blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(28)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Magic.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Teren

Dystans całkowity:7113.15 km (w terenie 4791.06 km; 67.35%)
Czas w ruchu:389:14
Średnia prędkość:18.27 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:64460 m
Maks. tętno maksymalne:207 (115 %)
Maks. tętno średnie:178 (98 %)
Suma kalorii:374191 kcal
Liczba aktywności:172
Średnio na aktywność:41.36 km i 2h 15m
Więcej statystyk

Przyszła wiosna! Jadę żeby wykorzystać dobrą pogodę...

Piątek, 21 marca 2014 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: 30.85 Km teren: 23.50 Czas: 01:27 km/h: 21.28
Pr. maks.: 53.40 Temperatura: 18.0°C HRmax: 167167 ( 92%) HRavg 148( 82%)
Kalorie: 1528kcal Podjazdy: 337m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Po ciężkim tygodniu, gdzie w ogóle nie miałem możliwości wybrać się na rower po pracy przychodzi weekend. Przychodzi też wiosna i zaczyna mocnym akcentem :-)
Nie mogę więc nie skorzystać z takiej okazji i zaraz po pracy (a wyjątkowo udało mi się wyjść już o 16.00) wsiadam na rower, żeby popróbować jak to jest jeździć na rowerze wiosną... :-)

Wąwóz koło Młynków
Wąwóz koło Młynków © Magic

No i dalej się jechać nie da
No i dalej się jechać nie da © Magic

Zachód koło Trzcińska
Zachód koło Trzcińska © Magic

Było naprawdę bardzo przyjemnie: ciepło, sucho, bez większego wiatru a na dodatek po drodze w kilku miejscach spotkałem sarny, które najwyraźniej również cieszyły się przybyłą wiosną, bo nie bardzo zwracały na mnie uwagę...


Okienko pogodowe

Niedziela, 16 marca 2014 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Okolice Tczewa, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: 50.98 Km teren: 41.00 Czas: 02:37 km/h: 19.48
Pr. maks.: 48.70 Temperatura: 5.0°C HRmax: 164164 ( 91%) HRavg 142( 78%)
Kalorie: 2830kcal Podjazdy: 562m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Przez ostatnie dwa dni bardzo wiało a niebo było zachmurzone. Jutro też ma być podobnie... I dziś z rana również tak było aż do ok. godz. 13-tej, kiedy to niespodziewanie wyszło słońce, a ja zdecydowałem się nieśmiało skorzystać z zaproszenia...
Wyjechałem wykorzystać chwile bez deszczu i wichury spodziewając się jednak jakichś przelotnych opadów nie wziąłem ze sobą aparatu. Już za Małżewem żałowałem tej decyzji...

Krajobraz za Małżewem
Krajobraz za Małżewem © Magic

Zbliżenie na drzewka - co widać pośród nich? :-)
Zbliżenie na drzewka - co widać pośród nich? :-) © Magic
No tu gdybym miał aparat, to byłoby bajkowe zdjęcie :-)

Droga za Małżewem
Droga za Małżewem © Magic

Chmurka
Chmurka © Magic

Z Małżewa skierowałem się do lasu, bo w otwartym polu wiało jednak dość mocno, a w lesie było dużo przyjemniej, choć chłodno.
Początkowo planowałem zrobić jakieś 20-30 km pomiędzy kolejnymi deszczami, ale że niebo się całkowicie przejaśniło, to tak jechałem, jechałem, jechałem...

Zalew w Młynkach
Zalew w Młynkach © Magic

Na górce w Śliwinach spotkałem Nefre również wykorzystującą poprawę pogody. Chwilkę pogadaliśmy, ale długo się nie dało, bo wiało strasznie. Trzeba było szybko znów w lesie się chować.
Przy tej okazji załapałem się na zdjęcie: http://nefre.bikestats.pl/1107326,WKOLO-KOMINA.html

