Do Cuda
Niedziela, 9 października 2011
Km: | 71.10 | Km teren: | 55.00 | Czas: | 04:19 | km/h: | 16.47 |
Pr. maks.: | 39.20 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 117( 65%) |
Kalorie: | 2679kcal | Podjazdy: | 529m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
"Cudo" - tak mam zapisane w Garminie miejsce, do którego dziś chciałem dojechać.
Po raz pierwszy dotarłem tam w maju, gdy miałem okazję pojeździć po okolicach Tlenia nad Wdą. Nie myślałem, że jeszcze w tym roku uda mi się tam wrócić.
Wyjeżdżam po śniadaniu ze Skrętu i jadę lasem w kierunku Tlenia - najpierw przez Mukrz, później "łapię" zielony szlak (szlak "Cisów Staropolskich"), którym dojeżdżam aż do Wierzchów. Pogoda dopisuje - jest dziś dużo ładniej niż wczoraj, choć temperatura wyraźnie wskazuje, że to już jesień.
Po drodze zatrzymuję się w miejscu o wdzięcznej nazwie "Homer" oraz nad jeziorkiem przy leśnictwie Ryszka, gdzie dowiaduję się nieco o pojawiających się w okolicach ptakach. Przed Wierzchami zauważam jeszcze w lesie czatującego drapieżnika (najbardziej podobny był do orlika z atlasu, ale nie jestem pewien, co to był za ptak) oraz pokaźne gniazdo w pobliżu - niestety było puste i nie wiem, jakie ptaki je zamieszkują.
Z Wierzchów kieruję się nad jezioro Mukrz (to już drugi Mukrz dziś na mojej drodze) i do Tlenia, gdzie w barze jem obiad (naleśniki).
Z Tlenia kieruję się brzegiem Wdy do tytułowego Cuda. Po drodze zajeżdżam jeszcze w kilka urokliwych miejsc na brzegu rzeki. Muszę przyznać, że jest tu co zwiedzać i fotografować. Od maja, kiedy po raz pierwszy miałem okazję przyjrzeć się Wdzie w tych okolicach, stała się ona moją ulubioną rzeką. Bardzo malowniczo wije się pośród Borów Tucholskich, a Wdecki Park Krajobrazowy urodą "bije na głowę" wiele parków narodowych. Myślę, że zdjęcia będą mogły powiedzieć nieco więcej na temat tych okolic.
Przyjrzyjcie się jakie ma oczodoły, nozdrza i dłonią zakrywa twarz ;-)
Nie wiem czemu, ale wyjątkowo lubię poniższe zdjęcie. No i nawet pasuje do niego tytuł mojego ulubionego utworu...
Cudo to miejsce na wysokim brzegu Wdy, z którego widać panoramę wijącej się rzeki. Jest to najpiękniejsza panorama rzeki jaką widziałem do tej pory. Tu odpoczywam dłużej i spotykam dwóch jeźdźców, którzy dotarli konno z przeciwnej strony (później jeszcze natrafiłem na ich ślady po drugiej stronie rzeki). Mógłbym zostać do zachodu, ale, niestety, mam do przejechania jeszcze ok. 30 km, więc ruszam dalej.
Teraz jadę już szybciej - w Błędnie przejeżdżam na drugą stronę Wdy i kieruję się już w stronę Skrętu.
Zajeżdżam jeszcze po drodze w jednym miejscu nad Wdę, gdzie w dole widzę kilka saren uciekających na mój widok i żegnam się z rzeką w pobliżu leśniczówki o wdzięcznej nazwie Pohulanka :-) Stąd wybieram ścieżki prowadzące najkrótszą drogą do Skrętu. Zatrzymuję się jeszcze na parę zdjęć przy zachodzącym słońcu w miejscowości Łążek (jedna z łatwiejszych dla obcokrajowców do wymówienia nazw :-)).
Tuż przed końcem wycieczki, o zachodzie, zauważam jeszcze charyzmatyczną ławeczkę, która pozwala mi piękną pętlą zakończyć tę opowieść - zaczęło się i kończy przy ławeczce...
Motto dnia: "W życiu piękne są tylko chwile". Ważne, żeby były jak najdłuższe i było ich jak najwięcej :-)
Po raz pierwszy dotarłem tam w maju, gdy miałem okazję pojeździć po okolicach Tlenia nad Wdą. Nie myślałem, że jeszcze w tym roku uda mi się tam wrócić.
