Późnojesienna wyprawa
Niedziela, 18 grudnia 2011
Km: | 38.00 | Km teren: | 24.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 15.94 |
Pr. maks.: | 54.90 | Temperatura: | 1.0°C | HRmax: | 154154 ( 85%) | HRavg | 130( 72%) |
Kalorie: | 1720kcal | Podjazdy: | 432m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miało być nas więcej, ale pogoda skutecznie zniechęciła wszystkich łącznie ze mną. Zebrałem się jednak w sobie i zaufałem najlepszej prognozie na dziś, mówiącej, że przez trzy godziny od 9.00 padać nie będzie. Wychodzę z domu, a tu wciąż pada... I co teraz? "A, jadę - jak będzie strasznie to zaraz wrócę" pomyślałem. Po 5 km niespodzianka - po raz pierwszy pokazało się słońce! No to jadę dalej - przez Śliwiny w kierunku Waćmierka.
Miała być standardowa traska, ale koło Waćmierka podkusiło mnie, żeby skręcić w las w "nieznane". No i w ten sposób odkryłem nowy, ciekawy szlak oraz wzniesienie, które roboczo nazwałem Sarnia Góra, bo gdzie nie pojechałem uciekały przede mną sarny.
Niestety za chwilę podkusiło mnie jeszcze raz no i zabrnąłem błotną drogą aż do autostrady. Nie było tu ścieżki wzdłuż autostrady (której się spodziewałem) i musiałem się dość mocno poprzedzierać wzdłuż płotu a później jeszcze przez podmokły las, żeby wrócić na zaplanowaną trasę.
Przy okazji ponownie zadałem sobie pytanie "geologiczno-hydrologiczne": jak to jest, że często największe błota są na wzniesieniach i grzbietach górskich? Wydaje się to niezgodne z prawami fizyki, ale często tak właśnie jest... Nieco podumałem nad tym frapującym zagadnieniem i ruszyłem dalej już znaną trasą w kierunku Jeziora Zduńskiego.
Za Młynkami zatrzymałem się jeszcze w malowniczym miejscu nad Szpęgawą, a później już tylko przystanek nad jeziorem i powrót.
W drodze powrotnej wiało coraz mocniej, ale na szczęście w plecy - szczególnie pomagało mi to przed samym Tczewem, gdzie pod górkę jechało się tak jakby było z górki :-)
Błotne szlaki© Magic
Miała być standardowa traska, ale koło Waćmierka podkusiło mnie, żeby skręcić w las w "nieznane". No i w ten sposób odkryłem nowy, ciekawy szlak oraz wzniesienie, które roboczo nazwałem Sarnia Góra, bo gdzie nie pojechałem uciekały przede mną sarny.
Niestety za chwilę podkusiło mnie jeszcze raz no i zabrnąłem błotną drogą aż do autostrady. Nie było tu ścieżki wzdłuż autostrady (której się spodziewałem) i musiałem się dość mocno poprzedzierać wzdłuż płotu a później jeszcze przez podmokły las, żeby wrócić na zaplanowaną trasę.
Autostrada koło Zwierzynka© Magic
Przy okazji ponownie zadałem sobie pytanie "geologiczno-hydrologiczne": jak to jest, że często największe błota są na wzniesieniach i grzbietach górskich? Wydaje się to niezgodne z prawami fizyki, ale często tak właśnie jest... Nieco podumałem nad tym frapującym zagadnieniem i ruszyłem dalej już znaną trasą w kierunku Jeziora Zduńskiego.
Za Młynkami zatrzymałem się jeszcze w malowniczym miejscu nad Szpęgawą, a później już tylko przystanek nad jeziorem i powrót.
Szpęgawa koło Młynków© Magic
Jezioro Zduńskie późną jesienią© Magic
W drodze powrotnej wiało coraz mocniej, ale na szczęście w plecy - szczególnie pomagało mi to przed samym Tczewem, gdzie pod górkę jechało się tak jakby było z górki :-)
komentarze
jest nadzieja!
Idzie ochłodzenie(czyt. mróz) a moźe i śnieg :P gello1 - 22:50 niedziela, 18 grudnia 2011 | linkuj
Idzie ochłodzenie(czyt. mróz) a moźe i śnieg :P gello1 - 22:50 niedziela, 18 grudnia 2011 | linkuj
Ja dziś odpuściłem jazdę. Już prawie wychodziłem, prawie byłem przygotowany, nawet słońce wyszło. Ale za 10 minut deszcz i śnieg z deszczem i się załamałem:[
gello1 - 21:46 niedziela, 18 grudnia 2011 | linkuj
Komentuj