blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(28)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Magic.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

25 - 50

Dystans całkowity:3535.58 km (w terenie 2302.43 km; 65.12%)
Czas w ruchu:193:21
Średnia prędkość:18.29 km/h
Maksymalna prędkość:61.90 km/h
Suma podjazdów:31423 m
Maks. tętno maksymalne:218 (121 %)
Maks. tętno średnie:158 (87 %)
Suma kalorii:178256 kcal
Liczba aktywności:101
Średnio na aktywność:35.01 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Nad Renem - w drugą stronę

Środa, 2 maja 2012 Kategoria 25 - 50, Niemcy
Km: 29.57 Km teren: 0.00 Czas: 01:21 km/h: 21.90
Pr. maks.: 34.20 Temperatura: 16.0°C HRmax: 145145 ( 80%) HRavg 118( 65%)
Kalorie: 893kcal Podjazdy: 122m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś z kolei krótki rozruch do Bad Breisig. Czasu nie było wiele, bo cały dzień padało. Ale na koniec dnia się zlitowało no i oto "plon" dzisiejszego wyjazdu.
(Nie chwaląc się dodam, że deszczowy dzień nie poszedł na marne, bo dzięki niemu wreszcie zaopatrzyłem się w nowe pedały - dobre zarówno do butów z SPD jak i bez, dwie dętki, deszczowy pokrowiec na kask oraz koszyk na bidony. Oby służyły dobrze i długo!)
Ulice Andernach po deszczu © Magic

Tranquill kontempluje nad Renem © Magic

Urokliwe Bad Breisig © Magic

In Vino veritas! © Magic

I tylko żałowałem, że nie starczy mi czasu, żeby tu posiedzieć...
Nad Renem w Bad Breisig © Magic


Nad Renem

Wtorek, 1 maja 2012 Kategoria 25 - 50, Niemcy
Km: 48.25 Km teren: 0.00 Czas: 02:03 km/h: 23.54
Pr. maks.: 36.30 Temperatura: 22.0°C HRmax: 147147 ( 81%) HRavg 124( 68%)
Kalorie: 1457kcal Podjazdy: 123m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś dla odmiany wybrałem płaski szlak. Nie miałem za dużo czasu, bo cały dzień spędziłem z rodziną, więc mogłem pojeździć jedynie wieczorem. Zdecydowałem, że dojadę do Koblencji do miejsca, gdzie Mozela wpływa do Renu.
Plan udało się zrealizować. Po drodze zastanawiałem się, kiedy podobną ścieżką rowerową będę mógł dojechać wzdłuż Wisły z Tczewa do Gdańska? Zobaczymy...
Resztę niech opowiedzą zdjęcia.
Elektrownia atomowa nad Renem © Magic

Panorama Koblencji © Magic

Z ciekawostek dodam, że Koblencja została założona w 9 r p.n.e. jako rzymskie castellum.
Deutsches Eck - miejsce, gdzie cesarz Wilhelm I patrzy jak Mozela wpływa do Renu © Magic

Koniki nad Renem © Magic

Jadąc z powrotem zwróciłem uwagę na pewne podobieństwa tutejszych mostów do tych znanych mi z Polski.
Coś mi przypomina ta konstrukcja... :-) © Magic

... i ta też... © Magic

Na zakończenie wycieczki oglądam zachód słońca nad Renem w Andernach - jest klimatycznie...
Zachód słońca nad Renem w Andernach © Magic


Przełomowe odkrycia w historii ludzkości - Słońce

Czwartek, 26 kwietnia 2012 Kategoria 25 - 50, Okolice Tczewa, Teren
Km: 45.60 Km teren: 31.00 Czas: 02:05 km/h: 21.89
Pr. maks.: 45.20 Temperatura: 22.0°C HRmax: 165165 ( 91%) HRavg 139( 77%)
Kalorie: 1705kcal Podjazdy: 448m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś kontynuacja cyklu nt. wielkich odkryć.
Pewnie zastanawialiście się nie raz jak to jest, że słońce świeci. Ano sprawa jest łatwiejsza niż się by mogło wydawać. Mianowicie, słońce podłączone jest do specjalnego zasilacza trójfazowego, który się znajduje w okolicy Wędków - poniżej jego zdjęcie ;-)
Zasilanie słoneczne © Magic


A miało wreszcie być bez żadnych przygód...

