Bałtyk
Dystans całkowity: | 555.70 km (w terenie 148.00 km; 26.63%) |
Czas w ruchu: | 31:59 |
Średnia prędkość: | 17.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.90 km/h |
Suma podjazdów: | 3038 m |
Maks. tętno maksymalne: | 176 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 138 (76 %) |
Suma kalorii: | 39282 kcal |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 50.52 km i 2h 54m |
Więcej statystyk |
Panoramix na Dzikim Zachodzie (Uznam jeszcze raz)
Km: | 40.40 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 01:44 | km/h: | 23.31 |
Pr. maks.: | 53.90 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2128kcal | Podjazdy: | 229m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jak tylko wjechałem na cypelek w Kamminke i odkryłem, że mój telefon robi całkiem przyzwoite panoramki, to stwierdziłem, że dziś będzie "Dzień Panoramixa" :-)
No i tak było - po prostu jechałem na całego, a po drodze w miejscach, które wydawały się dobre "panoramicznie" pstrykałem i za chwilę jechałem dalej.
Tak więc poniżej wyspa Uznam z nieco innej perspektywy. Ponieważ podobno dobre zdjęcie jest lepsze niż tysiąc słów nie będę już nudził, a gdzie dokładnie jechałem, to widać na mapce na samym końcu opisu. Enjoy! ;-)
Kamminke widziane od strony Zalewu Szczecińskiego © Magic
Panorama z Kamminke na wschód, na polską stronę © Magic
Ścieżka rowerowa przed Garz © Magic
Ścieżka za Bossin © Magic
Zweiradmuseum w Dargen © Magic
Kachlin © Magic
Łąki za Kachlin © Magic
Wolgastsee © Magic
Widok na Bałtyk z granicy polsko-niemieckiej © Magic
Uznam w drugą stronę
Km: | 65.80 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 02:54 | km/h: | 22.69 |
Pr. maks.: | 43.80 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 3555kcal | Podjazdy: | 386m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zaczynam od ścieżki rowerowej od Świnoujścia aż do Ückeritz. W Ückeritz krótka sesja. Nie mam dziś aparatu, więc używam komórki. która, nie wiem czemu, zwiesza się przed zrobieniem zdjęcia... No i dlatego poniżej wklejone dwa tracki, bo muszę zrestartować.
Plaża między Bansin i Ückeritz © Magic
Po odbiciu od Bałtyku okrążam Achterwasser nieznaną mi wcześniej drogą - całkiem fajną dla rowerzystów.
Nad Achterwasser © Magic
W Neppermin wracam na asfaltowe drogi i planuję jak najszybciej dojechać do Stolpe.
Panorama Neppermin © Magic
Wieża widokowa w Neppermin © Magic
Przed Stolpe muszę jeszcze parę kilometrów przejechać leśną drogą a potem już tylko ścieżką rowerową kieruję się do Świnoujścia. Wieje niemiłosiernie z północnego-wschodu, więc czasami ciężko kręcić, ale bez większych problemów dojeżdżam do celu.
I w Niemczech się zdarza © Magic
Lieper Winkel - w poszukiwaniu bielików
Km: | 85.30 | Km teren: | 21.00 | Czas: | 04:05 | km/h: | 20.89 |
Pr. maks.: | 51.50 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 5351kcal | Podjazdy: | 329m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jeszcze w Świnoujściu napotykam na oznakowanie Szlaku św. Jakuba - a mówiłem ostatnio, że gdzie się nie pojawię tam on ze mną. No chodzi za mną jak nic...
Oznakowanie szlaku św. Jakuba © Magic
Granicę mijam przed Kamminke i dalej staram się jechać Szlakiem św. Jakuba, ale już za Kamminke go gubię. Potem odnajduję i tak się dziś mijamy w pierwszej części dnia.
Mostek graniczny © Magic
Wjeżdżam na niemiecką stronę © Magic
Szlak doprowadził mnie do Garz, ale od strony z której tu jeszcze nie byłem. Już na początku wioski napotykam kościół, którego wcześniej nie widziałem. Kościół Ewangelicki zbudowany w XIII w. a później wielokrotnie przebudowywany. Przed kościołem i w kościele napotykam wiele symboli upamiętniających ofiary obu wojen światowych. W ogóle, przynajmniej w tym regionie Niemiec, widzę tu wiele podobnych pomników i pamiątek i za każdym razem mam mieszane odczucia... Nie widać tu nigdzie napisów typu "nigdy więcej wojny", "ofiary faszystowskich Niemiec" lub "pamięci ofiar wszystkich narodów" a widać napisy takie jak "zginęli za ojczyznę" lub "zginęli śmiercią bohaterską". Ktoś, kto nie zna historii i tu przyjedzie z pewnością pomyśli, że ten naród musiał wiele wycierpieć... Ciekawe przez kogo?...
