Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2014
Dystans całkowity: | 155.59 km (w terenie 83.41 km; 53.61%) |
Czas w ruchu: | 10:19 |
Średnia prędkość: | 15.08 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1171 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 160 (88 %) |
Suma kalorii: | 12544 kcal |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 31.12 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Pierwszy raz po pracy
Środa, 26 lutego 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: | 18.56 | Km teren: | 15.50 | Czas: | 00:58 | km/h: | 19.20 |
Pr. maks.: | 37.70 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1157kcal | Podjazdy: | 187m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało się wreszcie wyjechać za "jasnego", pierwszy raz w tym roku.
Całkiem przyjemnie jak na zimę. Po drodze dwa razy napotkałem "opalające" się grupki saren. Zdążyłem wrócić przed całkowitą ciemnością.
Całkiem przyjemnie jak na zimę. Po drodze dwa razy napotkałem "opalające" się grupki saren. Zdążyłem wrócić przed całkowitą ciemnością.
Wreszcie poznałem Trygława
Niedziela, 23 lutego 2014 Kategoria 25 - 50, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren
Km: | 39.46 | Km teren: | 23.50 | Czas: | 02:46 | km/h: | 14.26 |
Pr. maks.: | 39.60 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 140( 77%) |
Kalorie: | 2734kcal | Podjazdy: | 248m | Sprzęt: Rower taty | Aktywność: Jazda na rowerze |
Od czasu, kiedy jeszcze byłem w podstawówce intrygował mnie Trygław w Tychowie - największy głaz narzutowy w Polsce. Jak o nim usłyszałem, to chciałem go koniecznie odwiedzić - w końcu znajduje się niecałe 50 km od mojego domu rodzinnego... No i tak zeszło jakieś 30 lat gdy wreszcie pojawiła się okazja, żeby na spokojnie odwiedzić kolegę Trygława :-)
Załapałem transport samochodem w kierunku Białogardu, wysiadam w Moczyłkach, skąd kieruję się leśną drogą do Tychowa. Droga prowadzi początkowo ładnym sosnowym lasem. Jest luty, a już temperatury niemal wiosenne, w słońcu jest naprawdę fajnie.
Krzyż przydrożny za Moczyłkami © Magic
Droga pozytywnie mnie zaskakuje - sucho, nie ma kałuż, tylko czasami, w lesie, "łatki" ze śniegu lub lodu, które bez problemu można ominąć. Co jakiś czas się zatrzymuję, a to przy krzyżu, a to przy jeziorku... Typowy turystyczno-rekreacyjno-fotograficzny przejazd.
Droga za Moczyłkami © Magic
Jezioro Dobrowieckie Wielkie © Magic
Jadę dalej © Magic
Przy okazji jednego z przystanków zauważam pozostałości po ognisku ze spalonym pociętym pieńkiem z widoczną resztką wymalowanego na nim szlaku turystycznego. Nowego oznakowania w okolicy nie zauważyłem. Chyba leśnicy powinni cokolwiek wiedzieć o szlakach turystycznych... :-(
Tak tu dbają o szlaki turystyczne © Magic
Rzeka Leśnica © Magic
Przejeżdżając mostek na Leśnicy nie miałem jeszcze pojęcia, że niedaleko stąd był w czasach wojny o obóz jeniecki dla lotników alianckich... Doczytałem się tej ciekawostki dopiero po powrocie do domu. Szkoda, bo z wielką ciekawością bym podjechał obejrzeć, co dziś po nim zostało.
Kilka kilometrów dalej jestem już w Tychowie. Kieruję się prosto na cmentarz, gdzie urzęduje od wieków Trygław.
Na cmentarzu w Tychowie © Magic
Na Trygławie znajduje się krzyż postawiony w XIX w. przez mieszkających tu wówczas Niemców.
