Wpisy archiwalne w kategorii
Kociewie
Dystans całkowity: | 4887.21 km (w terenie 3196.28 km; 65.40%) |
Czas w ruchu: | 250:45 |
Średnia prędkość: | 19.49 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.50 km/h |
Suma podjazdów: | 41222 m |
Maks. tętno maksymalne: | 218 (121 %) |
Maks. tętno średnie: | 162 (90 %) |
Suma kalorii: | 250012 kcal |
Liczba aktywności: | 123 |
Średnio na aktywność: | 39.73 km i 2h 02m |
Więcej statystyk |
Robal, żmija i Anioł Stróż :-)
Wtorek, 18 czerwca 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-)
Km: | 40.80 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 02:07 | km/h: | 19.28 |
Pr. maks.: | 47.20 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 146( 81%) |
Kalorie: | 2280kcal | Podjazdy: | 387m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wybrałem się na ostatni trening przed maratonem. Chciałem pomknąć z grupką z GK STG, dojechałem więc do trasy maratonu i czekam. Wyliczyłem sobie, że pewnie za parę minut się zjawią, ale chłopaki tak kręcili, że ledwo zdjąłem kask a już w pośpiechu musiałem go zakładać.
Zdążyliśmy tylko wymienić parę zdań (dokładnie 2 lub 3) i już byli z 30 m przede mną. Próbowałem się jakoś trzymać za nimi, później w zasięgu wzroku i udało mi się to przez niecałe 2 km - później odjechali mi jak Ferrari sprzed sklepu :-)
Cóż, dalej mknąłem sam. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie łańcuch, który mi się tak zakleszczył koło Jeziora Zduńskiego, że walczyłem z nim jakieś 15 min... :-(
Po tej przygodzie motywacja mi nieco opadła, ale jechałem dalej. Po drugiej stronie Zduńskiego zauważyłem dwóch kolarzy z Tczewa - myślałem, że może ktoś znajomy, ale nie - chłopaki podjechali też objechać trasę maratonu. Byli szybsi ode mnie, ale częściej się zatrzymywali, więc tak objechaliśmy resztę trasy raz ja z przodu raz oni.
Na końcu wspólnego objazdu zatrzymałem się nieco i tak czekając na peleton przechadzałem się tam i z powrotem. I tu zdarzyła się dość intrygująca rzecz. W pewnym momencie zauważyłem kątem oka jakby jakiś mały, brązowy, podłużny robal siedział mi na rzęsie. Tak mnie to zaniepokoiło, że przystanąłem, żeby go strząsnąć a mój wzrok padł na ziemię. Robal jakby zniknął (wcale go nie strząsnąłem) ale za to spostrzegłem tuż przede mną pod nogami ładną brązową żmiję... Byłem na tyle zmęczony, że nawet nie podskoczyłem (co normalnie pewnie bym zrobił) a żmija majestatycznie spełzła z drogi i schowała się w krzakach.
Nie jestem fanatykiem religijnym, ale czasem zdarzają się w moim życiu takie rzeczy po których tylko mogę podziękować "Szefowi na górze" - gdyby nie ten robaczek (którego może nawet nie było "w realu"), to z dużym prawdopodobieństwem dałbym dziś jeden krok więcej...
Ale widać mam tu jeszcze coś do zrobienia - w sobotę maraton! :-)
/1419631
Zdążyliśmy tylko wymienić parę zdań (dokładnie 2 lub 3) i już byli z 30 m przede mną. Próbowałem się jakoś trzymać za nimi, później w zasięgu wzroku i udało mi się to przez niecałe 2 km - później odjechali mi jak Ferrari sprzed sklepu :-)
Cóż, dalej mknąłem sam. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie łańcuch, który mi się tak zakleszczył koło Jeziora Zduńskiego, że walczyłem z nim jakieś 15 min... :-(
Po tej przygodzie motywacja mi nieco opadła, ale jechałem dalej. Po drugiej stronie Zduńskiego zauważyłem dwóch kolarzy z Tczewa - myślałem, że może ktoś znajomy, ale nie - chłopaki podjechali też objechać trasę maratonu. Byli szybsi ode mnie, ale częściej się zatrzymywali, więc tak objechaliśmy resztę trasy raz ja z przodu raz oni.
Na końcu wspólnego objazdu zatrzymałem się nieco i tak czekając na peleton przechadzałem się tam i z powrotem. I tu zdarzyła się dość intrygująca rzecz. W pewnym momencie zauważyłem kątem oka jakby jakiś mały, brązowy, podłużny robal siedział mi na rzęsie. Tak mnie to zaniepokoiło, że przystanąłem, żeby go strząsnąć a mój wzrok padł na ziemię. Robal jakby zniknął (wcale go nie strząsnąłem) ale za to spostrzegłem tuż przede mną pod nogami ładną brązową żmiję... Byłem na tyle zmęczony, że nawet nie podskoczyłem (co normalnie pewnie bym zrobił) a żmija majestatycznie spełzła z drogi i schowała się w krzakach.
Nie jestem fanatykiem religijnym, ale czasem zdarzają się w moim życiu takie rzeczy po których tylko mogę podziękować "Szefowi na górze" - gdyby nie ten robaczek (którego może nawet nie było "w realu"), to z dużym prawdopodobieństwem dałbym dziś jeden krok więcej...
Ale widać mam tu jeszcze coś do zrobienia - w sobotę maraton! :-)
/1419631
Powrót z Wdzydz
Niedziela, 16 czerwca 2013 Kategoria >100 km, Kaszuby, Kociewie, Krajoznawczo, Polska, Teren, Wda, Wdzydze
Km: | 100.99 | Km teren: | 71.00 | Czas: | 06:14 | km/h: | 16.20 |
Pr. maks.: | 47.30 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 154154 ( 85%) | HRavg | 124( 68%) |
Kalorie: | 5027kcal | Podjazdy: | 559m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Oj joj joj joj....! Ciężka noc była... Niby zasnąłem szybko, ale moje nogi nie mogły się w ogóle ułożyć po jeździe - całą noc coś nie pasowało. Na dodatek około pierwszej przyszła krótkotrwała ale intensywna ulewa, wichura i burza.
No ale rano już było OK - pobudka o 8.00, śniadanko w pięknych okolicznościach przyrody, krótka wizyta na wieży widokowej i w trasę!



