Wpisy archiwalne w kategorii
Pojezierze Drawskie
Dystans całkowity: | 707.26 km (w terenie 341.27 km; 48.25%) |
Czas w ruchu: | 40:28 |
Średnia prędkość: | 17.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.90 km/h |
Suma podjazdów: | 5098 m |
Maks. tętno maksymalne: | 185 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 147 (81 %) |
Suma kalorii: | 36062 kcal |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 44.20 km i 2h 31m |
Więcej statystyk |
Sparring w "dwójce"
Niedziela, 5 maja 2013 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren, Złocieniec
Km: | 19.68 | Km teren: | 13.30 | Czas: | 01:15 | km/h: | 15.74 |
Pr. maks.: | 60.90 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 156156 ( 86%) | HRavg | 131( 72%) |
Kalorie: | 1091kcal | Podjazdy: | 190m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przedwczoraj jeżdżąc samochodem po okolicach zauważyłem strzałki wytyczające trasę maratonu - po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się, że wczoraj był maraton MTB w Połczynie... Przegapiłem...
No i w związku z tym miałem na dziś bardzo ambitny plan - pojechać w kierunku Połczyna, przejechać trasę maratonu i wrócić. Plan ten załamał się już po niecałych dwóch kilometrach - na boisku w "Dwójce" spotkałem Leszka (kolegę z podstawówki, liceum i studiów), który przygotowywał się do rodzinnego meczu.
Ja co prawda nie gram w piłkę od ostatniej kontuzji (jakieś 10 lat temu), ale dałem się wciągnąć i stanąłem na bramkę. No i tak zleciało grubo ponad godzinę.
Tak więc musiałem pilnie zmienić plan - pojechałem w zupełnie przeciwnym kierunku - dziś objechałem zielony szlak rowerowy dookoła jeziora Kańsko.
Trasa prowadziła głównie lasem i polami. Było całkiem ciepło więc cieszyłem się chłodem lasu.
Nad Kańskiem odkryłem miejsce, gdzie rower rozpędził się do ponad 60 km/h - znałem wcześniej to miejsce, tyle tylko, że zawsze pod górkę tu jeździłem :-)
Trasa kończyła się nad jeziorami Rakowo - kolejnym dobrze mi znanym miejscu z dawnych lat...
/1419631
No i w związku z tym miałem na dziś bardzo ambitny plan - pojechać w kierunku Połczyna, przejechać trasę maratonu i wrócić. Plan ten załamał się już po niecałych dwóch kilometrach - na boisku w "Dwójce" spotkałem Leszka (kolegę z podstawówki, liceum i studiów), który przygotowywał się do rodzinnego meczu.
Ja co prawda nie gram w piłkę od ostatniej kontuzji (jakieś 10 lat temu), ale dałem się wciągnąć i stanąłem na bramkę. No i tak zleciało grubo ponad godzinę.
Boiska w "dwójce" - tu w wakacje grałem prawie codziennie© Magic
Tak więc musiałem pilnie zmienić plan - pojechałem w zupełnie przeciwnym kierunku - dziś objechałem zielony szlak rowerowy dookoła jeziora Kańsko.
Trasa prowadziła głównie lasem i polami. Było całkiem ciepło więc cieszyłem się chłodem lasu.
Jarosław - wieś na końcu świata© Magic
Czyżby uprawa barszczu Sosnowskiego?© Magic
Nad Kańskiem odkryłem miejsce, gdzie rower rozpędził się do ponad 60 km/h - znałem wcześniej to miejsce, tyle tylko, że zawsze pod górkę tu jeździłem :-)
Trasa kończyła się nad jeziorami Rakowo - kolejnym dobrze mi znanym miejscu z dawnych lat...
Złocieniec - krajobraz mojej młodości© Magic
/1419631
Czerwonym szlakiem po Pojezierzu Drawskim
Sobota, 4 maja 2013 Kategoria 50 - 100, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren, Złocieniec
Km: | 72.60 | Km teren: | 44.00 | Czas: | 03:47 | km/h: | 19.19 |
Pr. maks.: | 49.10 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 163163 ( 90%) | HRavg | 139( 77%) |
Kalorie: | 3246kcal | Podjazdy: | 492m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po pierwszych niezbyt pogodnych dniach długiego weekendu wreszcie przyszła piękna pogoda. Wyruszam więc ze Złocieńca na objazd czerwonego szlaku. Kieruję się do Bobrowa. I już tu są rzeczy warte uwiecznienia: byk przed sklepem, wielki parking ze sprzętem rolniczym oraz lokalny pałacyk.
