.90 km/h
Suma podjazdów:58609 m
Maks. tętno maksymalne:218 (121 %)
Maks. tętno średnie:178 (98 %)
Suma kalorii:358405 kcal
Liczba aktywności:175
Średnio na aktywność:38.80 km i 2h 10m
Więcej statystyk

Poranny spacerek przyrodniczy

Sobota, 5 kwietnia 2014 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Polska, Teren, Warmia
Km: 16.34 Km teren: 15.80 Czas: 01:36 km/h: 10.21
Pr. maks.: 32.80 Temperatura: 0.0°C HRmax: 148148 ( 82%) HRavg 116( 64%)
Kalorie: 1269kcal Podjazdy: 277m Sprzęt: Inne rowery, taki np. Jaguar :-) Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny weekend i kolejny wschód słońca :-) Tym razem na Warmii.
Wstaję jak zwykle z bólem serca - zamiast spać wyszukuję ciuchy rowerowe. Niby wszystko przygotowane, bo taki miałem plan, ale jakoś tak łóżko zachęca do powrotu... Dam radę, dam radę... No i dałem radę - wyrwałem się na zewnątrz a tam uuuuuu - mrozi aż miło!
Szybko wybieram rower (dziś będzie wynajęty) - mam nawet wybór - biorę przyzwoicie wyglądającego Authora i jadę dla rozgrzewki.
Jedzie się inaczej niż na moim, jakoś tak ciężej. Myślę jak by tu go nazwać i mam - Szatan! Tak! To jest prawdziwy Szatan ;-)
Ruszam żwawo w prawo, coś nie tak, jadę w lewo, też nie pasuje, więc znów w prawo... Miał być czerwony szlak a nie ma... Chciałem na wschód nad jezioro, ale już wiem, że nie zdążę, więc dojeżdżam do najbliższej łączki i tu rozbijam się na fotopostój. Mrozi mnie jak nie wiem, bo nie byłem przygotowany na ujemną temperaturę, ale za chwilę pokazuje się słońce i od razu jest lepiej.
W oczekiwaniu na słońce
W oczekiwaniu na słońce © Magic

Po wschodzie słońca ruszam dalej - chcę zrealizować swój plan i objechać jezioro Sarąg. Zanim dojechałem do jeziora zatrzymuję się jeszcze koło Guzowego Młyna.
Guzowy Młyn nad rzeką Młynówką
Guzowy Młyn nad rzeką Młynówką © Magic

Potem jadę jeszcze kawałek lasem, leśną drogą i pojawia się jezioro. Zatrzymuję się przy nim od południa, wschodu i północy, co widać na poniższych zdjęciach.
Jezioro Sarąg
Jezioro Sarąg © Magic

Jezioro Sarąg
Jezioro Sarąg © Magic

Poranny połów
Poranny połów © Magic

Jezioro z drugiej strony
Jezioro z drugiej strony © Magic

Cisza i spokój
Cisza i spokój © Magic

To straszne, że nawet w takich pięknych miejscach jest pełno śmieci...
Śmieci w lesie :-(
Śmieci w lesie :-( © Magic

Ale z drugiej strony przyroda rekompensuje te przykre "zjawiska".
Jest coraz bardziej zielono
Jest coraz bardziej zielono © Magic

Szatan dawał radę - wjechał wszędzie i nawet przerzutki działały od najmniejszej do największej - rzadkość w wynajmowanych rowerach :-)
A nie mówiłem, że Szatan!
A nie mówiłem, że Szatan! © Magic

Po drodze mijałem rzekę Pasłękę. Jakoś tak mi się skojarzyła z Pasłękiem, dawnym OSM Pasłęk i jego dobrymi serami :-)
Most na Pasłęce
Most na Pasłęce © Magic

Pasłęka
Pasłęka © Magic

Ruina nad jeziorem
Ruina nad jeziorem © Magic

Później chciałem przyspieszyć, żeby szybciej dotrzeć na śniadanie, ale zwierzaki mi nie pozwoliły - nie mogłem przy nich nie przystanąć...
Rudzik
Rudzik © Magic

I ja tu jestem
I ja tu jestem © Magic

Droga wzdłuż jeziora
Droga wzdłuż jeziora © Magic

Mostek w Guzowym Piecu
Mostek w Guzowym Piecu © Magic

Do Gietrzwałdu

Sobota, 5 kwietnia 2014 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Polska, Teren, Warmia
Km: 21.37 Km teren: 13.00 Czas: 01:31 km/h: 14.09
Pr. maks.: 40.80 Temperatura: 10.0°C HRmax: 163163 ( 90%) HRavg 134( 74%)
Kalorie: 1649kcal Podjazdy: 245m Sprzęt: Inne rowery, taki np. Jaguar :-) Aktywność: Jazda na rowerze
Po samochodowej wycieczce do Olsztynka (skansen) i Ameryki wygospodarowałem dwie godziny "wolnego" na rower. Od dawna zamierzałem się na Gietrzwałd, więc skorzystałem z okazji.
Na początek jadę do leśniczówki, przy której rano już przejeżdżałem.
Prośba
Prośba © Magic

Miejsce biwakowe przy leśniczówce Mitelki
Miejsce biwakowe przy leśniczówce Mitelki © Magic

