Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2012
Dystans całkowity: | 99.74 km (w terenie 42.47 km; 42.58%) |
Czas w ruchu: | 05:57 |
Średnia prędkość: | 16.76 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.90 km/h |
Suma podjazdów: | 714 m |
Maks. tętno maksymalne: | 185 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 147 (81 %) |
Suma kalorii: | 5897 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 33.25 km i 1h 59m |
Więcej statystyk |
Świąteczne zrzucanie kalorii i test prezentu
Wtorek, 25 grudnia 2012 Kategoria < 25, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren, Złocieniec
Km: | 10.77 | Km teren: | 10.47 | Czas: | 00:58 | km/h: | 11.14 |
Pr. maks.: | 30.30 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 185185 (102%) | HRavg | 147( 81%) |
Kalorie: | 943kcal | Podjazdy: | 150m | Sprzęt: Rower taty | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wykorzystuję krótką świąteczną przerwę aby choć chwilę pojeździć i przetestować prezent znaleziony pod choinką - nowy kask!
Pogoda z zimowej w zeszłym tygodniu zmieniła się na niemal wiosenną - temperatura 7 stopni, śniegu coraz mniej, zero wiatru.
Zaczynam w kierunku, gdzie za dziecka spędzałem mnóstwo czasu - park i jeden z niewielu w okolicach "torów saneczkowych". :-)
Zjeżdżam z górki i jadę wzdłuż jeziorek Rakowo - jeden z najbardziej pamiętanych krajorbrazów "z dawnych lat".
Objeżdżam jeziorka i wjeżdżam do lasu drogą w kierunku Kańska. Tu jedzie się najgorzej - dużo zlodowaciałego śniegu i muszę trzymać się samego brzegu drogi. Z Kańska wracam do domu drogą przez łąki - kolejne miejsce z dzieciństwa: tu wiosną i latem biegałem po łakach, jesienią chodziłem na grzyby, zimą jeździłem na łyżwach no i tu dowiedziałem się, że zmrożonych łyżew nie należy dotykać językiem ;-)
Nowy kask - prezent choinkowy© Magic
Pogoda z zimowej w zeszłym tygodniu zmieniła się na niemal wiosenną - temperatura 7 stopni, śniegu coraz mniej, zero wiatru.
Zaczynam w kierunku, gdzie za dziecka spędzałem mnóstwo czasu - park i jeden z niewielu w okolicach "torów saneczkowych". :-)
Ławeczka nad zjazdem© Magic
Zjeżdżam z górki i jadę wzdłuż jeziorek Rakowo - jeden z najbardziej pamiętanych krajorbrazów "z dawnych lat".
Panorama Złocieńca nad jeziorem Rakowo© Magic
Objeżdżam jeziorka i wjeżdżam do lasu drogą w kierunku Kańska. Tu jedzie się najgorzej - dużo zlodowaciałego śniegu i muszę trzymać się samego brzegu drogi. Z Kańska wracam do domu drogą przez łąki - kolejne miejsce z dzieciństwa: tu wiosną i latem biegałem po łakach, jesienią chodziłem na grzyby, zimą jeździłem na łyżwach no i tu dowiedziałem się, że zmrożonych łyżew nie należy dotykać językiem ;-)
Na łąkach© Magic
Łódki z wody - zima idzie!
Niedziela, 2 grudnia 2012
Km: | 66.17 | Km teren: | 13.00 | Czas: | 03:20 | km/h: | 19.85 |
Pr. maks.: | 43.90 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 144( 80%) |
Kalorie: | 3405kcal | Podjazdy: | 304m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda się poprawiła, więc skorzystałem z okazji i wybrałem się na nieco dłuższy dystansik - ścieżką rowerową ze Złocieńca do Połczyna.
Początkowo nieco odbiłem od ścieżki - lasem koło Skąpego i Czarnówka a następnie szlakiem pieszym - tu było nieco przedzierania się mało uczęszczanym szlakiem.
Później już asfaltem nad Siecino - tam musiałem pomóc w uroczystym posezonowym antywodowaniu łódki taty. ;-)
Po spełnieniu zaszczytnego obowiązku dalej już swobodnie ruszam w kierunku Gawrońca, gdzie wjeżdżam na ścieżkę rowerową, którą dalej kieruję się do Połczyna (i później z powrotem).
Początkowo pogoda dopisuje, słońce często przebija się przez gęste chmury, nie wieje, jest przyjemnie. Niestety przed Połczynem sytuacja się pogarsza - coraz mniej słońca, odczuwalna jest duża wilgoć. Robi się nieprzyjemnie.