Sobota, 21 kwietnia 2012 Kategoria 25 - 50, Okolice Tczewa, Teren
Km: 46.00 Km teren: 32.00 Czas: 02:09 km/h: 21.40
Pr. maks.: 42.60 Temperatura: 14.0°C HRmax: 157157 ( 87%) HRavg 134( 74%)
Kalorie: 1787kcal Podjazdy: 443m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
...i się nie udało...
Rano już myślałem, że nic z dzisiejszej jazdy nie będzie - padało, a momentami nawet lało. Koło 11.00 przejaśniło się i po kolejnej godzinie zastanawiania zdecydowałem, że jednak wyjadę.
W jedną stronę standard do Turza. Tuż za Śliwinami towarzyszy mi bocian - przewodnik :-)
Bociek nad Śliwinami © Magic

W Turzu gruntowanie ścian - parę godzin zeszło - i ok. 18.00 ruszam z powrotem. Chciałem zrobić większe kółko, ale znów nieco czasu zabrakło, więc zakończyło się na przejeździe przez Boroszewo, Jez. Zduńskie i Młynki.
Kwitną zawilce © Magic

Wydawało się, że wreszcie uda mi się zakończyć dzień, a jednak... Tuż przed Lubiszewem zagrodziła mi drogę pani szukająca pomocy - tym razem brałem udział w akcji wyciągania samochodu z rowu. Na szczęście samochód był niewielki i po zatrzymaniu jeszcze jednego przejeżdżającego kierowcy w trzech wypchnęliśmy "malucha".
Od dziś mogę się śmiało nazywać "Pogotowie wszelkiej pomocy" ;-)
Wszystko na głowie... © Magic

Dziwny dzień... (Trzydzieści km na trzydziestolecie LP3)

Piątek, 20 kwietnia 2012 Kategoria 25 - 50, Okolice Tczewa, Teren
Km: 36.01 Km teren: 19.00 Czas: 01:33 km/h: 23.23
Pr. maks.: 46.80 Temperatura: 17.0°C HRmax: 169169 ( 93%) HRavg 145( 80%)
Kalorie: 1476kcal Podjazdy: 337m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Miało dziś padać...
Wracam do domu a tu słońce i 17 stopni - szok! Takiej okazji się nie marnuje. Szybko wsiadam na rower i wyruszam z postanowieniem przejechania co najmniej 30 km na trzydziestolecie Listy Przebojów Programu 3. Założenie - długo i spokojnie.
Mój spokój kończy się już po niecałych 5 minutach - drobne szkiełko powoduje, że w przednim kole w parę sekund pozostaje 0 powietrza. I co teraz? W pokoju stoi koło na wymianę, ale zanim tam dojdę to z pół godziny stracę... Wzywam więc "ekipę techniczną" a sam spokojnie zajadam batonika.
Ledwo skończyłem jeść a widzę jak dziewczyna pędzi rowerem z górki i gada przez komórkę. Na chwilkę się popatrzyłem na drogę i jak mój wzrok wrócił na ścieżkę widziałem tylko imponujący dzwon z lądowaniem na brodzie. Szczerze mówiąc się przeraziłem... Patrzę - dziewczyna się rusza, ale niezbyt energicznie... Podchodzę, pytam "Wszystko w porządku?" a ona "Tak..." Coś mi to za dobrze nie wygląda, zbieram wszystkie elementy komórki rozrzuconej po chodniku, podaję i znów pytam "Wstaniesz" - "Tak, za chwilę"... Przyjechała Beata, widzimy, że dziewczyna dalej siedzi i nie wstaje. Cóż - wezwaliśmy pogotowie i rodziców. Numer 112 zamiast przyjąć wezwanie odesłał nas do 999 a tam z kolei długo trzeba było przekonywać, żeby jednak ktoś przyjechał - PARANOJA. Wreszcie przyjechali, założyli dziewczynie kołnierz i zabrali na badanie. Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało, ale parę dni na pewno dziewczyna będzie czuła skutki twardego lądowania.
Nauczka z dnia dzisiejszego: NIE GADAJ PRZEZ KOMÓRKĘ NAWET JAK KIERUJESZ TYLKO ROWEREM!!! Dobrze zapamiętajcie! Uczcie się na błędach innych :-)

