Wpisy archiwalne w kategorii
Polska
Dystans całkowity: | 6790.17 km (w terenie 4376.12 km; 64.45%) |
Czas w ruchu: | 380:02 |
Średnia prędkość: | 17.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.90 km/h |
Suma podjazdów: | 58609 m |
Maks. tętno maksymalne: | 218 (121 %) |
Maks. tętno średnie: | 178 (98 %) |
Suma kalorii: | 358405 kcal |
Liczba aktywności: | 175 |
Średnio na aktywność: | 38.80 km i 2h 10m |
Więcej statystyk |
Ustawka terenowa z GK STG
Wtorek, 27 sierpnia 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Krajoznawczo, Polska, Teren, GK STG
Km: | 53.20 | Km teren: | 42.00 | Czas: | 02:34 | km/h: | 20.73 |
Pr. maks.: | 47.60 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 3157kcal | Podjazdy: | 355m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wybieram się na ustawkę MTB z GK STG. Tempo dość wymagające, więc nie mam ze sobą aparatu. Pogoda nam dopisała - było bardzo przyjemnie aż do samego zmroku.
Objeżdżamy Piesienicę, Miradowo, Borzechowo, Sumin. Do Starogardzu dojeżdżamy o zmroku.
Po drodze znów złamała się mi śruba pod siodełkiem... To jakiś bardzo słaby punkt mojego roweru...
/1419631
Objeżdżamy Piesienicę, Miradowo, Borzechowo, Sumin. Do Starogardzu dojeżdżamy o zmroku.
Po drodze znów złamała się mi śruba pod siodełkiem... To jakiś bardzo słaby punkt mojego roweru...
/1419631
Szybka rundka głównie asfaltami
Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-)
Km: | 19.60 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 00:46 | km/h: | 25.57 |
Pr. maks.: | 46.60 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 175175 ( 97%) | HRavg | 150( 83%) |
Kalorie: | 799kcal | Podjazdy: | 141m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
/1419631
Wietcisa i na rybkę
Sobota, 24 sierpnia 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 66.50 | Km teren: | 29.00 | Czas: | 03:53 | km/h: | 17.12 |
Pr. maks.: | 46.80 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 159159 ( 88%) | HRavg | 132( 73%) |
Kalorie: | 3854kcal | Podjazdy: | 980m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
W pierwszy wolny pourlopowy weekend wybieram się w kierunku zielonego szlaku wzdłuż Wietcisy. Kiedyś już tu byłem i chcę sprawdzić, czy dalej jest tak niedostępny dla rowerzystów.
Zaczynam od szybkiego przejazdu asfaltem do Skarszew. Tu przerwa na loda i zastanowienie się gdzie dalej.
Po krótkim przystanku decyduję ostatecznie, że przetestuję znów zielony szlak jak wcześniej planowałem. Wjeżdżam na polną drogę, która prowadzi w kierunku lasu na skarpie nad Wietcisą. Po drodze obserwuję pola i niebo.
Dojeżdżam do lasu. Tu szlak kluczy wąskimi i ciężko przejezdnymi ścieżkami w lesie oraz brzegiem lasu/polem (mijam też po drodze tabliczkę "teren prywatny", no ale co mam zrobić jak szlak tędy prowadzi). Oznaczenie szlaku zostało nieco poprawione, ale i tak gubię go na chwilę przed zjazdem do rzeki.
Zjeżdżam z górki, odnajduję szlak i chwilę później staję na skraju chaszczy, którymi trzeba się przedrzeć do mostku na rzece. Dobrze, że o nim wiem, bo chyba bym w tym miejscu zrezygnował - mostku nie widać aż do ostatniej chwili, a trzeba się przedzierać przez 1,5-metrowe zarośla. Najbardziej się obawiam, czy przypadkiem nie rośnie tu gdzieś barszcz Sosnowskiego... Głupio by było...
Ostatecznie jest! Mostek przede mną. Pytanie, czy jest w takim stanie, że wytrzyma moje przejście?
Wytrzymał!
Kluczę nieco dalej po drugiej stronie rzeki, ale ostatecznie wyjeżdżam na łatwiejszą drogę, którą kieruję się na Przywidz i później Kleszczewo, gdzie mam zaplanowany obiad.
Przed Olszanką, jadąc przez las, trafiam niespodziewanie na klasztor Karmelitów Bosych. Nic o nim wcześniej nie słyszałem.