Most na Pasłęce przy leśniczówce
Most na Pasłęce przy leśniczówce © Magic

Dalej kieruję się na Łajsy. Zaraz za lasem, przed Pęglitami napotykam grupkę rowerzystów: dorosły i trójka dzieci. Trochę dzieciaki się męczą w piasku, ale z górki idzie im dużo lepiej a dorosły rozmawia przez telefon i widząc, że mu dzieciaki odjeżdżają woła "Wolniej
siurki!" co poprawia mi znacznie i tak już dobry humor :-)
Pęglity
Pęglity © Magic

Stawy koło Łajsów
Stawy koło Łajsów © Magic

Leśna
Leśna "kępka" © Magic

Po niecałej godzinie dojeżdżam do Gietrzwałdu - wsi sławnej z objawień Matki Boskiej w 1877 roku.
Przed Gietrzwałdem
Przed Gietrzwałdem © Magic

Przy Bazylice Narodzenia Najświętszej Maryi Panny zatrzymuję się na dłużej, żeby ją sobie obejrzeć i sfotografować.
Bazylika Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gietrzwałdzie
Bazylika Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gietrzwałdzie © Magic

Miejsce objawień z 1877 roku
Miejsce objawień z 1877 roku © Magic

Krzyż przy bazylice
Krzyż przy bazylice © Magic

Obok bazyliki znajduje się ogromny parking (niewidoczny na zdjęciu) oraz miejsce odpoczynku z amfiteatrem. Miejsce dobrze przygotowane dla pielgrzymów.
Panorama Gietrzwałdu
Panorama Gietrzwałdu © Magic

Słońce coraz niżej i muszę wracać, tym razem na kolację.
Przed zachodem
Przed zachodem © Magic

Parę kilometrów jadę drogą Ostróda-Olsztyn. Jest tu straszny ruch i męczę się na wąskim poboczu. Za Gietrzwałdem napotykam tablicę oznajmiającą "Granica Mazur". To jest dla mnie odwieczna zagadka - gdzie w końcu przebiega granica pomiędzy Mazurami a Warmią? Myślałem, że jestem na Warmii, a tu niespodzianka... Kilka razy szukałem, ale ostatecznie nie rozstrzygnęło się, gdzie dziś przebiega ta granica. Jeżeli ktoś wie, to proszę o info :-)
Granica Warmii i Mazur koło Gietrzwałdu
Granica Warmii i Mazur koło Gietrzwałdu © Magic

Chmury szaleją
Chmury szaleją © Magic

Nowy koń w stajni

Poniedziałek, 31 marca 2014 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Szosa
Km: 53.68 Km teren: 0.00 Czas: 02:03 km/h: 26.19
Pr. maks.: 45.60 Temperatura: 11.0°C HRmax: 158158 ( 87%) HRavg 142( 78%)
Kalorie: 1905kcal Podjazdy: 281m Sprzęt: Ferrari Aktywność: Jazda na rowerze
No i stało się...
Bardzo długo się temu opierałem, bo nie lubię jeździć po polskich szosach. No ale z drugiej strony nie zawsze da się jeździć w terenie i nie na każdą imprezę/wyjazd nadaje się góral...
Zdecydowałem się więc na zakup i nie mogłem już dłużej czekać. Zaraz po pracy pojechałem po rower a chwilę potem wybrałem się nim na pierwszą dłuższą jazdę.
No i było śmiganie! Było co prawda bardzo chłodno, wbrew podanej temperaturze nogi i stopy zmarzły mi mocno po drodze, ale jak na postoju przed przejazdem w Starogardzie po równo godzinie jazdy zauważyłem, że mam przejechane 27 km, to przekroczyło to moje przewidywania.
Jest super i oby tak dalej :-)

Nowy koń w stajni :-)
Nowy koń w stajni :-) © Magic

Test Scott'a

Niedziela, 30 marca 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Szosa
Km: 15.62 Km teren: 0.00 Czas: 00:39 km/h: 24.03
Pr. maks.: 44.40 Temperatura: 11.0°C HRmax: 154154 ( 85%) HRavg 138( 76%)
Kalorie: 590kcal Podjazdy: 135m Sprzęt: Ferrari Aktywność: Jazda na rowerze
Od dłuższego czasu zastanawiam się nad zakupem roweru szosowego.
Tak się składa, że fruzia sprzedaje rower, no to zacząłem się na poważnie zastanawiać. :-)
"Karnąłem" się na nim tam i z powrotem i muszę przyznać, że wypadło bardzo obiecująco!

Rozruch po wczorajszym etapie

Niedziela, 30 marca 2014 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: 54.45 Km teren: 30.50 Czas: 03:09 km/h: 17.29
Pr. maks.: 51.80 Temperatura: 10.0°C HRmax: 154154 ( 85%) HRavg 117( 65%)
Kalorie: 2389kcal Podjazdy: 547m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Wymyśliłem sobie, że muszę się rozruszać po wczorajszej setce. No i miało być spokojnie, krótko i lajtowo. Pierwsze i trzecie w miarę udało się zrealizować, ale drugie nie za bardzo wyszło :-)
Ruszam w coraz bardziej wiosennych okolicznościach przyrody:
Rośliny zaczynają się zielenić
Rośliny zaczynają się zielenić © Magic

Jezioro Damaszka
Jezioro Damaszka © Magic

Przy okazji spokojnego przejazdu zatrzymałem się zrobić fotkę kościoła w Turzu - często tu przejeżdżam a jeszcze nie udało mi się go sfotografować.
Kościół w Turzu
Kościół w Turzu © Magic