Jezioro Lubiszewskie
Jezioro Lubiszewskie © Magic

Niebo nad jeziorem
Niebo nad jeziorem © Magic

Za Lubiszewem pojechałem w kierunku Jeziora Zduńskiego i zrobiłem pierwszą  po zimie rundkę dookoła jeziora. I dalej było mi mało, więc pognałem dalej przez Ciecholewy w kierunku Trzcińska... I tu było mało, więc do Trzcińska zajechałem przez Janin :-)
Dopiero z Trzcińska wróciłem już standardową drogą do domu. Nie spodziewałem się, że dziś wykręcę 50 km :-)

Ptak z białym ogonem

Czwartek, 13 marca 2014 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: 26.48 Km teren: 23.50 Czas: 01:15 km/h: 21.18
Pr. maks.: 43.70 Temperatura: 11.0°C HRmax: 167167 ( 92%) HRavg 151( 83%)
Kalorie: 1272kcal Podjazdy: 87m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejne szybkie kółeczko po pracy. Testuję nową dróżkę przez las przed Zduńskim.
Nad Jeziorem Szpęgawskim zauważam odlatującego wielkiego ptaka z białym ogonem. Nie widziałem go dokładnie, ale gdyby to był bielik to byłby pierwszy, którego widziałem w tej okolicy...

Wieczorna napinka

Środa, 12 marca 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: 24.58 Km teren: 20.50 Czas: 01:04 km/h: 23.04
Pr. maks.: 46.60 Temperatura: 11.0°C HRmax: 170170 ( 94%) HRavg 148( 82%)
Kalorie: 1110kcal Podjazdy: 204m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Treningowe kółeczko po pracy. Wreszcie można pojeździć wieczorkiem.
Po drodze kilka spotkanek ze zdziwionymi sarnami oraz zachód koło Trzcińska.

Zachód nad stawem koło Trzcińska
Zachód nad stawem koło Trzcińska © Magic

Jezioro Przywidzkie i dalej

Niedziela, 9 marca 2014 Kategoria 50 - 100, Kaszuby, Kociewie, Krajoznawczo, Polska, Teren Uczestnicy
Km: 91.82 Km teren: 54.00 Czas: 05:34 km/h: 16.49
Pr. maks.: 52.40 Temperatura: 6.0°C HRmax: 163163 ( 90%) HRavg 138( 76%)
Kalorie: 7795kcal Podjazdy: 924m Sprzęt: Bielik Aktywność: Jazda na rowerze
Po wczorajszym niepowodzeniu i nie zrealizowaniu dość ambitnego planu rowerowego dziś musiałem sobie to odbić. Już wcześniej umówiliśmy się z Adamem na dłuższy przejazd gdzieś po okolicach.
Wstaję więc rano, przygotowuję Bielika do drogi, wyprowadzam z garażu i... utykam na próbie uruchomienia Endomondo... I tak nic, i tak nic, włączam, wyłączam, restartuję, uaktualniam i... dalej nic... Czas goni... W końcu się poddaję i ruszam do Kleszczewa, gdzie mamy się spotkać. Na szczęście mam też GPS. Z Turza kieruję się leśnymi drogami do Sobowidza, a dalej przez Kaczki do Kleszczewa. Przed Sobowidzem robię krótki przystanek koło leśnego parkingu.

Kolejny kamień pamiątkowy z ostatniego wysypu - tym razem Koło Łowieckie
Kolejny kamień pamiątkowy z ostatniego wysypu - tym razem Koło Łowieckie "Krogulec" © Magic

W lesie przed Sobowidzem
W lesie przed Sobowidzem © Magic

Bielik na rozdrożu
Bielik na rozdrożu © Magic

W Kleszczewie Adam już czeka. Podpowiada mi, żeby spróbować usunąć dane aplikacji - usuwam i... Rzeczywiście działa! Nie wiem o co chodzi, ale metoda okazała się skuteczna. Widać Android ma jakieś swoje tajemnice :-)
Po kilku drobnych korektach w rowerze i rozmowie o "planie na dziś" ruszamy ostatecznie w kierunku Jeziora Przywidzkiego - kierujemy się na Mierzeszyn. Po drodze, za Zaskoczynem, po pokonaniu pierwszego ponad 60-metrowego podjazdu mijamy sarnę stojącą tuż przy drodze i obserwującą dziwnych "przejezdnych".
W Mierzeszynie robimy fotostop - przydaje się po podjechaniu 65 m. :-)

Kościół w Mierzeszynie
Kościół w Mierzeszynie © Magic

Domek w Mierzeszynie
Domek w Mierzeszynie © Magic

Zaraz za Mierzeszynem króciutki zjazd i znów 75 m do góry. Tym razem jeszcze stromiej i bez asfaltu. Się można nieco zmachać...
Na górze skręcamy w lewo w drogę do jeziora przez Szklaną Górę.