Ja po akcji ratunkowej i wymianie koła musiałem "skrócić" nieco swoje plany ale i tak byłem szczęśliwy, że mogłem jechać. Do Turza pogoda wciąż dopisywała tyle tylko, że było pod wiatr. Miałem dużą nadzieję na powrót z wiatrem, ale jak "tam" dojechałem przyszły ze wschodu chmury, zrobiła się późna jesień, mgła a na dodatek zmienił się kierunek wiatru. Tak więc i "tam" i "z powrotem" było pod wiatr.
No a w lesie tradycyjnie kilka spotkań z sarnami. Najlepsze w jednym miejscu, gdzie droga idzie półkolem wokół polany i tam prawie zawsze stoją sarny i mnie obserwują. Fajne uczucie :-)

Odpoczynek na trasie © Magic


Ech te cyferki...

Środa, 18 kwietnia 2012 Kategoria Okolice Tczewa, 25 - 50, Teren
Km: 39.56 Km teren: 24.50 Czas: 01:35 km/h: 24.99
Pr. maks.: 52.80 Temperatura: 12.0°C HRmax: 180180 (100%) HRavg 157( 87%)
Kalorie: 1687kcal Podjazdy: 350m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Zafrapowany dyskusją kolegów nt. średnich "z górki", "pod górkę", "z wiatrem" i "pod wiatr" zdecydowałem, że ja sobie po prostu pójdę "pojeździć na rowerze" nie patrząc na żadne cyferki!
Nie za bardzo mi się dziś chciało po wczorajszym wymrożeniu, ale wreszcie się zebrałem i ruszyłem. Nie brałem foto-plecaka, bo niebo było zachmurzone, no i nie chciało mi się zbytnio przemęczać. Po chwili okazało się, że jest dużo przyjemniej i że dziś już tak nie mrozi a na dodatek "tam" miałem z wiatrem, więc szybko okazało się, że jadę dużo szybciej niż do tej pory w tym roku (mimo, że wcale nie miałem takiego zamiaru). No i stało się - cyferki mnie wciągnęły...
Po 10 km miałem średnią 24 km/h, po dojechaniu "tam" 24,3 km/h, co jest bardzo przyzwoitym wynikiem w terenie :-)
Wiedziałem, że powrót głównie z górki, więc może jeszcze uda się podkręcić tempo.
W Młynkach miałem już 24,7, a chwilę za Owczarkami zauważyłe uciekającą jasną koszulkę Skandii. Pomyślałem, że to może być Fruzia i jeszcze mnie to zdopingowało. No i się nie myliłem - miło było wreszcie poznać osobę, którą do tej pory znałem jedynie z bikeloga :-)
Fruzia podholowała mnie aż do Rokitek - dzięki temu na "mecie" miałem niemal 25 km/h. A miało być tak spokojnie...
No i teraz cyferki z dziś:
- pierwsza osoba znajoma z bikeloga poznana "live"
- najszybsza (jak na razie) przejażdżka w 2012
- pierwszy tysiąc przejechany w 2012
- pierwsze 10.000 m podjazdów w 2012
- pierwszy raz przekroczone 100% HR max :-)
To chyba wystarczy jak na jeden dzień :-)

Track na Endomondo nieco "oszalał" przed Małżewem, ale większość jest OK.

