Przyrodniczy odlot! Pierwszy bocian na horyzoncie! Pierwszy borsuk na żywo!
Czwartek, 5 kwietnia 2012 Kategoria Teren, 25 - 50, Okolice Tczewa
Km: | 46.86 | Km teren: | 31.86 | Czas: | 02:09 | km/h: | 21.80 |
Pr. maks.: | 46.60 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 145( 80%) |
Kalorie: | 1827kcal | Podjazdy: | 462m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po kilku dniach wiosennej zimy prawdziwie zaświeciło słońce. Takiej okazji nie mogłem zmarnować i zaraz po pracy ruszyłem "w teren" :-)
Z Tczewa w kierunku Turza przejechałem ulubioną moją ostatnio trasą przez Młynki i Wędkowy. Przed Małżewem krótki przystanek na fotografie zaoranego właśnie pola. W oddali widziałem stado saren, ale nie spodziewałem się jakie to zwierzaki dziś mi się zaprezentują...
Dalej jadę w kierunku Turza - tam dłuższa przerwa przy kominku i później decyduję, że pojadę dalej w kierunku Jeziora Zduńskiego. Wyruszam z Turza, ale jeszcze przed Boroszewem zauważam po lewej stronie stado saren na górce. Takiej okazji nie mogę odpuścić - zatrzymuję się na dłuższą sesję.
Przyglądam się sarnom przez dłuższą chwilę. Są na tyle daleko, że nie przejmują się ani mną ani przejeżdżającym w międzyczasie quadom - za tymi nie przepadam...
W międzyczasie udaje mi się wypatrzeć też dwa żurawie, ale wciąż głównym tematem są pasące się na polu sarny. Nagle zauważam po prawej stronie znajome kształty wynurzające się z rowu melioracyjnego - nie wierzę własnym oczom... Siedzę tu już z 15 minut i dopiero teraz zauważam, że na polu przechadza się... BOCIAN!!! JEEEEEST! Pierwszy bocian w tym roku! To znaczy, że wiosna idzie na dobre!
Spotkanie z bocianem napawa mnie tak optymistycznie, że lepiej chyba być nie może. Nawet mój cień dostaje tyle energii, że bez problemu unosi rower! :-)
Jestem niesamowicie uradowany - już kilka tygodni wypatruję pierwszego bociana i wreszcie jest!
Obserwacja saren i bociana trwa na tyle długo, że muszę nieco skrócić swoją planowaną trasę - odpuszczam dziś Jezioro Żygowickie, a jadę przez Bojary w kierunku Jeziora Zduńskiego. Przed Bojarami zatrzymuję się na chwilkę, żeby uwiecznić dzisiejszy zachód słońca.
Zatrzymując się widzę uciekającego szaraka, ale jest już za daleko, żeby i jego sfotografować. Ale to wciąż nie były jeszcze wszystkie przyrodnicze atrakcje dzisiejszego dnia! Jadę dalej i chwilę póżniej, już w lesie, spostrzegam kątem oka (wiem, nie posiadam kąta oka z medycznego punktu widzenia ;-)), że po lewej stronie coś się rusza... Patrzę... Sarna? Nie! Dzik!! Nie... Niedźwiedź? No bez przesady! Wreszcie dociera do mnie, że właśnie zauważyłem pierwszego w swoim życiu żywego borsuka! Poznałem go po białych paskach po boku głowy. A widzieliście kiedyś spierdzialającego borsuka? Nie!? To żałujcie - wygląda jak podskakująca pluszowa piłeczka, tylko nieco duża :-) Niestety uciekł tak szybko, że o żadnym zdjęciu nie było nawet mowy... :-(
Teraz to już tak mi się micha cieszy, że gdybym właśnie jechał w maratonie, to żadne Banachy, Kaisery, Langi ani inne nie miałyby najmniejszych szans ;-)
Mijam Zduńskie, droga w kierunku Wędków rozjeżdżona jak nigdy - pewnie te czterokołowe przybłędy rozjeździły :-( Zauważam, że właśnie wschodzi księżyc - prawie w pełni. Towarzyszy mi już do końca. W drodze powrotnej przebiegają mi jeszcze przed nosem dwie sarny no i zauważam widziane wcześniej quady... Jeden chyba niedomaga, bo ciągnie się na linie za drugim. Chyba go panowie zajeździli.
No ale jakby nie patrzeć i tak dzisiejszy dzień był bardzo pozytywny rowerowo i przyrodniczo - prawdziwy Wielki Tydzień :-)
Niestety Endomondo znów mi pocięło trasę na dwa etapy:
Z Tczewa w kierunku Turza przejechałem ulubioną moją ostatnio trasą przez Młynki i Wędkowy. Przed Małżewem krótki przystanek na fotografie zaoranego właśnie pola. W oddali widziałem stado saren, ale nie spodziewałem się jakie to zwierzaki dziś mi się zaprezentują...