Wjazd na Kozią Górę
Wjazd na Kozią Górę © Magic

Domek w Szklanej Górze
Domek w Szklanej Górze © Magic

Do Szklanej góry i nieco za droga była całkiem przyzwoita. Niestety jak tylko zaczął się zjazd w lesie zamieniła się w błotne grzęzawisko. Szczęśliwe było to, że lewa strona była jeszcze w cieniu i nie zdążyła do końca odtajać - tak więc na dużym odcinku było tam dość twardo. Gdyby było parę stopni więcej, to chyba byśmy nie przebrnęli...

Tak wygląda teraz droga do Jeziora Przywidzkiego
Tak wygląda teraz droga do Jeziora Przywidzkiego © Magic

No ale za to nad jeziorem "Ameryka"! Na początek myjnia rowerowa w pięknych okolicznościach przyrody, a później jazda niemal autostradą dookoła jeziora.

Myjnia naturalna
Myjnia naturalna © Magic

Na jeziorze jeszcze lód
Na jeziorze jeszcze lód © Magic

Jezioro Przywidzkie w pełnej krasie
Jezioro Przywidzkie w pełnej krasie © Magic

I widok z drugiej strony
I widok z drugiej strony © Magic

10 stopni, a niektórzy wciąż chodzą po wodzie :-)
10 stopni, a niektórzy wciąż chodzą po wodzie :-) © Magic

Po okrążeniu jeziora z kilkoma przystankami na fotografowanie dojeżdżamy do Przywidza i zatrzymujemy się w Zielonej Bramie w pierogarni na obiad. No naprawdę warto było! Pierogi bardzo dobre, a pogoda taka ładna, że na zewnątrz spokojnie można było usiąść.

Pierogarnia w Przywidzu
Pierogarnia w Przywidzu © Magic

Smakowite pierożki
Smakowite pierożki © Magic

Po posiłku, pełni nowej energii jedziemy dalej w kierunku Michalina. Początkowo ciężko mi się rozkręcić na podjeździe, ale już chwilę później na zjeździe rozpędzam się do nieco ponad 52 km/h - fajnie się jedzie z taką prędkością :-)

Jezioro Głębokie (Głęboczko) koło Michalina
Jezioro Głębokie (Głęboczko) koło Michalina © Magic

Za Jeziorem Głebokim kolejny 65-metrowy podjazd. Wjeżdżamy do Michalina. Parę kilometrów dalej wjeżdżamy do lasu na leśną "autostradę" prowadzącą w kierunku Przyjaźni.

Kolejny kamyk - ten nieco starszy i praktycznie nieczytelny (gdzieś za Michalinem)
Kolejny kamyk - ten nieco starszy i praktycznie nieczytelny (gdzieś za Michalinem) © Magic

Na wysokości Czapielska żegnamy się - Adam jedzie prosto do siebie, a ja skręcam w prawo do siebie. Już chwilę później nieco żałuję że wybrałem tą drogę, bo leśnicy zrobili tu niezłą masakrę. Na szczęście tak wyglądało tylko kilkaset metrów drogi.

Zjazd do Czapielska - leśnicy tu byli
Zjazd do Czapielska - leśnicy tu byli © Magic

Za Czapielskiem jadę "na azymut" do Ełganowa skąd zamierzam przejechać odcinek asfaltową drogą do Sobowidza wykorzystując zachodni wiatr, który się po południu nasilił. Zatrzymuję się tylko na chwilę w Czerniewie, żeby pozbyć się kamyka z buta...