Garz - pomik ofiar I Wojny Światowej © Magic
Kościół Ewangelicki w Garz © Magic
Stokrotki już są! © Magic
Wnętrze kościoła © Magic
Kolejne upamiętnienie ofiar wojen © Magic
...I jeszcze jedno © Magic
No ale nic - mogę mieć jedynie nadzieję, że w podtekście tych napisów jest jednak nieśmiały sprzeciw filozofii "chorego" nacjonalizmu.
Jadę dalej. Wjeżdżając na drogę za Zirchow przychodzi mi do głowy myśl, że fajnie by było zrobić zdjęcie "spotkanie bielików" z moim rowerem i bielikiem w tle i tak z tą myślą jadę dalej i zaczynam się rozglądać, gdzie tu może być jakiś bielik. Jest środek dnia, więc pewnie będzie ciężko, ale będę ich wypatrywał.
Droga za Zirchow © Magic
Nie ujechałem dwóch kilometrów i jest! Krąży majestatycznie nad polem i szuka obiadu. Szybko wjechałem w boczną drogę, żeby się lepiej przypatrzeć, zmieniam obiektyw i próbuję go jakoś sfotografować. Niestety w międzyczasie oddalił się ode mnie na tyle, że kiepściutkie zdjęcia wyszły, ale jest!
Bielik w oddali © Magic
Usiadłem sobie przy drodze i czekam, może wróci. Niestety nie wrócił, ale w ciągu ok. 10 minut udało mi się jeszcze sfotografować kilka innych ciekawych ptaków. Oj, ornitolodzy mieliby tu prawdziwe eldorado. Strasznie zły byłem na siebie, że nie wziąłem ze sobą mojego najlepszego obiektywu, no ale dźwigać na takiej trasie mi się go nie chciało... :-(
Nie jestem pewien co do wszystkich gatunków - jeżeli gdzieś się pomyliłem, to proszę o info - poprawię opis.
Błotniak stawowy (?) ze zdobyczą w szponach © Magic
Czyżby myszołów włochaty? © Magic
Kania ruda (?) © Magic
A jak już ptaki odlatywały to i pole pięknie pozowało:
Zboża już wschodzą © Magic
Ledwo wyruszyłem po ptako-fotostopie a tu znowu na horyzoncie jakby bielik. No i znów się musiałem zatrzymać :-)
Później widziałem jeszcze co najmniej dwa bieliki, ale wszystkie na tyle daleko, że zdjęć już przyzwoitych nie ma.
Drzewo na tle Zalewu Szczecińskiego, a na nim prawdopodobnie kolejny bielik © Magic
Dalej jechałem ścieżką rowerową w kierunku Usedom (Uznam) - plan mój był prosty: dojechać przed Usedom a później odbić na północ i objechać cały Lieper Winkel.
Droga w pobliżu Usedom © Magic
Za Usedom planowałem jechać szlakiem Usedom Rundweg (UR), ale po raz drugi już nie wyszło. Mapa mówiła, że mam przejechać 1,8 km i skręcić w lewo, ale jak to zrobiłem, to znalazłem się na leśnej drodze, która w pewnym momencie niemal się skończyła. Na szczęście bielik nie dupa i wszędzie da radę ;-) Po krótkiej leśnej walce dojechałem do drogi asfaltowej, którą dalej pojechałem w kierunku Suckow. Ale, jak to mówią, nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło - ledwo wygramoliłem się z lasu a tu patrzę wchodzi na drogę jeleń. Też mnie zauważył i wyraźnie się zawahał - iść dalej, czy zawrócić. W końcu skierował się dalej przez drogę. "Pewnie zaraz jeszcze jakiś przejdzie, bo zazwyczaj same nie chodzą" pomyślałem i zanim zdążyłem nawet sięgnąć po aparat widzę, jest! Jeden... za chwilę drugi, trzeci, czwarty... Przy czwartym się pogubiłem, bo przez drogę przeszło całe stado! Było ich pomiędzy 20 a 40 - ciężko było nawet oszacować, bo przechodziły drogę zwartym stadem. Zdążyłem je sfotografować jak już były daleko w lesie po drugiej stronie - niewiele widać zza drzew, ale widać, że są. Po tym spotkaniu już wiedziałem, że warto było jechać taki kawałek... :-)
Stado jeleni pośród drzew (widać na środu i po lewej stronie) © Magic
Za Suckow napotkałem kolejną ciekawostkę - dąb, który ma ok. 700 lat i podobno ma z nim coś wspólnego Bogusław IV, ten ze Szczecina. Ciekawe, czy też tu jeździł rowerem ;-)
Zabytkowy dąb koło Suckow © Magic
Bielik z serduchem :-) © Magic
Po tych to historycznych przemyśleniach ani się obejrzałem i jestem już na Lieper Winkel. Zaczynam od przystani w Rankwitz. Jest tu mała marina dla żaglówek ale jest też kilka restauracji. Miejsce bardzo sympatyczne. W ogóle okolica ma swój urok - jest bardzo wiejsko, a jednocześnie jest tu dużo dróg, które mogą być rajem dla rowerzystów a także jest mnóstwo miejsc, gdzie można przenocować (pensjonaty, gospodarstwa agroturystyczne). Widziałem też gdzieś po drodze pole golfowe, ale nie pamiętam dokładnie, gdzie to było.
