Dziwny dzień... (Trzydzieści km na trzydziestolecie LP3)
Piątek, 20 kwietnia 2012 Kategoria 25 - 50, Okolice Tczewa, Teren
Km: | 36.01 | Km teren: | 19.00 | Czas: | 01:33 | km/h: | 23.23 |
Pr. maks.: | 46.80 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 169169 ( 93%) | HRavg | 145( 80%) |
Kalorie: | 1476kcal | Podjazdy: | 337m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miało dziś padać...
Wracam do domu a tu słońce i 17 stopni - szok! Takiej okazji się nie marnuje. Szybko wsiadam na rower i wyruszam z postanowieniem przejechania co najmniej 30 km na trzydziestolecie Listy Przebojów Programu 3. Założenie - długo i spokojnie.
Mój spokój kończy się już po niecałych 5 minutach - drobne szkiełko powoduje, że w przednim kole w parę sekund pozostaje 0 powietrza. I co teraz? W pokoju stoi koło na wymianę, ale zanim tam dojdę to z pół godziny stracę... Wzywam więc "ekipę techniczną" a sam spokojnie zajadam batonika.
Ledwo skończyłem jeść a widzę jak dziewczyna pędzi rowerem z górki i gada przez komórkę. Na chwilkę się popatrzyłem na drogę i jak mój wzrok wrócił na ścieżkę widziałem tylko imponujący dzwon z lądowaniem na brodzie. Szczerze mówiąc się przeraziłem... Patrzę - dziewczyna się rusza, ale niezbyt energicznie... Podchodzę, pytam "Wszystko w porządku?" a ona "Tak..." Coś mi to za dobrze nie wygląda, zbieram wszystkie elementy komórki rozrzuconej po chodniku, podaję i znów pytam "Wstaniesz" - "Tak, za chwilę"... Przyjechała Beata, widzimy, że dziewczyna dalej siedzi i nie wstaje. Cóż - wezwaliśmy pogotowie i rodziców. Numer 112 zamiast przyjąć wezwanie odesłał nas do 999 a tam z kolei długo trzeba było przekonywać, żeby jednak ktoś przyjechał - PARANOJA. Wreszcie przyjechali, założyli dziewczynie kołnierz i zabrali na badanie. Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało, ale parę dni na pewno dziewczyna będzie czuła skutki twardego lądowania.
Nauczka z dnia dzisiejszego: NIE GADAJ PRZEZ KOMÓRKĘ NAWET JAK KIERUJESZ TYLKO ROWEREM!!! Dobrze zapamiętajcie! Uczcie się na błędach innych :-)
Ja po akcji ratunkowej i wymianie koła musiałem "skrócić" nieco swoje plany ale i tak byłem szczęśliwy, że mogłem jechać. Do Turza pogoda wciąż dopisywała tyle tylko, że było pod wiatr. Miałem dużą nadzieję na powrót z wiatrem, ale jak "tam" dojechałem przyszły ze wschodu chmury, zrobiła się późna jesień, mgła a na dodatek zmienił się kierunek wiatru. Tak więc i "tam" i "z powrotem" było pod wiatr.
No a w lesie tradycyjnie kilka spotkań z sarnami. Najlepsze w jednym miejscu, gdzie droga idzie półkolem wokół polany i tam prawie zawsze stoją sarny i mnie obserwują. Fajne uczucie :-)
Wracam do domu a tu słońce i 17 stopni - szok! Takiej okazji się nie marnuje. Szybko wsiadam na rower i wyruszam z postanowieniem przejechania co najmniej 30 km na trzydziestolecie Listy Przebojów Programu 3. Założenie - długo i spokojnie.
Mój spokój kończy się już po niecałych 5 minutach - drobne szkiełko powoduje, że w przednim kole w parę sekund pozostaje 0 powietrza. I co teraz? W pokoju stoi koło na wymianę, ale zanim tam dojdę to z pół godziny stracę... Wzywam więc "ekipę techniczną" a sam spokojnie zajadam batonika.
Ledwo skończyłem jeść a widzę jak dziewczyna pędzi rowerem z górki i gada przez komórkę. Na chwilkę się popatrzyłem na drogę i jak mój wzrok wrócił na ścieżkę widziałem tylko imponujący dzwon z lądowaniem na brodzie. Szczerze mówiąc się przeraziłem... Patrzę - dziewczyna się rusza, ale niezbyt energicznie... Podchodzę, pytam "Wszystko w porządku?" a ona "Tak..." Coś mi to za dobrze nie wygląda, zbieram wszystkie elementy komórki rozrzuconej po chodniku, podaję i znów pytam "Wstaniesz" - "Tak, za chwilę"... Przyjechała Beata, widzimy, że dziewczyna dalej siedzi i nie wstaje. Cóż - wezwaliśmy pogotowie i rodziców. Numer 112 zamiast przyjąć wezwanie odesłał nas do 999 a tam z kolei długo trzeba było przekonywać, żeby jednak ktoś przyjechał - PARANOJA. Wreszcie przyjechali, założyli dziewczynie kołnierz i zabrali na badanie. Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało, ale parę dni na pewno dziewczyna będzie czuła skutki twardego lądowania.
Nauczka z dnia dzisiejszego: NIE GADAJ PRZEZ KOMÓRKĘ NAWET JAK KIERUJESZ TYLKO ROWEREM!!! Dobrze zapamiętajcie! Uczcie się na błędach innych :-)
Ja po akcji ratunkowej i wymianie koła musiałem "skrócić" nieco swoje plany ale i tak byłem szczęśliwy, że mogłem jechać. Do Turza pogoda wciąż dopisywała tyle tylko, że było pod wiatr. Miałem dużą nadzieję na powrót z wiatrem, ale jak "tam" dojechałem przyszły ze wschodu chmury, zrobiła się późna jesień, mgła a na dodatek zmienił się kierunek wiatru. Tak więc i "tam" i "z powrotem" było pod wiatr.
No a w lesie tradycyjnie kilka spotkań z sarnami. Najlepsze w jednym miejscu, gdzie droga idzie półkolem wokół polany i tam prawie zawsze stoją sarny i mnie obserwują. Fajne uczucie :-)
Odpoczynek na trasie© Magic
komentarze
FAjnie się zachowałeś. BrAvO!!!
A z tą naszą służbą zdrowia to PARANOJA!!!! gello1 - 06:47 sobota, 21 kwietnia 2012 | linkuj
A z tą naszą służbą zdrowia to PARANOJA!!!! gello1 - 06:47 sobota, 21 kwietnia 2012 | linkuj
hehe też uczciłem wczoraj 30ką urodziny elpetrójki :) a co do telefonów i jazdy, to nie tylko:) nawet głupie mp3 potrafi załatwić kilka szlifów, w ubiegłym roku się o tym przekonałem :) tylko, że ja jechałem sobie może z 5km/h po ścieżce leśniej, a nie pędziłem na złamanie karku przez miasto o_0
k4r3l - 06:37 sobota, 21 kwietnia 2012 | linkuj
Komentuj