Rozumiem, że miło i przyjemnie, ale zastanawiało mnie jak ten turysta przetrwał wichurę i burzę w tym miejscu :-)

Wyruszam z Wdzydz znanym mi już z wcześniejszych przejazdów czerwonym szlakiem pieszym na wschód. Później przerzucam się na szlak zielony aż do Wojtala i dalej.






Dość długo jadę wzdłuż Wdy. Płynie ona pięknymi terenami, ale niestety, ze szlaku nie jest to aż tak bardzo widoczne - wbrew pozorom nie widać z niego wielu fragmentów rzeki.
W okolicach Czarnej Wody żegnam się z Wdą i ruszam dalej niebieskim szlakiem rowerowym w kierunku Starogardu. Szlak prowadzi głównie lasami, momentami jest bardzo dużo piachu (jak i wcześniej).

Po drodze zatrzymuję się na chwilę w Kaliskach, żeby uzupełnić zapasy napojów, Dunajkach na obiad i przejeżdżam Zblewo.



W Zblewie przyspieszam - przerzucam się na asfalty, żeby szybciej dotrzeć do domu. Ostatni w ten weekend spływ kajakowy zauważam przejeżdżając przez Wierzycę w Żabnie.

Za Wierzycą wjeżdżam na znane mi dużo lepiej trasy i spokojnie kończę dzień.
Tym razem, pomimo podobnego dystansu, nogi już nie cierpią - tej nocy jakby nigdy nic wszystko jest OK. Cierpi za to bardzo dupa - wczorajsza i dzisiejsza jazda terenowa z plecakiem na ramionach tak dała się jej we znaki, że od połowy dnia robiłem dużo rzadsze przystanki - każde wsiadanie na rower wiązało się z późniejszym kilkuminutowym próbowaniem usadowienia się na siodełku. Nie było łatwo, oj nie! :-)
/1419631
No ale rano już było OK - pobudka o 8.00, śniadanko w pięknych okolicznościach przyrody, krótka wizyta na wieży widokowej i w trasę!