Koło klasztoru dochodzę do wniosku, że jednak nie zdążę dojechać do Przywidza. Kieruję się więc asfaltem do Mierzeszyna i Zaskoczyna a później skracam trasę polną drogą w kierunku Kleszczewa. Tu się robi nieco trudno, trochę błądzę, ale ostatecznie wyjeżdżam w Kleszczewie i dojeżdżam do gościńca Hilary, gdzie jem smacznego pstrąga.
Po obiedzie jadę dalej już w kierunku domu. Przejeżdżam koło rezerwatu nad Kłodawą, dalej lasem w kierunku Kaczek. Przed Kaczkami droga się kończy i muszę kawałek pruć polem - daję radę. Z Kaczek asfaltem do Sobowidza. Po drodze widzę "alejkę śmieciarzy" - przy każdym drzewie pozostawiony worek ze śmieciami. Żenada...
W Sobowidzu ucinam sobie krótką pogawędke przy niedawno otwartym kawałeczku ścieżki rowerowej. Okazuje się, że bardziej niż rowerzystom przydaje się on obecnie motocyklistom testującym na nim swoje motory z prędkością grubo, gruuuuuuuubo ponad 100km...
Za Sobowidzem wjeżdżam do lasu i leśnymi drogami jadę "na azymut" w kierunku Turza, gdzie docieram tuż przed zmrokiem.
/1419631
Zaczynam od szybkiego przejazdu asfaltem do Skarszew. Tu przerwa na loda i zastanowienie się gdzie dalej.
Kościół w Skarszewach© Magic
Po krótkim przystanku decyduję ostatecznie, że przetestuję znów zielony szlak jak wcześniej planowałem. Wjeżdżam na polną drogę, która prowadzi w kierunku lasu na skarpie nad Wietcisą. Po drodze obserwuję pola i niebo.
Duszek mnie prowadził© Magic
Zboże już skoszone© Magic
Dojeżdżam do lasu. Tu szlak kluczy wąskimi i ciężko przejezdnymi ścieżkami w lesie oraz brzegiem lasu/polem (mijam też po drodze tabliczkę "teren prywatny", no ale co mam zrobić jak szlak tędy prowadzi). Oznaczenie szlaku zostało nieco poprawione, ale i tak gubię go na chwilę przed zjazdem do rzeki.
Zjeżdżam z górki, odnajduję szlak i chwilę później staję na skraju chaszczy, którymi trzeba się przedrzeć do mostku na rzece. Dobrze, że o nim wiem, bo chyba bym w tym miejscu zrezygnował - mostku nie widać aż do ostatniej chwili, a trzeba się przedzierać przez 1,5-metrowe zarośla. Najbardziej się obawiam, czy przypadkiem nie rośnie tu gdzieś barszcz Sosnowskiego... Głupio by było...
Ostatecznie jest! Mostek przede mną. Pytanie, czy jest w takim stanie, że wytrzyma moje przejście?
Mostek na Wietcisie© Magic
Wytrzymał!
Kluczę nieco dalej po drugiej stronie rzeki, ale ostatecznie wyjeżdżam na łatwiejszą drogę, którą kieruję się na Przywidz i później Kleszczewo, gdzie mam zaplanowany obiad.
Przed Olszanką, jadąc przez las, trafiam niespodziewanie na klasztor Karmelitów Bosych. Nic o nim wcześniej nie słyszałem.
O tym klasztorze nic nie wiedziałem© Magic
Wejście do klasztoru© Magic
Koło klasztoru dochodzę do wniosku, że jednak nie zdążę dojechać do Przywidza. Kieruję się więc asfaltem do Mierzeszyna i Zaskoczyna a później skracam trasę polną drogą w kierunku Kleszczewa. Tu się robi nieco trudno, trochę błądzę, ale ostatecznie wyjeżdżam w Kleszczewie i dojeżdżam do gościńca Hilary, gdzie jem smacznego pstrąga.
Winnica w Kleszczewie© Magic
Tu można zjeść smaczną rybkę w Kleszczewie© Magic
Po obiedzie jadę dalej już w kierunku domu. Przejeżdżam koło rezerwatu nad Kłodawą, dalej lasem w kierunku Kaczek. Przed Kaczkami droga się kończy i muszę kawałek pruć polem - daję radę. Z Kaczek asfaltem do Sobowidza. Po drodze widzę "alejkę śmieciarzy" - przy każdym drzewie pozostawiony worek ze śmieciami. Żenada...