W Młynkach spotkałem znajomych, którzy jechali rundkę rowerową z Tczewa. I w ten sposób zaliczyłem dwa przejazdy w tym miejscu :-)
Zapora w Młynkach
Zapora w Młynkach © Magic

Po rozstaniu ze znajomymi pojechałem dalej w kierunku Jeziora Zduńskiego, które objechałem ulubionym moim szlakiem. Udało się przejechać bez topienia roweru w błocie.
Mostek nad Jeziorem Zduńskim
Mostek nad Jeziorem Zduńskim © Magic

Dalej kierowałem się do Trzcińska. Po drodze zatrzymałem się koło Jeziora Żygowickiego, gdzie wypatrzyłem ciekawą konstrukcję :-)
Polowa toaleta :-)
Polowa toaleta :-) © Magic

Za Trzcińskiem zatrzymałem się koło kamienia pamiątkowego. Zawsze go mijałem, bo myślałem, że to kolejny kamień kolejnego koła myśliwskiego, a tymczasem ten kamień upamiętnia historię kapliczki z XVII w., którą 2.09.1939 zdemontowali hitlerowcy, a później jeszcze zamordowali człowieka, który chciał ocalić jej pozostałości... Taka kolejna smutna historia wojenna...
Kamień pamiątkowy koło Trzcińska
Kamień pamiątkowy koło Trzcińska © Magic

Z Trzcińska przez Obozin i Bolesławowo kieruję się już do Zagrody Kociewskiej w Godziszewie, gdzie jestem umówiony z Beatą na obiad. Coraz częściej odwiedzamy to miejsce, bo smacznie dają tu jeść :-)
Przed Bolesławowem
Przed Bolesławowem © Magic

Zagroda Kociewska
Zagroda Kociewska © Magic

Zagroda Kociewska
Zagroda Kociewska © Magic

Po obiedzie najkrótszą już trasą wracam do domu, a po drodze zauważam jeszcze na polu żurawie i sarny dzielące się wspólną przestrzenią.
Sarny i żurawie
Sarny i żurawie © Magic

Dobra wiadomość - żaby przetrwają! (Rzucewo-Zielony Dwór-Wejherowo-Szemud-Kartuzy)

Sobota, 29 marca 2014 Kategoria >100 km, Kaszuby, Krajoznawczo, Polska, Teren
Km: 102.38 Km teren: 70.00 Czas: 06:31 km/h: 15.71
Pr. maks.: 44.60 Temperatura: 13.0°C HRmax: 153153 ( 85%) HRavg 133( 73%)
Kalorie: 7101kcal Podjazdy: 1107m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Wymęczony po pracowitym tygodniu, niewyspany po koncercie Ray'a Wilsona poprzedniego wieczoru długo się "łamałem" jak bardzo się sponiewierać kolejnego dnia, tj. w sobotę, kiedy powinno się przecież odpoczywać do bólu... Moje wątpliwości nie trwały jednak długo - szybko do spania, bo zostało jeszcze tylko niecałe pięć godzin do wschodu słońca. A wschodu w ciekawym miejscu przegapić przecież nie można, prawda? ;-)
No i wstałem... Zwaliłem się z łóżka przed 5.00... Jak już się wstaje, to tak, żeby przypadkiem się nie spóźnić. Na szczęście pogoda dopisała i mimo niedospania chwilę po wyjściu na świeże powietrze byłem już całkiem rześki. Zarówno pogoda jak i miejsce okazały się tak dziś sprzyjać, że dwugodzinna sesja - fotografowanie wschodu - minęły jakby to było parę minut.

Wschód słońca nad Jastarnią
Wschód słońca nad Jastarnią © Magic

Wschód nad Zatoką Pucką
Wschód nad Zatoką Pucką © Magic

Gdynia w tle
Gdynia w tle © Magic

Przy okazji wschodu słońca napotkałem tutejszy park kulturowy - Osadę Łowców Fok. Nie miałem okazji pozwiedzać go dokładnie, ale pochodziłem sobie po nim - na pewno jest ciekawostką turystyczną okolicy.

Osada Łowców Fok w Rzucewie
Osada Łowców Fok w Rzucewie © Magic

Po sesji "o wschodzie" wróciłem na chwilę, żeby się odświeżyć, zjeść śniadanie i zaraz po śniadaniu wyruszam w trasę. Plan był bardzo ambitny - dojechać do Ostrzyc i, o ile czas pozwoli, jechać w stronę Turza. Ostatni rzut okiem na zamek w Rzucewie i jadę!


"Nalot" na zamek w Rzucewie © Magic

Dojeżdżam do drogi Żelistrzewo-Puck i dalej wjeżdżam już w drogę polną. Trochę niepokoi mnie to, że w pewnym momencie droga zamienia się w wąski ślad maszyny rolniczej, ale jadę dalej. Jest całkiem sympatycznie, ślad prowadzi środkiem rozległej równiny, widoki piękne, pogoda ładna, nie wieje a na dodatek mijam stado saren, które zbyt szybko mnie zauważa, żebym im mógł zrobić zdjęcie. Sielanka kończy się w Celbowie, gdzie na mojej drodze staje brama... Powinienem jechać dalej drogą prosto, ale ponieważ na drodze stoi brama, to muszę kilkaset metrów ryć się przez zabronowane pole. Na szczęście nie ma błota. Udaje mi się ostatecznie wjechać jakoś na teren gospodarstwa i wrócić na cywilizowane drogi.