Przystań w Rankwitz © Magic
Gotowi do uczty? © Magic
Za Quilitz wjeżdżam w drogę polną, która później staje się dość wyboistą ścieżką poprowadzoną wałem przeciwpowodziowym i takimi drogami objeżdżam cały Lieper Winkel
Krajobraz Lieper Winkel - przed Warthe © Magic
Droga wzdłuż brzegu © Magic
W Warthe jest jakaś impreza - widzę restaurację i grupę bawiących się ludzi, ale nie zajeżdżam sprawdzić, co się dzieje, bo nad drzewami wypatruję kolejnego krążącego bielika, więc pędzę w jego stronę. No i tak się rozpędziłem, że omal bym go minął niezauważonego. Okazało się, że zdążył usiąść na drzewie przy ścieżce i gdyby nie to, że poderwał się z niego jak obok przejeżdżałem, to pewnie w ogóle bym go nie spostrzegł. Niestety poleciał w drugą stronę i już go później nie widziałem.
Wał koło Warthe © Magic
Krowy na łące © Magic
W Grüssow poczułem się naprawdę jak na końcu świata. Bajecznie położona wioska a uroku jej dodawało kwitnące pole rzepaku. Zdziwiło mnie, że na ten koniec świata dochodzi gładziutki asfalt - tu szosowcy mieliby prawdziwy raj :-) Niestety już w Liepe ten piękny asfalt zamienia się w wyboistą drogę...
Grüssow - na końcu świata © Magic
Droga do Grüssow © Magic
Niestety powoli czas zaczyna mnie gonić, więc z Liepe do Krienke jadę już asfaltem. Dalej kieruję się ponownie szlakiem UR do Reetzow, a później dalej drogą do Bansin. W Morgenitz zatrzymuję się przy kolejnym zabytkowym kościele a przy nim znów widzę upamiętnione ofiary wojen...
Kolejne upamiętnienie ofiar I Wojny Światowej - Morgenitz © Magic
Do Mellenthin dojeżdżam drogą asfalową a dalej wjeżdżam w pole, mijam małe lotnisko (w zasadzie pas startowy na polu) i dalej drogami polnymi aż do Katschow. Przed Bansin zatrzymuję się już tylko w punkcie widokowym z wieżą przed Reetzow - trzeba się tu nieźle wspinać polną drogą a widok jest jaki jest... Bez rewelacji.
Ten odcinek dał mi się bardzo we znaki - musiałem jechać pod wiatr, a wiało dziś naprawdę mocno.
Widok z wieży widokowej Kückelsberg koło Reetzow © Magic
Rozkopane Bansin © Magic
Z Bansin wracam do Świnoujścia znaną z poprzednich przejazdów ścieżką rowerową. Na szczęście prowadzi ona głównie lasem, co broni mnie przed uciążliwym wiatrem.
Molo w Ahlbeck © Magic
Zachód w Ahlbeck © Magic
Powitanie zimy na Uznamie
Km: | 42.73 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 02:50 | km/h: | 15.08 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 176176 ( 97%) | HRavg | 138( 76%) |
Kalorie: | 3006kcal | Podjazdy: | 430m | Sprzęt: Inne rowery, taki np. Jaguar :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
W oczekiwaniu na święta i korzystając z przyzwoitej pogody uruchamiam dawno nie używanego Jaguara (bo tak nazywa się rower stojący u teściów w garażu :-) ). Najpierw krótka wizyta na stacji w celu dopompowania kół a później już swobodnie śmigam Jaguarem w kierunku morza i niemieckiej części wyspy Uznam. Pedały skrzypią, ale jedzie się całkiem całkiem.