Wyjeżdżam po śniadaniu ze Skrętu i jadę lasem w kierunku Tlenia - najpierw przez Mukrz, później "łapię" zielony szlak (szlak "Cisów Staropolskich"), którym dojeżdżam aż do Wierzchów. Pogoda dopisuje - jest dziś dużo ładniej niż wczoraj, choć temperatura wyraźnie wskazuje, że to już jesień.
Boisko w miejscowości Mukrz z lożą honorową© Magic
Rzeczka Ryszka w miejscu o wdzięcznej nazwie Homer© Magic
Homerowa huba© Magic
Po drodze zatrzymuję się w miejscu o wdzięcznej nazwie "Homer" oraz nad jeziorkiem przy leśnictwie Ryszka, gdzie dowiaduję się nieco o pojawiających się w okolicach ptakach. Przed Wierzchami zauważam jeszcze w lesie czatującego drapieżnika (najbardziej podobny był do orlika z atlasu, ale nie jestem pewien, co to był za ptak) oraz pokaźne gniazdo w pobliżu - niestety było puste i nie wiem, jakie ptaki je zamieszkują.
Szlak "Cisów Staropolskich"© Magic
Drzewa na szlaku© Magic
Młyn wodny w Jakubowie© Magic
Z Wierzchów kieruję się nad jezioro Mukrz (to już drugi Mukrz dziś na mojej drodze) i do Tlenia, gdzie w barze jem obiad (naleśniki).
Wda w Tleniu© Magic
Z Tlenia kieruję się brzegiem Wdy do tytułowego Cuda. Po drodze zajeżdżam jeszcze w kilka urokliwych miejsc na brzegu rzeki. Muszę przyznać, że jest tu co zwiedzać i fotografować. Od maja, kiedy po raz pierwszy miałem okazję przyjrzeć się Wdzie w tych okolicach, stała się ona moją ulubioną rzeką. Bardzo malowniczo wije się pośród Borów Tucholskich, a Wdecki Park Krajobrazowy urodą "bije na głowę" wiele parków narodowych. Myślę, że zdjęcia będą mogły powiedzieć nieco więcej na temat tych okolic.
Jesienno-rowerowa impresja© Magic
Starość nie radość...© Magic
Dzieło bobrów© Magic
Zakole Wdy© Magic
Leśny potworek© Magic
Przyjrzyjcie się jakie ma oczodoły, nozdrza i dłonią zakrywa twarz ;-)
Nie wiem czemu, ale wyjątkowo lubię poniższe zdjęcie. No i nawet pasuje do niego tytuł mojego ulubionego utworu...
Brothers in Arms© Magic
Cudo to miejsce na wysokim brzegu Wdy, z którego widać panoramę wijącej się rzeki. Jest to najpiękniejsza panorama rzeki jaką widziałem do tej pory. Tu odpoczywam dłużej i spotykam dwóch jeźdźców, którzy dotarli konno z przeciwnej strony (później jeszcze natrafiłem na ich ślady po drugiej stronie rzeki). Mógłbym zostać do zachodu, ale, niestety, mam do przejechania jeszcze ok. 30 km, więc ruszam dalej.
Cudo© Magic
Jeźdźcy nad Wdą© Magic
Teraz jadę już szybciej - w Błędnie przejeżdżam na drugą stronę Wdy i kieruję się już w stronę Skrętu.
Błędno - miejsce pamięci największej bitwy partyzanckiej w Borach Tucholskich w 1944 r.© Magic
Las koło Pohulanki© Magic
Zajeżdżam jeszcze po drodze w jednym miejscu nad Wdę, gdzie w dole widzę kilka saren uciekających na mój widok i żegnam się z rzeką w pobliżu leśniczówki o wdzięcznej nazwie Pohulanka :-) Stąd wybieram ścieżki prowadzące najkrótszą drogą do Skrętu. Zatrzymuję się jeszcze na parę zdjęć przy zachodzącym słońcu w miejscowości Łążek (jedna z łatwiejszych dla obcokrajowców do wymówienia nazw :-)).
Chata w miejscowości Łążek© Magic
PKP Łążek - seria "Złote lata PKP"© Magic
Tuż przed końcem wycieczki, o zachodzie, zauważam jeszcze charyzmatyczną ławeczkę, która pozwala mi piękną pętlą zakończyć tę opowieść - zaczęło się i kończy przy ławeczce...
Ławeczka w miejscowości Zdroje© Magic
Motto dnia: "W życiu piękne są tylko chwile". Ważne, żeby były jak najdłuższe i było ich jak najwięcej :-)