Wpisy archiwalne w kategorii
< 25
Dystans całkowity: | 969.40 km (w terenie 691.48 km; 71.33%) |
Czas w ruchu: | 68:51 |
Średnia prędkość: | 14.08 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.90 km/h |
Suma podjazdów: | 8849 m |
Maks. tętno maksymalne: | 197 (109 %) |
Maks. tętno średnie: | 162 (90 %) |
Suma kalorii: | 66804 kcal |
Liczba aktywności: | 54 |
Średnio na aktywność: | 17.95 km i 1h 16m |
Więcej statystyk |
Śladami niedawnej wichury. Powrót po krótkiej przerwie chorobowej.
Sobota, 24 stycznia 2015 Kategoria < 25, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: | 23.58 | Km teren: | 19.50 | Czas: | 01:34 | km/h: | 15.05 |
Pr. maks.: | 35.40 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | 161161 ( 89%) | HRavg | 140( 77%) |
Kalorie: | 1439kcal | Podjazdy: | 219m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po ostatniej wycieczce tydzień temu złapał mnie jakiś wirus, ale w tygodniu zostałem dwa dni w domu i szybko doszedłem do siebie. Po tej króciutkiej przerwie wracam na rower! Na początek lekka dwudziestka po okolicach - jadę przez Małżewko i Małżewo w kierunku na Wędkowy.
Troszeczkę słońca © Magic
Na polach i w lasach miejscami bardzo ślisko. Kiedyś, jak się wygrzmociłem na drodze za Małżewem, obiecałem sobie, że "już nigdy (!)" tędy w śniegu jeździć nie będę. No ale cóż - ja nie dam rady??? No i znów tędy jadę, no i co... Znów się kurna wygrzmociłem! Całą tą niby zimę zjeździłem z jednym tylko minimalnym "dzwonkiem" po śniegach i lodowiskach i byłem pewien, że nic złego stać się nie może, a tu masz! Na szczęście pojechałem tylko trochę tyłkiem po lodzie, wstałem, otrzepałem się i dalej jazda! :-)
Pokręciłem się nieco po lasach i górkach i przy tej okazji napotkałem kilka drzew powalonych podczas niedawnych wichur, ale omijałem już drogi, gdzie było więcej lodu...
Pierwsze drzewo na drodze © Magic
Kolejne powalone drzewo - tym razem bobry © Magic
Młynki z drugiej strony © Magic
I jeszcze jedno drzewko © Magic
Widok w całości © Magic
Szyszeczki na drodze - też po wichurze © Magic
Troszeczkę słońca © Magic
Na polach i w lasach miejscami bardzo ślisko. Kiedyś, jak się wygrzmociłem na drodze za Małżewem, obiecałem sobie, że "już nigdy (!)" tędy w śniegu jeździć nie będę. No ale cóż - ja nie dam rady??? No i znów tędy jadę, no i co... Znów się kurna wygrzmociłem! Całą tą niby zimę zjeździłem z jednym tylko minimalnym "dzwonkiem" po śniegach i lodowiskach i byłem pewien, że nic złego stać się nie może, a tu masz! Na szczęście pojechałem tylko trochę tyłkiem po lodzie, wstałem, otrzepałem się i dalej jazda! :-)
Pokręciłem się nieco po lasach i górkach i przy tej okazji napotkałem kilka drzew powalonych podczas niedawnych wichur, ale omijałem już drogi, gdzie było więcej lodu...
Pierwsze drzewo na drodze © Magic
Kolejne powalone drzewo - tym razem bobry © Magic
Młynki z drugiej strony © Magic
I jeszcze jedno drzewko © Magic
Widok w całości © Magic
Szyszeczki na drodze - też po wichurze © Magic
Nowy Rok nocą!