W Sobowidzu ucinam sobie krótką pogawędke przy niedawno otwartym kawałeczku ścieżki rowerowej. Okazuje się, że bardziej niż rowerzystom przydaje się on obecnie motocyklistom testującym na nim swoje motory z prędkością grubo, gruuuuuuuubo ponad 100km...
Ścieżka rowerowa w Sobowidzu© Magic
A tu w drugą stronę :-)© Magic
Za Sobowidzem wjeżdżam do lasu i leśnymi drogami jadę "na azymut" w kierunku Turza, gdzie docieram tuż przed zmrokiem.
/1419631
Wieczorna rundka
Piątek, 23 sierpnia 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 36.40 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 22.06 |
Pr. maks.: | 44.50 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 168168 ( 93%) | HRavg | 144( 80%) |
Kalorie: | 1636kcal | Podjazdy: | 262m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
/1419631
Powrót do Turza
Niedziela, 18 sierpnia 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 25.90 | Km teren: | 24.00 | Czas: | 01:19 | km/h: | 19.67 |
Pr. maks.: | 44.90 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 165165 ( 91%) | HRavg | 141( 78%) |
Kalorie: | 1298kcal | Podjazdy: | 248m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dłuższej przerwie wakacyjnej przejeżdżam moją "domową" traskę.
O ile dobrze pamiętam, to ww tym dniu zauważyłem, że zabrali wielki kamień, który leżał przy drodze, a który kiedyś uwieczniłem z rowerem...
/1419631
O ile dobrze pamiętam, to ww tym dniu zauważyłem, że zabrali wielki kamień, który leżał przy drodze, a który kiedyś uwieczniłem z rowerem...
/1419631
Pajtuńska kawaleria
Niedziela, 18 sierpnia 2013 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Mazury, Pajtuny, Polska, Teren
Km: | 12.43 | Km teren: | 12.43 | Czas: | 00:56 | km/h: | 13.32 |
Pr. maks.: | 30.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 180180 (100%) | HRavg | 130( 72%) |
Kalorie: | 800kcal | Podjazdy: | 92m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jeszcze jedno kółeczko z końmi oraz wyjątkowo biegaczką :-)
/1419631
Rower przed wyjazdem© Magic
W terenie© Magic
W polu© Magic
W drodze :-)© Magic
/1419631
Ponownie w Pajtunach
Sobota, 17 sierpnia 2013 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Mazury, Pajtuny, Polska, Teren
Km: | 17.60 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 12.88 |
Pr. maks.: | 36.80 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 175175 ( 97%) | HRavg | 133( 73%) |
Kalorie: | 1210kcal | Podjazdy: | 137m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dłuższej przerwie jesteśmy znów w Pajtunach.
Tu wybieram się z jeźdźcami konnymi na rundkę do jeziora Serwent.
/1419631
Tu wybieram się z jeźdźcami konnymi na rundkę do jeziora Serwent.
Drzewo na szlaku© Magic
Jeźdźcy na szlaku© Magic
Konny spacerek© Magic
Podziwiamy traktor© Magic
Reklama, reklama :-)© Magic
Powrót rzeką© Magic
Wygląda niepozornie, a co się dzieje w środku!© Magic
/1419631
Kanał Augustowski
Sobota, 10 sierpnia 2013 Kategoria Kajak, Krajoznawczo, Mazury, Polska, Kanał Augustowski
Km: | 15.19 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:41 | km/h: | 3.24 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1081kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kajak | Aktywność: Wioślarstwo |
Mieliśmy zostać na spływie do niedzieli, ale z jednej strony coś nam "śmierdziało" z pogodą i tymi ciągle krążącymi dookoła burzami a z drugiej chcieliśmy wykorzystać niedzielę na objazd po Kaszubach ze znajomymi, którzy ich jeszcze nie poznali. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że dziś kończymy nasz spływ.
Rano wstaliśmy zadowoleni, że nie pada, po mocnej burzy, która straszyła nad nami długo w nocy. Na szczęście nie trafiło w nasze domki. :-)
Po śniadaniu wodujemy kajaki i płyniemy w kierunku najbliższej śluzy na Kanale Augustowskim.