Znów ten plecień (Jazda na budowie odc. II)

Wtorek, 17 kwietnia 2012 Kategoria 25 - 50, Okolice Tczewa, Teren
Km: 39.03 Km teren: 23.00 Czas: 01:50 km/h: 21.29
Pr. maks.: 47.90 Temperatura: 5.0°C HRmax: 159159 ( 88%) HRavg 134( 74%)
Kalorie: 1516kcal Podjazdy: 348m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Znów przejazd na budowę.
Wydawało się, że jest całkiem sympatycznie, ale już po paru minutach jazdy poczułem przeszywający chłód. Do tego wiał tak mocny i mrożący wiatr, że zdecydowałem, że wrócę samochodem.
Na szczęście w ciągu godziny wiatr się uspokoił i zrobiło się dużo milej - wróciłem więc rowerem i naprawdę było całkiem znośnie.
Nie mogę się doczekać prawdziwej wiosny...

Czas na "Jazdę na budowie" odc. II. p.t. "1 + 1 równa się... DUŻE 1!".
Background (tzn. tło akcji): Na budowie, wg umowy, miało być zainstalowane 16 kaloryferów, zostało zainstalowane 14. Jakoś udało mi się to zauważyć :-), więc łaskawie dostawili piętnasty kaloryfer. Więc drąże temat dalej:
Ja: Miało być 16 kaloryferów a jest 15 - dlaczego jednego brakuje?
Szef ekipy: Bo piętnasty kaloryfer jest duży i liczy się za dwa!
:-)
A życie toczy się dalej... CDN.

O zachodzie... © Magic

Powtórka z wczoraj

Środa, 11 kwietnia 2012 Kategoria 25 - 50, Okolice Tczewa, Teren
Km: 32.55 Km teren: 10.00 Czas: 01:28 km/h: 22.19
Pr. maks.: 42.70 Temperatura: 15.0°C HRmax: 147147 ( 81%) HRavg 129( 71%)
Kalorie: 1015kcal Podjazdy: 293m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Przejazd podobny do wczorajszego - pierwszy odcinek dokładnie taki sam jak wczoraj, a drugi z małą zmianą. Było cieplej mimo tego, że wracałem już po zmroku. Dzięki temperaturze jechało się bardzo sympatycznie.
Z ciekawych spotkań sarna w pełnym pędzie przebiegająca parę metrów przed rowerem.

Poświąteczne kręcenie

Wtorek, 10 kwietnia 2012 Kategoria Okolice Tczewa, 25 - 50
Km: 32.70 Km teren: 11.00 Czas: 01:34 km/h: 20.87
Pr. maks.: 42.60 Temperatura: 12.0°C HRmax: 170170 ( 94%) HRavg 150( 83%)
Kalorie: 1267kcal Podjazdy: 243m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Rozruch po świątecznym obżarstwie i przeziębieniu. Po drodze dwie sarny, dwa jelenie i zając. Szczególnie ciekawe spotkanie z jeleniami mknącymi kawałek między drzewami równolegle ze mną.
A nad jeziorkami Rokickimi pojawił sie bąk. Dawno go tam nie słyszałem. Może wreszcie uda mi się go kiedyś wypatrzeć :-)


Przyrodniczy odlot! Pierwszy bocian na horyzoncie! Pierwszy borsuk na żywo!

Czwartek, 5 kwietnia 2012 Kategoria Teren, 25 - 50, Okolice Tczewa
Km: 46.86 Km teren: 31.86 Czas: 02:09 km/h: 21.80
Pr. maks.: 46.60 Temperatura: 5.0°C HRmax: 170170 ( 94%) HRavg 145( 80%)
Kalorie: 1827kcal Podjazdy: 462m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Po kilku dniach wiosennej zimy prawdziwie zaświeciło słońce. Takiej okazji nie mogłem zmarnować i zaraz po pracy ruszyłem "w teren" :-)
Z Tczewa w kierunku Turza przejechałem ulubioną moją ostatnio trasą przez Młynki i Wędkowy. Przed Małżewem krótki przystanek na fotografie zaoranego właśnie pola. W oddali widziałem stado saren, ale nie spodziewałem się jakie to zwierzaki dziś mi się zaprezentują...
Wczesnowiosenne pola pod Małżewem © Magic