Kościół w Czerniewie
Kościół w Czerniewie © Magic

Odcinek z Ełganowa do Sobowidza śmigam aż miło - mój plan wykorzystania wiatru powiódł się bardzo dobrze. Za to w Sobowidzu robię sobie kilka dodatkowych fotostopów. Dojechałem tu o bardzo dobrej fotograficznie porze i staram się to wykorzystać jak najlepiej. Słońce ładnie przyświeca.

Dawny młyn w Sobowidzu
Dawny młyn w Sobowidzu © Magic

Platforma widokowa w Sobowidzu
Platforma widokowa w Sobowidzu © Magic

Panorama Sobowidza
Panorama Sobowidza © Magic

Z Sobowidza kieruję się już bardzo podobną drogą jak rano, tylko w przeciwnym kierunku. Jest tuż przed zachodem, więc i saren kilka zauważam w lesie. Niestety wszystkie uciekają zanim w ogóle zdążę pomyśleć o aparacie.
Kilkanaście minut przed Turzem zaczynają się odzywać żurawie. Niestety nie udaje mi się przejechać nigdzie w ich pobliżu, ale za to mijam wóz konny, którego już nie mogę bez zdjęcia przepuścić :-)

Przed Turzem
Przed Turzem © Magic

No a do domu dojeżdżam o takiej ładnej porze - jak mało kiedy jeszcze przed zachodem :-)

Zachód nad Jeziorem Damaszka
Zachód nad Jeziorem Damaszka © Magic



No i się zrypało... (Awaria ramy)

Sobota, 8 marca 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: 16.07 Km teren: 15.50 Czas: 00:54 km/h: 17.86
Pr. maks.: 41.80 Temperatura: 9.0°C HRmax: 164164 ( 91%) HRavg 139( 77%)
Kalorie: 961kcal Podjazdy: 196m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
A miało być tak pięknie...
Pogoda sprzyjała, weekend, słońce i cztery planowane godziny na rowerku... Początek więc bardzo obiecujący - ruszam przez Boroszewo w kierunku Trzcińska, a po drodze zahaczam o Jezioro Żygowickie.
Jezioro Żygowickie
Jezioro Żygowickie © Magic

Myślałem, że to kaczka przymarzła :-)
Myślałem, że to kaczka przymarzła :-) © Magic

Tranquill nad jeziorem
Tranquill nad jeziorem © Magic

Po przystanku nad jeziorem pędzę dalej przez Trzcińsk do lasu drogą, której wcześniej nie znałem. Zaraz za Trzcińskiem wjeżdżam w okolice, gdzie leży kilka małych ale bardzo malowniczo położonych jeziorek. W tym ustroniu stoi i buduje się jeszcze kilka ciekawych domów.
Hacjenda w Jastrzębiach Skarszewskich
Hacjenda w Jastrzębiach Skarszewskich © Magic

Dalej chciałem jechać do Pogódek, ale chwilę później niepokoi mnie jakiś dziwny dźwięk spod siodełka... Zatrzymuję się i oglądam rower - niestety zauważam to, co widać poniżej na zdjęciu. Klops!
W tej sytuacji muszę zmienić plany - jadę do najbliższej drogi asfaltowej, gdzie czekam na "wóz techniczny" - nie chcę ryzykować dalszej jazdy z taką ramą...
No i się zrypało
No i się zrypało © Magic

Po drodze spotykam jeszcze kamień pamiątkowy Koła Łowieckiego - najwyraźniej w ostatnim czasie nastąpił duży wysyp podobnych kamieni :-)
Kamień pamiątkowy Koła Łowieckiego
Kamień pamiątkowy Koła Łowieckiego "Jedność" w okolicach Zapowiednika © Magic

Pierwszy raz po pracy

Środa, 26 lutego 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: 18.56 Km teren: 15.50 Czas: 00:58 km/h: 19.20
Pr. maks.: 37.70 Temperatura: 6.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1157kcal Podjazdy: 187m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Udało się wreszcie wyjechać za "jasnego", pierwszy raz w tym roku.
Całkiem przyjemnie jak na zimę. Po drodze dwa razy napotkałem "opalające" się grupki saren. Zdążyłem wrócić przed całkowitą ciemnością.


