Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2012
Dystans całkowity: | 814.47 km (w terenie 384.70 km; 47.23%) |
Czas w ruchu: | 37:02 |
Średnia prędkość: | 21.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.20 km/h |
Suma podjazdów: | 5339 m |
Maks. tętno maksymalne: | 178 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 155 (86 %) |
Suma kalorii: | 30192 kcal |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 50.90 km i 2h 18m |
Więcej statystyk |
Test trasy Skandii
Wtorek, 29 maja 2012 Kategoria 25 - 50, Polska, Teren, Trójmiejski PK
Km: | 28.32 | Km teren: | 28.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 14.78 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 178178 ( 98%) | HRavg | 135( 75%) |
Kalorie: | 1648kcal | Podjazdy: | 546m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Próba przed Skandią z Tczewskim Klubem Rowerowym i dwoma kolegami z Bydgoszczy.
Test przed maratonem
Poniedziałek, 28 maja 2012 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Tczewa, Polska, Teren, Spręż :-)
Km: | 25.91 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 00:59 | km/h: | 26.35 |
Pr. maks.: | 47.50 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 168168 ( 93%) | HRavg | 155( 86%) |
Kalorie: | 1031kcal | Podjazdy: | 220m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przyszedł czas, żeby się nieco sprężyć przed maratonem...
No i się (nieco) sprężyłem. Coś mi się nie najlepiej jechało po weekendzie, piach przeszkadzał, GPS spadał, owady atakowały, ale wyszło jako tako. W sumie może być :-)
No i się (nieco) sprężyłem. Coś mi się nie najlepiej jechało po weekendzie, piach przeszkadzał, GPS spadał, owady atakowały, ale wyszło jako tako. W sumie może być :-)
Kółka wokół Saska
Niedziela, 27 maja 2012 Kategoria 25 - 50, Mazury, Polska, Teren
Km: | 41.86 | Km teren: | 36.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 17.94 |
Pr. maks.: | 32.40 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 151151 ( 83%) | HRavg | 121( 67%) |
Kalorie: | 1626kcal | Podjazdy: | 188m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kręcenie w pobliżu i wokół jeziora Sasek Mały. Dużo piachu.
Znów miało być dłużej, ale chęci nie wystarczyły :-)
Znów miało być dłużej, ale chęci nie wystarczyły :-)
Nad jeziorem Kociołek© Magic
Galopem po jeziorze Sasek Mały© Magic
Sasek - Wielbark - Szczytno - Sasek
Sobota, 26 maja 2012 Kategoria Mazury, Polska, 50 - 100
Km: | 59.82 | Km teren: | 19.00 | Czas: | 02:51 | km/h: | 20.99 |
Pr. maks.: | 43.90 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 157157 ( 87%) | HRavg | 131( 72%) |
Kalorie: | 2281kcal | Podjazdy: | 156m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Plan był ambitny, ale po długim wieczorze najpierw dość ciężko było wstać, a później pojawiły się komplikacje i w ten sposób przez pół dnia robiłem za koniuszego :-)
Tak więc udało mi się wsiąść na rower dopiero po obiedzie. Ruszyłem z Saska zielonym szlakiem rowerowym w kierunku zachodnim.
Chciałem przejechać cały szlak, ale, niestety, był tak rzadko znakowany, że już w Wesołowie go zgubiłem. Ponieważ czasu zostało mi nie za dużo zdecydowałem, że do Wielbarka pojadę asfaltem.
Brakowało mi mapy tego regionu - nie dostałem odpowiedniej na stacji Orlenu, ale w sklepie w Wielbarku pani znalazła "pod ladą" reklamówkę okolic z bardzo przyzwoitą mapką i opisami szlaków turystycznych. Muszę przyznać, że miałem spore szczęście :-)
Za Wielbarkiem wjechałem na dość długi terenowy odcinek - ponieważ jest sucho cierpiałem na nim dość mocno, bo piachu było tam więcej niż w piaskownicach. Straciłem na tym odcinku tyle czasu, że później musiałem znacznie przyspieszyć, żeby zdążyć na kolację. W związku z tym przemknąłem tylko obok Szczytna i jeziorek przy drodze do Saska. Kolejne zdjęcia udało mi się zrobić dopiero późnym wieczorem przy nalewce :-)
Pobudka w Sasku© Magic
Nigdzie nie pójdę - tak będę leżał! :-)© Magic
Tak więc udało mi się wsiąść na rower dopiero po obiedzie. Ruszyłem z Saska zielonym szlakiem rowerowym w kierunku zachodnim.