7 km przed końcem ścieżki zastanawiam się, czy jechać dalej, czy wracać - wiem, że przede mną zjazd do Połczyna, a nie za bardzo chce mi się później wspinać w drodze powrotnej. Jednak jadę dalej - cały czas w dół, więc wieje mi bardziej i robi się jeszcze chłodniej... Przed chwilą byłem na 233 m n.p.m. a kończę na 131 m n.p.m. Nie spodziewałem się, że będę musiał wjeżdżać ponad 100 m! Teraz już nie mam wyboru - muszę się wspinać.
Jak już się wdrapałem ponownie na 233 m nie pozostało mi nic jak pędzić jak najszybciej do Złocieńca, żeby zdążyć przed zachodem. Pogoda się nie poprawia, więc pomimo, że widzę co chwilę a to stada saren a to myszołowy a to koty, światło nie pozwala mi zrobić im jakiegoś ciekawego zdjęcia...
Mała nagroda spotyka mnie dopiero w Złocieńcu, gdzie docieram tuż po zachodzie a słońce łaskawie podświetla jeszcze panoramę miasta.
Początkowo nieco odbiłem od ścieżki - lasem koło Skąpego i Czarnówka a następnie szlakiem pieszym - tu było nieco przedzierania się mało uczęszczanym szlakiem.
Jesień to czy już zima... ?© Magic
Później już asfaltem nad Siecino - tam musiałem pomóc w uroczystym posezonowym antywodowaniu łódki taty. ;-)
Łódka jeszcze przed zejściem na ląd© Magic
Po spełnieniu zaszczytnego obowiązku dalej już swobodnie ruszam w kierunku Gawrońca, gdzie wjeżdżam na ścieżkę rowerową, którą dalej kieruję się do Połczyna (i później z powrotem).
Ostatnie ślady jesieni© Magic
Początkowo pogoda dopisuje, słońce często przebija się przez gęste chmury, nie wieje, jest przyjemnie. Niestety przed Połczynem sytuacja się pogarsza - coraz mniej słońca, odczuwalna jest duża wilgoć. Robi się nieprzyjemnie.
Ścieżka przed Połczynem© Magic
7 km przed końcem ścieżki zastanawiam się, czy jechać dalej, czy wracać - wiem, że przede mną zjazd do Połczyna, a nie za bardzo chce mi się później wspinać w drodze powrotnej. Jednak jadę dalej - cały czas w dół, więc wieje mi bardziej i robi się jeszcze chłodniej... Przed chwilą byłem na 233 m n.p.m. a kończę na 131 m n.p.m. Nie spodziewałem się, że będę musiał wjeżdżać ponad 100 m! Teraz już nie mam wyboru - muszę się wspinać.
Jak już się wdrapałem ponownie na 233 m nie pozostało mi nic jak pędzić jak najszybciej do Złocieńca, żeby zdążyć przed zachodem. Pogoda się nie poprawia, więc pomimo, że widzę co chwilę a to stada saren a to myszołowy a to koty, światło nie pozwala mi zrobić im jakiegoś ciekawego zdjęcia...
Mała nagroda spotyka mnie dopiero w Złocieńcu, gdzie docieram tuż po zachodzie a słońce łaskawie podświetla jeszcze panoramę miasta.
Złocieniecki kościół o zachodzie© Magic
Poligon drawski
Sobota, 1 grudnia 2012 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren
Km: | 22.80 | Km teren: | 19.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 13.82 |
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 136( 75%) |
Kalorie: | 1549kcal | Podjazdy: | 260m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
W odwiedzinach u czołgów© Magic
Korzystając z możliwości wjazdu na teren poligonu (dzięki koledze posiadającemu przepustkę) wybraliśmy się pojeździć trochę po tym dziewiczym terenie.
Droga na poligonie drawskim - jak w każdym innym lesie© Magic
Las jak las - na poligonie taki sam jak wszędzie - więc po kilkudziesięciu minutach błądzenia i grząźnięcia w piachach i błotach poligonu kierujemy się w dużo ciekawsze miejsca.
Najpierw słyszymy w oddali strzały. Nieco się tym przestraszyłem, no ale skoro nas tu wpuścili, to chyba nie po to, żeby zestrzelić :-) Jedziemy więc dalej i wreszcie są!
Widzę cię!© Magic
Podjeżdżamy do grupki pozostawionych w polu czołgów. Mimo, że są w stanie dość zaawansowanego rozkładu, to i tak wyglądają interesująco. Niestety w międzyczasie zaczyna padać dość gęsty śnieg, więc szybko musimy wracać. Robimy, jedynie krótki rekonesans, parę zdjęć i jedziemy z powrotem.
Lufa się jeszcze trzyma© Magic