Z Bobrowa szlak prowadzi przez Stare Kaleńsko w kierunku Jeziora Kaleńskiego - tu zatrzymuję się na chwilkę odpocząć nad wodą.
Po krótkim odpoczynku kieruję się dalej przez Siemczyno do Rzepowa. Dookoła pola, lasy, rzeki i jeziora - same ciekawe krajobrazy.
W Rzepowie odbijam na północny wschód - szlak prowadzi polną drogą do Warniłęgu, a później sympatyczną asfaltową drogą przez Uraz do Bolegorzyna.
Na górce za Urazem zatrzymuję się popodziwiać panoramę Jeziora Drawskiego, a chwilę później nieco zbaczam z drogi, żeby wjechać w mijany wąwóz jednej z rzeczek wpływających do jeziora.
W Bolegorzynie zatrzymuję się na chwilkę przy Muzeum PGR - niestety nie zachęca mnie ono, żeby wejść do środka...
Z Bolegorzyna jadę dalej szlakiem do Nowego Worowa, gdzie go opuszczam - wolę bezpieczniej wrócić ścieżką rowerową niż drogą gminną.
W Cieszynie odbijam ze ścieżki - muszę koniecznie zajechać w miejsce, gdzie wielokrotnie nabierałem pozytywnej energii do życia - nad jezioro Siecino.
Po dłuższym postoju nad Siecinem i powdychaniu tutejszego powietrza wracam na ścieżkę i powoli dojeżdżam do mety mojej dzisiejszej wyprawy. Zatrzymuję się jeszcze na chwilkę przy lokomotywie, która również kojarzy mi się z dzieciństwem :-)
Znów przez przypadek wyłączyłem Endo w trasie, więc całość podzielona na dwie części:
/1419631
/1419631
Corratec na corridzie© Magic
W doborowym towarzystwie© Magic
Pałacyk w Bobrowie© Magic
Z Bobrowa szlak prowadzi przez Stare Kaleńsko w kierunku Jeziora Kaleńskiego - tu zatrzymuję się na chwilkę odpocząć nad wodą.
Nad Jeziorem Kaleńskim© Magic
Wiosna wreszcie się przebiła© Magic
Po krótkim odpoczynku kieruję się dalej przez Siemczyno do Rzepowa. Dookoła pola, lasy, rzeki i jeziora - same ciekawe krajobrazy.
Z jednej strony zielono© Magic
...A z drugiej piaskowo :-)© Magic
Kościół w Rzepowie© Magic
W Rzepowie odbijam na północny wschód - szlak prowadzi polną drogą do Warniłęgu, a później sympatyczną asfaltową drogą przez Uraz do Bolegorzyna.
Na górce za Urazem zatrzymuję się popodziwiać panoramę Jeziora Drawskiego, a chwilę później nieco zbaczam z drogi, żeby wjechać w mijany wąwóz jednej z rzeczek wpływających do jeziora.
Uraz - jedna z ładniejszych panoram Jeziora Drawskiego© Magic
Droga w sam raz dla nas (rowerzystów) :-)© Magic
W Bolegorzynie zatrzymuję się na chwilkę przy Muzeum PGR - niestety nie zachęca mnie ono, żeby wejść do środka...
Muzeum PGR w Bolegorzynie© Magic
Z Bolegorzyna jadę dalej szlakiem do Nowego Worowa, gdzie go opuszczam - wolę bezpieczniej wrócić ścieżką rowerową niż drogą gminną.
To moja posiadłość!© Magic
Jadę dalej ścieżką rowerową© Magic
W Cieszynie odbijam ze ścieżki - muszę koniecznie zajechać w miejsce, gdzie wielokrotnie nabierałem pozytywnej energii do życia - nad jezioro Siecino.