Nad morzem spokojnie jak nigdy - spokojne morze, ludzi mało - zaledwie parę osób na całej plaży. Nie chce się wierzyć, że to już zima.
Spokojne morze, spokój na plaży © Magic
Wzdłuż morza dojeżdżam do Bansin, a później kieruję się na nowe szlaki. Chcę przejechać terenami, których jeszcze nie odwiedzałem. Jadę przez Neu Sallentin i Sellin a później leśną drogą do ścieżki rowerowej w kierunku Benz.
Przed Sellin napotykam gospodarstwo, gdzie przechadza się po polu kilka różnych ciekawych zwierzaków, w tym struś :-).
Gospodarstwo przed Sellin © Magic
Benz omijam aby zaoszczędzić nieco na czasie (chcę zdążyć przed zachodem, bo nie mam dziś oświetlenia).
W Labomitz zauważam drogowskaz, który kieruje mnie polami na Zirchow i później Gorke. Nie było tędy co prawda dużo krócej, ale krajoznawczo jak najbardziej warto! Zamiast jechać asfaltami jadę całkiem przyzwoitą betonówką i poznaję miejsca, do których z pewnością będzie trzeba wrócić na wiosnę jak pojawią się przylatujące ptaki. Dziś widać tylko duże stada kaczek szykujące się do noclegu na polach.
Tu Ksawery też pozostawił po sobie ślady © Magic
Od Gorke jadę szybko w kierunku znajomej ścieżki rowerowej, która prowadzi w kierunku Świnoujścia.
Rowerowy Potop w Szwecji
Km: | 77.74 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 03:50 | km/h: | 20.28 |
Pr. maks.: | 44.50 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 122( 67%) |
Kalorie: | 5085kcal | Podjazdy: | 597m | Sprzęt: Penny - rower żony :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wreszcie po czterech miesiącach przebrnąłem przez ogromną ilość zdjęć zrobionych jednego dnia w Szwecji :-)
A wszystko zaczęło się tak niewinnie od rzuconego przez Adama w przelocie hasła, że Stena Line organizuje Rowerowy Potop w Szwecji... Ale o co kaman?? Jakiej Szwecji - tej koło Wałcza czy co???
Po pilnym przestudiowaniu strony Potopu powoli zaczęło mi świtać, że to może być nawet ciekawa impreza - nastawiona na zwiedzanie (a nie ściganie) - wreszcie będę mógł na spokojnie pojeździć rowerkiem bez limitu czasu na zdjęcia! No przypadł mi ten pomysł do gustu, nie ma co ukrywać. I tak kiełkował przez miesiąc aż znalazłem się 22 września na promie płynącym do Karlskrony.
Wchodzimy na prom w Gdyni © Magic
Wyjście z portu © Magic
Po krótkiej nocy wczesna pobudka, żeby zobaczyć wschód słońca na morzu. Godzinę później prom zbliża się do Karlskrony.
Wschód przed Karlskroną © Magic
Karlskrona - Drottningskärs kastell © Magic
Po godzinie 9.15 możemy wreszcie opuścić prom - wszyscy rowerzyści nie mogli się doczekać tej chwili. Chwilę później zbiórka na placu, podział na grupy i ruszamy - my z Adamem oraz dwoma spotkanymi na promie kolegami jedziemy trasą "żółtą" - planowane ok. 75 km.
Zaczyna się Rowerowy Potop © Magic
Do boju! :-) © Magic
Po kilku kilometrach rowerowymi drogami z portu zaczynamy zwiedzanie - na początek rezerwat dębów na wyspie Knösö. Z drogi wyglądał on niepozornie, ale wystarczyło zrobić kilka kroków w kierunku zatoki, żeby zobaczyć jego piękno. Dęby naprawdę robiły wrażenie. Zastanawia mnie jak wyglądałoby porównanie wieku najstarszych stojących tu drzew z naszymi Bartkami, Lechami i innymi.
Dodatkowymi atrakcjami było stado jeleni, które przebiegło przestraszone wśród tłumu turystów oraz urocza zatoczka nad którą ulokowany był rezerwat.
Rezerwat dębów na wyspie Knösö © Magic
Dęby były tym, co jeżdżąc po Szwecji najbardziej mnie zaskoczyło. Płynąc tu myślałem, że będziemy jeździć wśród sosnowych lub świerkowych lasów, a tu niespodzianka - bardzo dużo było po drodze lasów dębowych, które jesienią wyglądają zdecydowanie ciekawiej od lasów iglastych.