Czwartek, 1 stycznia 2015 Kategoria < 25, Kociewie, nocą, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: | 18.29 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 15.03 |
Pr. maks.: | 33.10 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 137137 ( 76%) | HRavg | 162( 90%) |
Kalorie: | 1088kcal | Podjazdy: | 85m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy raz w Nowym Roku i pierwszy raz z nową
lampką. Trochę wiało i duże błoto po stopniałym w nocy śniegu, ale w
sumie OK. Przed Wędkowymi dzik wyszedł przede mną na drogę, taki całkiem
spory, wysokości prawie roweru, ale subtelny dźwięk mojego hamulca na
szczęście go spłoszył. Mówią, że jaki pierwszy dzień w roku taka cała
reszta - czy to znaczy, że codziennie będę spotykał dziki czy też, że
codziennie będę miał ciekawe spotkania? :-)
Strasznie ubłociłem rower - fajniej było przed odwilżą...
No a lampka rządzi! :-)
Lampka daje radę! © Magic
Wędkowy nocą © Magic
I na koniec takie małe postanowienia na ten Nowy Rok:
1. Chciałbym w tym roku mieć przejechane tyle samo na koniec listopada, co przez cały 2014.
2. Chciałbym zrobić zdecydowanie więcej fajnych zdjęć.
No to do działa... tzn. do dzieła :-)
No i Szczęśliwego Nowego wszystkim rowerzystom! Mocnych wiatrów, zawsze w plecy ;-)
Strasznie ubłociłem rower - fajniej było przed odwilżą...
No a lampka rządzi! :-)
Lampka daje radę! © Magic
Wędkowy nocą © Magic
I na koniec takie małe postanowienia na ten Nowy Rok:
1. Chciałbym w tym roku mieć przejechane tyle samo na koniec listopada, co przez cały 2014.
2. Chciałbym zrobić zdecydowanie więcej fajnych zdjęć.
No to do działa... tzn. do dzieła :-)
No i Szczęśliwego Nowego wszystkim rowerzystom! Mocnych wiatrów, zawsze w plecy ;-)
Do spalonej leśniczówki
Niedziela, 6 kwietnia 2014 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Mazury, Polska, Teren, Warmia
Km: | 11.70 | Km teren: | 11.70 | Czas: | 01:04 | km/h: | 10.97 |
Pr. maks.: | 28.70 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 116( 64%) |
Kalorie: | 836kcal | Podjazdy: | 158m | Sprzęt: Inne rowery, taki np. Jaguar :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Korzystając z ostatnich chwil w Bajkowym Zakątku wybieramy się z Beatą na spacer rowerowy w poszukiwaniu spalonej leśniczówki.
Wyjeżdżamy z Guzowego Pieca i chwilę później zauważam, że znów jestem na Szlaku św. Jakuba... No chodzi on za mną od kiedy obejrzałem film "Droga życia"...
Szlak św. Jakuba koło Guzowego Pieca © Magic
Jedziemy praktycznie cały czas lasem. Dobrze, bo nie wieje i nie przeszkadza bardzo to, że jest chłodniej niż wczoraj. Po drodze zatrzymujemy się przy jeziorkach.
Beata nad jeziorem Helgut © Magic
Jezioro Parwółki © Magic
Woda w jeziorze © Magic
Za Parwółkami musimy jechać bardzo uciążliwym brukiem. Dopiero po powrocie do domu wyczytuję, że był to bruk zabytkowy! :-)
Zabytkowy bruk Stare Jabłonki-Parwółki-Tomaszyn © Magic
Po kilkunastu minutach trafiamy w miejsce, które na mapie oznaczone jest "Spalona leśniczówka" - cel naszej wycieczki. No i tu zaczynają się poszukiwania. Dopiero gdy zrezygnowani ruszamy do Guzowego Pieca udaje się w ostatniej chwili wypatrzeć ślady po leśniczówce.
Szukamy spalonej leśniczówki © Magic
I oto jest! © Magic
Powrót to czysta przyjemność - nie ma bruku, a na dodatek jedziemy głównie z górki. :-)
Wracamy do Guzowego Pieca © Magic
Wyjeżdżamy z Guzowego Pieca i chwilę później zauważam, że znów jestem na Szlaku św. Jakuba... No chodzi on za mną od kiedy obejrzałem film "Droga życia"...
Szlak św. Jakuba koło Guzowego Pieca © Magic
Jedziemy praktycznie cały czas lasem. Dobrze, bo nie wieje i nie przeszkadza bardzo to, że jest chłodniej niż wczoraj. Po drodze zatrzymujemy się przy jeziorkach.