Wreszcie poznałem Trygława

Niedziela, 23 lutego 2014 Kategoria 25 - 50, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren
Km: 39.46 Km teren: 23.50 Czas: 02:46 km/h: 14.26
Pr. maks.: 39.60 Temperatura: 8.0°C HRmax: 170170 ( 94%) HRavg 140( 77%)
Kalorie: 2734kcal Podjazdy: 248m Sprzęt: Rower taty Aktywność: Jazda na rowerze
Od czasu, kiedy jeszcze byłem w podstawówce intrygował mnie Trygław w Tychowie - największy głaz narzutowy w Polsce. Jak o nim usłyszałem, to chciałem go koniecznie odwiedzić - w końcu znajduje się niecałe 50 km od mojego domu rodzinnego... No i tak zeszło jakieś 30 lat gdy wreszcie pojawiła się okazja, żeby na spokojnie odwiedzić kolegę Trygława :-)
Załapałem transport samochodem w kierunku Białogardu, wysiadam w Moczyłkach, skąd kieruję się leśną drogą do Tychowa. Droga prowadzi początkowo ładnym sosnowym lasem. Jest luty, a już temperatury niemal wiosenne, w słońcu jest naprawdę fajnie.

Krzyż przydrożny za Moczyłkami
Krzyż przydrożny za Moczyłkami © Magic

Droga pozytywnie mnie zaskakuje - sucho, nie ma kałuż, tylko czasami, w lesie, "łatki" ze śniegu lub lodu, które bez problemu można ominąć. Co jakiś czas się zatrzymuję, a to przy krzyżu, a to przy jeziorku... Typowy turystyczno-rekreacyjno-fotograficzny przejazd.

Droga za Moczyłkami
Droga za Moczyłkami © Magic

Jezioro Dobrowieckie Wielkie
Jezioro Dobrowieckie Wielkie © Magic

Jadę dalej
Jadę dalej © Magic

Przy okazji jednego z przystanków zauważam pozostałości po ognisku ze spalonym pociętym pieńkiem z widoczną resztką wymalowanego na nim szlaku turystycznego. Nowego oznakowania w okolicy nie zauważyłem. Chyba leśnicy powinni cokolwiek wiedzieć o szlakach turystycznych... :-(

Tak tu dbają o szlaki turystyczne
Tak tu dbają o szlaki turystyczne © Magic

Rzeka Leśnica
Rzeka Leśnica © Magic

Przejeżdżając mostek na Leśnicy nie miałem jeszcze pojęcia, że niedaleko stąd był w czasach wojny o obóz jeniecki dla lotników alianckich... Doczytałem się tej ciekawostki dopiero po powrocie do domu. Szkoda, bo z wielką ciekawością bym podjechał obejrzeć, co dziś po nim zostało.
Kilka kilometrów dalej jestem już w Tychowie. Kieruję się prosto na cmentarz, gdzie urzęduje od wieków Trygław.

Na cmentarzu w Tychowie
Na cmentarzu w Tychowie © Magic

Na Trygławie znajduje się krzyż postawiony w XIX w. przez mieszkających tu wówczas Niemców.

Krzyż postawiony przez Niemców w 1874 r. na Trygławie
Krzyż postawiony przez Niemców w 1874 r. na Trygławie © Magic

Sam Trygław jest rzeczywiście imponujący choć nie wygląda mi on na niemal 4 m ponad powierzchnią ziemi... Wg Wikipedii wysokość Trygława to 7,8 m, z czego 4 m jest pod ziemią. Na moje oko miał nieco mniej, ale miarki ze sobą nie miałem :-)

Trygław w całej okazałości
Trygław w całej okazałości © Magic

Poniemieckie groby na cmentarzu w Tychowie
Poniemieckie groby na cmentarzu w Tychowie © Magic

Po dłuższym postoju na podziwianie i fotografowanie Trygława kieruję się drogą na Połczyn Zdr. Czasu zostało mi nie za dużo, a do przejechania jeszcze całkiem spory odcinek. Myślałem, żeby pojechać czerwonym szlakiem pieszym, ale zniechęciło mnie ryzyko błotnych przepraw, które mogły zdarzyć się w lesie. Zanim wyjechałem z Tychowa zatrzymałem się jeszcze na chwilkę przy tutejszym kościele - w słońcu wyglądał całkiem interesująco.