Droga wzdłuż jeziora Głęboczek© Magic
Rzeka Omulew w Wesołowie© Magic
Chciałem przejechać cały szlak, ale, niestety, był tak rzadko znakowany, że już w Wesołowie go zgubiłem. Ponieważ czasu zostało mi nie za dużo zdecydowałem, że do Wielbarka pojadę asfaltem.
Dzięcioł nad rzeką Omulew© Magic
Brakowało mi mapy tego regionu - nie dostałem odpowiedniej na stacji Orlenu, ale w sklepie w Wielbarku pani znalazła "pod ladą" reklamówkę okolic z bardzo przyzwoitą mapką i opisami szlaków turystycznych. Muszę przyznać, że miałem spore szczęście :-)
Rowerowa rodzina rośnie :-)© Magic
Za Wielbarkiem wjechałem na dość długi terenowy odcinek - ponieważ jest sucho cierpiałem na nim dość mocno, bo piachu było tam więcej niż w piaskownicach. Straciłem na tym odcinku tyle czasu, że później musiałem znacznie przyspieszyć, żeby zdążyć na kolację. W związku z tym przemknąłem tylko obok Szczytna i jeziorek przy drodze do Saska. Kolejne zdjęcia udało mi się zrobić dopiero późnym wieczorem przy nalewce :-)
Zachód księżyca nad jeziorem Sasek Mały© Magic
Cieplutko!
Wtorek, 22 maja 2012 Kategoria Teren, Polska, Okolice Tczewa, Kociewie, 25 - 50
Km: | 25.88 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 22.84 |
Pr. maks.: | 43.90 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 153153 ( 85%) | HRavg | 129( 71%) |
Kalorie: | 871kcal | Podjazdy: | 229m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Powrót z Turza do Tczewa.
Miałem wyjechać szybciej, ale było tak gorąco, że ruszyłem dopiero ok. 19.00.
Prawdziwe lato!
Miałem wyjechać szybciej, ale było tak gorąco, że ruszyłem dopiero ok. 19.00.
Prawdziwe lato!
Na rozruszanie kości
Niedziela, 20 maja 2012 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Tczewa, Teren
Km: | 42.52 | Km teren: | 33.50 | Czas: | 01:57 | km/h: | 21.81 |
Pr. maks.: | 48.60 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 139139 ( 77%) | HRavg | 118( 65%) |
Kalorie: | 1391kcal | Podjazdy: | 362m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przejazd do Turza i powrót koło Jeziora Zduńskiego. Spokojna jazda dla rozruszania po wczorajszym dłuższym dystansie.
Rzepakowe pole - jeden z ulubionych moich wiosennych tematów© Magic
Powrót o zachodzie...© Magic
Nie róbcie tego przy drodze - nawet głęboko w lesie! :-)
Sobota, 19 maja 2012 Kategoria >100 km, Bory Tucholskie, Kaszuby, Kociewie, Polska, Teren, Wdzydze
Km: | 153.13 | Km teren: | 80.60 | Czas: | 07:37 | km/h: | 20.10 |
Pr. maks.: | 45.40 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 163163 ( 90%) | HRavg | 130( 72%) |
Kalorie: | 6020kcal | Podjazdy: | 980m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ten wpis miał mieć różne fantazyjne tytuły aż do momentu, kiedy wyjeżdżając zza zakrętu leśnej drogi ujrzałem widok niezwykły. Otóż jadę dość szybkim tempem, droga nierówna, cały rower się trzęsie, a ja widzę w oddali, jakieś 300-400 m przede mną "coś" podskakuje. Zafrapowało mnie to bardzo, najpierw myślałem, że ktoś się bawi z podskakującym psem, ale coś mi nie pasowało... Patrzę, patrzę i dalej nie wiem, co to za zabawa i kto tam się bawi... Pewnie nigdy bym się nie domyślił, gdyby nagle facet nie podskoczył sprężyście i sprawnie nie naciągnął gaci na goły tyłek. W ten oto sposób wszystko stało się jasne! :-)
Chciałem przejeżdżając twardo obok nich zawołać jak w tytule wpisu, ale się powstrzymałem - może lubią jak ktoś podgląda ;-)
Przyjechałem tu podglądać przyrodę, ale czasem spotkanie z ludźmi potrafi dać równie dużo radości :-)
No ale do sedna. Jak zwykle plan wyjazdu zrodził się w nocy z piątku na sobotę. Prognoza była dobra, więc czemu by nie przejechać jakimiś nie objechanymi jeszcze dalszymi trasami. Padło na Bory Tucholskie. W planie też były Wdzydze, ale tam nie udało się już zajechać.