Krzyż postawiony przez Niemców w 1874 r. na Trygławie © Magic
Sam Trygław jest rzeczywiście imponujący choć nie wygląda mi on na niemal 4 m ponad powierzchnią ziemi... Wg Wikipedii wysokość Trygława to 7,8 m, z czego 4 m jest pod ziemią. Na moje oko miał nieco mniej, ale miarki ze sobą nie miałem :-)
Trygław w całej okazałości © Magic
Poniemieckie groby na cmentarzu w Tychowie © Magic
Po dłuższym postoju na podziwianie i fotografowanie Trygława kieruję się drogą na Połczyn Zdr. Czasu zostało mi nie za dużo, a do przejechania jeszcze całkiem spory odcinek. Myślałem, żeby pojechać czerwonym szlakiem pieszym, ale zniechęciło mnie ryzyko błotnych przepraw, które mogły zdarzyć się w lesie. Zanim wyjechałem z Tychowa zatrzymałem się jeszcze na chwilkę przy tutejszym kościele - w słońcu wyglądał całkiem interesująco.
Średniowieczny kościół w Tychowie © Magic
Niecałe 10 km za Tychowem odkrywam z zaskoczeniem, że tędy płynie Parsęta. Zawsze kojarzyła mi się ona z Kołobrzegiem i myślałem, że płynie gdzieś bardziej na zachód, a tymczasem płynie właśnie tędy. Z okazji tego niespodziewanego odkrycia muszę oczywiście zarządzić kolejny fotostop, żeby je odpowiednio uczcić! :-)
Parsęta - 100km do mety :-) © Magic
Rozlewiska Parsęty © Magic
I Parsęta widziana z drugiej strony © Magic
Nad Parsętą tracę tyle czasu, że wsiadam na rower z mocnym postanowieniem, że zdjęć już dziś, niestety, nie będzie - czas goni. Postanowienia udaje mi się dotrzymać jakieś 3 km - odpuszczam koło Rudna, gdzie widzę następującą panoramę:
Okolice Rudna © Magic
Za Rudnem skręcam w las, żeby skrócić sobie drogę do Połczyna. Wiem, że tędy prowadzi wspomniany czerwony szlak i liczę, że szybciej dojadę na skróty. Początkowo trochę żałuję tej decyzji, bo momentami droga jest piaszczysta, ale rekompensują mi to piękne widoki doliny Dębnicy. Sama droga zdecydowanie poprawia się, gdy łączy się z drogą leśną z Ostrego Barda - dalej spory odcinek to "leśna autostrada", którą pędzę do Połczyna na spotkanie wozu technicznego. :-)
Załapałem transport samochodem w kierunku Białogardu, wysiadam w Moczyłkach, skąd kieruję się leśną drogą do Tychowa. Droga prowadzi początkowo ładnym sosnowym lasem. Jest luty, a już temperatury niemal wiosenne, w słońcu jest naprawdę fajnie.
Krzyż przydrożny za Moczyłkami © Magic
Droga pozytywnie mnie zaskakuje - sucho, nie ma kałuż, tylko czasami, w lesie, "łatki" ze śniegu lub lodu, które bez problemu można ominąć. Co jakiś czas się zatrzymuję, a to przy krzyżu, a to przy jeziorku... Typowy turystyczno-rekreacyjno-fotograficzny przejazd.
Droga za Moczyłkami © Magic
Jezioro Dobrowieckie Wielkie © Magic
Jadę dalej © Magic
Przy okazji jednego z przystanków zauważam pozostałości po ognisku ze spalonym pociętym pieńkiem z widoczną resztką wymalowanego na nim szlaku turystycznego. Nowego oznakowania w okolicy nie zauważyłem. Chyba leśnicy powinni cokolwiek wiedzieć o szlakach turystycznych... :-(
Tak tu dbają o szlaki turystyczne © Magic
Rzeka Leśnica © Magic
Przejeżdżając mostek na Leśnicy nie miałem jeszcze pojęcia, że niedaleko stąd był w czasach wojny o obóz jeniecki dla lotników alianckich... Doczytałem się tej ciekawostki dopiero po powrocie do domu. Szkoda, bo z wielką ciekawością bym podjechał obejrzeć, co dziś po nim zostało.
Kilka kilometrów dalej jestem już w Tychowie. Kieruję się prosto na cmentarz, gdzie urzęduje od wieków Trygław.
Na cmentarzu w Tychowie © Magic
Na Trygławie znajduje się krzyż postawiony w XIX w. przez mieszkających tu wówczas Niemców.