Średniowieczny kościół w Tychowie
Średniowieczny kościół w Tychowie © Magic

Niecałe 10 km za Tychowem odkrywam z zaskoczeniem, że tędy płynie Parsęta. Zawsze kojarzyła mi się ona z Kołobrzegiem i myślałem, że płynie gdzieś bardziej na zachód, a tymczasem płynie właśnie tędy. Z okazji tego niespodziewanego odkrycia muszę oczywiście zarządzić kolejny fotostop, żeby je odpowiednio uczcić! :-)

Parsęta - 100km do mety :-)
Parsęta - 100km do mety :-) © Magic

Rozlewiska Parsęty
Rozlewiska Parsęty © Magic

I Parsęta widziana z drugiej strony
I Parsęta widziana z drugiej strony © Magic

Nad Parsętą tracę tyle czasu, że wsiadam na rower z mocnym postanowieniem, że zdjęć już dziś, niestety, nie będzie - czas goni. Postanowienia udaje mi się dotrzymać jakieś 3 km - odpuszczam koło Rudna, gdzie widzę następującą panoramę:

Okolice Rudna
Okolice Rudna © Magic

Za Rudnem skręcam w las, żeby skrócić sobie drogę do Połczyna. Wiem, że tędy prowadzi wspomniany czerwony szlak i liczę, że szybciej dojadę na skróty. Początkowo trochę żałuję tej decyzji, bo momentami droga jest piaszczysta, ale rekompensują mi to piękne widoki doliny Dębnicy. Sama droga zdecydowanie poprawia się, gdy łączy się z drogą leśną z Ostrego Barda - dalej spory odcinek to "leśna autostrada", którą pędzę do Połczyna na spotkanie wozu technicznego. :-)


Spotkanie po latach

Sobota, 22 lutego 2014 Kategoria 25 - 50, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren
Km: 45.06 Km teren: 13.00 Czas: 03:00 km/h: 15.02
Pr. maks.: 33.90 Temperatura: 6.0°C HRmax: 173173 ( 96%) HRavg 140( 77%)
Kalorie: 3382kcal Podjazdy: 248m Sprzęt: Rower taty Aktywność: Jazda na rowerze
Korzystając z wiosennej zimy udało nam się wreszcie zorganizować mini-ustawkę z Pawłem. Pawła nie widziałem od... kilkunastu lat? Kurna, nawet nie pamiętam... No dawno to było bardzo... Nieważne... Ważne, że się zgadaliśmy dzięki wszechobecnym "portalom społecznościowym" i okazało się, że mamy wspólne zainteresowania - rowery :-) Tak sobie więc podsyłaliśmy jakieś informacje od czasu do czasu aż wreszcie udało nam się zgrać na wspólną jazdę. A że Paweł mieszka w Bornem Sulinowie, to przy okazji wjechaliśmy na bardzo ciekawy historycznie teren.
Wycieczkę zaczęliśmy od podziwiania mapnika własnej roboty -  muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem myśli technicznej - całość kosztowała kilkanaście złotych, a działa dużo lepiej od wielu profesjonalnych i nietanich konstrukcji komercyjnych.

Mapnik made in Borne :-)
Mapnik made in Borne :-) © Magic

Po dokładnym zapoznaniu z konstrukcją mapnika pojechaliśmy dalej leśnymi drogami w kierunku Kłomina - dawnej bazy Armii Radzieckiej, przez długi czas całkowicie opuszczonej, a teraz powoli odżywającej.

Droga koło Bornego Sulinowa
Droga koło Bornego Sulinowa © Magic

Zanim dojechaliśmy do Kłomina, udało nam się zatrzymać jeszcze przy rezerwacie przyrody Diabelskie Pustacie, który słynie m.in. z chyba największych w Polsce wrzosowisk (niestety teraz nie kwitną :-) ).