Jezioro Siecino - energia jak zawsze© Magic
Siecino wiosną© Magic
Po dłuższym postoju nad Siecinem i powdychaniu tutejszego powietrza wracam na ścieżkę i powoli dojeżdżam do mety mojej dzisiejszej wyprawy. Zatrzymuję się jeszcze na chwilkę przy lokomotywie, która również kojarzy mi się z dzieciństwem :-)
Stokrotki już też się pojawiły© Magic
WLS 40 - lokomotywa z dzieciństwa :-)© Magic
Znów przez przypadek wyłączyłem Endo w trasie, więc całość podzielona na dwie części:
/1419631
/1419631
Świąteczne zrzucanie kalorii i test prezentu
Wtorek, 25 grudnia 2012 Kategoria < 25, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren, Złocieniec
Km: | 10.77 | Km teren: | 10.47 | Czas: | 00:58 | km/h: | 11.14 |
Pr. maks.: | 30.30 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 185185 (102%) | HRavg | 147( 81%) |
Kalorie: | 943kcal | Podjazdy: | 150m | Sprzęt: Rower taty | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wykorzystuję krótką świąteczną przerwę aby choć chwilę pojeździć i przetestować prezent znaleziony pod choinką - nowy kask!
Pogoda z zimowej w zeszłym tygodniu zmieniła się na niemal wiosenną - temperatura 7 stopni, śniegu coraz mniej, zero wiatru.
Zaczynam w kierunku, gdzie za dziecka spędzałem mnóstwo czasu - park i jeden z niewielu w okolicach "torów saneczkowych". :-)
Zjeżdżam z górki i jadę wzdłuż jeziorek Rakowo - jeden z najbardziej pamiętanych krajorbrazów "z dawnych lat".
Objeżdżam jeziorka i wjeżdżam do lasu drogą w kierunku Kańska. Tu jedzie się najgorzej - dużo zlodowaciałego śniegu i muszę trzymać się samego brzegu drogi. Z Kańska wracam do domu drogą przez łąki - kolejne miejsce z dzieciństwa: tu wiosną i latem biegałem po łakach, jesienią chodziłem na grzyby, zimą jeździłem na łyżwach no i tu dowiedziałem się, że zmrożonych łyżew nie należy dotykać językiem ;-)
Nowy kask - prezent choinkowy© Magic
Pogoda z zimowej w zeszłym tygodniu zmieniła się na niemal wiosenną - temperatura 7 stopni, śniegu coraz mniej, zero wiatru.
Zaczynam w kierunku, gdzie za dziecka spędzałem mnóstwo czasu - park i jeden z niewielu w okolicach "torów saneczkowych". :-)
Ławeczka nad zjazdem© Magic
Zjeżdżam z górki i jadę wzdłuż jeziorek Rakowo - jeden z najbardziej pamiętanych krajorbrazów "z dawnych lat".
Panorama Złocieńca nad jeziorem Rakowo© Magic
Objeżdżam jeziorka i wjeżdżam do lasu drogą w kierunku Kańska. Tu jedzie się najgorzej - dużo zlodowaciałego śniegu i muszę trzymać się samego brzegu drogi. Z Kańska wracam do domu drogą przez łąki - kolejne miejsce z dzieciństwa: tu wiosną i latem biegałem po łakach, jesienią chodziłem na grzyby, zimą jeździłem na łyżwach no i tu dowiedziałem się, że zmrożonych łyżew nie należy dotykać językiem ;-)
Na łąkach© Magic
Poligon drawski
Sobota, 1 grudnia 2012 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren
Km: | 22.80 | Km teren: | 19.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 13.82 |
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 136( 75%) |
Kalorie: | 1549kcal | Podjazdy: | 260m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
W odwiedzinach u czołgów© Magic
Korzystając z możliwości wjazdu na teren poligonu (dzięki koledze posiadającemu przepustkę) wybraliśmy się pojeździć trochę po tym dziewiczym terenie.
Droga na poligonie drawskim - jak w każdym innym lesie© Magic
Las jak las - na poligonie taki sam jak wszędzie - więc po kilkudziesięciu minutach błądzenia i grząźnięcia w piachach i błotach poligonu kierujemy się w dużo ciekawsze miejsca.
Najpierw słyszymy w oddali strzały. Nieco się tym przestraszyłem, no ale skoro nas tu wpuścili, to chyba nie po to, żeby zestrzelić :-) Jedziemy więc dalej i wreszcie są!
