Szlakiem ciekawych jeziorek i borów
Niedziela, 2 października 2011
Km: | 141.50 | Km teren: | 53.00 | Czas: | 06:45 | km/h: | 20.96 |
Pr. maks.: | 45.30 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 150150 ( 83%) | HRavg | 121( 67%) |
Kalorie: | 4436kcal | Podjazdy: | 815m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miał być turystyczno-fotograficzny wyjazd z Adamem w okolice Człuchowa, ale Adamowi plany się pokrzyżowały i musiałem coś wymyśleć sam. W sumie, to tamte okolice są bardzo ciekawe, więc czemu nie. Popatrzyłem w rozkład PKP i wybrałem pociąg o największym zasięgu, czyli Tczew-Chojnice. Wstaję rano, a tu chłodno i mgła. No ale przecież muszę się nieco rozruszać po wczorajszym maratonie :-) Szybko się zebrałem i pędzę na pociąg. Zdążyłem! Po niecałych 2 godzinach jestem w Chojnicach, tu wciąż mgła i chłodno, a ja tylko w koszulce. Zimno było...
Rozgrzałem się już w Chojnicach - po paru minutach wyszło słońce, a na rynku spotkałem bardzo gorące panie ;-)
Nieco poważniej muszę powiedzieć, że miasto zrobiło na mnie duże wrażenie - czysto, wiele budynków odnowionych, momentami poczułem się jak w Krakowie.
Jadę dalej w kierunku Jeziora Charzykowskiego. Mój cel: Park Narodowy Bory Tucholskie. Po niecałej godzinie od wyjścia z pociągu jestem w Charzykowych.
Stąd jadę dalej w kierunku miejscowości o wdzięcznej nazwie Funka gdzie odbijam do Parku Narodowego. Kieruję się nad jeziora Małe i Wielkie Gacno. Nie wiem jak pierwsze, ale Wielkie Gacno jest jeziorem lobeliowym, co może mieć kluczowe znaczenie dla miłośników torfowisk. ;-)
Na brzegu Wielkiego Gacna zbudowano fantastyczny pomost w kształcie serca - nie mogę się powstrzymać i objeżdżam cały pomost rowerem (nie było zakazu!) a później chwilkę odpoczywam szukając rosiczek.
Dalej jadę w kierunku Bachorza, a później Drzewicza.
Po drodze mijam m.in. Krzyż Napoleoński oraz wiekowy 600-letni dąb Bartuś rosnący przy szlaku.
Bartuś rośnie w bardzo malowniczym zakątku, blisko przesmyku pomiędzy dwoma jeziorami: Płęsno i Skrzynka. Woda tam jest bardzo czysta i widać mnóstwo ryb.
Kawałek dalej o mało co nie najechałem na prawdziweczka rosnącego na środku drogi...
Parę kilometrów przed Drzewiczem mam bliskie spotkanie z jelenią rodziną. Przez drogę przebiega jeleń o przepięknym porożu, łania i 4-5 młodych. Spłoszyłem je pędząc rowerem po lesie. Gdybym tylko wiedział, że tam stoją, to może miałbym szanse je dłużej poobserwować, a tak zniknęły bardzo szybko pośród drzew.
Po godzinie 13.00 dojeżdżam do Drzewicza. Siadam na ławce nad Jeziorem Łąckim i tu dociera do mnie, że niestety nie uda mi się zrobić mojego ambitnego planu przejazdu przez Swornegacie i Laskę - najkrótszą drogą mam jeszcze ponad 100 km do Tczewa, a zachód słońca za nieco ponad 5 godzin. Kieruję się więc najkrótszą drogą do domu.
Jadę teraz już szybciej, więcej asfaltem i rzadziej zatrzymuję się na sesje fotograficzne - parę zdjęć w Brusach i nad Jeziorem Skąpym a dłuższy postój jedynie w Borsku, gdzie nad Jeziorem Wdzydze jem "lokalnego" łososia na obiad.
Nad Jeziorem Wdzydze niemal bez przerwy słychać było klangor żurawi. W ciągu całego dnia widziałem też wiele kluczy żurawi odlatujących już na zimę. Widać rzeczywiście lato się kończy na dobre :-(
Przelatujące żurawie zatrzymały mnie jeszcze na chwilkę w okolicach Pałubina, ale po tym krótkim postoju popędziłem już żwawo w kierunku Tczewa. I tak nie udało mi się zdążyć przed zmrokiem. Tu, na zakończenie dnia, zrobiłem jeszcze zdjęcie - żarcik.