Pałac w Celbowie
Pałac w Celbowie © Magic

Za Darzlubiem zaczynają się coraz bardziej "kaszubskie" tj. górzyste tereny - coraz więcej górek, podjazdów, wąwozów. A przy tym pełno rolników w polu - widać tak jak ja zdecydowali się wykorzystać piękną pogodę.

Droga za Darzlubiem
Droga za Darzlubiem © Magic

W Mechowie podjeżdżam do Grot Mechowskich. Z zewnątrz nie wyglądają jak Błędne Skały, są malutkie, ale po bliższym poznaniu nabierają uroku. Z rozrzewnieniem będę wspominał bliskie spotkanie mojej głowy ze skałą, gdy przymierzałem się do zdjęcia - nie spodziewałem się, że w grocie będzie widać gwiazdy :-) A myślałem przed wejściem, żeby, kurna, nie ściągać kasku...

Groty Mechowskie
Groty Mechowskie © Magic

Groty Mechowskie
Groty Mechowskie © Magic

Ja w grocie
Ja w grocie © Magic

Ugasimy każdy pożar! :-)
Ugasimy każdy pożar! :-) © Magic

Mechowo - kościół ryglowy z 1742 roku
Mechowo - kościół ryglowy z 1742 roku © Magic

Z Mechowa kieruję się na zachód - chcę czarnym szlakiem dojechać do zielonego i tym z kolei do Wejherowa. Początkowo jedzie się dobrze, ale kawałek w dalej w lesie zaczynają się problemy - najpierw drogę zagradzają wiatrołomy, a później bardzo miękka i błotnista droga. Widać nie ominęły tych terenów tegoroczne wichury...

Wiatrołomy na szlaku
Wiatrołomy na szlaku © Magic

W pewnym momencie, jadąc sobie spokojnie, tylne koło zjeżdża mi w liście, a w liściach jest takie błoto, że ląduję fantazyjnie w koleinie po drugiej stronie drogi. No całą zimę, na śniegu i lodzie się nie wygrzmociłem a tu na niemal prostej drodze... dzwon... Cóż... Na szczęście ani mi, ani rowerowi nic się nie stało, więc otrzepałem się z błota, popatrzyłem na krążące nade mną bociany i ruszyłem dalej.

Ale żeby w takim miejscu zaliczyć dzwon... :-)
Ale żeby w takim miejscu zaliczyć dzwon... :-) © Magic

Ze względu na trudne warunki musiałem nieco odbić od czarnego szlaku, ale wróciłem na niego przed kolejnymi ciekawostkami tych okolic - kamieniami narzutowymi. W tym miejscu minął mnie inny rowerzysta, który też podążał czarnym szlakiem, ale bez aparatu, więc szybciej :-)

Diabelski Kamień
Diabelski Kamień © Magic

Za Diabelskim Kamieniem dojechałem do miejsca nazwanego Czechy. A Czesi, jak wiadomo, dowcipni są bardzo i nazwali taki oto kamień "Bożą Stopką":

Boża... Stopka
Boża... Stopka © Magic

Żeby było jasne - to brązowe po prawej, to nie jest kamień, to jest mrowisko, a kamień, to jest to takie szaro-zielone coś ogrodzone drewnianymi barierkami. Jak ja to zobaczyłem, to pomyślałem sobie po cichu, że powinno się toto nazywać ewentualnie "Boża kupka", ale w życiu Boża Stopka...

Zjazd wąwozem do Jeziora Dobrego
Zjazd wąwozem do Jeziora Dobrego © Magic

Jezioro Dobre
Jezioro Dobre © Magic

Nad Jeziorem Dobrym przerzuciłem się na zielony szlak i kawałek nim jechałem, ale ponieważ zauważyłem, że mam już dość spore opóźnienie czasowe, wjechałem na asfalt i chwilę później na konny szlak w kierunku Wejherowa. Muszę przyznać, że bardzo miło się nim jedzie. Myślałem, że będzie zryty kopytami, ale nie było tam najmniejszego problemu, a droga szeroka, twarda i dużo jazdy z górki. Tak się tym szlakiem rozbujałem, że zamiast wjechać do Wejherowa, wjechałem do Bolszewa i dopiero stamtąd przejechałem do Wejherowa.

Boćki w miejscowości Orle
Boćki w miejscowości Orle © Magic

Reda przepływająca przez Orle
Reda przepływająca przez Orle © Magic

W Wejherowie znów zeszło mi trochę czasu na fotostopach... Tak już mam... :-)

Budynek jednostki wojskowej w Wejherowie
Budynek jednostki wojskowej w Wejherowie © Magic

Orzeł może :-)
Orzeł może :-) © Magic

Neogotycki kościół św. Stanisława Kostki w Wejherowie
Neogotycki kościół św. Stanisława Kostki w Wejherowie © Magic

Park Miejski im. A. Majkowskiego w Wejherowie
Park Miejski im. A. Majkowskiego w Wejherowie © Magic

Pałac Keyserlingków i Przebendowskich w Wejherowie
Pałac Keyserlingków i Przebendowskich w Wejherowie © Magic

Muszę przyznać, że park miejski w Wejherowie zrobił na mnie pozytywne wrażenie - z jednej trony przestrzeń, gdzie każdy znajdzie kąt dla siebie, a z drugiej wyjeżdża się z niego prosto na szlak prowadzący aż do Gdyni i Sopotu (czerwony szlak pieszy). Nie przejechałem całego tego szlaku, ale ten fragment, który przejechałem jest naprawdę malowniczo poprowadzony.