Widzę cię!© Magic
Podjeżdżamy do grupki pozostawionych w polu czołgów. Mimo, że są w stanie dość zaawansowanego rozkładu, to i tak wyglądają interesująco. Niestety w międzyczasie zaczyna padać dość gęsty śnieg, więc szybko musimy wracać. Robimy, jedynie krótki rekonesans, parę zdjęć i jedziemy z powrotem.
Lufa się jeszcze trzyma© Magic
Z Beatą nad Perełkę i Siecino
Niedziela, 8 lipca 2012 Kategoria < 25, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Złocieniec
Km: | 24.61 | Km teren: | 9.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 14.34 |
Pr. maks.: | 41.80 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 147147 ( 81%) | HRavg | 106( 58%) |
Kalorie: | 909kcal | Podjazdy: | 166m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wycieczka rowerowa z Beatą nad Perełkę i Siecino.
Powrót ścieżką rowerową.
Powrót ścieżką rowerową.
Nad Perełką© Magic
Taplanie w Siecinie - ciepła woda!© Magic
Nad Drawą w Złocieńcu© Magic
Pojezierze Drawskie
Sobota, 28 kwietnia 2012 Kategoria >100 km, Teren, Pojezierze Drawskie, Złocieniec, Polska
Km: | 106.24 | Km teren: | 71.00 | Czas: | 05:28 | km/h: | 19.43 |
Pr. maks.: | 44.90 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 167167 ( 92%) | HRavg | 134( 74%) |
Kalorie: | 4632kcal | Podjazdy: | 885m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
W związku z nagłą zmianą planów i przełożeniem wyjazdu do Niemiec o jeden dzień trafiła mi się okazja pojeżdżenia ścieżkami stron rodzinnych. Długo się zastanawiałem jak pojechać i wreszcie zdecydowałem, że ruszę dookoła Lubia a później w kierunku Siecina. Pogoda naprawdę dopisała – pierwszy raz w tym roku temperatura była na tyle wysoka (22 stopnie C), że mogłem wyruszyć w koszulce z krótkim rękawkiem, a i tak było mi momentami za ciepło.
Ruszam w kierunku jeziorek Rakowo, po drodze fotografuję jeszcze dwa kamienie pamiątkowe – jeden z nich po raz pierwszy dojrzałem dopiero parę lat temu mimo, że przez wiele lat przechodziłem koło niego niemal codziennie idąc do szkoły :-) Dalej, zielonym szlakiem rowerowym, objeżdżam jeziorka i kieruję się nad jezioro Kańsko. Tutaj zbaczam lekko ze szlaku, aby podjechać również z drugiej strony jeziora. Po drodze przejeżdżam ciekawy fragment szlaku poprowadzony okazałym bukowym lasem. Na drzewach pojawiły się już pąki – wkrótce pewnie bardzo się tu zazieleni.
Znad Kańska jadę w kierunku Kosobud, gdzie „wskakuję” na tym razem żółty szlak rowerowy którym kieruję się w kierunku czerwonego szlaku prowadzącego dookoła jeziora Lubie. W Kosobudach zatrzymuję się jeszcze przy kościele oraz cmentarzu ewangelickim. Tu przeżywam dość wstrząsające chwile widząc, że wszystkie metalowe krzyże zostały usunięte z nagrobków – widać ludzie nie są w stanie uszanować nawet takich miejsc... Przykre... Bardzo...
Między Linownem a Gudowem wjeżdżam na czerwony szlak, którym będę jechał (z małymi przerwami) aż do Sienicy. W Gudowie pierwszy raz dojeżdżam nad samo Lubie – jezioro jest dziś spokojne, a przy ładnej pogodzie wygląda naprawdę zachęcająco.
Zaraz za Gudowem opuszczam na chwilę czerwony szlak i przerzucam się na zielony pieszy, aby pojechać wzdłuż samego brzegu jeziora – szlak poprowadzony jest naprawdę fajną ścieżką, jak to nazywam „jeziorówką” – jedzie się nią fajnie, a jednocześnie jest małym wyzwaniem terenowym. W pewnym momencie atakują mnie gałęzie – najpierw tylne, a potem przednie koło. Na szczęście są na tyle słabe, że koła nie cierpią a ja mogę jechać dalej. Chciałem sobie nieco skrócić drogę, ale zapomniałem, że przede mną jest Drawa no i w pewnym momencie muszę zawrócić – na szczęście tylko mały kawałeczek. W tym miejscu spotykam też pierwsze zwierzaki – wiewiórkę, dwa zające i koziołka. Wracam do czerwonego szlaku rowerowego i jadąc nim przejeżdżam kolorowy mostek na Drawie – to pierwszy mój dzisiejszy przejazd przez tą rzekę.
