No i się rower zbiesił...
Sobota, 8 października 2011
Km: | 67.49 | Km teren: | 47.00 | Czas: | 03:39 | km/h: | 18.49 |
Pr. maks.: | 38.60 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 153153 ( 85%) | HRavg | 125( 69%) |
Kalorie: | 2523kcal | Podjazdy: | 760m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
...A dopiero co go pochwaliłem :-)
Plan był ambitny: zjeździć ile się da od śniadania do zmierzchu z przerwą na obiad. Wszystko szło zgodnie z planem do momentu dopompowania kół. Pompuję, a tu szzzzzzzzzz przy wentylu w przednim kole. Patrzę, patrzę i nic – ciągle ucieka powietrze. Ściągam koło - jest dziura! Łatam dziurę, składam koło a tu dalej szzzzzzz... Jadę kawałek, liczę, że się zaklei. Po 2 km widzę, że nic z tego - trzeba wracać :-( Wracam i jeszcze raz ściągam oponę i dętkę, pompuję i pod wodę - nie ma żadnej dziury! Co jest?! Składam koło a tu wciąż szzzzz... Dokręcam wentyl i teraz jakby ciszej - chyba się udało. No to jadę! Początkowo nieśmiało, ale po 6 km koło się trzyma jak trzeba, więc radośnie kręcę do przodu. Chwilę później "brzdęk" i siodełko mi ucieka. Wrrrrrr - co znowu!? Dobrze, że miałem torebkę podsiodłową, która przytrzymała siodełko, bo inaczej mógłbym "usiąść" na sztycy...
Okazało się, że zerwała się śruba mocująca siodełko, no i znów muszę wracać :-( Wracam 6,5 km bez siodełka - okazuje się to łatwiejsze niż myślałem. Jest sobota 13.00 i gdzie ja teraz znajdę taką śrubę?
Objechałem całą okolicę (samochodem), ale wszystkie sklepy i warsztaty rowerowe pozamykane - rzutem na taśmę zajeżdżam do warsztatu samochodowego, a tam pan sięga do pojemniczka i wyciąga idealną śrubę. Hurra! Może wreszcie pojeżdżę :-)
Ostatecznie wyruszam dopiero przed 16.00 no i nie mam za dużo czasu. Jadę w kierunku rezerwatu "Źródła Rzeki Stążki" - aby tam dojechać muszę przejechać ok. 25 km, a już o 18.08 zachodzi słońce - pewnie nie wrócę przed zmrokiem...
U źródeł jestem około 17.00, objeżdżam wszystkie leśne drogi dookoła, robię parę zdjęć, dojeżdżam do miejsca, gdzie niebieski szlak krzyżuje się ze Stążką i stąd kieruję się już do ośrodka Skręt, gdzie nocuję.
Za Cekcynem robi się już całkiem ciemno, więc mogę przetestować oświetlenie w nieznanym terenie - daję radę i po 19.00 jestem na miejscu!
Pomimo strajku Trankilka udało się ostatecznie zrobić całkiem niezły przejazd.
Cały dzień podsumować można stwierdzeniem, że "wszystko dobre, co się dobrze kończy".
Endomondo też mi się dziś zbiesiło i szlak zapisany jest w dwóch etapach.
Plan był ambitny: zjeździć ile się da od śniadania do zmierzchu z przerwą na obiad. Wszystko szło zgodnie z planem do momentu dopompowania kół. Pompuję, a tu szzzzzzzzzz przy wentylu w przednim kole. Patrzę, patrzę i nic – ciągle ucieka powietrze. Ściągam koło - jest dziura! Łatam dziurę, składam koło a tu dalej szzzzzzz... Jadę kawałek, liczę, że się zaklei. Po 2 km widzę, że nic z tego - trzeba wracać :-( Wracam i jeszcze raz ściągam oponę i dętkę, pompuję i pod wodę - nie ma żadnej dziury! Co jest?! Składam koło a tu wciąż szzzzz... Dokręcam wentyl i teraz jakby ciszej - chyba się udało. No to jadę! Początkowo nieśmiało, ale po 6 km koło się trzyma jak trzeba, więc radośnie kręcę do przodu. Chwilę później "brzdęk" i siodełko mi ucieka. Wrrrrrr - co znowu!? Dobrze, że miałem torebkę podsiodłową, która przytrzymała siodełko, bo inaczej mógłbym "usiąść" na sztycy...
Rower bez siodełka to jak człowiek bez głowy :-)© Magic
Okazało się, że zerwała się śruba mocująca siodełko, no i znów muszę wracać :-( Wracam 6,5 km bez siodełka - okazuje się to łatwiejsze niż myślałem. Jest sobota 13.00 i gdzie ja teraz znajdę taką śrubę?
Objechałem całą okolicę (samochodem), ale wszystkie sklepy i warsztaty rowerowe pozamykane - rzutem na taśmę zajeżdżam do warsztatu samochodowego, a tam pan sięga do pojemniczka i wyciąga idealną śrubę. Hurra! Może wreszcie pojeżdżę :-)
Ostatecznie wyruszam dopiero przed 16.00 no i nie mam za dużo czasu. Jadę w kierunku rezerwatu "Źródła Rzeki Stążki" - aby tam dojechać muszę przejechać ok. 25 km, a już o 18.08 zachodzi słońce - pewnie nie wrócę przed zmrokiem...
Granica rezerwatu "Źródła Rzeki Stążki"© Magic
U źródeł jestem około 17.00, objeżdżam wszystkie leśne drogi dookoła, robię parę zdjęć, dojeżdżam do miejsca, gdzie niebieski szlak krzyżuje się ze Stążką i stąd kieruję się już do ośrodka Skręt, gdzie nocuję.
Mrowisko w rezerwacie© Magic
W lesie nad Stążką© Magic
Źródła rzeki Stążki© Magic
Za Cekcynem robi się już całkiem ciemno, więc mogę przetestować oświetlenie w nieznanym terenie - daję radę i po 19.00 jestem na miejscu!
Pomimo strajku Trankilka udało się ostatecznie zrobić całkiem niezły przejazd.
Cały dzień podsumować można stwierdzeniem, że "wszystko dobre, co się dobrze kończy".
Endomondo też mi się dziś zbiesiło i szlak zapisany jest w dwóch etapach.