Zbiornik w Młynkach przy czerwonym szlaku z Wejherowa
Zbiornik w Młynkach przy czerwonym szlaku z Wejherowa © Magic

Przejeżdżając koło zbiorników wodnych napotkałem masową migrację żab do wody. Myślę, że po tym co zobaczyłem, możemy być niemal pewni, że ten gatunek przetrwa bez problemów ;-) Choć jeden problem mniej dla Greenpeace...

Taką wiosnę mamy! ;-)
Taką wiosnę mamy! ;-) © Magic

Spadaj z mojej łąki!!!
Spadaj z mojej łąki!!! © Magic

Czerwony szlak koło Gniewowa
Czerwony szlak koło Gniewowa © Magic

Cedron - nie ten koło Jerozolimy ;-)
Cedron - nie ten koło Jerozolimy ;-) © Magic

Koło jeziora Pałsznik zrobiłem sobie krótki przystanek. Miejsce jest energetyczne - cisza, spokój, odgłosy ptaków a na dodatek motyl, który wg Wikipedii jest bardzo płochliwy, sprawiał wrażenie, że pozuje mi do zdjęć a nawet chce wejść do obiektywu. :-)
Czyli - motyle już też są - wiosna na całego!

Jezioro Pałsznik
Jezioro Pałsznik © Magic

Rusałka żałobnik
Rusałka żałobnik © Magic

Jakby dwa drzewa trzecie zniewoliły
Jakby dwa drzewa trzecie zniewoliły © Magic

Kawałek dalej chciałem sobie skrócić drogę i skierowałem się wg mapy najkrótszą drogą do Grabowca, gdzie koniecznie chciałem odwiedzić tamtejszy "monastyr" wypatrzony na innej mapie. Wszystko wyglądało dobrze aż do momentu gdy na dość sporym podjeździe w lesie skończyła się droga... No i się musiałem dalej przedzierać przez dzicz - jechać się nie dało, ale po kilkunastu minutach walki dotarłem wreszcie do drogi po drugiej stronie!
Chwilę później stałem już na skraju lasu, na drodze, która, wydawało mi się, prowadzi wprost do gospodarstwa przede mną. I tak nie wiedziałem, czy mogę tam przejechać czy nie, stoję i myślę niezdecydowany aż podeszła, a właściwie podjechała mi z pomocą blondynka na rowerze. Dojechała do mnie z tego właśnie gospodarstwa. Widzę, że mam szanse na pomoc, więc pytam inteligentnie:
- Przepraszam, którędy dojadę do Grabowca?
- Pan jest na Grabowcu... - Odpowiada, a ja pewnie robię w tym momencie jeszcze bardziej inteligentną minę...
- Aaaaa.... A jak mogę dojechać do "monastyru"?
- A! Tam, to pojedzie Pan prosto (czyli przez to gospodarstwo przede mną), potem skręci Pan w prawo, potem przy krzyżu w lewo i daleko, daleko a na dole będzie Pan musiał zapytać gdzie dalej...
- Dziękuję!
No! To jestem prawie w domu. Jadę zgodnie ze wskazówkami i dojeżdżam "na dół". Tu wypatruję jakiegoś tubylca krzątającego się na swoich włościach więc podchodzę (na pewno będzie wiedział):
- Dzień dobry! Którędy dojadę do "monastyru"?
- Eeeee....
Wygląda na zdezorientowanego...
- Czy jest tu gdzieś w okolicy "monastyr"?
- Co?! Nie, nie ma.
No to czarna dupa - jak to nie ma, myślę sobie. Znowu nieaktualna mapa czy co? Próbuję jeszcze raz:
- A jakiś klasztor?
- A! Klasztor! Tak, jest! Pojedzie Pan tam i potem na górę.
No to jadę, zawracam i 100 metrów dalej dojeżdżam do skrzyżowania, którym chwilę wcześniej przejeżdżałem a na nim drogowskaz "Do klasztoru" :-) Jadę dalej zgodnie z drogowskazem, wjeżdżam mozolnie na górę, potem miłym wąwozem w dół aż wreszcie trafiam na miejsce.
Zaskakuje mnie trochę to co widzę, bo spodziewałem się budynku typu grecki monastyr a tu niemal zwykły dom i na dodatek z tabliczką "Monaster Najświętszej Dziewicy na Pustyni".
Do dziś nie wiem, czy "monastyr" i "monaster" to to samo...

Monaster w Grabowcu
Monaster w Grabowcu © Magic

Gościcina w Grabowcu
Gościcina w Grabowcu © Magic

Po przygodach przed i w Grabowcu wiem już, że nie zrealizuję swojego całego planu na dziś, więc ustawiam GPS na Kartuzy i jadę w tym kierunku najkrótszą drogą. Zatrzymuję się w Szemudzie, żeby uzupełnić bidon, bo już czuję, że wysycham na dobre. Przez przypadek trafiam do sklepu o dość swojsko brzmiącej nazwie :-)

Kościół w Szemudzie
Kościół w Szemudzie © Magic

Sklep w Szemudzie
Sklep w Szemudzie © Magic

Za Szemudem zaczyna się "strefa przemysłowa" - jadę od huty do huty. A to Szemudzka Huta, a to Jeleńska Huta itd. itp. Zastanawia mnie tylko, że nigdzie tych hut nie widzę. Dobrze je musieli ukryć. Ale za to mijam jeszcze ładniejsze niż wcześniej krajobrazy - jechać się nie da, bo 3-4 minuty jazdy i fotostop i znów chwila jazdy i znów fotostop. Jest pięknie wbrew hutniczym nazwom.

