Bociany, czajki, skowronki i... dąb!
Sobota, 22 marca 2014 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Tczewa, Polska, Teren, Żuławy
Km: | 77.38 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 03:55 | km/h: | 19.76 |
Pr. maks.: | 43.20 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 162162 ( 90%) | HRavg | 133( 73%) |
Kalorie: | 3969kcal | Podjazdy: | 486m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po obejrzeniu skoków w Planicy wyjeżdżam na planowane 3-godzinne kółeczko: do dębu i może nieco dalej. Zobaczymy.
Na pewno chciałbym odnaleźć drogę do dębu, koło którego przejeżdżałem już pewnie ponad sto razy od kiedy wybudowali autostradę i który za każdym razem fascynuje mnie swoimi kształtami...
Na początek objeżdżam jezioro Damaszka i kieruję się do Szczerbięcina. I już tutaj napotykam krajobraz, którego się nie spodziewałem...
Krajobraz przed Szczerbięcinem © Magic
Po drodze przelatują przede mną dwa duże ptaki - wydaje mi się, że były to pierwsze bociany widziane przeze mnie w tym roku, ale nie jestem tego na 100% pewien - leciały nieco za daleko i mogłem je pomylić z żurawiami...
Dalej kieruję się na Żelisławki - miejsce, gdzie obecnie zaczyna się parę km ścieżki rowerowej zbudowanej na dawnym nasypie kolejowym. Jadę asfaltem, ale też skracam sobie nieco drogę skręcając przed Sobowidzem w las. Chwilę później dojeżdżam do Żelisławek i ścieżki. Kiedyś jeździł tędy pociąg na trasie Pszczółki-Sobowidz-Skarszewy-Kościerzyna. Dziś jest tylko kawałeczek ścieżki Pszczółki-Żelisławki, ale mam nadzieję, że kiedyś będzie można rowerem śmignąć dużo dalej - to by była atrakcja dla rowerzystów!
Początek ścieżki rowerowej w Żelisławkach © Magic
W drugą stronę na razie ciężko byłoby jechać © Magic
Jadę dalej drogą wśród pól aż dojeżdżam do miejscowości Ulkowy. Wjeżdżając tu widzę już z daleka główny cel mojej dzisiejszej podróży - okazały dąb. Tylko jak do niego dojechać? Jest jakieś 500 m przede mną, ale żeby do niego dojechać muszę zrobić 3 km polną drogą.
Ulkowy - przed autostradą widzę już cel mojej wyprawy © Magic
No i dotarłem - to ten dąb tak mnie intrygował przez lata aż wreszcie jestem. Korzystam z okazji i robię długi foto-stop przyrodniczy. :-)
Dąb, który chodził mi od lat po głowie :-) © Magic
Dąb na odludziu © Magic
Widok spod dębu © Magic
I tu również widok spod dębu :-) © Magic
Spojrzenie na dąb, na pożegnanie © Magic
Po zakończeniu sesji przy dębie chcę dotrzeć jak najkrótszą drogą do Łęgowa, a że skracam aż za bardzo, to kończy się to przedzieraniem brzegiem zabronowanego pola oraz łąką. Ciężko tu jechać ale jakoś daję radę przedrzeć się do polnej drogi za przystankiem przy autostradzie. Ten odcinek umilają mi skowronki śpiewające nade mną - kolejny znak, że wiosna przyszła :-)
Przedzieram się przez pole © Magic
Kwiatki na polu © Magic
Nieco błądzę po Łęgowie, aż wreszcie udaje mi się wyjechać na żuławskie równiny - krajobraz jest tu zupełnie inny niż parę kilometrów wcześniej - równina, równina, równina...
Panorama za Cieplewem - krajobraz się znacznie zmienił © Magic
Od Łęgowa kieruję się do miejscowości Grabiny-Zameczek - tak mi się wymyśliło, więc tak jadę, a że nie zmieszczę się w trzech planowanych godzinach - trudno, trzeba korzystać z pogody - miało padać, a nie pada a wręcz pogoda zachęca do dalszej jazdy.
Jadę parę minut za traktorem jadącym do pracy na polu, później samotnie (tzn. w towarzystwie czajek szalejących na polu) drogą z płyt aż dojeżdżam do Kłodawy płynącej tędy w kierunku Motławy.
Tu napotykam widok jak na zdjęciu poniżej... załamka... Ktoś tu musiał ciężarówką przyjechać, żeby tyle śmieci zwieźć. Zupełnie czegoś takiego nie rozumiem i w żaden sposób nie potrafię wytłumaczyć, ale jak walczyć z takimi śmieciarzami? Jak to możliwe, że stać kogoś na budowę domu, a nie stać na zapłacenie za wywóz śmieci???
Tak dbamy o naszą piękną przyrodę... :-( © Magic
Na szczęście widoki poprawiają mi nastrój. Nie wszędzie (jeszcze) jest śmietnisko...
Droga wzdłuż Kłodawy © Magic
Chwilę później znów załamujący widok... Przecież te znaki jakaś firma musiała wymieniać... I też trafiły na pole...