Z rana pędzę na pociąg - zdążyłem na dwie minuty przed odjazdem. Jest dość chłodno - cieszę się, że wziąłem ze sobą bluzę. W Chojnicach jestem ok. 10.30 - tym razem nie zwiedzam miasta, tylko od razu kieruję się w kierunku parku narodowego.
Początkowo jadę zielonym szlakiem pieszym. Na wjeździe do Parku Narodowego Bory Tucholskie dowiaduję się, że trzeba kupić bilet. Problem w tym, że można to zrobić w dość odległych miejscach (nie ma nikogo na bramie) ale jedno z nich mam po drodze - tam spróbuję kupić bilet.
Szlak prowadzi wzdłuż kilku jeziorek ukrytych w borze - jest tu naprawdę uroczo tylko szkoda, że nie można dojechać do samych jeziorek. Zatrzymuję się przy leśniczówce Dębowa Góra - tu czasami sprzedają bilety do parku. Pukam, stukam, dzwonię, ale mimo, że ktoś jest w środku, to i tak mi nikt nie otwiera. Na wywieszonej kartce napis, że bilety sprzedawane są we wtorki i czwartki od 9.00 do 11.00... Ciekawe jakimi badaniami udało im się ustalić taką porę - zapewne są to godziny szczytu ruchu turystycznego w borach... :-)
Poddaję się i jadę dalej bez biletu (co jest zdecydowanie sprzeczne z moimi zasadami) :-(
Zatrzymuję się na odpoczynek nad pierwszym "dostępnym" jeziorem - Jeleń.
W jeziorze pływają płotki i okonie - widać, że mają się dobrze. Po odpoczynku jadę dalej zielonym a później przerzucam się na niebieski szlak do Swornychgaci.
Przed Swornymigaciami podziwiam jeszcze ogrom Jeziora Karsińskiego - fale dziś są tutaj jak na pełnym morzu.
Mijam też ciekawą reklamę :-)
Za Swornymigaciami wbijam się na niebieski Szlak Rzeki Zbrzycy, który pokrywa się z Greenway'em - chcę nimi dotrzeć w pobliże jeziora Wdzydze. Trasa ta, choć ciekawa, daje mi się jednak we znaki - bardzo dużo tu piachu i długimi odcinkami dość ciężko się jedzie... Ale jest bardzo ładnie!
Przedzierając się piachami kaszubskich lasów zbliżam się powoli do j. Wdzydze.
Niestety widzę, że czasu coraz mniej i muszę nieco zmodyfikować swoje plany. Nie dojadę do Wdzydz, żeby posiedzieć na przystani, więc zatrzymuję się na rybkę w małym barze przy szlaku.
Po szybkim posiłku ruszam już najkrótszą trasą w kierunku Tczewa. Jadę jeszcze kawałki lasem, ale większość drogi to teraz asfalty. Na jednym z leśnych skrzyżowań zauważam zamyślonego zająca. Jest na tyle zamyślony, że nie zauważa jak przejeżdżam i się zatrzymuję - dzięki temu udało mi się go uwiecznić.