Jezioro Otalżyno
Jezioro Otalżyno © Magic

Pokicamy???
Pokicamy??? © Magic

Bajkowy terenik
Bajkowy terenik © Magic

Otalżyno - charakterystyczny kaszubski krajobraz
Otalżyno - charakterystyczny kaszubski krajobraz © Magic

Okolice Pomieczyna
Okolice Pomieczyna © Magic

Ciekawa kolekcja :-)
Ciekawa kolekcja :-) © Magic

Przed Pomieczyńską Hutą
Przed Pomieczyńską Hutą © Magic

Kolejna huta po drodze
Kolejna huta po drodze © Magic

Ucisko
Ucisko © Magic

Jezioro Białe
Jezioro Białe © Magic

Do Kartuz dojeżdżam tuż przed zachodem słońca. Udaje mi się jeszcze wjechać na wzgórze na którym znajduje się "Ławka Asesora" z przepięknym widokiem na miasto. Przy okazji szukając po powrocie do domu jakichś informacji nt. tego miejsca trafiłem na stronę Nonsensopedia i myślę, że dużo częściej będę z niej korzystał, bo opisy są tu naprawdę przednie:
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Kartuzy
Niewiele brakowało do tego, żebym stracił laptopa czytając w niej informacje nt. Starogardu - o mało co utonąłby w złocistym napoju, który akurat piłem ;-)

Asesor na swojej ławce
Asesor na swojej ławce © Magic

Panorama Kartuz
Panorama Kartuz © Magic

Wieczorne kółko z sarnami i jeleniem

Środa, 26 marca 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: 24.82 Km teren: 21.32 Czas: 01:12 km/h: 20.68
Pr. maks.: 41.30 Temperatura: 6.0°C HRmax: 158158 ( 87%) HRavg 135( 75%)
Kalorie: 1162kcal Podjazdy: 238m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Zrobiło się dużo chłodniej, ale na szczęście po dwóch dniach deszczów przyszło słońce. Ze względu na dużą ilość spadłej ostatnio wody zamierzałem zrobić tym razem kółko szosowe, ale nie dało się - przy pierwszej okazji teren wciągnął mnie do siebie ;-)
Za Małżewem zatrzymuję się przy znanym mi już widoku - dziś ujęcie z aparatu:
Drzewo - kolejne podejście
Drzewo - kolejne podejście © Magic

Mimo, że zrobiło się chłodniej, wiosna atakuje:
Wkrótce będą liście!
Wkrótce będą liście! © Magic

Po krótkim przystanku przyrodniczo-fotograficznym jadę dalej, ale nie za daleko, bo już wjeżdżając na pierwszą polanę niemal przy drodze napotykam stado saren. Nie chcę ich płoszyć, więc przejeżdżam przez polanę, a potem cichutko się zatrzymuję i podchodzę, żeby zrobić zdjęcia - zdążyły już odejść, ale i tak udało się je uchwycić.
Sarny na łące
Sarny na łące © Magic

Ruszam dalej i kilkaset metrów później wybiega mi niemal spod kół jeleń. Tym razem sam się przestraszyłem, bo był większy ode mnie na rowerze :-) Nie dałem rady go uchwycić na zdjęciu, ale zauważyłem, że nieźle linieje - kolejny znak, że za chwilę będzie ciepło.

Później zatrzymuję się jeszcze w Ciecholewach, gdzie fotografuję krajobraz z drewnianym domkiem. Przy tej okazji słyszę w oddali klekot bocianów, a za chwilę wlatują mi one w kadr (widać w prawym górnym rogu poniżej).

Wiejski krajobraz z bocianami
Wiejski krajobraz z bocianami © Magic

Zachód w Ciecholewach
Zachód w Ciecholewach © Magic

A!
Zapomniałem dodać, że jadąc króciutki kawałeczek asfaltem za Trzcińskiem na wysokości zjazdu na Obozin (skrzyżowanie, podwójna ciągła) jakiś gamoń próbował mnie "zastraszyć" wyprzedzając kolumnę samochodów jadących z naprzeciwka "na trzeciego". Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego rowerzystę uważa się za "tego, co i tak zawsze da radę ustąpić"... No i tym razem znów się udało...
Ale ta historia nie pozbawiła mnie przyjemności całej dzisiejszej przejażdżki :-)


Foto-sesja z GK STG + leśny trening

Niedziela, 23 marca 2014 Kategoria 25 - 50, GK STG, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: 39.12 Km teren: 30.00 Czas: 02:23 km/h: 16.41
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 9.0°C HRmax: 165165 ( 91%) HRavg 143( 79%)
Kalorie: 2615kcal Podjazdy: 340m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś zaplanowana była sesja fotograficzna GK STG. Nieco się spóźniłem na zbiórkę, ale udało mi się dołączyć w trasie.
Później kilkadziesiąt minut fotografowania i filmowania i już po sesji trening. Szosowcy pojechali swoją trasą a ja z grupą MTB przejechaliśmy odcinki, które być może znajdą się na trasie tegorocznego maratonu Kociewie Szlakiem.
Było momentami ciężko - interwały cięższe niż na trasie w zeszłym roku.

GK STG w trasie
GK STG w trasie © Magic

Bociany, czajki, skowronki i... dąb!

