Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2012
Dystans całkowity: | 87.55 km (w terenie 58.00 km; 66.25%) |
Czas w ruchu: | 05:13 |
Średnia prędkość: | 16.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.20 km/h |
Suma podjazdów: | 988 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (95 %) |
Suma kalorii: | 5624 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 29.18 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
Trenażer
Wtorek, 31 stycznia 2012
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 155( 86%) |
Kalorie: | 729kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
22,628 km
44 min. 29 sek.
44 min. 29 sek.
Nie mogłem już wytrzymać...
Poniedziałek, 30 stycznia 2012
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 181181 (100%) | HRavg | 172( 95%) |
Kalorie: | 666kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
...i wsiadłem na trenażer.
Wirus nie odpuszcza, wciąż kaszlę, ale musiałem się nieco poruszać, bo niedługo zapomnę jak się jeździ na rowerze. :-)
Dystansu nie wpisuję, żeby mi statystyk nie zakłamywało.
Wg. trenażera przejechałem 15 km w 34 min. 34 s.
Wirus nie odpuszcza, wciąż kaszlę, ale musiałem się nieco poruszać, bo niedługo zapomnę jak się jeździ na rowerze. :-)
Dystansu nie wpisuję, żeby mi statystyk nie zakłamywało.
Wg. trenażera przejechałem 15 km w 34 min. 34 s.
Pierwszy szczyt w tym roku - Wieżyca jak Alpe Cermis :-)
Niedziela, 8 stycznia 2012
Km: | 28.55 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 01:35 | km/h: | 18.03 |
Pr. maks.: | 48.20 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | 175175 ( 97%) | HRavg | 146( 81%) |
Kalorie: | 1377kcal | Podjazdy: | 401m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie wytrzymałem - musiałem wreszcie wjechać na jakąś górę ;-) No i padło na najbliższą, czyli Wieżycę.
Plan był dość ambitny - pojeździć po lesie, przy okazji zaliczyć wspinaczkę na Wieżycę, "nagrodzić" rower za dobry rok 2011 (nagrodzić, czyli wnieść go na wieżę widokową - pomysł zaczerpnięty z bikeloga emoniki) i na koniec wrócić wzdłuż jaru Raduni.
Wszystko zapowiadało się dobrze, nawet słońce zaczęło chwilami wyglądać i zachęcać do jazdy. Na dodatek chwilę przed wyjazdem obejrzałem jak sprawnie Justyna Kowalczyk wdrapuje się 400 m do góry na Alpe Cermis no i chciałem przynajmniej dorównać jej w osiągniętej dziś sumie podjazdów.
Niestety po wyciągnięciu roweru z samochodu niespodzianka - w przednim kole w ciągu godziny zeszło powietrze a ja zapomniałem przełożyć pompkę z drugiego roweru... I co teraz??? Na szczęście Pan Zenek poratował mnie swoją pompką. Co prawda pompowanie nią trwało jakieś 10 min, ale udało się! Ruszyłem więc z Wyczechowa z opóźnieniem, które zamierzałem nadrobić w trasie. Po paru kilometrach okazało się to niemożliwe, ponieważ już na 8 km musiałem ponownie pompować koło - i tak później co kilka km... :-(
Pogoda też się zdecydowanie popsuła - już w Rątach zaczął padać deszcz i później towarzyszył mi aż do końca jazdy. Na szczęście w lesie nie czuć za bardzo wiatru, więc nie było mi zbyt zimno.
Na Wieżycę zdecydowałem się wjechać od tej "trudniejszej" strony, żeby sprawdzić jak z moją kondycją. Okazało się, że mimo rzadkich ostatnio wyjazdów nie jest źle - ostatnie 100 m podjazdu ścieżką leśną poszło mi całkiem płynnie - dużo lepiej niż w 2009 roku, kiedy wjeżdżałem tędy w środku sezonu :-)
Niestety opóźnienia w jeździe i pogoda zniechęciły mnie dziś do wchodzenia na wieżę - będę przynajmniej miał "powód" do następnego wjazdu tutaj ;-) Szybkie pompowanie koła i wracam do Wyczechowa. Musiałem się nieco spieszyć, żeby zdążyć na 15.30, więc powrót asfaltem, drogą, której bardzo nie lubię, ale dziś było znośnie - na szczęście nie było zbyt dużego ruchu.