Szwedzki dąb - podobny do polskiego :-) © Magic
Zatoczki mają tu swój urok © Magic
Ja na Knösö :-) © Magic
Dom nad zatoką © Magic
Objechaliśmy z Adamem okolice rezerwatu, pokrążyliśmy po półwyspie i skierowaliśmy się dalej, zgodnie z planem do Lyckeby oraz dalej do Mocklösund. Aż do mostu na cieśninie (i dalej) prowadziła dobrze utrzymana ścieżka rowerowa, więc mogliśmy z rowerów spokojnie podziwiać lokalne krajobrazy i bez problemów robić częste fotostopy.
Szwedzki domek 1 © Magic
Rowerowy Potop nadciągnął © Magic
Rzut oka na wiatraki © Magic
Co większe - dom czy kamień? © Magic
Zbliżamy się do mostu przez cieśninę Mocklösund © Magic
Panorama cieśniny Mocklösund © Magic
Za mostem zatrzymaliśmy się na drugie śniadanie na specjalnym miejscu postojowym. Było tu nie tylko dużo dostępnych ławek i trawnika, ale też domki kempingowe tuż obok, restauracja oraz wioska wikingów niedaleko. Niestety okres ten był już "poza sezonem" i np. wioska była zamknięta.
Most z drugiej strony © Magic
Rower... zaintrygował mnie © Magic
Wioska wikingów koło miejsca biwakowego © Magic
Volvo inaczej © Magic
Pożegnanie z mostem © Magic
Po długim odpoczynku ruszyliśmy dalej w kierunku kolejnej wyspy - Sturkö. Krajobrazy stawały się coraz bardziej "wyspowe" - coraz więcej natury a mniej zabudowań, choć i tu zdarzały się miasta po drodze.
Opuszczamy Senoren © Magic
Kolejna szwedzka malownicza zatoczka © Magic
Wiatrak w Sturkö © Magic
Grobla-most pomiędzy Sturkö a Tjurkö © Magic
Widok z grobli na Sturkö © Magic
Około 13.30 dojechaliśmy do "punktu docelowego" naszej trasy - wyspy Tjurkö z dawnym kamieniołomem.
Łódź podwodną wypuścili, żeby odeprzeć Potop :-) © Magic
Zwiedzanie kamieniołomu zaczęliśmy od postoju w miejscu "na końcu trasy", gdzie zatrzymywała się większość rowerzystów. Wrócić zdecydowaliśmy się początkowo szlakiem (pieszym) prowadzącym przez kamieniołom tak, żeby zobaczyć atrakcje samego kamieniołomu - kamienne podkłady, kostnicę, prochownię i inne. Niestety opisy na szlaku były w języku szwedzkim, co nie ułatwiło nam identyfikacji tutejszych obiektów :-)
Przystanek przy kamieniołomach na Tjurkö © Magic
Dawny kamieniołom na wyspie Tjurkö © Magic
Pozostałość po kamiennych torach © Magic
Jeden z budynków w kamieniołomie - obstawiamy prochownię (niestety opisy po szwedzku) © Magic
Inny budynek - kostnica? © Magic
Po zwiedzeniu kamieniołomu odwiedziliśmy jeszcze cypel Finskan i zawróciliśmy w kierunku Karlskrony i promu.
Cypel Finskan z widokiem na twierdzę Kungsholmen © Magic
Ja na Finskan © Magic
Opuszczamy Tjurkö © Magic
Szwedzki domek 2 © Magic
Kościół w Lösen © Magic
Stopień wodny w Lyckeby © Magic
Ruiny zamku w Lyckeby - Lyckå slottsruin © Magic
Około 2 godzin przed odpłynięciem byliśmy z powrotem na promie, gdzie na spokojnie obserwowaliśmy ostatnie wracające grupki kolarzy oraz zachód słońca nad Karlskroną.
Widok z promu © Magic
Zachód nad Karlskroną © Magic
Chwilę po zachodzie prom odpłynął w kierunku Gdyni.
Wyjazd udał się nadspodziewanie dobrze, tym bardziej, że udało nam się wstrzelić w bardzo ładne okienko pogodowe. W tym samym dniu w Trójmieście padało, a dzień później była prawdziwa ulewa. Zmianę pogody czuć było już w drodze powrotnej - bujało tak, że aż prom skrzypiał... Ale dopłynął! :-)
Myślę, że tu jeszcze przypłynę pozwiedzać kolejne rowerowe trasy - miejsce naprawdę warte polecenia zarówno dla kolarzy jak i turystów.