Tu ktoś chyba zgubił drogę... Tylko znaki zostały © Magic
Później, na szczęście, już nie było podobnych śmietnisk i spokojniej dojechałem do drugiego celu mojej wycieczki.
Stopień wodny przy ujściu Kłodawy do Motławy © Magic
Pozostałości po zamku, który kiedyś tu stał nie wyglądają imponująco. No ale wciąż coś tu stoi i jest szansa, że może pojawi się kiedyś ktoś, kto przywróci temu miejscu dawną świetność.
Dwór obronny z XIII wieku w miejscowości Grabiny-Zameczek © Magic
Wejście do kaplicy p.w. Trójcy Św © Magic
Brama przy dworze © Magic
Herb Gdańska na bramie wjazdowej do dworu © Magic
Przejeżdżając przez Grabiny-Zameczek nie wiedziałem jeszcze, że jestem tuż obok najwyższego wzniesienia Żuław Wiślanych mającego zawrotną wysokość 14,6 m n.p.m. Niestety wyczytałem tą informację na Wikipedii dopiero w domu i nie zajechałem w to ważne miejsce... Będę musiał tu wrócić! ;-)
Z Grabin-Zameczka muszę już kierować się do domu, żeby zdążyć przed zmrokiem. Od tego miejsca staram się trzymać czerwonego szlaku pieszego aż za Koźliny, gdzie odbijam na zachód okrążając Tczew.
Po drodze oglądam jeszcze i uwieczniam na zdjęciach kilka zabytków, których jest tu więcej niż mi się wydawało, że może być w tej okolicy.
Chata w Suchym Dębie © Magic
Kościół w Suchym Dębie © Magic
Motława na wysokości Suchego Dębu © Magic
Mennonicki dom podcieniowy z XIX w. w Krzywym Kole © Magic
Świetlica wiejska w Krzywym Kole © Magic
Kościół z XIV w. p.w. Znalezienia Krzyża Świętego w Krzywym Kole © Magic
Kościół p.w. Matki Boskiej Różańcowej w Koźlinach (XIV/XVI w.) © Magic
Herb Gdańska na kościele © Magic
Drewniany dom w Koźlinach © Magic
Konik polny :-) © Magic
W Tczewskich Łąkach muszę przedrzeć się przez wielotorową zajezdnię kolejową. Był tu kiedyś most, ale go już nie ma... Nie wiem, czemu, nie znalazłem informacji... W każdym razie powoduje to, że przedostanie się na drugą stronę torów nie jest łatwe.
Tczew objeżdżam ulicą Działkową i później dobrze znaną drogą przez Szpęgawę i Małżewko wracam do domu. Zaczyna trochę mżyć i robi się ciemno...
Na pewno chciałbym odnaleźć drogę do dębu, koło którego przejeżdżałem już pewnie ponad sto razy od kiedy wybudowali autostradę i który za każdym razem fascynuje mnie swoimi kształtami...
Na początek objeżdżam jezioro Damaszka i kieruję się do Szczerbięcina. I już tutaj napotykam krajobraz, którego się nie spodziewałem...
Krajobraz przed Szczerbięcinem © Magic
Po drodze przelatują przede mną dwa duże ptaki - wydaje mi się, że były to pierwsze bociany widziane przeze mnie w tym roku, ale nie jestem tego na 100% pewien - leciały nieco za daleko i mogłem je pomylić z żurawiami...
Dalej kieruję się na Żelisławki - miejsce, gdzie obecnie zaczyna się parę km ścieżki rowerowej zbudowanej na dawnym nasypie kolejowym. Jadę asfaltem, ale też skracam sobie nieco drogę skręcając przed Sobowidzem w las. Chwilę później dojeżdżam do Żelisławek i ścieżki. Kiedyś jeździł tędy pociąg na trasie Pszczółki-Sobowidz-Skarszewy-Kościerzyna. Dziś jest tylko kawałeczek ścieżki Pszczółki-Żelisławki, ale mam nadzieję, że kiedyś będzie można rowerem śmignąć dużo dalej - to by była atrakcja dla rowerzystów!
Początek ścieżki rowerowej w Żelisławkach © Magic
W drugą stronę na razie ciężko byłoby jechać © Magic
Jadę dalej drogą wśród pól aż dojeżdżam do miejscowości Ulkowy. Wjeżdżając tu widzę już z daleka główny cel mojej dzisiejszej podróży - okazały dąb. Tylko jak do niego dojechać? Jest jakieś 500 m przede mną, ale żeby do niego dojechać muszę zrobić 3 km polną drogą.