Rezerwat przyrody Diabelskie Pustacie
Rezerwat przyrody Diabelskie Pustacie © Magic

Chwilę później nasza droga skrzyżowała się ze szlakiem stadka jeleni, które przebiegło tuż przed nami. Spotkanie to tak na nas podziałało, że aż się po raz kolejny zatrzymaliśmy i przy tej okazji zauważyliśmy duże stada ptaków przelatujące nad nami - była ogromna ilość kaczek lub gęsi i mniejsze stadko żurawi. Wyraźnie widać, że wiosna idzie!

Ślady jeleni, które przebiegły tuż przed nami
Ślady jeleni, które przebiegły tuż przed nami © Magic

Wiosna przybywa jak nic!
Wiosna przybywa jak nic! © Magic

Po tych przyrodniczych przystankach pojechaliśmy już bez dodatkowych postojów do Kłomina. Nie spieszyliśmy się za bardzo, bo tematów do rozmowy było mnóstwo.
Samo Kłomino zaskakuje już na wjeździe, a całość robi wrażenie... Byłby tu niezły plener filmowy.

W Kłominie dbają o bezpieczeństwo jak nigdzie ;-)
W Kłominie dbają o bezpieczeństwo jak nigdzie ;-) © Magic

Kłomino - opuszczone bloki
Kłomino - opuszczone bloki © Magic

Ja w Kłominie
Ja w Kłominie © Magic

Z Kłomina skierowaliśmy się do Nadarzyc. Jeszcze przed Nadarzycami przy drodze stały pomniki upamiętniające tutejszy niemiecki obóz jeniecki z czasów II Wojny Światowej. Nawet nie wiedziałem, że i tu był obóz. Więziony tu był m.in. Henryk Sucharski. Człowiek się uczy całe życie ;-)

Pomniki upamiętniające obóz jeniecki Oflag II D Gross-Born
Pomniki upamiętniające obóz jeniecki Oflag II D Gross-Born © Magic

Jadąc z Nadarzyc na północ droga prowadzi tuż obok Zalewów Nadarzyckich na rzece Piławie. Kilka lat temu miałem okazję spłynąć Piławą (z Bornego Sulinowa zresztą) i pamiętam, że zarówno rzeka jak i zalewy są bardzo malownicze. Mimo, że jest zima i tak robią one bardzo sympatyczne wrażenie.
No a my z Pawłem przy tej okazji zdążyliśmy omówić kilka kolejnych ważnych tematów :-)

Zalewy Nadarzyckie na rzece Piławie
Zalewy Nadarzyckie na rzece Piławie © Magic

Z Pawłem nad Zalewami
Z Pawłem nad Zalewami © Magic

Na koniec udaliśmy się w kierunku Łubowa, gdzie miałem wcześniej umówione spotkanie z "wozem technicznym" :-)


Dużo śniegu na drogach

Sobota, 1 lutego 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: 18.41 Km teren: 18.41 Czas: 01:46 km/h: 10.42
Pr. maks.: 27.90 Temperatura: -2.0°C HRmax: 186186 (103%) HRavg 160( 88%)
Kalorie: 3369kcal Podjazdy: 181m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Śniegu w tygodniu nawiało mnóstwo na drogi i ciężko się jeździ...
Ale mimo tego wybrałem się na pierwszy w lutym rowerowo-konny spacerek.
Beata na szlaku
Beata na szlaku © Magic

...I pod słońce
...I pod słońce © Magic

Jedziemy dalej w kierunku Trzcińska
Jedziemy dalej w kierunku Trzcińska © Magic


"Samotny jeździec" © Magic

...I jeszcze jeden
...I jeszcze jeden © Magic

Droga do Turza
Droga do Turza © Magic

...I rower przy drodze
...I rower przy drodze © Magic


kategorie bloga

Moje rowery

Bielik 1662 km
Tranquill 11764 km
Penny - rower żony :-) 1425 km
Rower taty 1251 km
Inne rowery, taki np. Jaguar :-) 177 km
Trenażer 500 km
Ferrari 3169 km
Kajak 85 km

szukaj

archiwum