Wiosna tuż tuż! (Przyleciały żurawie)
Sobota, 17 marca 2012
Km: | 61.22 | Km teren: | 51.00 | Czas: | 04:07 | km/h: | 14.87 |
Pr. maks.: | 43.60 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 171171 ( 95%) | HRavg | 144( 80%) |
Kalorie: | 3625kcal | Podjazdy: | 717m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zrobiło się tak ciepło i wiosennie, że zdecydowałem się na pierwszy w tym roku przyrodniczo-fotograficzny wypad rowerowy.
Ruszam z Tczewa do Turza - tam pierwszy przystanek. Po krótkiej przerwie ruszam w kierunku Wyczechowa, celu dzisiejszego przejazdu. Jadę "na GPS", tzn. wybieram takie leśne i polne drogi, które prowadzą tam, gdzie trzeba :-)
A że nie wszystkie leśne drogi łączą się z innymi, już za Turzem muszę się nieco poprzedzierać leśną ścieżką. Na szczęście nie jest źle - dojeżdżam do zagrody, od której prowadzi prawdziwa polna droga. Jedyny problem to kilka psów, od których muszę się nieco pooganiać - na szczęscie małe i niegroźne, ale bardzo hałaśliwe.
Kawałek dalej zauważam ślicznego żółtego trznadla, który wyraźnie pozuje do zdjęć, więc tu decyduję się na pierwszą dziś "sesję" fotograficzną.
Dalej mijam Gołębiewko i dojeżdżam do Mirowa. Tu znajduje się jedna z większych w okolicy żwirowni. Przejeżdżając przez żwirownię zauważam taki znak:
Zastanawia mnie, skąd tu znaki dla rowerzystów? ;-)
Droga przez las za żwirownią jest najgorszym dziś odcinkiem - leśnicy tak rozjeździli ten kawałek lasu, że cały czas trzeba walczyć z błotem i kilka razy muszę schodzić z roweru, żeby "przeskoczyć" kolejne koleiny o głebokości połowy koła.
Z Mirowa przez Postołowo, Cząstkowo, Błotnię i Miłowo dojeżdżam do Jeziora Przywidzkiego. Tu robię kolejny przystanek - w tym miejscu zawsze znajdzie się jakiś ciekawy temat dla fotografa :-)
Znad jeziora kieruję się najkrótszą drogą w kierunku Wyczechowa. Niestety, nie jest to najlepszy wybór i znów muszę się nieco poprzedzierać błotnistym szlakiem mocno do góry, ale wynagradza mi to spotkanie z żurawiami pasącymi się na łące zaraz za lasem. Stoją tam dwa żurawie, ale chwilę później na niebie pojawia się duży klucz przelatujących żurawi i zaczynają ze sobą ciekawą "rozmowę". Lubię obserwować te ptaki...
Kawałek za Pomlewem mam kolejne ciekawe "przyrodnicze spotkanie". Tuż przed Hutą wjeżdżam dawno zapomnianą drogą w las. Droga ta prowadzi na szczyt wzniesienia, gdzie na samej górze obozuje pokaźne stado jeleni. Pierwszy raz widziałem stado ok. 20-30 jeleni, które uciekło mi niemal spod kół! Ziemia się zatrzęsła, a najbliższy z nich przebiegł jakieś 15-20 metrów przede mną. Muszę przyznać, że takiego stadka jeszcze nie widziałem... Dla uspokojenia zrobiłem jeszcze ostatnie dziś zdjęcie zachodu nad Górną Hutą.
Kilkanaście minut później jestem na miejscu - udało mi się dojechać tuż przed zmrokiem.
Ruszam z Tczewa do Turza - tam pierwszy przystanek. Po krótkiej przerwie ruszam w kierunku Wyczechowa, celu dzisiejszego przejazdu. Jadę "na GPS", tzn. wybieram takie leśne i polne drogi, które prowadzą tam, gdzie trzeba :-)
A że nie wszystkie leśne drogi łączą się z innymi, już za Turzem muszę się nieco poprzedzierać leśną ścieżką. Na szczęście nie jest źle - dojeżdżam do zagrody, od której prowadzi prawdziwa polna droga. Jedyny problem to kilka psów, od których muszę się nieco pooganiać - na szczęscie małe i niegroźne, ale bardzo hałaśliwe.
Kawałek dalej zauważam ślicznego żółtego trznadla, który wyraźnie pozuje do zdjęć, więc tu decyduję się na pierwszą dziś "sesję" fotograficzną.
Krajobraz koło Kobierzyna© Magic
Wiosenny trznadel© Magic
Dalej mijam Gołębiewko i dojeżdżam do Mirowa. Tu znajduje się jedna z większych w okolicy żwirowni. Przejeżdżając przez żwirownię zauważam taki znak:
Co ma wspólnego ten nakaz z rowerzystami? :-)© Magic
Zastanawia mnie, skąd tu znaki dla rowerzystów? ;-)
Droga przez las za żwirownią jest najgorszym dziś odcinkiem - leśnicy tak rozjeździli ten kawałek lasu, że cały czas trzeba walczyć z błotem i kilka razy muszę schodzić z roweru, żeby "przeskoczyć" kolejne koleiny o głebokości połowy koła.
Z Mirowa przez Postołowo, Cząstkowo, Błotnię i Miłowo dojeżdżam do Jeziora Przywidzkiego. Tu robię kolejny przystanek - w tym miejscu zawsze znajdzie się jakiś ciekawy temat dla fotografa :-)
Jezioro Przywidzkie© Magic
Resztki zimy na jeziorze© Magic
Odpoczynek nad jeziorem© Magic
Znad jeziora kieruję się najkrótszą drogą w kierunku Wyczechowa. Niestety, nie jest to najlepszy wybór i znów muszę się nieco poprzedzierać błotnistym szlakiem mocno do góry, ale wynagradza mi to spotkanie z żurawiami pasącymi się na łące zaraz za lasem. Stoją tam dwa żurawie, ale chwilę później na niebie pojawia się duży klucz przelatujących żurawi i zaczynają ze sobą ciekawą "rozmowę". Lubię obserwować te ptaki...
Przyleciały żurawie© Magic
Kawałek za Pomlewem mam kolejne ciekawe "przyrodnicze spotkanie". Tuż przed Hutą wjeżdżam dawno zapomnianą drogą w las. Droga ta prowadzi na szczyt wzniesienia, gdzie na samej górze obozuje pokaźne stado jeleni. Pierwszy raz widziałem stado ok. 20-30 jeleni, które uciekło mi niemal spod kół! Ziemia się zatrzęsła, a najbliższy z nich przebiegł jakieś 15-20 metrów przede mną. Muszę przyznać, że takiego stadka jeszcze nie widziałem... Dla uspokojenia zrobiłem jeszcze ostatnie dziś zdjęcie zachodu nad Górną Hutą.
Zachód słońca w Górnej Hucie© Magic
Kilkanaście minut później jestem na miejscu - udało mi się dojechać tuż przed zmrokiem.