Wczesnowiosenne pola pod Małżewem© Magic
Dalej jadę w kierunku Turza - tam dłuższa przerwa przy kominku i później decyduję, że pojadę dalej w kierunku Jeziora Zduńskiego. Wyruszam z Turza, ale jeszcze przed Boroszewem zauważam po lewej stronie stado saren na górce. Takiej okazji nie mogę odpuścić - zatrzymuję się na dłuższą sesję.
Sarny koło Boroszewa© Magic
Przyglądam się sarnom przez dłuższą chwilę. Są na tyle daleko, że nie przejmują się ani mną ani przejeżdżającym w międzyczasie quadom - za tymi nie przepadam...
Quady... Co ja mogę napisać o tych, co bez litości rozjeżdżają leśne drogi...© Magic
W międzyczasie udaje mi się wypatrzeć też dwa żurawie, ale wciąż głównym tematem są pasące się na polu sarny. Nagle zauważam po prawej stronie znajome kształty wynurzające się z rowu melioracyjnego - nie wierzę własnym oczom... Siedzę tu już z 15 minut i dopiero teraz zauważam, że na polu przechadza się... BOCIAN!!! JEEEEEST! Pierwszy bocian w tym roku! To znaczy, że wiosna idzie na dobre!
Pierwszy bocian A.D. 2012© Magic
Spotkanie z bocianem napawa mnie tak optymistycznie, że lepiej chyba być nie może. Nawet mój cień dostaje tyle energii, że bez problemu unosi rower! :-)
Rowery w górę!© Magic
Jestem niesamowicie uradowany - już kilka tygodni wypatruję pierwszego bociana i wreszcie jest!
Obserwacja saren i bociana trwa na tyle długo, że muszę nieco skrócić swoją planowaną trasę - odpuszczam dziś Jezioro Żygowickie, a jadę przez Bojary w kierunku Jeziora Zduńskiego. Przed Bojarami zatrzymuję się na chwilkę, żeby uwiecznić dzisiejszy zachód słońca.
Zachód słońca© Magic
Zatrzymując się widzę uciekającego szaraka, ale jest już za daleko, żeby i jego sfotografować. Ale to wciąż nie były jeszcze wszystkie przyrodnicze atrakcje dzisiejszego dnia! Jadę dalej i chwilę póżniej, już w lesie, spostrzegam kątem oka (wiem, nie posiadam kąta oka z medycznego punktu widzenia ;-)), że po lewej stronie coś się rusza... Patrzę... Sarna? Nie! Dzik!! Nie... Niedźwiedź? No bez przesady! Wreszcie dociera do mnie, że właśnie zauważyłem pierwszego w swoim życiu żywego borsuka! Poznałem go po białych paskach po boku głowy. A widzieliście kiedyś spierdzialającego borsuka? Nie!? To żałujcie - wygląda jak podskakująca pluszowa piłeczka, tylko nieco duża :-) Niestety uciekł tak szybko, że o żadnym zdjęciu nie było nawet mowy... :-(
Teraz to już tak mi się micha cieszy, że gdybym właśnie jechał w maratonie, to żadne Banachy, Kaisery, Langi ani inne nie miałyby najmniejszych szans ;-)
Mijam Zduńskie, droga w kierunku Wędków rozjeżdżona jak nigdy - pewnie te czterokołowe przybłędy rozjeździły :-( Zauważam, że właśnie wschodzi księżyc - prawie w pełni. Towarzyszy mi już do końca. W drodze powrotnej przebiegają mi jeszcze przed nosem dwie sarny no i zauważam widziane wcześniej quady... Jeden chyba niedomaga, bo ciągnie się na linie za drugim. Chyba go panowie zajeździli.
No ale jakby nie patrzeć i tak dzisiejszy dzień był bardzo pozytywny rowerowo i przyrodniczo - prawdziwy Wielki Tydzień :-)
Księżyc© Magic
Niestety Endomondo znów mi pocięło trasę na dwa etapy:
komentarze
Sporo tych zwierzaków spotkałeś. A ja też dzisiaj zaliczyłem swojego pierwszego bociana. :)
Turysta - 18:42 piątek, 6 kwietnia 2012 | linkuj
Fota z bocianem dodała mi energii na dzisiejszy dzień, zdjęcie księzyca powalające... musisz miec zajebisty aparat... Pozdrawiamy i Wesołych Świat życzymy
Nefre - 08:54 piątek, 6 kwietnia 2012 | linkuj
Komentuj