Pierwszy szczyt w tym roku - Wieżyca jak Alpe Cermis :-)
Niedziela, 8 stycznia 2012
Km: | 28.55 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 01:35 | km/h: | 18.03 |
Pr. maks.: | 48.20 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | 175175 ( 97%) | HRavg | 146( 81%) |
Kalorie: | 1377kcal | Podjazdy: | 401m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie wytrzymałem - musiałem wreszcie wjechać na jakąś górę ;-) No i padło na najbliższą, czyli Wieżycę.
Plan był dość ambitny - pojeździć po lesie, przy okazji zaliczyć wspinaczkę na Wieżycę, "nagrodzić" rower za dobry rok 2011 (nagrodzić, czyli wnieść go na wieżę widokową - pomysł zaczerpnięty z bikeloga emoniki) i na koniec wrócić wzdłuż jaru Raduni.
Wszystko zapowiadało się dobrze, nawet słońce zaczęło chwilami wyglądać i zachęcać do jazdy. Na dodatek chwilę przed wyjazdem obejrzałem jak sprawnie Justyna Kowalczyk wdrapuje się 400 m do góry na Alpe Cermis no i chciałem przynajmniej dorównać jej w osiągniętej dziś sumie podjazdów.
Niestety po wyciągnięciu roweru z samochodu niespodzianka - w przednim kole w ciągu godziny zeszło powietrze a ja zapomniałem przełożyć pompkę z drugiego roweru... I co teraz??? Na szczęście Pan Zenek poratował mnie swoją pompką. Co prawda pompowanie nią trwało jakieś 10 min, ale udało się! Ruszyłem więc z Wyczechowa z opóźnieniem, które zamierzałem nadrobić w trasie. Po paru kilometrach okazało się to niemożliwe, ponieważ już na 8 km musiałem ponownie pompować koło - i tak później co kilka km... :-(
Pogoda też się zdecydowanie popsuła - już w Rątach zaczął padać deszcz i później towarzyszył mi aż do końca jazdy. Na szczęście w lesie nie czuć za bardzo wiatru, więc nie było mi zbyt zimno.
Na Wieżycę zdecydowałem się wjechać od tej "trudniejszej" strony, żeby sprawdzić jak z moją kondycją. Okazało się, że mimo rzadkich ostatnio wyjazdów nie jest źle - ostatnie 100 m podjazdu ścieżką leśną poszło mi całkiem płynnie - dużo lepiej niż w 2009 roku, kiedy wjeżdżałem tędy w środku sezonu :-)
Niestety opóźnienia w jeździe i pogoda zniechęciły mnie dziś do wchodzenia na wieżę - będę przynajmniej miał "powód" do następnego wjazdu tutaj ;-) Szybkie pompowanie koła i wracam do Wyczechowa. Musiałem się nieco spieszyć, żeby zdążyć na 15.30, więc powrót asfaltem, drogą, której bardzo nie lubię, ale dziś było znośnie - na szczęście nie było zbyt dużego ruchu.
Na koniec ciekawa wiadomość - wg Garmina podjechałem dziś 401 m, czyli tyle ile Justyna na Alpe Cermis - taki zbieg okoliczności ;-)
Wieżyca widziana z Wieżycy© Magic
Plan był dość ambitny - pojeździć po lesie, przy okazji zaliczyć wspinaczkę na Wieżycę, "nagrodzić" rower za dobry rok 2011 (nagrodzić, czyli wnieść go na wieżę widokową - pomysł zaczerpnięty z bikeloga emoniki) i na koniec wrócić wzdłuż jaru Raduni.
Wszystko zapowiadało się dobrze, nawet słońce zaczęło chwilami wyglądać i zachęcać do jazdy. Na dodatek chwilę przed wyjazdem obejrzałem jak sprawnie Justyna Kowalczyk wdrapuje się 400 m do góry na Alpe Cermis no i chciałem przynajmniej dorównać jej w osiągniętej dziś sumie podjazdów.
Niestety po wyciągnięciu roweru z samochodu niespodzianka - w przednim kole w ciągu godziny zeszło powietrze a ja zapomniałem przełożyć pompkę z drugiego roweru... I co teraz??? Na szczęście Pan Zenek poratował mnie swoją pompką. Co prawda pompowanie nią trwało jakieś 10 min, ale udało się! Ruszyłem więc z Wyczechowa z opóźnieniem, które zamierzałem nadrobić w trasie. Po paru kilometrach okazało się to niemożliwe, ponieważ już na 8 km musiałem ponownie pompować koło - i tak później co kilka km... :-(
Zima to czy jesień? Wąwóz za Sławkami.© Magic
Pogoda też się zdecydowanie popsuła - już w Rątach zaczął padać deszcz i później towarzyszył mi aż do końca jazdy. Na szczęście w lesie nie czuć za bardzo wiatru, więc nie było mi zbyt zimno.
Na Wieżycę zdecydowałem się wjechać od tej "trudniejszej" strony, żeby sprawdzić jak z moją kondycją. Okazało się, że mimo rzadkich ostatnio wyjazdów nie jest źle - ostatnie 100 m podjazdu ścieżką leśną poszło mi całkiem płynnie - dużo lepiej niż w 2009 roku, kiedy wjeżdżałem tędy w środku sezonu :-)
Na szczycie Wieżycy (329 m n.p.m.)© Magic
Niestety opóźnienia w jeździe i pogoda zniechęciły mnie dziś do wchodzenia na wieżę - będę przynajmniej miał "powód" do następnego wjazdu tutaj ;-) Szybkie pompowanie koła i wracam do Wyczechowa. Musiałem się nieco spieszyć, żeby zdążyć na 15.30, więc powrót asfaltem, drogą, której bardzo nie lubię, ale dziś było znośnie - na szczęście nie było zbyt dużego ruchu.
Na koniec ciekawa wiadomość - wg Garmina podjechałem dziś 401 m, czyli tyle ile Justyna na Alpe Cermis - taki zbieg okoliczności ;-)
komentarze
To raczej ja chętnie się podłączę :-) Bo Ty już widzę masz rozpracowaną trasę :-) Tylko ja to chętnie bym się z Gdańska pojechał. Można by jeszcze większą ekipę skrzyknąć, to byłaby świetna wycieczka.
marchos - 21:47 poniedziałek, 9 stycznia 2012 | linkuj
To trzeba zakolcować opony. Coby zima mnie nie zaskoczyła jak drogowców co roku:P
gello1 - 21:47 poniedziałek, 9 stycznia 2012 | linkuj
Super wycieczka. Też muszę się kiedyś wybrać na Wieżycę, bo jakoś się jeszcze nigdy nie złożyło :-(
marchos - 21:38 poniedziałek, 9 stycznia 2012 | linkuj
Komentuj