Wieża widokowa we Wdzydzach© Magic

Panorama jeziora Wdzydze© Magic

Widok z wieży© Magic
Rozumiem, że miło i przyjemnie, ale zastanawiało mnie jak ten turysta przetrwał wichurę i burzę w tym miejscu :-)

Nocleg gratis :-)© Magic
Wyruszam z Wdzydz znanym mi już z wcześniejszych przejazdów czerwonym szlakiem pieszym na wschód. Później przerzucam się na szlak zielony aż do Wojtala i dalej.

Ostatnie spojrzenie na Wdzydze© Magic

Nasi tu też byli© Magic

Czy tu można jeszcze cokolwiek robić...?© Magic

Śluza na kanale Wdy© Magic

Młyn wodny w Wojtalu© Magic

Wda koło Wiecka© Magic
Dość długo jadę wzdłuż Wdy. Płynie ona pięknymi terenami, ale niestety, ze szlaku nie jest to aż tak bardzo widoczne - wbrew pozorom nie widać z niego wielu fragmentów rzeki.
W okolicach Czarnej Wody żegnam się z Wdą i ruszam dalej niebieskim szlakiem rowerowym w kierunku Starogardu. Szlak prowadzi głównie lasami, momentami jest bardzo dużo piachu (jak i wcześniej).

Kanał Wdy koło Studzienic© Magic
Po drodze zatrzymuję się na chwilę w Kaliskach, żeby uzupełnić zapasy napojów, Dunajkach na obiad i przejeżdżam Zblewo.

Kościół w Kaliskach© Magic

Bar Dunajki© Magic

Obiadek po drodze© Magic
W Zblewie przyspieszam - przerzucam się na asfalty, żeby szybciej dotrzeć do domu. Ostatni w ten weekend spływ kajakowy zauważam przejeżdżając przez Wierzycę w Żabnie.

Wierzyca koło Żabna© Magic
Za Wierzycą wjeżdżam na znane mi dużo lepiej trasy i spokojnie kończę dzień.
Tym razem, pomimo podobnego dystansu, nogi już nie cierpią - tej nocy jakby nigdy nic wszystko jest OK. Cierpi za to bardzo dupa - wczorajsza i dzisiejsza jazda terenowa z plecakiem na ramionach tak dała się jej we znaki, że od połowy dnia robiłem dużo rzadsze przystanki - każde wsiadanie na rower wiązało się z późniejszym kilkuminutowym próbowaniem usadowienia się na siodełku. Nie było łatwo, oj nie! :-)
/1419631
Nowe mostki nad Zduńskim!
Środa, 12 czerwca 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 40.20 | Km teren: | 38.50 | Czas: | 02:09 | km/h: | 18.70 |
Pr. maks.: | 46.30 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 175175 ( 97%) | HRavg | 155( 86%) |
Kalorie: | 2555kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wybrałem się na kolejny objazd trasy maratonu.
Wszystko było standardowo aż do Jeziora Zduńskiego, gdzie napotkałem wcześniej nie widziany mostek:

Wszystko wskazuje na to, że mogłem być pierwszym rowerzystą, który po nim przejechał :-)
No a na pewno byłem pierwszym, który przejechał po drugim mostku - ten mostek powstawał na moich oczach i przy moim niewielkim udziale. Budowali go organizatorzy maratonu z GK STG - było wesoło i bardzo szybko.



Chwilę później jechałem po mostku :-)
/1419631
Wszystko było standardowo aż do Jeziora Zduńskiego, gdzie napotkałem wcześniej nie widziany mostek:

Pierwszy mostek© Magic
Wszystko wskazuje na to, że mogłem być pierwszym rowerzystą, który po nim przejechał :-)
No a na pewno byłem pierwszym, który przejechał po drugim mostku - ten mostek powstawał na moich oczach i przy moim niewielkim udziale. Budowali go organizatorzy maratonu z GK STG - było wesoło i bardzo szybko.