Sobota, 22 marca 2014 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Tczewa, Polska, Teren, Żuławy
Km: 77.38 Km teren: 40.00 Czas: 03:55 km/h: 19.76
Pr. maks.: 43.20 Temperatura: 10.0°C HRmax: 162162 ( 90%) HRavg 133( 73%)
Kalorie: 3969kcal Podjazdy: 486m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Po obejrzeniu skoków w Planicy wyjeżdżam na planowane 3-godzinne kółeczko: do dębu i może nieco dalej. Zobaczymy.
Na pewno chciałbym odnaleźć drogę do dębu, koło którego przejeżdżałem już pewnie ponad sto razy od kiedy wybudowali autostradę i który za każdym razem fascynuje mnie swoimi kształtami...
Na początek objeżdżam jezioro Damaszka i kieruję się do Szczerbięcina. I już tutaj napotykam krajobraz, którego się nie spodziewałem...
Krajobraz przed Szczerbięcinem
Krajobraz przed Szczerbięcinem © Magic

Po drodze przelatują przede mną dwa duże ptaki - wydaje mi się, że były to pierwsze bociany widziane przeze mnie w tym roku, ale nie jestem  tego na 100% pewien - leciały nieco za daleko i mogłem je pomylić z żurawiami...

Dalej kieruję się na Żelisławki - miejsce, gdzie obecnie zaczyna się parę km ścieżki rowerowej zbudowanej na dawnym nasypie kolejowym. Jadę asfaltem, ale też skracam sobie nieco drogę skręcając przed Sobowidzem w las. Chwilę później dojeżdżam do Żelisławek i ścieżki. Kiedyś jeździł tędy pociąg na trasie Pszczółki-Sobowidz-Skarszewy-Kościerzyna. Dziś jest tylko kawałeczek ścieżki Pszczółki-Żelisławki, ale mam nadzieję, że kiedyś będzie można rowerem śmignąć dużo dalej - to by była atrakcja dla rowerzystów!

Początek ścieżki rowerowej w Żelisławkach
Początek ścieżki rowerowej w Żelisławkach © Magic

W drugą stronę na razie ciężko byłoby jechać
W drugą stronę na razie ciężko byłoby jechać © Magic

Jadę dalej drogą wśród pól aż dojeżdżam do miejscowości Ulkowy. Wjeżdżając tu widzę już z daleka główny cel mojej dzisiejszej podróży - okazały dąb. Tylko jak do niego dojechać? Jest jakieś 500 m przede mną, ale żeby do niego dojechać muszę zrobić 3 km polną drogą.
Ulkowy - przed autostradą widzę już cel mojej wyprawy
Ulkowy - przed autostradą widzę już cel mojej wyprawy © Magic

No i dotarłem - to ten dąb tak mnie intrygował przez lata aż wreszcie jestem. Korzystam z okazji i robię długi foto-stop przyrodniczy. :-)
Dąb, który chodził mi od lat po głowie :-)
Dąb, który chodził mi od lat po głowie :-) © Magic

Dąb na odludziu
Dąb na odludziu © Magic

Widok spod dębu
Widok spod dębu © Magic

I tu również widok spod dębu :-)
I tu również widok spod dębu :-) © Magic

Spojrzenie na dąb, na pożegnanie
Spojrzenie na dąb, na pożegnanie © Magic

Po zakończeniu sesji przy dębie chcę dotrzeć jak najkrótszą drogą do Łęgowa, a że skracam aż za bardzo, to kończy się to przedzieraniem brzegiem zabronowanego pola oraz łąką. Ciężko tu jechać ale jakoś daję radę przedrzeć się do polnej drogi za przystankiem przy autostradzie. Ten odcinek umilają mi skowronki śpiewające nade mną - kolejny znak, że wiosna przyszła :-)
Przedzieram się przez pole
Przedzieram się przez pole © Magic

Kwiatki na polu
Kwiatki na polu © Magic

Nieco błądzę po Łęgowie, aż wreszcie udaje mi się wyjechać na żuławskie równiny - krajobraz jest tu zupełnie inny niż parę kilometrów wcześniej - równina, równina, równina...
Panorama za Cieplewem - krajobraz się znacznie zmienił
Panorama za Cieplewem - krajobraz się znacznie zmienił © Magic

Od Łęgowa kieruję się do miejscowości Grabiny-Zameczek - tak mi się wymyśliło, więc tak jadę, a że nie zmieszczę się w trzech planowanych godzinach - trudno, trzeba korzystać z pogody - miało padać, a nie pada a wręcz pogoda zachęca do dalszej jazdy.
Jadę parę minut za traktorem jadącym do pracy na polu, później samotnie (tzn. w towarzystwie czajek szalejących na polu) drogą z płyt aż dojeżdżam do Kłodawy płynącej tędy w kierunku Motławy.
Tu napotykam widok jak na zdjęciu poniżej... załamka... Ktoś tu musiał ciężarówką przyjechać, żeby tyle śmieci zwieźć. Zupełnie czegoś takiego nie rozumiem i w żaden sposób nie potrafię wytłumaczyć, ale jak walczyć z takimi śmieciarzami? Jak to możliwe, że stać kogoś na budowę domu, a nie stać na zapłacenie za wywóz śmieci???
Tak dbamy o naszą piękną przyrodę... :-(
Tak dbamy o naszą piękną przyrodę... :-( © Magic