Oprócz uwiecznionego tu zająca i parki opisanej na początku miałem jeszcze ciekawe spotkanie z lisem, który tak był zaaferowany grzebaniem w trawie, że zauważył mnie jak byłem jakieś 20 m przed nim, oraz z wiewiórką, która niestety nie chciała być sfotografowana :-(
Ogólnie dzień baaardzo udany!
Mapki bez dojazdu na PKP w Rokitkach. Niestety dwie, bo mi się Endo na jednym przystanku wyłączyło.
Chciałem przejeżdżając twardo obok nich zawołać jak w tytule wpisu, ale się powstrzymałem - może lubią jak ktoś podgląda ;-)
Przyjechałem tu podglądać przyrodę, ale czasem spotkanie z ludźmi potrafi dać równie dużo radości :-)
No ale do sedna. Jak zwykle plan wyjazdu zrodził się w nocy z piątku na sobotę. Prognoza była dobra, więc czemu by nie przejechać jakimiś nie objechanymi jeszcze dalszymi trasami. Padło na Bory Tucholskie. W planie też były Wdzydze, ale tam nie udało się już zajechać.
Z rana pędzę na pociąg - zdążyłem na dwie minuty przed odjazdem. Jest dość chłodno - cieszę się, że wziąłem ze sobą bluzę. W Chojnicach jestem ok. 10.30 - tym razem nie zwiedzam miasta, tylko od razu kieruję się w kierunku parku narodowego.
Ekspres Tczew-Chojnice na stacji w Chojnicach© Magic
Początkowo jadę zielonym szlakiem pieszym. Na wjeździe do Parku Narodowego Bory Tucholskie dowiaduję się, że trzeba kupić bilet. Problem w tym, że można to zrobić w dość odległych miejscach (nie ma nikogo na bramie) ale jedno z nich mam po drodze - tam spróbuję kupić bilet.
Bory Tucholskie - wjazd do parku narodowego© Magic
Szlak prowadzi wzdłuż kilku jeziorek ukrytych w borze - jest tu naprawdę uroczo tylko szkoda, że nie można dojechać do samych jeziorek. Zatrzymuję się przy leśniczówce Dębowa Góra - tu czasami sprzedają bilety do parku. Pukam, stukam, dzwonię, ale mimo, że ktoś jest w środku, to i tak mi nikt nie otwiera. Na wywieszonej kartce napis, że bilety sprzedawane są we wtorki i czwartki od 9.00 do 11.00... Ciekawe jakimi badaniami udało im się ustalić taką porę - zapewne są to godziny szczytu ruchu turystycznego w borach... :-)
Poddaję się i jadę dalej bez biletu (co jest zdecydowanie sprzeczne z moimi zasadami) :-(
Zatrzymuję się na odpoczynek nad pierwszym "dostępnym" jeziorem - Jeleń.
Opalanie nad Jeziorem Jeleń© Magic
W jeziorze pływają płotki i okonie - widać, że mają się dobrze. Po odpoczynku jadę dalej zielonym a później przerzucam się na niebieski szlak do Swornychgaci.
W Borach Tucholskich© Magic
Przed Swornymigaciami podziwiam jeszcze ogrom Jeziora Karsińskiego - fale dziś są tutaj jak na pełnym morzu.
Jezioro Karsińskie© Magic
Mijam też ciekawą reklamę :-)
Reklama przystani Kusznierewicza© Magic
Swornegacie© Magic
Za Swornymigaciami wbijam się na niebieski Szlak Rzeki Zbrzycy, który pokrywa się z Greenway'em - chcę nimi dotrzeć w pobliże jeziora Wdzydze. Trasa ta, choć ciekawa, daje mi się jednak we znaki - bardzo dużo tu piachu i długimi odcinkami dość ciężko się jedzie... Ale jest bardzo ładnie!
Tranquill nad Zbrzycą© Magic
Kościół w Leśnie© Magic
Przedzierając się piachami kaszubskich lasów zbliżam się powoli do j. Wdzydze.
Jezioro Lipno© Magic
Niestety widzę, że czasu coraz mniej i muszę nieco zmodyfikować swoje plany. Nie dojadę do Wdzydz, żeby posiedzieć na przystani, więc zatrzymuję się na rybkę w małym barze przy szlaku.