Krzyż postawiony przez Niemców w 1874 r. na Trygławie © Magic
Sam Trygław jest rzeczywiście imponujący choć nie wygląda mi on na niemal 4 m ponad powierzchnią ziemi... Wg Wikipedii wysokość Trygława to 7,8 m, z czego 4 m jest pod ziemią. Na moje oko miał nieco mniej, ale miarki ze sobą nie miałem :-)
Trygław w całej okazałości © Magic
Poniemieckie groby na cmentarzu w Tychowie © Magic
Po dłuższym postoju na podziwianie i fotografowanie Trygława kieruję się drogą na Połczyn Zdr. Czasu zostało mi nie za dużo, a do przejechania jeszcze całkiem spory odcinek. Myślałem, żeby pojechać czerwonym szlakiem pieszym, ale zniechęciło mnie ryzyko błotnych przepraw, które mogły zdarzyć się w lesie. Zanim wyjechałem z Tychowa zatrzymałem się jeszcze na chwilkę przy tutejszym kościele - w słońcu wyglądał całkiem interesująco.
Średniowieczny kościół w Tychowie © Magic
Niecałe 10 km za Tychowem odkrywam z zaskoczeniem, że tędy płynie Parsęta. Zawsze kojarzyła mi się ona z Kołobrzegiem i myślałem, że płynie gdzieś bardziej na zachód, a tymczasem płynie właśnie tędy. Z okazji tego niespodziewanego odkrycia muszę oczywiście zarządzić kolejny fotostop, żeby je odpowiednio uczcić! :-)
Parsęta - 100km do mety :-) © Magic
Rozlewiska Parsęty © Magic
I Parsęta widziana z drugiej strony © Magic
Nad Parsętą tracę tyle czasu, że wsiadam na rower z mocnym postanowieniem, że zdjęć już dziś, niestety, nie będzie - czas goni. Postanowienia udaje mi się dotrzymać jakieś 3 km - odpuszczam koło Rudna, gdzie widzę następującą panoramę:
Okolice Rudna © Magic
Za Rudnem skręcam w las, żeby skrócić sobie drogę do Połczyna. Wiem, że tędy prowadzi wspomniany czerwony szlak i liczę, że szybciej dojadę na skróty. Początkowo trochę żałuję tej decyzji, bo momentami droga jest piaszczysta, ale rekompensują mi to piękne widoki doliny Dębnicy. Sama droga zdecydowanie poprawia się, gdy łączy się z drogą leśną z Ostrego Barda - dalej spory odcinek to "leśna autostrada", którą pędzę do Połczyna na spotkanie wozu technicznego. :-)
Spotkanie po latach
Sobota, 22 lutego 2014 Kategoria 25 - 50, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren
Km: | 45.06 | Km teren: | 13.00 | Czas: | 03:00 | km/h: | 15.02 |
Pr. maks.: | 33.90 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 173173 ( 96%) | HRavg | 140( 77%) |
Kalorie: | 3382kcal | Podjazdy: | 248m | Sprzęt: Rower taty | Aktywność: Jazda na rowerze |
Korzystając z wiosennej zimy udało nam się wreszcie zorganizować mini-ustawkę z Pawłem. Pawła nie widziałem od... kilkunastu lat? Kurna, nawet nie pamiętam... No dawno to było bardzo... Nieważne... Ważne, że się zgadaliśmy dzięki wszechobecnym "portalom społecznościowym" i okazało się, że mamy wspólne zainteresowania - rowery :-) Tak sobie więc podsyłaliśmy jakieś informacje od czasu do czasu aż wreszcie udało nam się zgrać na wspólną jazdę. A że Paweł mieszka w Bornem Sulinowie, to przy okazji wjechaliśmy na bardzo ciekawy historycznie teren.
Wycieczkę zaczęliśmy od podziwiania mapnika własnej roboty - muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem myśli technicznej - całość kosztowała kilkanaście złotych, a działa dużo lepiej od wielu profesjonalnych i nietanich konstrukcji komercyjnych.
Mapnik made in Borne :-) © Magic
Po dokładnym zapoznaniu z konstrukcją mapnika pojechaliśmy dalej leśnymi drogami w kierunku Kłomina - dawnej bazy Armii Radzieckiej, przez długi czas całkowicie opuszczonej, a teraz powoli odżywającej.
Droga koło Bornego Sulinowa © Magic
Zanim dojechaliśmy do Kłomina, udało nam się zatrzymać jeszcze przy rezerwacie przyrody Diabelskie Pustacie, który słynie m.in. z chyba największych w Polsce wrzosowisk (niestety teraz nie kwitną :-) ).