/1419631
Polsko-niemieckie kółeczko
Km: | 28.80 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 01:29 | km/h: | 19.42 |
Pr. maks.: | 48.90 | Temperatura: | 30.0°C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 132( 73%) |
Kalorie: | 1310kcal | Podjazdy: | 231m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ogólnie bardzo fajne kółeczko - polecam.
Pole golfowe w Korswandt© Magic
/1419631
"Fryzjer na plaży"
Km: | 71.30 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 04:39 | km/h: | 15.33 |
Pr. maks.: | 41.80 | Temperatura: | 30.0°C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 128( 71%) |
Kalorie: | 4035kcal | Podjazdy: | 339m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Włączcie sobie muzyczkę i czytajcie dalej:
Dziś decyduję się na jazdę plażą - po wcześniejszych krótkich próbach dochodzę do wniosku, że nie jest źle, tylko trzeba wiedzieć jak jechać (najlepiej wzdłuż wody, ale nie za daleko, bo suchy piach, i nie za blisko, bo wciąga :-) ).
Przepływam promem w centrum i jak wczoraj jadę w kierunku latarni morskiej.
Wcześniej robię jeszcze kilka zdjęć przy promie.
Czy to jest duży prom?© Magic
A właśnie, że nie - ten jest dużo większy! :-)© Magic
Wędkarze na stanowiskach© Magic
Na wysokości budowy gazoportu nie wjeżdżam w las, tylko jadę na plażę, którą dalej mam zamiar przejechać ponad 20km aż do latarni Kikut.
Jest tu znana w okolicach plaża nudystów, ale jestem za wcześnie, żeby się o tym przekonać - na plaży pojawiają się dopiero pierwsze osoby. Cisza, spokój, jeszcze niezbyt ciepło, jedynie woda nieco zniechęca - w niektórych miejscach niemal całkowicie zielona.
Pogoda i miejsce są tak wakacyjnie rozleniwiające, że pojawia się w mojej głowie "Fryzjer na plaży" (muzyka, którą słuchacie) i tak później brzmi leniwie niemal cały dzień...
Wielki błękit© Magic
Woda dziś jest strasznie zazieleniona© Magic
Widok w stronę nowego falochronu gazoportu© Magic
Wybrzeże Wyspy Wolin - w oddali Międzyzdroje© Magic
Aż do Międzyzdrojów plaża jest dziś idealna dla roweru - jedzie się szybko i bez większych trudności. Większość czasu bez wysiłku jadę ponad 20 km/h (po piasku).
Z czasem jednak robi się coraz cieplej, piasek wysycha, na plaży coraz więcej plażowiczów i tempo spada. Na początku Międzyzdrojów stwierdzam, że to nie ma sensu i schodzę z plaży, żeby ją objechać drogą.
Wjeżdżam do Międzyzdrojów© Magic
Przed ponownym wjazdem na plażę na końcu Międzyzdrojów siadam na chwilę, żeby się napić i zaopatrzyć w picie na drogę - jest już koszmarny upał, a mnie czeka kolejne 10 km po piaszczystej plaży bez żadnej ochrony przed słońcem.
Wchodzę na plaże i znów muszę się przedzierać w tłumie z rowerem (muszę iść), aż wreszcie się nieco rozrzedza i mogę wreszcie wsiąść na rower.
Widok klifu z Międzyzdrojów© Magic
Kuter na plaży© Magic
Chwilkę po wejściu na rower, jadąc brzegiem jeszcze pośród plażowiczów zaliczam zapewne fascynującą dla oglądających glebę - chcę się zatrzymać a tu niespodzianka - SPD się nie wypina i leżę na piasku! Szczęśliwie zatrzymywałem się na prawą nogę, czyli stawałem na górce po prawej. Gdybym zatrzymywał się na lewą nogę, to jeszcze bardziej ekspresyjnie wylądowałbym w wodzie... :-)
Czyżbym dołączył do plażowiczów? Nie! Otóż okazało się, że zgubiłem gdzieś jedną śrubkę od SPD i mi się blok zaczął kręcić zamiast wypinać. Przez kilka minut męczę się z wypięciem buta cały w piachu, spocony brrr....
