Wpisy archiwalne w kategorii
Okolice Turza
Dystans całkowity: | 2264.89 km (w terenie 1667.42 km; 73.62%) |
Czas w ruchu: | 124:39 |
Średnia prędkość: | 18.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.30 km/h |
Suma podjazdów: | 20634 m |
Maks. tętno maksymalne: | 218 (121 %) |
Maks. tętno średnie: | 162 (90 %) |
Suma kalorii: | 139203 kcal |
Liczba aktywności: | 73 |
Średnio na aktywność: | 31.03 km i 1h 42m |
Więcej statystyk |
Przewożę rower do Turza
Niedziela, 30 czerwca 2013 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Tczewa, Okolice Turza, Polska
Km: | 13.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:41 | km/h: | 20.34 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 439kcal | Podjazdy: | 73m | Sprzęt: Penny - rower żony :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
/1419631
Nocny objazd trasy maratonu z GK STG
Czwartek, 27 czerwca 2013 Kategoria 25 - 50, GK STG, Kociewie, nocą, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: | 32.50 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 01:51 | km/h: | 17.57 |
Pr. maks.: | 39.20 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2498kcal | Podjazdy: | 315m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Byłoby całkiem fajnie gdyby nie moja lampka, która pod koniec nic nie oświetlała... Ciężko było jechać w krzakach ;-)
/1419631
/1419631
Urodzinowa przejażdżka - zdejmowanie oznaczeń trasy
Poniedziałek, 24 czerwca 2013 Kategoria 25 - 50, GK STG, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 33.11 | Km teren: | 28.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 16.55 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2431kcal | Podjazdy: | 246m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z kolegami z GK STG zdejmowaliśmy oznaczenia trasy sobotniego maratonu.
/1419631
/1419631
Kociewie Szlakiem - maraton MTB
Sobota, 22 czerwca 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Maraton, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 26.00 | Km teren: | 26.00 | Czas: | 01:14 | km/h: | 21.08 |
Pr. maks.: | 43.20 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1871kcal | Podjazdy: | 324m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy w tym roku (i chyba jedyny) maraton MTB z moim udziałem.
Z rana bolała mnie głowa, później skwar jak w środku lata - warunki nie dla mnie. Dodatkowo brak regularnych treningów wyraźnie daje się we znaki...
No ale nic - pojechałem całkiem przyzwoicie, z roweru zszedłem tylko raz w korku na starcie. Potem już śmigałem pod górkę, z górki, przez lasy, pola i mostki nad Zduńskim.
Impreza super!
/1419631
Z rana bolała mnie głowa, później skwar jak w środku lata - warunki nie dla mnie. Dodatkowo brak regularnych treningów wyraźnie daje się we znaki...
No ale nic - pojechałem całkiem przyzwoicie, z roweru zszedłem tylko raz w korku na starcie. Potem już śmigałem pod górkę, z górki, przez lasy, pola i mostki nad Zduńskim.
Impreza super!
Przed startem© Magic
Start w tumanach kurzu© Magic
Wreszcie meta!© Magic
Się nieco zmęczyłem :-)© Magic
/1419631
Test roweru przed maratonem
Piątek, 21 czerwca 2013 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska
Km: | 8.22 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 17.61 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 603kcal | Podjazdy: | 28m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
/1419631
Robal, żmija i Anioł Stróż :-)
Wtorek, 18 czerwca 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-)
Km: | 40.80 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 02:07 | km/h: | 19.28 |
Pr. maks.: | 47.20 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 146( 81%) |
Kalorie: | 2280kcal | Podjazdy: | 387m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wybrałem się na ostatni trening przed maratonem. Chciałem pomknąć z grupką z GK STG, dojechałem więc do trasy maratonu i czekam. Wyliczyłem sobie, że pewnie za parę minut się zjawią, ale chłopaki tak kręcili, że ledwo zdjąłem kask a już w pośpiechu musiałem go zakładać.
Zdążyliśmy tylko wymienić parę zdań (dokładnie 2 lub 3) i już byli z 30 m przede mną. Próbowałem się jakoś trzymać za nimi, później w zasięgu wzroku i udało mi się to przez niecałe 2 km - później odjechali mi jak Ferrari sprzed sklepu :-)
Cóż, dalej mknąłem sam. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie łańcuch, który mi się tak zakleszczył koło Jeziora Zduńskiego, że walczyłem z nim jakieś 15 min... :-(
Po tej przygodzie motywacja mi nieco opadła, ale jechałem dalej. Po drugiej stronie Zduńskiego zauważyłem dwóch kolarzy z Tczewa - myślałem, że może ktoś znajomy, ale nie - chłopaki podjechali też objechać trasę maratonu. Byli szybsi ode mnie, ale częściej się zatrzymywali, więc tak objechaliśmy resztę trasy raz ja z przodu raz oni.