Beata nad jeziorem Helgut © Magic
Jezioro Parwółki © Magic
Woda w jeziorze © Magic
Za Parwółkami musimy jechać bardzo uciążliwym brukiem. Dopiero po powrocie do domu wyczytuję, że był to bruk zabytkowy! :-)
Zabytkowy bruk Stare Jabłonki-Parwółki-Tomaszyn © Magic
Po kilkunastu minutach trafiamy w miejsce, które na mapie oznaczone jest "Spalona leśniczówka" - cel naszej wycieczki. No i tu zaczynają się poszukiwania. Dopiero gdy zrezygnowani ruszamy do Guzowego Pieca udaje się w ostatniej chwili wypatrzeć ślady po leśniczówce.
Szukamy spalonej leśniczówki © Magic
I oto jest! © Magic
Powrót to czysta przyjemność - nie ma bruku, a na dodatek jedziemy głównie z górki. :-)
Wracamy do Guzowego Pieca © Magic
Poranny spacerek przyrodniczy
Sobota, 5 kwietnia 2014 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Polska, Teren, Warmia
Km: | 16.34 | Km teren: | 15.80 | Czas: | 01:36 | km/h: | 10.21 |
Pr. maks.: | 32.80 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | 148148 ( 82%) | HRavg | 116( 64%) |
Kalorie: | 1269kcal | Podjazdy: | 277m | Sprzęt: Inne rowery, taki np. Jaguar :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny weekend i kolejny wschód słońca :-) Tym razem na Warmii.
Wstaję jak zwykle z bólem serca - zamiast spać wyszukuję ciuchy rowerowe. Niby wszystko przygotowane, bo taki miałem plan, ale jakoś tak łóżko zachęca do powrotu... Dam radę, dam radę... No i dałem radę - wyrwałem się na zewnątrz a tam uuuuuu - mrozi aż miło!
Szybko wybieram rower (dziś będzie wynajęty) - mam nawet wybór - biorę przyzwoicie wyglądającego Authora i jadę dla rozgrzewki.
Jedzie się inaczej niż na moim, jakoś tak ciężej. Myślę jak by tu go nazwać i mam - Szatan! Tak! To jest prawdziwy Szatan ;-)
Ruszam żwawo w prawo, coś nie tak, jadę w lewo, też nie pasuje, więc znów w prawo... Miał być czerwony szlak a nie ma... Chciałem na wschód nad jezioro, ale już wiem, że nie zdążę, więc dojeżdżam do najbliższej łączki i tu rozbijam się na fotopostój. Mrozi mnie jak nie wiem, bo nie byłem przygotowany na ujemną temperaturę, ale za chwilę pokazuje się słońce i od razu jest lepiej.
W oczekiwaniu na słońce © Magic
Po wschodzie słońca ruszam dalej - chcę zrealizować swój plan i objechać jezioro Sarąg. Zanim dojechałem do jeziora zatrzymuję się jeszcze koło Guzowego Młyna.
Guzowy Młyn nad rzeką Młynówką © Magic
Potem jadę jeszcze kawałek lasem, leśną drogą i pojawia się jezioro. Zatrzymuję się przy nim od południa, wschodu i północy, co widać na poniższych zdjęciach.
Jezioro Sarąg © Magic
Jezioro Sarąg © Magic
Poranny połów © Magic
Jezioro z drugiej strony © Magic
Cisza i spokój © Magic
To straszne, że nawet w takich pięknych miejscach jest pełno śmieci...
Śmieci w lesie :-( © Magic
Ale z drugiej strony przyroda rekompensuje te przykre "zjawiska".
Jest coraz bardziej zielono © Magic
Szatan dawał radę - wjechał wszędzie i nawet przerzutki działały od najmniejszej do największej - rzadkość w wynajmowanych rowerach :-)
A nie mówiłem, że Szatan! © Magic
Po drodze mijałem rzekę Pasłękę. Jakoś tak mi się skojarzyła z Pasłękiem, dawnym OSM Pasłęk i jego dobrymi serami :-)
Most na Pasłęce © Magic
Pasłęka © Magic
Ruina nad jeziorem © Magic
Później chciałem przyspieszyć, żeby szybciej dotrzeć na śniadanie, ale zwierzaki mi nie pozwoliły - nie mogłem przy nich nie przystanąć...