Wreszcie się udaję i ruszam dalej (na szczęście miałem uniwersalne pedały SPD-platforma i mogłem dalej kręcić bez wpinania się w SPD). Teren staje się trudny do jazdy. Jest co prawda pięknie (po prawej klif), ale wzdłuż wody co chwilę są górki, które powodują, że nie ma dobrego miejsca na jazdę, wszystko wydeptane przez plażowiczów, wśród których muszę kluczyć, piach przesuszony a na dodatek pełno kamieni. Średnia spada mi do ok. 10 km/h a czasami nawet mniej.
Odpoczynek pod klifem© Magic
Klif z drugej strony :-)© Magic
Kuter na horyzoncie© Magic
Głazy Piastowskie - głazowisko pod klifem© Magic
Po około półtorej godziny męki w pięknych i gorących okolicznościach przyrody zbliżam się do plaży w Wisełce. Chciałem co prawda jechać plażą aż do latarni morskiej, ale i tu nie da się plażą przejechać (dużo ludzi), więc zjeżdżam z plaży, ponownie zatrzymuję się na picie, i jadę dalej już lasem.
Brzeg na wysokości Wisełki i Kołczewa© Magic
Plaża w Wisełce© Magic
Takiego parkingu jeszcze nie widziałem!© Magic
Nie idę z plaży - tak będę leżała!© Magic
Przejazd tutejszymi szlakami leśnymi jest wielką przyjemnością po wcześniejszych mękach na plaży. Jednocześnie są tu takie górki, że spokojnie można trenować technikę MTB. Chwilę później jestem już przy latarni. I tu chwilkę odpoczywam. Niestety na tą latarnie nie można wejść - a szkoda, bo zapewne widok jest z niej ciekawy.
Latarnia morska Kikut© Magic
Kikut zdobyty!© Magic
Od latarni zjeżdżam dróżkami leśnymi do Wisełki skąd zielonym szlakiem rowerowym chcę wrócić do Międzyzdrojów - kiedyś już nim jechałem i pamiętam, że trasa jest sympatyczna.
Po drodze zatrzymuję się nad jeziorem Wisełka - wreszcie mogę się tu opłukać w słodkiej wodzie, wreszcie nic się nie klei, nie jest słone i w ogóle jest super! Przez chwilę chciałem cały wskoczyć do wody, ale bałem się, że później w lesie zbyt szybko nie wyschnę, a jeszcze miałem kawałek do przejechania.
Łabędzie na jeziorze Wisełka© Magic
Jezioro Wisełka© Magic
Droga przez Woliński Park Narodowy© Magic
Brama wejściowa do Rezerwatu Pokazowego Żubrów© Magic
Z Międzyzdrojów wracam już głównie asfaltem (i kawałek przez Łunowo i Przytór). Jedzie się szybko, ale jest gorąco - marzę o chłodnej kąpieli...
Ten to ma rowerów do wożenia!© Magic
Dyscyplina musi być!© Magic
Żaglówka na© Magic
/1419631
Większa runda po Uznamie
Km: | 89.32 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 07:00 | km/h: | 12.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 12082kcal | Podjazdy: | 265m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na początek kieruję się do Kamminke. Granicę przekraczam w miejscu, gdzie niemal już nie widać, że to granica.
Tu była kiedyś pilnie strzeżona granica© Magic
Kilkaset metrów dalej decyduję się wjechać na górę Golm - na niemiecki cmentarz wojenny.
Cmentarz na górze Golm© Magic
Cmentarz jest dobrze utrzymany, znajduje się tu też niewielka izba pamięci, można pochodzić, podumać... ale najbardziej daje mi do myślenia następujący komunikat:
Wstyd czytać takie informacje© Magic
Krzyże na cmentarzu© Magic
Po niezbyt długim postoju na cmentarzu jadę dalej do Kamminke. Pogoda jest ładna, port przytulny - jest bardzo sympatycznie.
Port w Kamminke© Magic
Pomnik rybaka w Kamminke© Magic
Nawet tu można wynająć rower© Magic
Ulice Kamminke© Magic
Domek w Kamminke© Magic
Kawałeczek za Kamminke jest lotnisko Heringsdorf - trafiam tu akurat w momencie, gdy ląduje całkiem spora grupa spadochroniarzy.
Spadochroniarze na lotnisku Heringsdorf© Magic
Lotnisko Heringsdorf© Magic
Dalej jadę ścieżką rowerową w kierunku miasta Usedom (Uznam), po drodze wypijam kawkę, a ze ścieżki odbijam w Stolpe, żeby zobaczyć zamek w Stolpe i pojechać nieco inną trasą niż zawsze.