Dalej jadę przez Mielenko i Karwice, tutaj już wzdłuż południowego brzegu Lubia. Ścieżka jest poprowadzona bardzo miłymi leśnymi drogami choć oczywiście zdarzają się fragmenty piaszczyste lub zniszczone przez leśników. Czasami prześwitują widoki na samo jezioro po lewej stronie. Karwice to teren wojskowy, który dawniej był niedostępny dla zwykłych „obywateli”. W czasie stanu wojennego przebywało tu wielu ówczesnych decydentów.
Między Karwicami a Sienicą spotykam po raz drugi dziś Drawę – krążę nieco w tym miejscu, bo wiem, że płynie tu bardzo ładnym wąwozem i warto się jej nieco przyjrzeć. Jest to miejsce, które zapewne dużo lepiej pamiętają przepływający tędy kajakarze, szczególnie ci, którzy zaliczyli wywrotki na tym, zaliczanym do górskich, fragmencie rzeki. Dziś też płynie tędy jakiś niemiecki spływ i też mają problemy z podpłynięciem.
W Sienicy zatrzymuję się na dłużej, żeby się posilić i napić – pogoda sprawia, że piję dziś naprawdę dużo – woda „wychodzi” ze mnie bardzo szybko.
Z Sienicy kieruję się, tym razem asfaltem, w kierunku Wierzchowa. Tu z kolei w stanie wojennym więziono wielu działaczy Solidarności.
W Wierzchowie wjeżdżam na czarny szlak rowerowy, którym objeżdżam kolejne jezioro – Wąsosze i dojeżdżam do Bobrowa.
W Bobrowie spotykam pozującego do zdjęć bociana, więc spędzam tu nieco więcej czasu.
Chwilę później „przeskakuję” na czerwony szlak rowerowy, którym jadę do Siemczyna. Na tym odcinku zaczynam odczuwać zmęczenie – wyraźnie pobolewa mnie prawy nadgarstek, co powoduje, że coraz mocniej zastanawiam sie nad powrotem.
Jednak w Siemczynie podejmuję decyzję, że wrócę przez Cieszyno, więc jadę w tamtym kierunku. W Głęboczku po raz trzeci dziś „spotykam” Drawę. Później jeszcze kawałek przez las i wjeżdżam na ścieżkę rowerową Połczyn- Złocieniec, którą wracam w kierunku Złocieńca.
W Złocieńcu ostatnie spotkanie z Drawą i tuż przed zachodem dojeżdżam na miejsce. Dzień był naprawdę udany :-)
Kamień pamiątkowy przy ulicy Drawskiej© Magic
Ruszam w kierunku jeziorek Rakowo, po drodze fotografuję jeszcze dwa kamienie pamiątkowe – jeden z nich po raz pierwszy dojrzałem dopiero parę lat temu mimo, że przez wiele lat przechodziłem koło niego niemal codziennie idąc do szkoły :-) Dalej, zielonym szlakiem rowerowym, objeżdżam jeziorka i kieruję się nad jezioro Kańsko. Tutaj zbaczam lekko ze szlaku, aby podjechać również z drugiej strony jeziora. Po drodze przejeżdżam ciekawy fragment szlaku poprowadzony okazałym bukowym lasem. Na drzewach pojawiły się już pąki – wkrótce pewnie bardzo się tu zazieleni.
Jezioro Kańsko - w tle szpital nad jeziorem© Magic
Pierwsze stokrotki© Magic
Znad Kańska jadę w kierunku Kosobud, gdzie „wskakuję” na tym razem żółty szlak rowerowy którym kieruję się w kierunku czerwonego szlaku prowadzącego dookoła jeziora Lubie. W Kosobudach zatrzymuję się jeszcze przy kościele oraz cmentarzu ewangelickim. Tu przeżywam dość wstrząsające chwile widząc, że wszystkie metalowe krzyże zostały usunięte z nagrobków – widać ludzie nie są w stanie uszanować nawet takich miejsc... Przykre... Bardzo...