Przed śluzą chwile wątpliwości: "Jak to będzie?", "A jak nas zaleje?". No ale ostatecznie decydujemy się wpłynąć i przeżywamy pierwsze zalewanie śluzy. Wrażenie jest całkiem ciekawe - trzeba się dobrze ustawić, żeby woda do kajaka się nie lała.
Zaraz za śluzą zatrzymujemy się na chwilę na poranną kawkę w Mikaszówce.
Po kawie przepływamy drugą śluzę (Mikaszówka). Obie śluzy są bardzo ładnie odnowione. Tu też dotarły fundusze europejskie. Aż miło przez nie płynąć.
Chwilę później wpływamy na jezioro Mikaszewo. Jezioro położone jest fantastycznie. Dookoła lasy, woda przezroczysta, dno piaszczyste. Jest to ostatni tak czysty odcinek na naszym szlaku. Gdyby ktoś planował odpoczynek nad jeziorem, to wydaje mi się, że tu może być idealne miejsce. Polecam!
Po przepłynięciu jeziora wracamy na wody Kanału. Tu już nie jest ona przejrzysta... Przepływamy jeszcze dwie śluzy: Perkuć i Paniewo. Te są w gorszym stanie. Paniewo jest jedyną śluzą podwójną. Jest też w niej najciekawiej - trzeba się mocno pilnować przed zalaniem i nawet jak się kajak obroni przed wodą, to na pewno mu się nie uda przed pianą :-)
Już przed ostatnią śluzą robi się ciemno a na horyzoncie wręcz czarno. Udaje nam się jednak bez deszczu dopłynąć do śluzy Gorczyca, gdzie przed śluzą schodzimy na ląd.
Godzinę po wyjściu z kajaków przyjeżdża po nas transport i kolejną godzinę później jesteśmy ponownie w Wigrach, gdzie pakujemy się do naszego samochodu.
Ledwo wsiedliśmy do niego po zapakowaniu, a nadeszło oberwanie chmury. W Suwałkach rzeki płynęły ulicami. Spływ udało nam się zakończyć "just-in-time" :-)
/1419631
Rano wstaliśmy zadowoleni, że nie pada, po mocnej burzy, która straszyła nad nami długo w nocy. Na szczęście nie trafiło w nasze domki. :-)
Smaczne śniadanko po burzliwej nocy© Magic
Gospodarz na włościach© Magic
Mazurska kabina natryskowa© Magic
Stare ale jare :-)© Magic
Po śniadaniu wodujemy kajaki i płyniemy w kierunku najbliższej śluzy na Kanale Augustowskim.
Ruszamy dalej - tu jeszcze Czarna Hańcza© Magic
Pierwsza śluza na naszym szlaku - Sosnówek© Magic
Przed śluzą chwile wątpliwości: "Jak to będzie?", "A jak nas zaleje?". No ale ostatecznie decydujemy się wpłynąć i przeżywamy pierwsze zalewanie śluzy. Wrażenie jest całkiem ciekawe - trzeba się dobrze ustawić, żeby woda do kajaka się nie lała.
No i nas zalewają© Magic
Zaraz za śluzą zatrzymujemy się na chwilę na poranną kawkę w Mikaszówce.
Drugie śniadanko "U Mamy" w Mikaszówce© Magic
Kaczki też by coś przegryzły© Magic
Po kawie przepływamy drugą śluzę (Mikaszówka). Obie śluzy są bardzo ładnie odnowione. Tu też dotarły fundusze europejskie. Aż miło przez nie płynąć.
Chwilę później wpływamy na jezioro Mikaszewo. Jezioro położone jest fantastycznie. Dookoła lasy, woda przezroczysta, dno piaszczyste. Jest to ostatni tak czysty odcinek na naszym szlaku. Gdyby ktoś planował odpoczynek nad jeziorem, to wydaje mi się, że tu może być idealne miejsce. Polecam!
Końcówka jeziora Mikaszewo - ostatnie tak czyste na naszym szlaku© Magic
Po przepłynięciu jeziora wracamy na wody Kanału. Tu już nie jest ona przejrzysta... Przepływamy jeszcze dwie śluzy: Perkuć i Paniewo. Te są w gorszym stanie. Paniewo jest jedyną śluzą podwójną. Jest też w niej najciekawiej - trzeba się mocno pilnować przed zalaniem i nawet jak się kajak obroni przed wodą, to na pewno mu się nie uda przed pianą :-)
Śluza Paniewo - jedyna podwójna na szlaku© Magic
Już przed ostatnią śluzą robi się ciemno a na horyzoncie wręcz czarno. Udaje nam się jednak bez deszczu dopłynąć do śluzy Gorczyca, gdzie przed śluzą schodzimy na ląd.