Jak go postawimy?© Magic

Zróbmy tak© Magic

No i prawie koniec© Magic
Chwilę później jechałem po mostku :-)
/1419631
Objazd trasy maratonu
Niedziela, 2 czerwca 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Spręż :-), Teren
Km: | 51.66 | Km teren: | 51.66 | Czas: | 02:45 | km/h: | 18.79 |
Pr. maks.: | 37.80 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 176176 ( 97%) | HRavg | 150( 83%) |
Kalorie: | 3138kcal | Podjazdy: | 331m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Objazd trasy maratonu z grupką z GK STG.
/1419631
/1419631
Wiosenny deszczyk
Wtorek, 21 maja 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 34.81 | Km teren: | 33.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 20.48 |
Pr. maks.: | 46.20 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 165165 ( 91%) | HRavg | 144( 80%) |
Kalorie: | 1768kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rowerek przeszedł lifting - musiałem więc pojeździć!
Nowa linka przerzutki, nowy łańcuch i nowe pedały - jeździ się dużo lepiej!
Po drodze spotkałem Fruzię wracającą z objazdu trasy. Sam też objechałem dużą jej część - wreszcie bez przygód :-)
/1419631
Nowa linka przerzutki, nowy łańcuch i nowe pedały - jeździ się dużo lepiej!
Po drodze spotkałem Fruzię wracającą z objazdu trasy. Sam też objechałem dużą jej część - wreszcie bez przygód :-)
/1419631
Miał być test trasy maratonu...
Niedziela, 19 maja 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 58.99 | Km teren: | 39.00 | Czas: | 03:14 | km/h: | 18.24 |
Pr. maks.: | 47.80 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 167167 ( 92%) | HRavg | 131( 72%) |
Kalorie: | 2946kcal | Podjazdy: | 498m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
...i znowu nie wyszło...
Wyjechałem z domu z mocnym postanowieniem, że tym razem przejadę całą trasę maratonu. Zaczynam od "rozgrzewki" starym szlakiem przez Małżewo do Młynków.
Tuż za Turzem nie mogę sobie odmówić zdjęcia na polu rzepaku - wyraźny ślad prawdziwej wiosny...

Jeszcze przed Młynkami niespodzianka - spotykam grupkę tczewskich rowerzystów. Niestety jadą w przeciwnym kierunku, ale spędzą dłuższy czas na plaży w Siwiałce - jak mi się uda, to tam ich jeszcze złapię. Tak czy inaczej nie rezygnuję z przejazdu trasy maratonu - muszą ją wreszcie w całości objechać!
Dojeżdżam do Jeziora Zduńskiego i zaczynam objazd. Wszystko idzie bardzo dobrze - najpierw płaski i szybki odcinek wzdłuż Zduńskiego, potem fantazyjny singielek wzdłuż Jeziora Szpęgawskiego (niestety mocno zarasta wiosną!) i wjeżdżam w szpęgawskie lasy. Przejeżdżam ochoczo początek "odcinka specjalnego" z niezłymi pagórkami, ale coś jest nie tak z przerzutkami... No i stało się - na siódmym/ósmym kilometrze zrywa mi się linka tylnej przerzutki... Wrrrrr...
Chcę ją naprawić, ale po minucie chmura komarów zmusza mnie do dalszej jazdy - jest ich tyle, że nie można nawet na chwilę się zatrzymać. Niestety jazda pagórkami jest praktycznie niewykonalna bez tylnej przerzutki, więc decyduję odpuścić i kieruję się do jeziora Jamertal i drogi w kierunku Ciecholew i później Siwiałki. Po drodze zauważam, że w miejscu, gdzie wcześniej nie mogłem odnaleźć trasy maratonu, teraz zostały poprawione strzałki (a jednak były źle powieszone!).