Rudzik © Magic
I ja tu jestem © Magic
Droga wzdłuż jeziora © Magic
Mostek w Guzowym Piecu © Magic
Wstaję jak zwykle z bólem serca - zamiast spać wyszukuję ciuchy rowerowe. Niby wszystko przygotowane, bo taki miałem plan, ale jakoś tak łóżko zachęca do powrotu... Dam radę, dam radę... No i dałem radę - wyrwałem się na zewnątrz a tam uuuuuu - mrozi aż miło!
Szybko wybieram rower (dziś będzie wynajęty) - mam nawet wybór - biorę przyzwoicie wyglądającego Authora i jadę dla rozgrzewki.
Jedzie się inaczej niż na moim, jakoś tak ciężej. Myślę jak by tu go nazwać i mam - Szatan! Tak! To jest prawdziwy Szatan ;-)
Ruszam żwawo w prawo, coś nie tak, jadę w lewo, też nie pasuje, więc znów w prawo... Miał być czerwony szlak a nie ma... Chciałem na wschód nad jezioro, ale już wiem, że nie zdążę, więc dojeżdżam do najbliższej łączki i tu rozbijam się na fotopostój. Mrozi mnie jak nie wiem, bo nie byłem przygotowany na ujemną temperaturę, ale za chwilę pokazuje się słońce i od razu jest lepiej.
W oczekiwaniu na słońce © Magic
Po wschodzie słońca ruszam dalej - chcę zrealizować swój plan i objechać jezioro Sarąg. Zanim dojechałem do jeziora zatrzymuję się jeszcze koło Guzowego Młyna.
Guzowy Młyn nad rzeką Młynówką © Magic
Potem jadę jeszcze kawałek lasem, leśną drogą i pojawia się jezioro. Zatrzymuję się przy nim od południa, wschodu i północy, co widać na poniższych zdjęciach.
Jezioro Sarąg © Magic
Jezioro Sarąg © Magic
Poranny połów © Magic
Jezioro z drugiej strony © Magic
Cisza i spokój © Magic
To straszne, że nawet w takich pięknych miejscach jest pełno śmieci...
Śmieci w lesie :-( © Magic
Ale z drugiej strony przyroda rekompensuje te przykre "zjawiska".
Jest coraz bardziej zielono © Magic
Szatan dawał radę - wjechał wszędzie i nawet przerzutki działały od najmniejszej do największej - rzadkość w wynajmowanych rowerach :-)
A nie mówiłem, że Szatan! © Magic
Po drodze mijałem rzekę Pasłękę. Jakoś tak mi się skojarzyła z Pasłękiem, dawnym OSM Pasłęk i jego dobrymi serami :-)
Most na Pasłęce © Magic
Pasłęka © Magic
Ruina nad jeziorem © Magic
Później chciałem przyspieszyć, żeby szybciej dotrzeć na śniadanie, ale zwierzaki mi nie pozwoliły - nie mogłem przy nich nie przystanąć...
Rudzik © Magic
I ja tu jestem © Magic
Droga wzdłuż jeziora © Magic
Mostek w Guzowym Piecu © Magic
Do Gietrzwałdu
Sobota, 5 kwietnia 2014 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Polska, Teren, Warmia
Km: | 21.37 | Km teren: | 13.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 14.09 |
Pr. maks.: | 40.80 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 163163 ( 90%) | HRavg | 134( 74%) |
Kalorie: | 1649kcal | Podjazdy: | 245m | Sprzęt: Inne rowery, taki np. Jaguar :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po samochodowej wycieczce do Olsztynka (skansen) i Ameryki wygospodarowałem dwie godziny "wolnego" na rower. Od dawna zamierzałem się na Gietrzwałd, więc skorzystałem z okazji.
Na początek jadę do leśniczówki, przy której rano już przejeżdżałem.