Na końcu wspólnego objazdu zatrzymałem się nieco i tak czekając na peleton przechadzałem się tam i z powrotem. I tu zdarzyła się dość intrygująca rzecz. W pewnym momencie zauważyłem kątem oka jakby jakiś mały, brązowy, podłużny robal siedział mi na rzęsie. Tak mnie to zaniepokoiło, że przystanąłem, żeby go strząsnąć a mój wzrok padł na ziemię. Robal jakby zniknął (wcale go nie strząsnąłem) ale za to spostrzegłem tuż przede mną pod nogami ładną brązową żmiję... Byłem na tyle zmęczony, że nawet nie podskoczyłem (co normalnie pewnie bym zrobił) a żmija majestatycznie spełzła z drogi i schowała się w krzakach.
Nie jestem fanatykiem religijnym, ale czasem zdarzają się w moim życiu takie rzeczy po których tylko mogę podziękować "Szefowi na górze" - gdyby nie ten robaczek (którego może nawet nie było "w realu"), to z dużym prawdopodobieństwem dałbym dziś jeden krok więcej...
Ale widać mam tu jeszcze coś do zrobienia - w sobotę maraton! :-)
/1419631
Zdążyliśmy tylko wymienić parę zdań (dokładnie 2 lub 3) i już byli z 30 m przede mną. Próbowałem się jakoś trzymać za nimi, później w zasięgu wzroku i udało mi się to przez niecałe 2 km - później odjechali mi jak Ferrari sprzed sklepu :-)
Cóż, dalej mknąłem sam. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie łańcuch, który mi się tak zakleszczył koło Jeziora Zduńskiego, że walczyłem z nim jakieś 15 min... :-(
Po tej przygodzie motywacja mi nieco opadła, ale jechałem dalej. Po drugiej stronie Zduńskiego zauważyłem dwóch kolarzy z Tczewa - myślałem, że może ktoś znajomy, ale nie - chłopaki podjechali też objechać trasę maratonu. Byli szybsi ode mnie, ale częściej się zatrzymywali, więc tak objechaliśmy resztę trasy raz ja z przodu raz oni.
Na końcu wspólnego objazdu zatrzymałem się nieco i tak czekając na peleton przechadzałem się tam i z powrotem. I tu zdarzyła się dość intrygująca rzecz. W pewnym momencie zauważyłem kątem oka jakby jakiś mały, brązowy, podłużny robal siedział mi na rzęsie. Tak mnie to zaniepokoiło, że przystanąłem, żeby go strząsnąć a mój wzrok padł na ziemię. Robal jakby zniknął (wcale go nie strząsnąłem) ale za to spostrzegłem tuż przede mną pod nogami ładną brązową żmiję... Byłem na tyle zmęczony, że nawet nie podskoczyłem (co normalnie pewnie bym zrobił) a żmija majestatycznie spełzła z drogi i schowała się w krzakach.
Nie jestem fanatykiem religijnym, ale czasem zdarzają się w moim życiu takie rzeczy po których tylko mogę podziękować "Szefowi na górze" - gdyby nie ten robaczek (którego może nawet nie było "w realu"), to z dużym prawdopodobieństwem dałbym dziś jeden krok więcej...
Ale widać mam tu jeszcze coś do zrobienia - w sobotę maraton! :-)
/1419631
Nowe mostki nad Zduńskim!
Środa, 12 czerwca 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 40.20 | Km teren: | 38.50 | Czas: | 02:09 | km/h: | 18.70 |
Pr. maks.: | 46.30 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 175175 ( 97%) | HRavg | 155( 86%) |
Kalorie: | 2555kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wybrałem się na kolejny objazd trasy maratonu.
Wszystko było standardowo aż do Jeziora Zduńskiego, gdzie napotkałem wcześniej nie widziany mostek:
Wszystko wskazuje na to, że mogłem być pierwszym rowerzystą, który po nim przejechał :-)
No a na pewno byłem pierwszym, który przejechał po drugim mostku - ten mostek powstawał na moich oczach i przy moim niewielkim udziale. Budowali go organizatorzy maratonu z GK STG - było wesoło i bardzo szybko.
Chwilę później jechałem po mostku :-)
/1419631
Wszystko było standardowo aż do Jeziora Zduńskiego, gdzie napotkałem wcześniej nie widziany mostek:
Pierwszy mostek© Magic
Wszystko wskazuje na to, że mogłem być pierwszym rowerzystą, który po nim przejechał :-)
No a na pewno byłem pierwszym, który przejechał po drugim mostku - ten mostek powstawał na moich oczach i przy moim niewielkim udziale. Budowali go organizatorzy maratonu z GK STG - było wesoło i bardzo szybko.