Rezerwat przyrody Diabelskie Pustacie © Magic
Chwilę później nasza droga skrzyżowała się ze szlakiem stadka jeleni, które przebiegło tuż przed nami. Spotkanie to tak na nas podziałało, że aż się po raz kolejny zatrzymaliśmy i przy tej okazji zauważyliśmy duże stada ptaków przelatujące nad nami - była ogromna ilość kaczek lub gęsi i mniejsze stadko żurawi. Wyraźnie widać, że wiosna idzie!
Ślady jeleni, które przebiegły tuż przed nami © Magic
Wiosna przybywa jak nic! © Magic
Po tych przyrodniczych przystankach pojechaliśmy już bez dodatkowych postojów do Kłomina. Nie spieszyliśmy się za bardzo, bo tematów do rozmowy było mnóstwo.
Samo Kłomino zaskakuje już na wjeździe, a całość robi wrażenie... Byłby tu niezły plener filmowy.
W Kłominie dbają o bezpieczeństwo jak nigdzie ;-) © Magic
Kłomino - opuszczone bloki © Magic
Ja w Kłominie © Magic
Z Kłomina skierowaliśmy się do Nadarzyc. Jeszcze przed Nadarzycami przy drodze stały pomniki upamiętniające tutejszy niemiecki obóz jeniecki z czasów II Wojny Światowej. Nawet nie wiedziałem, że i tu był obóz. Więziony tu był m.in. Henryk Sucharski. Człowiek się uczy całe życie ;-)
Pomniki upamiętniające obóz jeniecki Oflag II D Gross-Born © Magic
Jadąc z Nadarzyc na północ droga prowadzi tuż obok Zalewów Nadarzyckich na rzece Piławie. Kilka lat temu miałem okazję spłynąć Piławą (z Bornego Sulinowa zresztą) i pamiętam, że zarówno rzeka jak i zalewy są bardzo malownicze. Mimo, że jest zima i tak robią one bardzo sympatyczne wrażenie.
No a my z Pawłem przy tej okazji zdążyliśmy omówić kilka kolejnych ważnych tematów :-)
Zalewy Nadarzyckie na rzece Piławie © Magic
Z Pawłem nad Zalewami © Magic
Na koniec udaliśmy się w kierunku Łubowa, gdzie miałem wcześniej umówione spotkanie z "wozem technicznym" :-)
Wycieczkę zaczęliśmy od podziwiania mapnika własnej roboty - muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem myśli technicznej - całość kosztowała kilkanaście złotych, a działa dużo lepiej od wielu profesjonalnych i nietanich konstrukcji komercyjnych.
Mapnik made in Borne :-) © Magic
Po dokładnym zapoznaniu z konstrukcją mapnika pojechaliśmy dalej leśnymi drogami w kierunku Kłomina - dawnej bazy Armii Radzieckiej, przez długi czas całkowicie opuszczonej, a teraz powoli odżywającej.
Droga koło Bornego Sulinowa © Magic
Zanim dojechaliśmy do Kłomina, udało nam się zatrzymać jeszcze przy rezerwacie przyrody Diabelskie Pustacie, który słynie m.in. z chyba największych w Polsce wrzosowisk (niestety teraz nie kwitną :-) ).
Rezerwat przyrody Diabelskie Pustacie © Magic
Chwilę później nasza droga skrzyżowała się ze szlakiem stadka jeleni, które przebiegło tuż przed nami. Spotkanie to tak na nas podziałało, że aż się po raz kolejny zatrzymaliśmy i przy tej okazji zauważyliśmy duże stada ptaków przelatujące nad nami - była ogromna ilość kaczek lub gęsi i mniejsze stadko żurawi. Wyraźnie widać, że wiosna idzie!
Ślady jeleni, które przebiegły tuż przed nami © Magic
Wiosna przybywa jak nic! © Magic
Po tych przyrodniczych przystankach pojechaliśmy już bez dodatkowych postojów do Kłomina. Nie spieszyliśmy się za bardzo, bo tematów do rozmowy było mnóstwo.
Samo Kłomino zaskakuje już na wjeździe, a całość robi wrażenie... Byłby tu niezły plener filmowy.