Na koniec ciekawa wiadomość - wg Garmina podjechałem dziś 401 m, czyli tyle ile Justyna na Alpe Cermis - taki zbieg okoliczności ;-)
Wieżyca widziana z Wieżycy© Magic
Plan był dość ambitny - pojeździć po lesie, przy okazji zaliczyć wspinaczkę na Wieżycę, "nagrodzić" rower za dobry rok 2011 (nagrodzić, czyli wnieść go na wieżę widokową - pomysł zaczerpnięty z bikeloga emoniki) i na koniec wrócić wzdłuż jaru Raduni.
Wszystko zapowiadało się dobrze, nawet słońce zaczęło chwilami wyglądać i zachęcać do jazdy. Na dodatek chwilę przed wyjazdem obejrzałem jak sprawnie Justyna Kowalczyk wdrapuje się 400 m do góry na Alpe Cermis no i chciałem przynajmniej dorównać jej w osiągniętej dziś sumie podjazdów.
Niestety po wyciągnięciu roweru z samochodu niespodzianka - w przednim kole w ciągu godziny zeszło powietrze a ja zapomniałem przełożyć pompkę z drugiego roweru... I co teraz??? Na szczęście Pan Zenek poratował mnie swoją pompką. Co prawda pompowanie nią trwało jakieś 10 min, ale udało się! Ruszyłem więc z Wyczechowa z opóźnieniem, które zamierzałem nadrobić w trasie. Po paru kilometrach okazało się to niemożliwe, ponieważ już na 8 km musiałem ponownie pompować koło - i tak później co kilka km... :-(
Zima to czy jesień? Wąwóz za Sławkami.© Magic
Pogoda też się zdecydowanie popsuła - już w Rątach zaczął padać deszcz i później towarzyszył mi aż do końca jazdy. Na szczęście w lesie nie czuć za bardzo wiatru, więc nie było mi zbyt zimno.
Na Wieżycę zdecydowałem się wjechać od tej "trudniejszej" strony, żeby sprawdzić jak z moją kondycją. Okazało się, że mimo rzadkich ostatnio wyjazdów nie jest źle - ostatnie 100 m podjazdu ścieżką leśną poszło mi całkiem płynnie - dużo lepiej niż w 2009 roku, kiedy wjeżdżałem tędy w środku sezonu :-)
Na szczycie Wieżycy (329 m n.p.m.)© Magic
Niestety opóźnienia w jeździe i pogoda zniechęciły mnie dziś do wchodzenia na wieżę - będę przynajmniej miał "powód" do następnego wjazdu tutaj ;-) Szybkie pompowanie koła i wracam do Wyczechowa. Musiałem się nieco spieszyć, żeby zdążyć na 15.30, więc powrót asfaltem, drogą, której bardzo nie lubię, ale dziś było znośnie - na szczęście nie było zbyt dużego ruchu.
Na koniec ciekawa wiadomość - wg Garmina podjechałem dziś 401 m, czyli tyle ile Justyna na Alpe Cermis - taki zbieg okoliczności ;-)
Znowu pada :-(
Sobota, 7 stycznia 2012
Km: | 37.70 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 22.18 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 164164 ( 91%) | HRavg | 148( 82%) |
Kalorie: | 1473kcal | Podjazdy: | 378m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miało być ładniej, ale niestety, na całej drodze bardziej lub mniej padało. Ciepło nie było i trzeba było szybko jechać ;-)
No i w związku z tym nie ma tym razem zdjęć :(
Ale i tak było miło - jak zawsze na rowerze w lesie.
No i w związku z tym nie ma tym razem zdjęć :(
Ale i tak było miło - jak zawsze na rowerze w lesie.
Powitanie 2012
Niedziela, 1 stycznia 2012
Km: | 21.30 | Km teren: | 19.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 11.02 |
Pr. maks.: | 30.90 | Temperatura: | -4.0°C | HRmax: | 155155 ( 86%) | HRavg | 117( 65%) |
Kalorie: | 1379kcal | Podjazdy: | 209m | Sprzęt: Inne rowery, taki np. Jaguar :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dwie krótkie rozgrzewki na początek 2012 roku :-)
Moje cele na ten rok:
1. Jeszcze więcej miłych chwil na rowerze.
2. Jeszcze więcej ciekawych zdjęć podczas wycieczek.
3. Wjechać wyżej niż w 2011, czyli w Polsce pozostała jedynie Śnieżka. ;-)
Moje cele na ten rok:
1. Jeszcze więcej miłych chwil na rowerze.
2. Jeszcze więcej ciekawych zdjęć podczas wycieczek.
3. Wjechać wyżej niż w 2011, czyli w Polsce pozostała jedynie Śnieżka. ;-)