Dalej jadę w kierunku Turza - tam dłuższa przerwa przy kominku i później decyduję, że pojadę dalej w kierunku Jeziora Zduńskiego. Wyruszam z Turza, ale jeszcze przed Boroszewem zauważam po lewej stronie stado saren na górce. Takiej okazji nie mogę odpuścić - zatrzymuję się na dłuższą sesję.
Sarny koło Boroszewa © Magic

Przyglądam się sarnom przez dłuższą chwilę. Są na tyle daleko, że nie przejmują się ani mną ani przejeżdżającym w międzyczasie quadom - za tymi nie przepadam...
Quady... Co ja mogę napisać o tych, co bez litości rozjeżdżają leśne drogi... © Magic

W międzyczasie udaje mi się wypatrzeć też dwa żurawie, ale wciąż głównym tematem są pasące się na polu sarny. Nagle zauważam po prawej stronie znajome kształty wynurzające się z rowu melioracyjnego - nie wierzę własnym oczom... Siedzę tu już z 15 minut i dopiero teraz zauważam, że na polu przechadza się... BOCIAN!!! JEEEEEST! Pierwszy bocian w tym roku! To znaczy, że wiosna idzie na dobre!
Pierwszy bocian A.D. 2012 © Magic

Spotkanie z bocianem napawa mnie tak optymistycznie, że lepiej chyba być nie może. Nawet mój cień dostaje tyle energii, że bez problemu unosi rower! :-)
Rowery w górę! © Magic

Jestem niesamowicie uradowany - już kilka tygodni wypatruję pierwszego bociana i wreszcie jest!
Obserwacja saren i bociana trwa na tyle długo, że muszę nieco skrócić swoją planowaną trasę - odpuszczam dziś Jezioro Żygowickie, a jadę przez Bojary w kierunku Jeziora Zduńskiego. Przed Bojarami zatrzymuję się na chwilkę, żeby uwiecznić dzisiejszy zachód słońca.
Zachód słońca © Magic

Zatrzymując się widzę uciekającego szaraka, ale jest już za daleko, żeby i jego sfotografować. Ale to wciąż nie były jeszcze wszystkie przyrodnicze atrakcje dzisiejszego dnia! Jadę dalej i chwilę póżniej, już w lesie, spostrzegam kątem oka (wiem, nie posiadam kąta oka z medycznego punktu widzenia ;-)), że po lewej stronie coś się rusza... Patrzę... Sarna? Nie! Dzik!! Nie... Niedźwiedź? No bez przesady! Wreszcie dociera do mnie, że właśnie zauważyłem pierwszego w swoim życiu żywego borsuka! Poznałem go po białych paskach po boku głowy. A widzieliście kiedyś spierdzialającego borsuka? Nie!? To żałujcie - wygląda jak podskakująca pluszowa piłeczka, tylko nieco duża :-) Niestety uciekł tak szybko, że o żadnym zdjęciu nie było nawet mowy... :-(
Teraz to już tak mi się micha cieszy, że gdybym właśnie jechał w maratonie, to żadne Banachy, Kaisery, Langi ani inne nie miałyby najmniejszych szans ;-)
Mijam Zduńskie, droga w kierunku Wędków rozjeżdżona jak nigdy - pewnie te czterokołowe przybłędy rozjeździły :-( Zauważam, że właśnie wschodzi księżyc - prawie w pełni. Towarzyszy mi już do końca. W drodze powrotnej przebiegają mi jeszcze przed nosem dwie sarny no i zauważam widziane wcześniej quady... Jeden chyba niedomaga, bo ciągnie się na linie za drugim. Chyba go panowie zajeździli.
No ale jakby nie patrzeć i tak dzisiejszy dzień był bardzo pozytywny rowerowo i przyrodniczo - prawdziwy Wielki Tydzień :-)
Księżyc © Magic


Niestety Endomondo znów mi pocięło trasę na dwa etapy:

kategorie bloga

Moje rowery

Bielik 1662 km
Tranquill 11764 km
Penny - rower żony :-) 1425 km
Rower taty 1251 km
Inne rowery, taki np. Jaguar :-) 177 km
Trenażer 500 km
Ferrari 3169 km
Kajak 85 km

szukaj

archiwum