Na szczęście widoki poprawiają mi nastrój. Nie wszędzie (jeszcze) jest śmietnisko...
Droga wzdłuż Kłodawy
Droga wzdłuż Kłodawy © Magic

Chwilę później znów załamujący widok... Przecież te znaki jakaś firma musiała wymieniać... I też trafiły na pole...
Tu ktoś chyba zgubił drogę... Tylko znaki zostały
Tu ktoś chyba zgubił drogę... Tylko znaki zostały © Magic

Później, na szczęście, już nie było podobnych śmietnisk i spokojniej dojechałem do drugiego celu mojej wycieczki.
Stopień wodny przy ujściu Kłodawy do Motławy
Stopień wodny przy ujściu Kłodawy do Motławy © Magic

Pozostałości po zamku, który kiedyś tu stał nie wyglądają imponująco. No ale wciąż coś tu stoi i jest szansa, że może pojawi się kiedyś ktoś, kto przywróci temu miejscu dawną świetność.
Dwór obronny z XIII wieku w miejscowości Grabiny-Zameczek
Dwór obronny z XIII wieku w miejscowości Grabiny-Zameczek © Magic

Wejście do kaplicy p.w. Trójcy Św
Wejście do kaplicy p.w. Trójcy Św © Magic

Brama przy dworze
Brama przy dworze © Magic

Herb Gdańska na bramie wjazdowej do dworu
Herb Gdańska na bramie wjazdowej do dworu © Magic

Przejeżdżając przez Grabiny-Zameczek nie wiedziałem jeszcze, że jestem tuż obok najwyższego wzniesienia Żuław Wiślanych mającego zawrotną wysokość 14,6 m n.p.m. Niestety wyczytałem tą informację na Wikipedii dopiero w domu i nie zajechałem w to ważne miejsce... Będę musiał tu wrócić! ;-)
Z Grabin-Zameczka muszę już kierować się do domu, żeby zdążyć przed zmrokiem. Od tego miejsca staram się trzymać czerwonego szlaku pieszego aż za Koźliny, gdzie odbijam na zachód okrążając Tczew.
Po drodze oglądam jeszcze i uwieczniam na zdjęciach kilka zabytków, których jest tu więcej niż mi się wydawało, że może być w tej okolicy.
Chata w Suchym Dębie
Chata w Suchym Dębie © Magic

Kościół w Suchym Dębie
Kościół w Suchym Dębie © Magic

Motława na wysokości Suchego Dębu
Motława na wysokości Suchego Dębu © Magic

Mennonicki dom podcieniowy z XIX w. w Krzywym Kole
Mennonicki dom podcieniowy z XIX w. w Krzywym Kole © Magic

Świetlica wiejska w Krzywym Kole
Świetlica wiejska w Krzywym Kole © Magic

Kościół z XIV w. p.w. Znalezienia Krzyża Świętego w Krzywym Kole
Kościół z XIV w. p.w. Znalezienia Krzyża Świętego w Krzywym Kole © Magic

Kościół p.w. Matki Boskiej Różańcowej w Koźlinach (XIV/XVI w.)
Kościół p.w. Matki Boskiej Różańcowej w Koźlinach (XIV/XVI w.) © Magic

Herb Gdańska na kościele
Herb Gdańska na kościele © Magic

Drewniany dom w Koźlinach
Drewniany dom w Koźlinach © Magic

Konik polny :-)
Konik polny :-) © Magic

W Tczewskich Łąkach muszę przedrzeć się przez wielotorową zajezdnię kolejową. Był tu kiedyś most, ale go już nie ma... Nie wiem, czemu, nie znalazłem informacji... W każdym razie powoduje to, że przedostanie się na drugą stronę torów nie jest łatwe.
Tczew objeżdżam ulicą Działkową i później dobrze znaną drogą przez Szpęgawę i Małżewko wracam do domu. Zaczyna trochę mżyć i robi się ciemno...


Przyszła wiosna! Jadę żeby wykorzystać dobrą pogodę...

Piątek, 21 marca 2014 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: 30.85 Km teren: 23.50 Czas: 01:27 km/h: 21.28
Pr. maks.: 53.40 Temperatura: 18.0°C HRmax: 167167 ( 92%) HRavg 148( 82%)
Kalorie: 1528kcal Podjazdy: 337m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Po ciężkim tygodniu, gdzie w ogóle nie miałem możliwości wybrać się na rower po pracy przychodzi weekend. Przychodzi też wiosna i zaczyna mocnym akcentem :-)
Nie mogę więc nie skorzystać z takiej okazji i zaraz po pracy (a wyjątkowo udało mi się wyjść już o 16.00) wsiadam na rower, żeby popróbować jak to jest jeździć na rowerze wiosną... :-)

Wąwóz koło Młynków
Wąwóz koło Młynków © Magic

No i dalej się jechać nie da
No i dalej się jechać nie da © Magic

Zachód koło Trzcińska
Zachód koło Trzcińska © Magic

Było naprawdę bardzo przyjemnie: ciepło, sucho, bez większego wiatru a na dodatek po drodze w kilku miejscach spotkałem sarny, które najwyraźniej również cieszyły się przybyłą wiosną, bo nie bardzo zwracały na mnie uwagę...


kategorie bloga

Moje rowery

Bielik 1662 km
Tranquill 11764 km
Penny - rower żony :-) 1425 km
Rower taty 1251 km
Inne rowery, taki np. Jaguar :-) 177 km
Trenażer 500 km
Ferrari 3169 km
Kajak 85 km

szukaj

archiwum