Prośba © Magic
Miejsce biwakowe przy leśniczówce Mitelki © Magic
Most na Pasłęce przy leśniczówce © Magic
Dalej kieruję się na Łajsy. Zaraz za lasem, przed Pęglitami napotykam grupkę rowerzystów: dorosły i trójka dzieci. Trochę dzieciaki się męczą w piasku, ale z górki idzie im dużo lepiej a dorosły rozmawia przez telefon i widząc, że mu dzieciaki odjeżdżają woła "Wolniej
siurki!" co poprawia mi znacznie i tak już dobry humor :-)
Pęglity © Magic
Stawy koło Łajsów © Magic
Leśna "kępka" © Magic
Po niecałej godzinie dojeżdżam do Gietrzwałdu - wsi sławnej z objawień Matki Boskiej w 1877 roku.
Przed Gietrzwałdem © Magic
Przy Bazylice Narodzenia Najświętszej Maryi Panny zatrzymuję się na dłużej, żeby ją sobie obejrzeć i sfotografować.
Bazylika Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gietrzwałdzie © Magic
Miejsce objawień z 1877 roku © Magic
Krzyż przy bazylice © Magic
Obok bazyliki znajduje się ogromny parking (niewidoczny na zdjęciu) oraz miejsce odpoczynku z amfiteatrem. Miejsce dobrze przygotowane dla pielgrzymów.
Panorama Gietrzwałdu © Magic
Słońce coraz niżej i muszę wracać, tym razem na kolację.
Przed zachodem © Magic
Parę kilometrów jadę drogą Ostróda-Olsztyn. Jest tu straszny ruch i męczę się na wąskim poboczu. Za Gietrzwałdem napotykam tablicę oznajmiającą "Granica Mazur". To jest dla mnie odwieczna zagadka - gdzie w końcu przebiega granica pomiędzy Mazurami a Warmią? Myślałem, że jestem na Warmii, a tu niespodzianka... Kilka razy szukałem, ale ostatecznie nie rozstrzygnęło się, gdzie dziś przebiega ta granica. Jeżeli ktoś wie, to proszę o info :-)
Granica Warmii i Mazur koło Gietrzwałdu © Magic
Chmury szaleją © Magic
Na początek jadę do leśniczówki, przy której rano już przejeżdżałem.
Prośba © Magic
Miejsce biwakowe przy leśniczówce Mitelki © Magic
Most na Pasłęce przy leśniczówce © Magic
Dalej kieruję się na Łajsy. Zaraz za lasem, przed Pęglitami napotykam grupkę rowerzystów: dorosły i trójka dzieci. Trochę dzieciaki się męczą w piasku, ale z górki idzie im dużo lepiej a dorosły rozmawia przez telefon i widząc, że mu dzieciaki odjeżdżają woła "Wolniej
siurki!" co poprawia mi znacznie i tak już dobry humor :-)
Pęglity © Magic
Stawy koło Łajsów © Magic
Leśna "kępka" © Magic
Po niecałej godzinie dojeżdżam do Gietrzwałdu - wsi sławnej z objawień Matki Boskiej w 1877 roku.
Przed Gietrzwałdem © Magic
Przy Bazylice Narodzenia Najświętszej Maryi Panny zatrzymuję się na dłużej, żeby ją sobie obejrzeć i sfotografować.
Bazylika Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gietrzwałdzie © Magic
Miejsce objawień z 1877 roku © Magic
Krzyż przy bazylice © Magic
Obok bazyliki znajduje się ogromny parking (niewidoczny na zdjęciu) oraz miejsce odpoczynku z amfiteatrem. Miejsce dobrze przygotowane dla pielgrzymów.
Panorama Gietrzwałdu © Magic
Słońce coraz niżej i muszę wracać, tym razem na kolację.