Dopływamy do Płaskiej© Magic
Ostatnie jezioro (Orle) - robi się ciemno od chmur© Magic
Godzinę po wyjściu z kajaków przyjeżdża po nas transport i kolejną godzinę później jesteśmy ponownie w Wigrach, gdzie pakujemy się do naszego samochodu.
Ledwo wsiedliśmy do niego po zapakowaniu, a nadeszło oberwanie chmury. W Suwałkach rzeki płynęły ulicami. Spływ udało nam się zakończyć "just-in-time" :-)
/1419631
Do sklepu
Piątek, 9 sierpnia 2013 Kategoria < 25, Czarna Hańcza, Mazury, Polska, Teren
Km: | 4.09 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 00:16 | km/h: | 15.34 |
Pr. maks.: | 25.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 129kcal | Podjazdy: | 59m | Sprzęt: Inne rowery, taki np. Jaguar :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Okazało się, że w Jałowym Rogu mają nie tylko noclegi i wspaniały prysznic - mają tu też super rowery do wynajęcia za skromną opłatą 5 PLN. :-) A że musieliśmy udać się do sklepu oddalonego o ok. 2 km, to czemu nie - jedziemy rowerami. O jak to miło wsiąść wreszcie na bajka po kajakowej przerwie!
/1419631
/1419631
Czarna Hańcza cz. II
Piątek, 9 sierpnia 2013 Kategoria Czarna Hańcza, Kajak, Krajoznawczo, Mazury, Polska, < 25
Km: | 23.62 | Km teren: | 23.62 | Czas: | 05:13 | km/h: | 4.53 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1681kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kajak | Aktywność: Wioślarstwo |
Po wczorajszym zabójczo upalnym dniu przyszło wreszcie niewielkie ochłodzenie. W nocy przeszła obok naszego noclegowiska kolejna burza - tym razem kręciła się dłużej i bliżej niż ta z poprzedniej nocy. No ale poranek już był ładny - słonecznie i cieplutko (ale nie za gorąco!).
Wstaliśmy, zapakowaliśmy się do kajaków i z błogosławieństwem Bociana ruszylismy rzeką na śniadanie w pobliskiej stanicy wodnej we Frąckach.
Tuż przed stanicą złapał nas pierwszy deszcz i zaczęło grzmieć. Na szczęście przeszedł w czasie, gdy my jedliśmy przepyszne pierogi z jagodami i piliśmy poranną kawkę - warto było tu zajechać! :-)
Po obfitym śniadaniu wypływamy na kolejny etap Czarną Hańczą. Płyniemy spory odcinek lasem a później polami i łąkami aż do Dworczyska. Cały czas słyszymy w oddali grzmoty - najbardziej obawiamy się gdy po wpłynięciu na rozległe dzikie łąki robi się całkiem ciemno jak na tą porę dnia. Od Strzelcowizny zaczynamy oglądać się za jakimś miejscem postojowym z możliwością zjedzenia obiadu i podobnie jak wczoraj napotykamy pustkę. Są tabliczki, ale pola i budki są puste - nie ma obiecywanych kartaczy ani jagodzianek... Wreszcie w Dworczysku zatrzymujemy się przy gospodarstwie, gdzie można nie tylko zjeść, ale i się obkupić w lokalnym sklepie! Tu jemy obiad - naleśniki i placki ziemniaczane. Teraz mamy więcej sił, żeby płynąć dalej. W międzyczasie pogoda też się poprawia.
Od Dworczyska do Rygola kolejny odcinek leśny. Tu się płynie naprawdę miło - rzeka spokojna, dużo ciekawych miejsc, można się wykąpać i odpocząć w ciszy. Wcale nie ma dużego ruchu na rzece - pod tym względem jest dużo lepiej niż myśleliśmy.
Zmęczeni zbliżamy się do stanicy w Rygolu. Liczymy na miłe miejsce i dobre posiłki. Niestety spotyka nas tu kolejne zaskoczenie - okazuje się, że stanica jest nieczynna, bo ktoś się z kimś pokłócił i do porozumienia dojść nie mogą... A, że od początku szlaku nie było ani jednej informacji dla turystów o niedostępności tego miejsca, to przecież jest najmniejszy problem...