Mimo nie działającej przerzutki bez większych problemów dojeżdżam do Siwiałki, gdzie znajduję wcześniej spotkaną grupkę. Jak tylko pojawi się wpis Nefre opisujący ich wycieczkę, to go tu podlinkuję. Już jest!
Po dłuższym lenistwie na brzegu jeziora i prowizorycznej naprawie przerzutki jadę do stajni, gdzie Beata szaleje konno :-)

Po sesji zdjęciowej kierujemy się na obiad (ja rowerem) - najpierw do Godziszewa, gdzie, niestety, jest impreza zamknięta, a później do Damaszki.
Po obiedzie robię jeszcze małe kółeczko przez Małżewo.

Jestem już prawie w domu, gdy zauważam czającego się ciekawego ptaka.

No i tak daję się mu zaintrygować, że z krótkiego przystanku robi się cała sesja zdjęciowa...



Gdy już skończyłem fotografować czajki, to, idąc za ciosem, moją uwagę (i obiektyw) przyciągnęło pole rzepaku :-)



Fotografując rzepak odbyłem też interesującą rozmowę z oblatującą mnie dookoła czajką, a jak się wreszcie oderwałem od aparatu, to trzeba było wracać na dobre do domu...
Znów wyłączyłem śledzenie w trasie... Jakaś moja niebywała skłonność...
/1419631
/1419631
PS.
No i wreszcie jestem na bieżąco z moim bikelogiem!!!
Wyjechałem z domu z mocnym postanowieniem, że tym razem przejadę całą trasę maratonu. Zaczynam od "rozgrzewki" starym szlakiem przez Małżewo do Młynków.
Tuż za Turzem nie mogę sobie odmówić zdjęcia na polu rzepaku - wyraźny ślad prawdziwej wiosny...

Rzepak rozkwitł na dobre© Magic
Jeszcze przed Młynkami niespodzianka - spotykam grupkę tczewskich rowerzystów. Niestety jadą w przeciwnym kierunku, ale spędzą dłuższy czas na plaży w Siwiałce - jak mi się uda, to tam ich jeszcze złapię. Tak czy inaczej nie rezygnuję z przejazdu trasy maratonu - muszą ją wreszcie w całości objechać!
Dojeżdżam do Jeziora Zduńskiego i zaczynam objazd. Wszystko idzie bardzo dobrze - najpierw płaski i szybki odcinek wzdłuż Zduńskiego, potem fantazyjny singielek wzdłuż Jeziora Szpęgawskiego (niestety mocno zarasta wiosną!) i wjeżdżam w szpęgawskie lasy. Przejeżdżam ochoczo początek "odcinka specjalnego" z niezłymi pagórkami, ale coś jest nie tak z przerzutkami... No i stało się - na siódmym/ósmym kilometrze zrywa mi się linka tylnej przerzutki... Wrrrrr...
Chcę ją naprawić, ale po minucie chmura komarów zmusza mnie do dalszej jazdy - jest ich tyle, że nie można nawet na chwilę się zatrzymać. Niestety jazda pagórkami jest praktycznie niewykonalna bez tylnej przerzutki, więc decyduję odpuścić i kieruję się do jeziora Jamertal i drogi w kierunku Ciecholew i później Siwiałki. Po drodze zauważam, że w miejscu, gdzie wcześniej nie mogłem odnaleźć trasy maratonu, teraz zostały poprawione strzałki (a jednak były źle powieszone!).

Ciecholewy - z tej strony jeszcze tu nie wjeżdżałem© Magic
Mimo nie działającej przerzutki bez większych problemów dojeżdżam do Siwiałki, gdzie znajduję wcześniej spotkaną grupkę. Jak tylko pojawi się wpis Nefre opisujący ich wycieczkę, to go tu podlinkuję. Już jest!
Po dłuższym lenistwie na brzegu jeziora i prowizorycznej naprawie przerzutki jadę do stajni, gdzie Beata szaleje konno :-)

Weekendowe patataje© Magic
Po sesji zdjęciowej kierujemy się na obiad (ja rowerem) - najpierw do Godziszewa, gdzie, niestety, jest impreza zamknięta, a później do Damaszki.
Po obiedzie robię jeszcze małe kółeczko przez Małżewo.