Przed zachodem © Magic
Parę kilometrów jadę drogą Ostróda-Olsztyn. Jest tu straszny ruch i męczę się na wąskim poboczu. Za Gietrzwałdem napotykam tablicę oznajmiającą "Granica Mazur". To jest dla mnie odwieczna zagadka - gdzie w końcu przebiega granica pomiędzy Mazurami a Warmią? Myślałem, że jestem na Warmii, a tu niespodzianka... Kilka razy szukałem, ale ostatecznie nie rozstrzygnęło się, gdzie dziś przebiega ta granica. Jeżeli ktoś wie, to proszę o info :-)
Granica Warmii i Mazur koło Gietrzwałdu © Magic
Chmury szaleją © Magic
Test Scott'a
Niedziela, 30 marca 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Szosa
Km: | 15.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:39 | km/h: | 24.03 |
Pr. maks.: | 44.40 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 154154 ( 85%) | HRavg | 138( 76%) |
Kalorie: | 590kcal | Podjazdy: | 135m | Sprzęt: Ferrari | Aktywność: Jazda na rowerze |
Od dłuższego czasu zastanawiam się nad zakupem roweru szosowego.
Tak się składa, że fruzia sprzedaje rower, no to zacząłem się na poważnie zastanawiać. :-)
"Karnąłem" się na nim tam i z powrotem i muszę przyznać, że wypadło bardzo obiecująco!
Tak się składa, że fruzia sprzedaje rower, no to zacząłem się na poważnie zastanawiać. :-)
"Karnąłem" się na nim tam i z powrotem i muszę przyznać, że wypadło bardzo obiecująco!
Wieczorne kółko z sarnami i jeleniem
Środa, 26 marca 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 24.82 | Km teren: | 21.32 | Czas: | 01:12 | km/h: | 20.68 |
Pr. maks.: | 41.30 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 158158 ( 87%) | HRavg | 135( 75%) |
Kalorie: | 1162kcal | Podjazdy: | 238m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zrobiło się dużo chłodniej, ale na szczęście po dwóch dniach deszczów przyszło słońce. Ze względu na dużą ilość spadłej ostatnio wody zamierzałem zrobić tym razem kółko szosowe, ale nie dało się - przy pierwszej okazji teren wciągnął mnie do siebie ;-)
Za Małżewem zatrzymuję się przy znanym mi już widoku - dziś ujęcie z aparatu:
Drzewo - kolejne podejście © Magic
Mimo, że zrobiło się chłodniej, wiosna atakuje:
Wkrótce będą liście! © Magic
Po krótkim przystanku przyrodniczo-fotograficznym jadę dalej, ale nie za daleko, bo już wjeżdżając na pierwszą polanę niemal przy drodze napotykam stado saren. Nie chcę ich płoszyć, więc przejeżdżam przez polanę, a potem cichutko się zatrzymuję i podchodzę, żeby zrobić zdjęcia - zdążyły już odejść, ale i tak udało się je uchwycić.
Sarny na łące © Magic
Ruszam dalej i kilkaset metrów później wybiega mi niemal spod kół jeleń. Tym razem sam się przestraszyłem, bo był większy ode mnie na rowerze :-) Nie dałem rady go uchwycić na zdjęciu, ale zauważyłem, że nieźle linieje - kolejny znak, że za chwilę będzie ciepło.
Później zatrzymuję się jeszcze w Ciecholewach, gdzie fotografuję krajobraz z drewnianym domkiem. Przy tej okazji słyszę w oddali klekot bocianów, a za chwilę wlatują mi one w kadr (widać w prawym górnym rogu poniżej).
Wiejski krajobraz z bocianami © Magic
Zachód w Ciecholewach © Magic
A!
Zapomniałem dodać, że jadąc króciutki kawałeczek asfaltem za Trzcińskiem na wysokości zjazdu na Obozin (skrzyżowanie, podwójna ciągła) jakiś gamoń próbował mnie "zastraszyć" wyprzedzając kolumnę samochodów jadących z naprzeciwka "na trzeciego". Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego rowerzystę uważa się za "tego, co i tak zawsze da radę ustąpić"... No i tym razem znów się udało...
Ale ta historia nie pozbawiła mnie przyjemności całej dzisiejszej przejażdżki :-)
Za Małżewem zatrzymuję się przy znanym mi już widoku - dziś ujęcie z aparatu:
Drzewo - kolejne podejście © Magic
Mimo, że zrobiło się chłodniej, wiosna atakuje:
Wkrótce będą liście! © Magic
Po krótkim przystanku przyrodniczo-fotograficznym jadę dalej, ale nie za daleko, bo już wjeżdżając na pierwszą polanę niemal przy drodze napotykam stado saren. Nie chcę ich płoszyć, więc przejeżdżam przez polanę, a potem cichutko się zatrzymuję i podchodzę, żeby zrobić zdjęcia - zdążyły już odejść, ale i tak udało się je uchwycić.