Jak go postawimy?© Magic
Zróbmy tak© Magic
No i prawie koniec© Magic
Chwilę później jechałem po mostku :-)
/1419631
Objazd trasy maratonu
Niedziela, 2 czerwca 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: | 51.66 | Km teren: | 51.66 | Czas: | 02:45 | km/h: | 18.79 |
Pr. maks.: | 37.80 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 176176 ( 97%) | HRavg | 150( 83%) |
Kalorie: | 3138kcal | Podjazdy: | 331m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Objazd trasy maratonu z grupką z GK STG.
/1419631
/1419631
Wiosenny deszczyk
Wtorek, 21 maja 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 34.81 | Km teren: | 33.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 20.48 |
Pr. maks.: | 46.20 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 165165 ( 91%) | HRavg | 144( 80%) |
Kalorie: | 1768kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rowerek przeszedł lifting - musiałem więc pojeździć!
Nowa linka przerzutki, nowy łańcuch i nowe pedały - jeździ się dużo lepiej!
Po drodze spotkałem Fruzię wracającą z objazdu trasy. Sam też objechałem dużą jej część - wreszcie bez przygód :-)
/1419631
Nowa linka przerzutki, nowy łańcuch i nowe pedały - jeździ się dużo lepiej!
Po drodze spotkałem Fruzię wracającą z objazdu trasy. Sam też objechałem dużą jej część - wreszcie bez przygód :-)
/1419631
Miał być test trasy maratonu...
Niedziela, 19 maja 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 58.99 | Km teren: | 39.00 | Czas: | 03:14 | km/h: | 18.24 |
Pr. maks.: | 47.80 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 167167 ( 92%) | HRavg | 131( 72%) |
Kalorie: | 2946kcal | Podjazdy: | 498m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
...i znowu nie wyszło...
Wyjechałem z domu z mocnym postanowieniem, że tym razem przejadę całą trasę maratonu. Zaczynam od "rozgrzewki" starym szlakiem przez Małżewo do Młynków.
Tuż za Turzem nie mogę sobie odmówić zdjęcia na polu rzepaku - wyraźny ślad prawdziwej wiosny...
Jeszcze przed Młynkami niespodzianka - spotykam grupkę tczewskich rowerzystów. Niestety jadą w przeciwnym kierunku, ale spędzą dłuższy czas na plaży w Siwiałce - jak mi się uda, to tam ich jeszcze złapię. Tak czy inaczej nie rezygnuję z przejazdu trasy maratonu - muszą ją wreszcie w całości objechać!
Dojeżdżam do Jeziora Zduńskiego i zaczynam objazd. Wszystko idzie bardzo dobrze - najpierw płaski i szybki odcinek wzdłuż Zduńskiego, potem fantazyjny singielek wzdłuż Jeziora Szpęgawskiego (niestety mocno zarasta wiosną!) i wjeżdżam w szpęgawskie lasy. Przejeżdżam ochoczo początek "odcinka specjalnego" z niezłymi pagórkami, ale coś jest nie tak z przerzutkami... No i stało się - na siódmym/ósmym kilometrze zrywa mi się linka tylnej przerzutki... Wrrrrr...
Chcę ją naprawić, ale po minucie chmura komarów zmusza mnie do dalszej jazdy - jest ich tyle, że nie można nawet na chwilę się zatrzymać. Niestety jazda pagórkami jest praktycznie niewykonalna bez tylnej przerzutki, więc decyduję odpuścić i kieruję się do jeziora Jamertal i drogi w kierunku Ciecholew i później Siwiałki. Po drodze zauważam, że w miejscu, gdzie wcześniej nie mogłem odnaleźć trasy maratonu, teraz zostały poprawione strzałki (a jednak były źle powieszone!).
Mimo nie działającej przerzutki bez większych problemów dojeżdżam do Siwiałki, gdzie znajduję wcześniej spotkaną grupkę. Jak tylko pojawi się wpis Nefre opisujący ich wycieczkę, to go tu podlinkuję. Już jest!
Po dłuższym lenistwie na brzegu jeziora i prowizorycznej naprawie przerzutki jadę do stajni, gdzie Beata szaleje konno :-)
Po sesji zdjęciowej kierujemy się na obiad (ja rowerem) - najpierw do Godziszewa, gdzie, niestety, jest impreza zamknięta, a później do Damaszki.