Droga do Turza© Magic
Jestem już prawie w domu, gdy zauważam czającego się ciekawego ptaka.

Przyczajona czajka© Magic
No i tak daję się mu zaintrygować, że z krótkiego przystanku robi się cała sesja zdjęciowa...

Czajka w locie© Magic

Czajka ponad dachami© Magic

...I jeszcze jedna czajka :-)© Magic
Gdy już skończyłem fotografować czajki, to, idąc za ciosem, moją uwagę (i obiektyw) przyciągnęło pole rzepaku :-)

Rzepak w całej krasie© Magic

Rzepakowa droga© Magic

...I rzepak we własnej osobie© Magic
Fotografując rzepak odbyłem też interesującą rozmowę z oblatującą mnie dookoła czajką, a jak się wreszcie oderwałem od aparatu, to trzeba było wracać na dobre do domu...
Znów wyłączyłem śledzenie w trasie... Jakaś moja niebywała skłonność...
/1419631
/1419631
PS.
No i wreszcie jestem na bieżąco z moim bikelogiem!!!
Wieczorkiem do lasu
Piątek, 17 maja 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 25.71 | Km teren: | 21.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 20.30 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 162162 ( 90%) | HRavg | 139( 77%) |
Kalorie: | 1242kcal | Podjazdy: | 234m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zrobiło się tak ciepło, że szkoda by było nie pojeździć wieczorkiem.
Tak więc małe kółeczko po kolacji się udało wykręcić.
Przed Boroszewem mogłem popodziwiać dzisiejszy zachód...

/1419631
Tak więc małe kółeczko po kolacji się udało wykręcić.
Przed Boroszewem mogłem popodziwiać dzisiejszy zachód...

Zachód koło Boroszewa© Magic
/1419631
Test Maxxis'ka
Środa, 15 maja 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 25.60 | Km teren: | 20.50 | Czas: | 01:10 | km/h: | 21.94 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 207207 (115%) | HRavg | 147( 81%) |
Kalorie: | 1203kcal | Podjazdy: | 225m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kółeczko po pracy w celu przetestowania nowej oponki Maxis Wormdrive.
Muszę przyznać, że jeździ się porównywalnie z poprzednimi moimi oponami, więc bardzo dobrze! :-)
Jechałem dość późno, więc zwierzyny wyległo całkiem sporo - w czterech miejscach zauważyłem sarny lub jelenie korzystające z ładnej wiosny.
/1419631
Muszę przyznać, że jeździ się porównywalnie z poprzednimi moimi oponami, więc bardzo dobrze! :-)
Jechałem dość późno, więc zwierzyny wyległo całkiem sporo - w czterech miejscach zauważyłem sarny lub jelenie korzystające z ładnej wiosny.
/1419631
Kolejne podejście do trasy maratonu... i kolec na drodze
Poniedziałek, 6 maja 2013 Kategoria < 25, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 21.49 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 15.92 |
Pr. maks.: | 37.50 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1636kcal | Podjazdy: | 172m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś wracając rowerem od dentysty ze Starogardu spróbowałem ponownie przejechać trasę maratonu nad Jez. Zduńskim. Ponieważ ostatnio pogubiłem się nieco na szlaku chciałem tym razem przejechać odcinki, na których ostatnio miałem problem.
Wjeżdżam na trasę maratonu w okolicach jeziora Jamertal.

Jezioro objeżdżam i znajduję zgubiony poprzednio szlak. Niestety kawałek za jeziorem znów problemy. Jak się okazało kilka dni później, jakiś dowcipniś przewiesił jedną ze strzałek tak, że pokazywała inną drogę...
Po kilku próbach wreszcie odnalazłem właściwą, ale to nie był koniec przygód. Dojeżdżając do Jeziora Zduńskiego poczułem dziwną niestabilność przedniego koła... Po chwili już wiedziałem, że poszła dętka - przyjrzałem się przedniej oponie i znalazłem niewinnie wystający wbity kolec. Było już nieco późno, przednia opona w bardzo kiepskim stanie i nie chciało mi się bawić w lesie z naprawą dętki, zdecydowałem więc o zawezwaniu wozu technicznego :-), który odebrał mnie znad jeziora do domu.
/1419631
Wjeżdżam na trasę maratonu w okolicach jeziora Jamertal.