Sarny na łące © Magic
Ruszam dalej i kilkaset metrów później wybiega mi niemal spod kół jeleń. Tym razem sam się przestraszyłem, bo był większy ode mnie na rowerze :-) Nie dałem rady go uchwycić na zdjęciu, ale zauważyłem, że nieźle linieje - kolejny znak, że za chwilę będzie ciepło.
Później zatrzymuję się jeszcze w Ciecholewach, gdzie fotografuję krajobraz z drewnianym domkiem. Przy tej okazji słyszę w oddali klekot bocianów, a za chwilę wlatują mi one w kadr (widać w prawym górnym rogu poniżej).
Wiejski krajobraz z bocianami © Magic
Zachód w Ciecholewach © Magic
A!
Zapomniałem dodać, że jadąc króciutki kawałeczek asfaltem za Trzcińskiem na wysokości zjazdu na Obozin (skrzyżowanie, podwójna ciągła) jakiś gamoń próbował mnie "zastraszyć" wyprzedzając kolumnę samochodów jadących z naprzeciwka "na trzeciego". Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego rowerzystę uważa się za "tego, co i tak zawsze da radę ustąpić"... No i tym razem znów się udało...
Ale ta historia nie pozbawiła mnie przyjemności całej dzisiejszej przejażdżki :-)
Wieczorna napinka
Środa, 12 marca 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: | 24.58 | Km teren: | 20.50 | Czas: | 01:04 | km/h: | 23.04 |
Pr. maks.: | 46.60 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 148( 82%) |
Kalorie: | 1110kcal | Podjazdy: | 204m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Treningowe kółeczko po pracy. Wreszcie można pojeździć wieczorkiem.
Po drodze kilka spotkanek ze zdziwionymi sarnami oraz zachód koło Trzcińska.
Zachód nad stawem koło Trzcińska © Magic
Po drodze kilka spotkanek ze zdziwionymi sarnami oraz zachód koło Trzcińska.
Zachód nad stawem koło Trzcińska © Magic
No i się zrypało... (Awaria ramy)
Sobota, 8 marca 2014 Kategoria < 25, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren, Zima
Km: | 16.07 | Km teren: | 15.50 | Czas: | 00:54 | km/h: | 17.86 |
Pr. maks.: | 41.80 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 164164 ( 91%) | HRavg | 139( 77%) |
Kalorie: | 961kcal | Podjazdy: | 196m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
A miało być tak pięknie...
Pogoda sprzyjała, weekend, słońce i cztery planowane godziny na rowerku... Początek więc bardzo obiecujący - ruszam przez Boroszewo w kierunku Trzcińska, a po drodze zahaczam o Jezioro Żygowickie.
Jezioro Żygowickie © Magic
Myślałem, że to kaczka przymarzła :-) © Magic
Tranquill nad jeziorem © Magic
Po przystanku nad jeziorem pędzę dalej przez Trzcińsk do lasu drogą, której wcześniej nie znałem. Zaraz za Trzcińskiem wjeżdżam w okolice, gdzie leży kilka małych ale bardzo malowniczo położonych jeziorek. W tym ustroniu stoi i buduje się jeszcze kilka ciekawych domów.
Hacjenda w Jastrzębiach Skarszewskich © Magic
Dalej chciałem jechać do Pogódek, ale chwilę później niepokoi mnie jakiś dziwny dźwięk spod siodełka... Zatrzymuję się i oglądam rower - niestety zauważam to, co widać poniżej na zdjęciu. Klops!
W tej sytuacji muszę zmienić plany - jadę do najbliższej drogi asfaltowej, gdzie czekam na "wóz techniczny" - nie chcę ryzykować dalszej jazdy z taką ramą...