Tu Wda wpływa do jeziora Wdzydze© Magic
Po szybkim posiłku ruszam już najkrótszą trasą w kierunku Tczewa. Jadę jeszcze kawałki lasem, ale większość drogi to teraz asfalty. Na jednym z leśnych skrzyżowań zauważam zamyślonego zająca. Jest na tyle zamyślony, że nie zauważa jak przejeżdżam i się zatrzymuję - dzięki temu udało mi się go uwiecznić.
Gdzie ta stara się znowu szlaja... ;-)© Magic
Oprócz uwiecznionego tu zająca i parki opisanej na początku miałem jeszcze ciekawe spotkanie z lisem, który tak był zaaferowany grzebaniem w trawie, że zauważył mnie jak byłem jakieś 20 m przed nim, oraz z wiewiórką, która niestety nie chciała być sfotografowana :-(
Ogólnie dzień baaardzo udany!
Mapki bez dojazdu na PKP w Rokitkach. Niestety dwie, bo mi się Endo na jednym przystanku wyłączyło.
Od dentysty
Czwartek, 17 maja 2012 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Tczewa, Polska, Teren
Km: | 43.24 | Km teren: | 29.40 | Czas: | 01:52 | km/h: | 23.16 |
Pr. maks.: | 45.30 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 134( 74%) |
Kalorie: | 1570kcal | Podjazdy: | 354m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wreszcie znalazłem czas, żeby się udać do dentysty. Po załataniu dziur ruszam w drogę - jadę ze Starogardu w kierunku Turza i Tczewa. Miałem zajechać nad jezioro Jamertal, ale byłem tak zamyślony, że minąłem zjazd i nie chciało mi się już wracać :-)
Pogoda całkiem ładna choć wiatr znów mrozi - zapowiadają dużo cieplejsze dni - oby!
Oczywiście nie obyło się bez zwierzątek - bocian i dwa zające na polu przed Boroszewem, dwie sarny na drodze za Wędkowami, ale najfajniejszy był zajączek ganiający za bawiącą się z nim wroną a później dumnie prowadzący "pochód" zwierzaków :-)
Pogoda całkiem ładna choć wiatr znów mrozi - zapowiadają dużo cieplejsze dni - oby!
Droga na Ciecholewy© Magic
Leśniczówka nad jez. Żygowickim - cała w bzie© Magic
Oczywiście nie obyło się bez zwierzątek - bocian i dwa zające na polu przed Boroszewem, dwie sarny na drodze za Wędkowami, ale najfajniejszy był zajączek ganiający za bawiącą się z nim wroną a później dumnie prowadzący "pochód" zwierzaków :-)
Zwierzęcy pochód - zając (po lewej), krowa, krowa i koń :-)© Magic
Zachód w Lubiszewie© Magic
Pozbycie się złej energii :-)
Poniedziałek, 14 maja 2012 Kategoria 25 - 50, Kociewie, Okolice Tczewa, Polska, Teren
Km: | 43.74 | Km teren: | 33.70 | Czas: | 01:46 | km/h: | 24.76 |
Pr. maks.: | 48.70 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 164164 ( 91%) | HRavg | 147( 81%) |
Kalorie: | 1702kcal | Podjazdy: | 415m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwsza dłuższa jazda bez postojów. Widać jestem gotowy na maratony ;-)
No i pozbyłem się dużej części "czarnej mocy" zgromadzonej ostatnio na budowie:-)
No i pozbyłem się dużej części "czarnej mocy" zgromadzonej ostatnio na budowie:-)
Poweselna odnowa
Niedziela, 13 maja 2012 Kategoria Kociewie, Okolice Tczewa, Teren, < 25
Km: | 19.20 | Km teren: | 9.00 | Czas: | 00:46 | km/h: | 25.04 |
Pr. maks.: | 43.40 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 167167 ( 92%) | HRavg | 137( 76%) |
Kalorie: | 651kcal | Podjazdy: | 166m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przejazd z Turza do Tczewa standardową trasą. Pierwszy napotkany w tym roku dzik.
Znów chłodno...
Znów chłodno...