Jezioro Jamertal© Magic
Jezioro objeżdżam i znajduję zgubiony poprzednio szlak. Niestety kawałek za jeziorem znów problemy. Jak się okazało kilka dni później, jakiś dowcipniś przewiesił jedną ze strzałek tak, że pokazywała inną drogę...
Po kilku próbach wreszcie odnalazłem właściwą, ale to nie był koniec przygód. Dojeżdżając do Jeziora Zduńskiego poczułem dziwną niestabilność przedniego koła... Po chwili już wiedziałem, że poszła dętka - przyjrzałem się przedniej oponie i znalazłem niewinnie wystający wbity kolec. Było już nieco późno, przednia opona w bardzo kiepskim stanie i nie chciało mi się bawić w lesie z naprawą dętki, zdecydowałem więc o zawezwaniu wozu technicznego :-), który odebrał mnie znad jeziora do domu.
/1419631
Drugi rekonesans trasy maratonu
Niedziela, 28 kwietnia 2013 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: | 44.00 | Km teren: | 44.00 | Czas: | 02:42 | km/h: | 16.30 |
Pr. maks.: | 41.40 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 169169 ( 93%) | HRavg | 143( 79%) |
Kalorie: | 2455kcal | Podjazdy: | 454m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Korzystając z coraz lepszych warunków wybrałem się na drugą próbę trasy maratonu.
Tym razem z aparatem - trzeba uwiecznić kwitnącą powoli przyrodę.



Do Jeziora Zduńskiego dojeżdżam objeżdżając Wędkowy i przejeżdżając leśną zaporą na Motławie (bo tędy płynie Motława). Nad jeziorem wjeżdżam na trasę maratonu i przejeżdżam ją prawie całą.


W okolicach jeziora Jarmental mam problem z odnalezieniem trasy, ale po kilku próbach go znajduję i jadę dalej.


Ogólnie trasa ciekawa. Autorzy wynaleźli w lesie takie terenowe "hopki", jakich się nawet nie spodziewałem - jedzie się naprawdę ciekawym szlakiem. Jedyne, czego się obawiam, to mnóstwo gałezi w niektórych odcinkach - zdaje się, że leśnicy są właśnie w trakcie wiosennej wycinki. Oby ją zakończyli jak najszybciej i uprzątneli trasę.
Endomondo mi się wyłączyło w trakcie jazdy, więc są dwie trasy:
/1419631
/1419631
Tym razem z aparatem - trzeba uwiecznić kwitnącą powoli przyrodę.

Kruk i zając© Magic

Wiosna wreszcie się przebiła© Magic

Droga bez śniegu!© Magic
Do Jeziora Zduńskiego dojeżdżam objeżdżając Wędkowy i przejeżdżając leśną zaporą na Motławie (bo tędy płynie Motława). Nad jeziorem wjeżdżam na trasę maratonu i przejeżdżam ją prawie całą.

Trasa maratonu wzdłuż Jeziora Szpęgawskiego© Magic

Aż miło patrzeć :-)© Magic
W okolicach jeziora Jarmental mam problem z odnalezieniem trasy, ale po kilku próbach go znajduję i jadę dalej.

Pozostałości po filmowym Spychowie© Magic

Odpoczynek© Magic
Ogólnie trasa ciekawa. Autorzy wynaleźli w lesie takie terenowe "hopki", jakich się nawet nie spodziewałem - jedzie się naprawdę ciekawym szlakiem. Jedyne, czego się obawiam, to mnóstwo gałezi w niektórych odcinkach - zdaje się, że leśnicy są właśnie w trakcie wiosennej wycinki. Oby ją zakończyli jak najszybciej i uprzątneli trasę.
Endomondo mi się wyłączyło w trakcie jazdy, więc są dwie trasy:
/1419631
/1419631