Ścieżka rowerowa koło Stolpe© Magic
Pomnik "ofiar" w Stolpe© Magic
Ten pomnik mnie dość zafrapował... Prawdą jest, że i po niemieckiej stronie były ofiary wojny, ale żeby pisać o "pamięci ofiar" na pomniku przedstawiającym niemieckiego żołnierza z granatem w ręku, to dość dziwna interpretacja historii... Zresztą, czy ten żołnierz wygląda na ofiarę czy może bardziej na oprawcę???
Zamek w Stolpe© Magic
Za Stolpe wjeżdżam w polną drogę - skrót w kierunku Peenebrücke - mostu łączącego Uznam z lądem, do którego zamierzam dojechać.
Panorama Usedom© Magic
Objeżdżam Usedomer See i w Ostklune spotyka mnie niespodzianka - okazuje się, że tu nie ma mostu! Na szczęście jest przeprawa promowa dla pieszych i rowerzystów :-) Kosztuje 1 Euro - akurat stać mnie, żeby z niej skorzystać, więc płynę!
Przeprawa "promowa" w Klüne© Magic
Kościół w Mönchow© Magic
Przed Peenebrücke trafiam jeszcze do Karnina - tu znajduje się Hubbrücke Karnin - właściwie to nie jest most, tylko pozostałości zwodzonego mostu kolejowego łączącego przed wojną Świnoujście z lądową częścią Niemiec. Most ten był w latach 30-tych jednym z najnowocześniejszych tego typu mostów.
Eisenbahnhubbrücke Karnin© Magic
Peenebrücke - jeden z dwóch mostów łączących Uznam z lądem© Magic
Po dojechaniu do Peenebrücke zawracam i kieruje się teraz w kierunku morza przez Usedom.
Usedom© Magic
Po drodze zajeżdżam jeszcze do kilku miłych, wakacyjnych miejscowości, m.in. Krienke, Morgenitz, Balm, Neppermin, Pudagla.
Neppermin© Magic
Żaglowiec na Nepperminer See© Magic
Wiatrak w Pudagla© Magic
Zamek w Pudagla© Magic
Po dojechaniu do morza, wracam ścieżką rowerową do Świnoujścia. Jedzie się, jak zawsze, miło i przyjemnie. Po drodze poznaję jeszcze smak prawdziwego niemieckiego radlera - przy takim upale smakuje wyśmienicie, zupka rybna też :-)
Ścieżka rowerowa wzdłuż brzegu morza koło Bansin© Magic
Kołobrzeg, Świnoujście czy Heringsdorf - Peru jest wszędzie! :-)© Magic
/1419631
Znów popatrzeć na zachód i wschód
Km: | 11.48 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 00:39 | km/h: | 17.66 |
Pr. maks.: | 26.90 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 361kcal | Podjazdy: | 26m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Również jak wczoraj w jedną stronę ścieżką, a powrót częściowo plażą.
No i znów jest przesympatycznie - chyba nawet ciekawiej niż wczoraj, co widać na zdjęciach.
Fale Bałtyku© Magic
Klify wyspy Wolin© Magic
Trzy mola - Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin© Magic
Spacer o zachodzie© Magic
Zderzą się??? :-)© Magic
Księżyc w pełni© Magic
/1419631
Zachód nad Bałtykiem
Km: | 18.55 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 01:14 | km/h: | 15.04 |
Pr. maks.: | 48.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 586kcal | Podjazdy: | 132m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wschód słońca w Świnoujściu© Magic
Pojechałem dużo wcześniej, bo myślałem, że może ciekawym miejscem na sesję będzie punkt obserwacyjny nad Ahlbeckiem. Niestety, miejsce to było jedynie ciekawe dla mnie jako rowerzysty (fajne górki do podjeżdżania), ale widok z góry marny - korony drzew i tylko mały wycinek niemieckiego wybrzeża - zero widoczności w kierunku Świnoujścia. Po prostu drzewa za wysokie urosły... :-)
Zjechałem więc szybko na plażę i tu się rozstawiłem ze sprzętem na obserwację. Co widziałem, poniżej pokazałem.
Aktywny wieczór seniorów© Magic
...i aktywny wieczór juniorów© Magic
Panorama Świnoujścia - latarnia morska i gazoport© Magic
I widok na niemiecką stronę (Ahlbeck i Heringsdorf)© Magic
Kite na księżycu :-)© Magic
Zachód słońca© Magic
Moon, Luna, Księżyc, Mond... nad Świnoujściem© Magic
Po zakończonej sesji powrót plażą do Świnoujścia.
/1419631