Ulkowy - przed autostradą widzę już cel mojej wyprawy © Magic
No i dotarłem - to ten dąb tak mnie intrygował przez lata aż wreszcie jestem. Korzystam z okazji i robię długi foto-stop przyrodniczy. :-)
Dąb, który chodził mi od lat po głowie :-) © Magic
Dąb na odludziu © Magic
Widok spod dębu © Magic
I tu również widok spod dębu :-) © Magic
Spojrzenie na dąb, na pożegnanie © Magic
Po zakończeniu sesji przy dębie chcę dotrzeć jak najkrótszą drogą do Łęgowa, a że skracam aż za bardzo, to kończy się to przedzieraniem brzegiem zabronowanego pola oraz łąką. Ciężko tu jechać ale jakoś daję radę przedrzeć się do polnej drogi za przystankiem przy autostradzie. Ten odcinek umilają mi skowronki śpiewające nade mną - kolejny znak, że wiosna przyszła :-)
Przedzieram się przez pole © Magic
Kwiatki na polu © Magic
Nieco błądzę po Łęgowie, aż wreszcie udaje mi się wyjechać na żuławskie równiny - krajobraz jest tu zupełnie inny niż parę kilometrów wcześniej - równina, równina, równina...
Panorama za Cieplewem - krajobraz się znacznie zmienił © Magic
Od Łęgowa kieruję się do miejscowości Grabiny-Zameczek - tak mi się wymyśliło, więc tak jadę, a że nie zmieszczę się w trzech planowanych godzinach - trudno, trzeba korzystać z pogody - miało padać, a nie pada a wręcz pogoda zachęca do dalszej jazdy.
Jadę parę minut za traktorem jadącym do pracy na polu, później samotnie (tzn. w towarzystwie czajek szalejących na polu) drogą z płyt aż dojeżdżam do Kłodawy płynącej tędy w kierunku Motławy.
Tu napotykam widok jak na zdjęciu poniżej... załamka... Ktoś tu musiał ciężarówką przyjechać, żeby tyle śmieci zwieźć. Zupełnie czegoś takiego nie rozumiem i w żaden sposób nie potrafię wytłumaczyć, ale jak walczyć z takimi śmieciarzami? Jak to możliwe, że stać kogoś na budowę domu, a nie stać na zapłacenie za wywóz śmieci???
Tak dbamy o naszą piękną przyrodę... :-( © Magic
Na szczęście widoki poprawiają mi nastrój. Nie wszędzie (jeszcze) jest śmietnisko...
Droga wzdłuż Kłodawy © Magic
Chwilę później znów załamujący widok... Przecież te znaki jakaś firma musiała wymieniać... I też trafiły na pole...
Tu ktoś chyba zgubił drogę... Tylko znaki zostały © Magic
Później, na szczęście, już nie było podobnych śmietnisk i spokojniej dojechałem do drugiego celu mojej wycieczki.
Stopień wodny przy ujściu Kłodawy do Motławy © Magic
Pozostałości po zamku, który kiedyś tu stał nie wyglądają imponująco. No ale wciąż coś tu stoi i jest szansa, że może pojawi się kiedyś ktoś, kto przywróci temu miejscu dawną świetność.
Dwór obronny z XIII wieku w miejscowości Grabiny-Zameczek © Magic
Wejście do kaplicy p.w. Trójcy Św © Magic
Brama przy dworze © Magic
Herb Gdańska na bramie wjazdowej do dworu © Magic
Przejeżdżając przez Grabiny-Zameczek nie wiedziałem jeszcze, że jestem tuż obok najwyższego wzniesienia Żuław Wiślanych mającego zawrotną wysokość 14,6 m n.p.m. Niestety wyczytałem tą informację na Wikipedii dopiero w domu i nie zajechałem w to ważne miejsce... Będę musiał tu wrócić! ;-)
Z Grabin-Zameczka muszę już kierować się do domu, żeby zdążyć przed zmrokiem. Od tego miejsca staram się trzymać czerwonego szlaku pieszego aż za Koźliny, gdzie odbijam na zachód okrążając Tczew.
Po drodze oglądam jeszcze i uwieczniam na zdjęciach kilka zabytków, których jest tu więcej niż mi się wydawało, że może być w tej okolicy.
Chata w Suchym Dębie © Magic
Kościół w Suchym Dębie © Magic
Motława na wysokości Suchego Dębu © Magic
Mennonicki dom podcieniowy z XIX w. w Krzywym Kole © Magic
Świetlica wiejska w Krzywym Kole © Magic
Kościół z XIV w. p.w. Znalezienia Krzyża Świętego w Krzywym Kole © Magic
Kościół p.w. Matki Boskiej Różańcowej w Koźlinach (XIV/XVI w.) © Magic
Herb Gdańska na kościele © Magic
Drewniany dom w Koźlinach © Magic
Konik polny :-) © Magic
W Tczewskich Łąkach muszę przedrzeć się przez wielotorową zajezdnię kolejową. Był tu kiedyś most, ale go już nie ma... Nie wiem, czemu, nie znalazłem informacji... W każdym razie powoduje to, że przedostanie się na drugą stronę torów nie jest łatwe.
Tczew objeżdżam ulicą Działkową i później dobrze znaną drogą przez Szpęgawę i Małżewko wracam do domu. Zaczyna trochę mżyć i robi się ciemno...