Po obiedzie robię jeszcze małe kółeczko przez Małżewo.
Jestem już prawie w domu, gdy zauważam czającego się ciekawego ptaka.
No i tak daję się mu zaintrygować, że z krótkiego przystanku robi się cała sesja zdjęciowa...
Gdy już skończyłem fotografować czajki, to, idąc za ciosem, moją uwagę (i obiektyw) przyciągnęło pole rzepaku :-)
Fotografując rzepak odbyłem też interesującą rozmowę z oblatującą mnie dookoła czajką, a jak się wreszcie oderwałem od aparatu, to trzeba było wracać na dobre do domu...
Znów wyłączyłem śledzenie w trasie... Jakaś moja niebywała skłonność...
/1419631
/1419631
PS.
No i wreszcie jestem na bieżąco z moim bikelogiem!!!
Wyjechałem z domu z mocnym postanowieniem, że tym razem przejadę całą trasę maratonu. Zaczynam od "rozgrzewki" starym szlakiem przez Małżewo do Młynków.
Tuż za Turzem nie mogę sobie odmówić zdjęcia na polu rzepaku - wyraźny ślad prawdziwej wiosny...
Rzepak rozkwitł na dobre© Magic
Jeszcze przed Młynkami niespodzianka - spotykam grupkę tczewskich rowerzystów. Niestety jadą w przeciwnym kierunku, ale spędzą dłuższy czas na plaży w Siwiałce - jak mi się uda, to tam ich jeszcze złapię. Tak czy inaczej nie rezygnuję z przejazdu trasy maratonu - muszą ją wreszcie w całości objechać!
Dojeżdżam do Jeziora Zduńskiego i zaczynam objazd. Wszystko idzie bardzo dobrze - najpierw płaski i szybki odcinek wzdłuż Zduńskiego, potem fantazyjny singielek wzdłuż Jeziora Szpęgawskiego (niestety mocno zarasta wiosną!) i wjeżdżam w szpęgawskie lasy. Przejeżdżam ochoczo początek "odcinka specjalnego" z niezłymi pagórkami, ale coś jest nie tak z przerzutkami... No i stało się - na siódmym/ósmym kilometrze zrywa mi się linka tylnej przerzutki... Wrrrrr...
Chcę ją naprawić, ale po minucie chmura komarów zmusza mnie do dalszej jazdy - jest ich tyle, że nie można nawet na chwilę się zatrzymać. Niestety jazda pagórkami jest praktycznie niewykonalna bez tylnej przerzutki, więc decyduję odpuścić i kieruję się do jeziora Jamertal i drogi w kierunku Ciecholew i później Siwiałki. Po drodze zauważam, że w miejscu, gdzie wcześniej nie mogłem odnaleźć trasy maratonu, teraz zostały poprawione strzałki (a jednak były źle powieszone!).
Ciecholewy - z tej strony jeszcze tu nie wjeżdżałem© Magic
Mimo nie działającej przerzutki bez większych problemów dojeżdżam do Siwiałki, gdzie znajduję wcześniej spotkaną grupkę. Jak tylko pojawi się wpis Nefre opisujący ich wycieczkę, to go tu podlinkuję. Już jest!
Po dłuższym lenistwie na brzegu jeziora i prowizorycznej naprawie przerzutki jadę do stajni, gdzie Beata szaleje konno :-)
Weekendowe patataje© Magic
Po sesji zdjęciowej kierujemy się na obiad (ja rowerem) - najpierw do Godziszewa, gdzie, niestety, jest impreza zamknięta, a później do Damaszki.
Po obiedzie robię jeszcze małe kółeczko przez Małżewo.
Droga do Turza© Magic
Jestem już prawie w domu, gdy zauważam czającego się ciekawego ptaka.
Przyczajona czajka© Magic
No i tak daję się mu zaintrygować, że z krótkiego przystanku robi się cała sesja zdjęciowa...
Czajka w locie© Magic
Czajka ponad dachami© Magic
...I jeszcze jedna czajka :-)© Magic
Gdy już skończyłem fotografować czajki, to, idąc za ciosem, moją uwagę (i obiektyw) przyciągnęło pole rzepaku :-)
Rzepak w całej krasie© Magic
Rzepakowa droga© Magic
...I rzepak we własnej osobie© Magic
Fotografując rzepak odbyłem też interesującą rozmowę z oblatującą mnie dookoła czajką, a jak się wreszcie oderwałem od aparatu, to trzeba było wracać na dobre do domu...
Znów wyłączyłem śledzenie w trasie... Jakaś moja niebywała skłonność...
/1419631
/1419631
PS.
No i wreszcie jestem na bieżąco z moim bikelogiem!!!