Ogólnie dzień spędzony baaaardzo pozytywnie! Motto dnia: Polska jest piękna. :-)
Rozgrzałem się już w Chojnicach - po paru minutach wyszło słońce, a na rynku spotkałem bardzo gorące panie ;-)
Pani na rynku w Chojnicach© Magic
Nieco poważniej muszę powiedzieć, że miasto zrobiło na mnie duże wrażenie - czysto, wiele budynków odnowionych, momentami poczułem się jak w Krakowie.
Jadę dalej w kierunku Jeziora Charzykowskiego. Mój cel: Park Narodowy Bory Tucholskie. Po niecałej godzinie od wyjścia z pociągu jestem w Charzykowych.
Jachty na Jeziorze Charzykowskim© Magic
Stąd jadę dalej w kierunku miejscowości o wdzięcznej nazwie Funka gdzie odbijam do Parku Narodowego. Kieruję się nad jeziora Małe i Wielkie Gacno. Nie wiem jak pierwsze, ale Wielkie Gacno jest jeziorem lobeliowym, co może mieć kluczowe znaczenie dla miłośników torfowisk. ;-)
Na brzegu Wielkiego Gacna zbudowano fantastyczny pomost w kształcie serca - nie mogę się powstrzymać i objeżdżam cały pomost rowerem (nie było zakazu!) a później chwilkę odpoczywam szukając rosiczek.
Wielkie Gacno - jezioro lobeliowe© Magic
Dalej jadę w kierunku Bachorza, a później Drzewicza.
Wejście do Parku Narodowego Bory Tucholskie© Magic
Po drodze mijam m.in. Krzyż Napoleoński oraz wiekowy 600-letni dąb Bartuś rosnący przy szlaku.
Krzyż Napoleoński© Magic
Droga w Borach Tucholskich© Magic
Park Narodowy Bory Tucholskie© Magic
Dąb Bartuś© Magic
Bartuś rośnie w bardzo malowniczym zakątku, blisko przesmyku pomiędzy dwoma jeziorami: Płęsno i Skrzynka. Woda tam jest bardzo czysta i widać mnóstwo ryb.
Jezioro Płęsno© Magic
Kawałek dalej o mało co nie najechałem na prawdziweczka rosnącego na środku drogi...
Grzybek na drodze© Magic
Parę kilometrów przed Drzewiczem mam bliskie spotkanie z jelenią rodziną. Przez drogę przebiega jeleń o przepięknym porożu, łania i 4-5 młodych. Spłoszyłem je pędząc rowerem po lesie. Gdybym tylko wiedział, że tam stoją, to może miałbym szanse je dłużej poobserwować, a tak zniknęły bardzo szybko pośród drzew.
Po godzinie 13.00 dojeżdżam do Drzewicza. Siadam na ławce nad Jeziorem Łąckim i tu dociera do mnie, że niestety nie uda mi się zrobić mojego ambitnego planu przejazdu przez Swornegacie i Laskę - najkrótszą drogą mam jeszcze ponad 100 km do Tczewa, a zachód słońca za nieco ponad 5 godzin. Kieruję się więc najkrótszą drogą do domu.
Jezioro Łąckie© Magic
Jadę teraz już szybciej, więcej asfaltem i rzadziej zatrzymuję się na sesje fotograficzne - parę zdjęć w Brusach i nad Jeziorem Skąpym a dłuższy postój jedynie w Borsku, gdzie nad Jeziorem Wdzydze jem "lokalnego" łososia na obiad.
Chata Kaszubska w Brusach© Magic
Kościół pw. Wszystkich Świętych w Brusach© Magic
Nad Jeziorem Skąpym© Magic
Jezioro Wdzydze© Magic
Nad Jeziorem Wdzydze niemal bez przerwy słychać było klangor żurawi. W ciągu całego dnia widziałem też wiele kluczy żurawi odlatujących już na zimę. Widać rzeczywiście lato się kończy na dobre :-(
Odlatują żurawie© Magic
Krajobraz koło Pałubina© Magic
Przelatujące żurawie zatrzymały mnie jeszcze na chwilkę w okolicach Pałubina, ale po tym krótkim postoju popędziłem już żwawo w kierunku Tczewa. I tak nie udało mi się zdążyć przed zmrokiem. Tu, na zakończenie dnia, zrobiłem jeszcze zdjęcie - żarcik.
Księżyc nad kominem© Magic
Ogólnie dzień spędzony baaaardzo pozytywnie! Motto dnia: Polska jest piękna. :-)