No i co teraz??? Wracamy do kajaków i płyniemy szukać czegoś na nocleg. Szczęśliwie kilkaset metrów dalej stoi chatka na wysokim prawym brzegu, a przy chatce są też dwa "domki" (jak się później okazało zbudowane z desek z palet), gdzie można przenocować oraz zmyślny prysznic. No to przecież nie ma się nad czym zastanawiać - zostajemy!
Później się dowiedzieliśmy, że podobno i Jan Paweł II w tej chatce nocował. Tak przynajmniej głoszą lokalne legendy.
I jak tu nie skorzystać z takich dobrobytów...
/1419631
Wstaliśmy, zapakowaliśmy się do kajaków i z błogosławieństwem Bociana ruszylismy rzeką na śniadanie w pobliskiej stanicy wodnej we Frąckach.
Bocian w swoim żywiole© Magic
Ekipa przed wypłynięciem na Czarną Hańczę© Magic
Czarna Hańcza widziana ze stanicy PTTK we Frąckach© Magic
Tuż przed stanicą złapał nas pierwszy deszcz i zaczęło grzmieć. Na szczęście przeszedł w czasie, gdy my jedliśmy przepyszne pierogi z jagodami i piliśmy poranną kawkę - warto było tu zajechać! :-)
Po obfitym śniadaniu wypływamy na kolejny etap Czarną Hańczą. Płyniemy spory odcinek lasem a później polami i łąkami aż do Dworczyska. Cały czas słyszymy w oddali grzmoty - najbardziej obawiamy się gdy po wpłynięciu na rozległe dzikie łąki robi się całkiem ciemno jak na tą porę dnia. Od Strzelcowizny zaczynamy oglądać się za jakimś miejscem postojowym z możliwością zjedzenia obiadu i podobnie jak wczoraj napotykamy pustkę. Są tabliczki, ale pola i budki są puste - nie ma obiecywanych kartaczy ani jagodzianek... Wreszcie w Dworczysku zatrzymujemy się przy gospodarstwie, gdzie można nie tylko zjeść, ale i się obkupić w lokalnym sklepie! Tu jemy obiad - naleśniki i placki ziemniaczane. Teraz mamy więcej sił, żeby płynąć dalej. W międzyczasie pogoda też się poprawia.
Sklep w Dworczysku© Magic
Profesjonalny sprzęt grający© Magic
Sztuka na szlaku© Magic
Od Dworczyska do Rygola kolejny odcinek leśny. Tu się płynie naprawdę miło - rzeka spokojna, dużo ciekawych miejsc, można się wykąpać i odpocząć w ciszy. Wcale nie ma dużego ruchu na rzece - pod tym względem jest dużo lepiej niż myśleliśmy.
Przystanek przed Rygolem© Magic
Odpoczynek na polu biwakowym© Magic
Zmęczeni zbliżamy się do stanicy w Rygolu. Liczymy na miłe miejsce i dobre posiłki. Niestety spotyka nas tu kolejne zaskoczenie - okazuje się, że stanica jest nieczynna, bo ktoś się z kimś pokłócił i do porozumienia dojść nie mogą... A, że od początku szlaku nie było ani jednej informacji dla turystów o niedostępności tego miejsca, to przecież jest najmniejszy problem...
Budujący komunikat na stanicy wodnej w Jałowym Rogu© Magic
Stanica PTTK w Jałowym Rogu© Magic
Stanica PTTK w Jałowym Rogu© Magic
Stanica PTTK w Jałowym Rogu© Magic
No i co teraz??? Wracamy do kajaków i płyniemy szukać czegoś na nocleg. Szczęśliwie kilkaset metrów dalej stoi chatka na wysokim prawym brzegu, a przy chatce są też dwa "domki" (jak się później okazało zbudowane z desek z palet), gdzie można przenocować oraz zmyślny prysznic. No to przecież nie ma się nad czym zastanawiać - zostajemy!
Później się dowiedzieliśmy, że podobno i Jan Paweł II w tej chatce nocował. Tak przynajmniej głoszą lokalne legendy.
Chatka w Jałowym Rogu© Magic
I jak tu nie skorzystać z takich dobrobytów...
Supernowoczesne kolektory słoneczne do prysznica :-)© Magic
/1419631