W Kłominie dbają o bezpieczeństwo jak nigdzie ;-) © Magic
Kłomino - opuszczone bloki © Magic
Ja w Kłominie © Magic
Z Kłomina skierowaliśmy się do Nadarzyc. Jeszcze przed Nadarzycami przy drodze stały pomniki upamiętniające tutejszy niemiecki obóz jeniecki z czasów II Wojny Światowej. Nawet nie wiedziałem, że i tu był obóz. Więziony tu był m.in. Henryk Sucharski. Człowiek się uczy całe życie ;-)
Pomniki upamiętniające obóz jeniecki Oflag II D Gross-Born © Magic
Jadąc z Nadarzyc na północ droga prowadzi tuż obok Zalewów Nadarzyckich na rzece Piławie. Kilka lat temu miałem okazję spłynąć Piławą (z Bornego Sulinowa zresztą) i pamiętam, że zarówno rzeka jak i zalewy są bardzo malownicze. Mimo, że jest zima i tak robią one bardzo sympatyczne wrażenie.
No a my z Pawłem przy tej okazji zdążyliśmy omówić kilka kolejnych ważnych tematów :-)
Zalewy Nadarzyckie na rzece Piławie © Magic
Z Pawłem nad Zalewami © Magic
Na koniec udaliśmy się w kierunku Łubowa, gdzie miałem wcześniej umówione spotkanie z "wozem technicznym" :-)
Błoto, błoto, błoto...
Sobota, 8 lutego 2014 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Tczewa, Okolice Turza, Polska, Zima
Km: | 34.10 | Km teren: | 13.00 | Czas: | 01:49 | km/h: | 18.77 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | 172172 ( 95%) | HRavg | 147( 81%) |
Kalorie: | 1902kcal | Podjazdy: | 307m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Korzystając z całkiem przyzwoitej pogody wybrałem się na kolejną zimową przejażdżkę.
Tym razem po ostatnich sporych opadach śniegu przyszły roztopy no i niestety spowodowało to spore trudności w przedzieraniu się rowerem przez błoto pośniegowe no i wszechobecne błoto.
Większa część wycieczki to była walka z wodą w różnej postaci, ale udało się przejechać bez żadnej wywrotki. Jak było - widać poniżej.
Droga do Turza © Magic
Tak tu było tydzień wcześniej © Magic
Jezioro w Turzu © Magic
Przed Tczewem © Magic
Schody dla wprawionych :-) © Magic
Droga do Wędkowych - ciężko jechać © Magic
Tym razem po ostatnich sporych opadach śniegu przyszły roztopy no i niestety spowodowało to spore trudności w przedzieraniu się rowerem przez błoto pośniegowe no i wszechobecne błoto.
Większa część wycieczki to była walka z wodą w różnej postaci, ale udało się przejechać bez żadnej wywrotki. Jak było - widać poniżej.
Droga do Turza © Magic
Tak tu było tydzień wcześniej © Magic
Jezioro w Turzu © Magic
Przed Tczewem © Magic
Schody dla wprawionych :-) © Magic
Droga do Wędkowych - ciężko jechać © Magic
Dużo śniegu na drogach
Sobota, 1 lutego 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: | 18.41 | Km teren: | 18.41 | Czas: | 01:46 | km/h: | 10.42 |
Pr. maks.: | 27.90 | Temperatura: | -2.0°C | HRmax: | 186186 (103%) | HRavg | 160( 88%) |
Kalorie: | 3369kcal | Podjazdy: | 181m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Śniegu w tygodniu nawiało mnóstwo na drogi i ciężko się jeździ...
Ale mimo tego wybrałem się na pierwszy w lutym rowerowo-konny spacerek.
Beata na szlaku © Magic
...I pod słońce © Magic
Jedziemy dalej w kierunku Trzcińska © Magic
"Samotny jeździec" © Magic
...I jeszcze jeden © Magic
Droga do Turza © Magic
...I rower przy drodze © Magic
Ale mimo tego wybrałem się na pierwszy w lutym rowerowo-konny spacerek.
Beata na szlaku © Magic
...I pod słońce © Magic
Jedziemy dalej w kierunku Trzcińska © Magic
"Samotny jeździec" © Magic
...I jeszcze jeden © Magic
Droga do Turza © Magic
...I rower przy drodze © Magic