No i się zrypało © Magic
Po drodze spotykam jeszcze kamień pamiątkowy Koła Łowieckiego - najwyraźniej w ostatnim czasie nastąpił duży wysyp podobnych kamieni :-)
Kamień pamiątkowy Koła Łowieckiego "Jedność" w okolicach Zapowiednika © Magic
Pogoda sprzyjała, weekend, słońce i cztery planowane godziny na rowerku... Początek więc bardzo obiecujący - ruszam przez Boroszewo w kierunku Trzcińska, a po drodze zahaczam o Jezioro Żygowickie.
Jezioro Żygowickie © Magic
Myślałem, że to kaczka przymarzła :-) © Magic
Tranquill nad jeziorem © Magic
Po przystanku nad jeziorem pędzę dalej przez Trzcińsk do lasu drogą, której wcześniej nie znałem. Zaraz za Trzcińskiem wjeżdżam w okolice, gdzie leży kilka małych ale bardzo malowniczo położonych jeziorek. W tym ustroniu stoi i buduje się jeszcze kilka ciekawych domów.
Hacjenda w Jastrzębiach Skarszewskich © Magic
Dalej chciałem jechać do Pogódek, ale chwilę później niepokoi mnie jakiś dziwny dźwięk spod siodełka... Zatrzymuję się i oglądam rower - niestety zauważam to, co widać poniżej na zdjęciu. Klops!
W tej sytuacji muszę zmienić plany - jadę do najbliższej drogi asfaltowej, gdzie czekam na "wóz techniczny" - nie chcę ryzykować dalszej jazdy z taką ramą...
No i się zrypało © Magic
Po drodze spotykam jeszcze kamień pamiątkowy Koła Łowieckiego - najwyraźniej w ostatnim czasie nastąpił duży wysyp podobnych kamieni :-)
Kamień pamiątkowy Koła Łowieckiego "Jedność" w okolicach Zapowiednika © Magic
Finlandia zdobyta!
Środa, 5 marca 2014 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Finlandia
Km: | 10.94 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 10.26 |
Pr. maks.: | 28.90 | Temperatura: | 1.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 590kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: Inne rowery, taki np. Jaguar :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przy okazji wyjazdu służbowego udało mi się wyrwać na godzinne rowerowe zwiedzanie okolicy. Za dużo nie przejechałem, bo rower isojopo z napędem typu "ostre koło" nie pozwalał mi się za bardzo rozwinąć no i przed wyjazdem musiałem nieco podpompować koła, ale po półgodzinnym przygotowaniu ruszyłem na podbój okolicy. Poniżej kilka zdjęć z tego przejazdu.
Hotelik Hämeenkylän kartano © Magic
Jedno fińskie osiedle © Magic
Pitkäjärvi - jezioro, które chciałem objechać © Magic
Jezioro na zdjęciu powyżej chciałem objechać dookoła, ale mimo tego, że byłoby to tylko ok. 20 km nie udało mi się tego z robić z braku czasu :-(
Fińska willa, z rowerkiem isojopo na pierwszym planie © Magic
Drugie fińskie osiedle © Magic
Droga przez las © Magic
Trzecie fińskie osiedle © Magic
Hotel od zaplecza © Magic
A tak jeziorko wyglądało parę godzin później z góry © Magic
Tak sobie po wszystkim policzyłem i wyszło mi, że Finlandia była moim siódmym krajem, gdzie śmigałem rowerem :-)
Hotelik Hämeenkylän kartano © Magic
Jedno fińskie osiedle © Magic
Pitkäjärvi - jezioro, które chciałem objechać © Magic
Jezioro na zdjęciu powyżej chciałem objechać dookoła, ale mimo tego, że byłoby to tylko ok. 20 km nie udało mi się tego z robić z braku czasu :-(
Fińska willa, z rowerkiem isojopo na pierwszym planie © Magic
Drugie fińskie osiedle © Magic
Droga przez las © Magic
Trzecie fińskie osiedle © Magic
Hotel od zaplecza © Magic
A tak jeziorko wyglądało parę godzin później z góry © Magic
Tak sobie po wszystkim policzyłem i wyszło mi, że Finlandia była moim siódmym krajem, gdzie śmigałem rowerem :-)