Kościół w Kosobudach© Magic
Złomiarze tu byli...© Magic
Między Linownem a Gudowem wjeżdżam na czerwony szlak, którym będę jechał (z małymi przerwami) aż do Sienicy. W Gudowie pierwszy raz dojeżdżam nad samo Lubie – jezioro jest dziś spokojne, a przy ładnej pogodzie wygląda naprawdę zachęcająco.
Jezioro Lubie w Gudowie© Magic
Zaraz za Gudowem opuszczam na chwilę czerwony szlak i przerzucam się na zielony pieszy, aby pojechać wzdłuż samego brzegu jeziora – szlak poprowadzony jest naprawdę fajną ścieżką, jak to nazywam „jeziorówką” – jedzie się nią fajnie, a jednocześnie jest małym wyzwaniem terenowym. W pewnym momencie atakują mnie gałęzie – najpierw tylne, a potem przednie koło. Na szczęście są na tyle słabe, że koła nie cierpią a ja mogę jechać dalej. Chciałem sobie nieco skrócić drogę, ale zapomniałem, że przede mną jest Drawa no i w pewnym momencie muszę zawrócić – na szczęście tylko mały kawałeczek. W tym miejscu spotykam też pierwsze zwierzaki – wiewiórkę, dwa zające i koziołka. Wracam do czerwonego szlaku rowerowego i jadąc nim przejeżdżam kolorowy mostek na Drawie – to pierwszy mój dzisiejszy przejazd przez tą rzekę.
Dalej jadę przez Mielenko i Karwice, tutaj już wzdłuż południowego brzegu Lubia. Ścieżka jest poprowadzona bardzo miłymi leśnymi drogami choć oczywiście zdarzają się fragmenty piaszczyste lub zniszczone przez leśników. Czasami prześwitują widoki na samo jezioro po lewej stronie. Karwice to teren wojskowy, który dawniej był niedostępny dla zwykłych „obywateli”. W czasie stanu wojennego przebywało tu wielu ówczesnych decydentów.
Magic nad Lubiem© Magic
Między Karwicami a Sienicą spotykam po raz drugi dziś Drawę – krążę nieco w tym miejscu, bo wiem, że płynie tu bardzo ładnym wąwozem i warto się jej nieco przyjrzeć. Jest to miejsce, które zapewne dużo lepiej pamiętają przepływający tędy kajakarze, szczególnie ci, którzy zaliczyli wywrotki na tym, zaliczanym do górskich, fragmencie rzeki. Dziś też płynie tędy jakiś niemiecki spływ i też mają problemy z podpłynięciem.
Kajakarze na Drawie© Magic
W Sienicy zatrzymuję się na dłużej, żeby się posilić i napić – pogoda sprawia, że piję dziś naprawdę dużo – woda „wychodzi” ze mnie bardzo szybko.
Na ławeczce w Sienicy - niebo nad głową...© Magic
Z Sienicy kieruję się, tym razem asfaltem, w kierunku Wierzchowa. Tu z kolei w stanie wojennym więziono wielu działaczy Solidarności.
Zakład karny w Wierzchowie© Magic
Kościół w Wierzchowie© Magic
W Wierzchowie wjeżdżam na czarny szlak rowerowy, którym objeżdżam kolejne jezioro – Wąsosze i dojeżdżam do Bobrowa.
Nad Wąsoszem© Magic
W Bobrowie spotykam pozującego do zdjęć bociana, więc spędzam tu nieco więcej czasu.
Hej! Ty na dole! Zrobisz tak???© Magic
Chwilę później „przeskakuję” na czerwony szlak rowerowy, którym jadę do Siemczyna. Na tym odcinku zaczynam odczuwać zmęczenie – wyraźnie pobolewa mnie prawy nadgarstek, co powoduje, że coraz mocniej zastanawiam sie nad powrotem.
Linia kolejowa Szczecinek-Runowo (Czy te tory są proste?)© Magic
Jednak w Siemczynie podejmuję decyzję, że wrócę przez Cieszyno, więc jadę w tamtym kierunku. W Głęboczku po raz trzeci dziś „spotykam” Drawę. Później jeszcze kawałek przez las i wjeżdżam na ścieżkę rowerową Połczyn- Złocieniec, którą wracam w kierunku Złocieńca.
W Złocieńcu ostatnie spotkanie z Drawą i tuż przed zachodem dojeżdżam na miejsce. Dzień był naprawdę udany :-)