Żuławy Wkoło + dodatki :-)
Sobota, 24 września 2011 Kategoria >100 km, Kociewie, Krajoznawczo, Maraton, Okolice Tczewa, Polska, Spręż :-), Żuławy
Km: | 178.15 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:20 | km/h: | 28.13 |
Pr. maks.: | 44.20 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 177177 ( 98%) | HRavg | 150( 83%) |
Kalorie: | 5700kcal | Podjazdy: | 130m | Sprzęt: Penny - rower żony :-) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wreszcie nastąpił ten dzień, kiedy trzeba było przejechać 170 km. Na starcie pojawiłem się tuż po 9.00 (chciałem się nieco wyspać po wczorajszym bardzo późnym powrocie ze Śląska) i nie załapałem się do grupy w której startowali Adam i Turysta. Moja grupa wystartowała dopiero 20 minut później, więc musiałem się sprężyć, żeby być w stanie dojść chłopaków na trasie. Rozpocząłem więc ostro z Tczewa (jak się później okazało za ostro) - przez pierwsze ponad 10 km jechałem samotnie uciekając reszcie grupy. Niestety, wbrew prognozom sprzed paru dni wiatr był dziś mocny (przez 80% trasy wiał z boku i bardzo utrudniał jazdę) i ostatecznie zdecydowałem nieco odpuścić - w końcu w grupie raźniej :-). Dogoniło mnie pięciu kolarzy na rowerach szosowych (jedynie ja w tej grupie miałem rower trekingowy) i jechaliśmy w takiej grupce prawie do promu w Świbnie. Parę kilometrów wcześniej wyprzedziliśmy Adama ze znajomymi a na rozkopanym przejeździe nad Martwą Wisłą udało mi się odskoczyć na kiepskiej nawierzchni kolarzom i samotnie dojechałem do przeprawy promowej. Niestety prom parę minut wcześniej odpłynął i musiałem poczekać kilkanaście minut na kolejny. W międzyczasie dojechał Adam ze znajomymi i przepłynęliśmy razem promem. Do tego miejsca miałem przejechane prawie 40 km i średnią 32,3 km/h.
Po dopłynięciu promu na drugi brzeg ruszyłem ostro dalej. Pierwszą niespodzianką były konie biegające po ulicy w Mikoszewie. Jeden z nich nawet towarzyszył mi przez kilkadziesiąt metrów :-) Ktoś się musiał pewnie później nachodzić, żeby je wszystkie pozbierać...
Odcinek do Nowego Stawu (70 km) to był jedyny dziś fragment, gdzie zdarzały się dłuższe odcinki z wiatrem i tam można było popędzić prawie do 40 km/h. No ale chwilę później wiatr, wiatr, wiatr. W Ostaszewie był pierwszy prawdziwy bufet, ale z powodu dożynek było też tam takie zamieszanie, że w ogóle go nie zauważyłem i popędziłem dalej. Później przez ok. 10 km zabrałem się z dwoma innymi zawodnikami. Tu zacząłem już odczuwać słabość spowodowaną za szybkim przejechaniem pierwszego odcinka i nie byłem w stanie dawać zbyt mocnych zmian.
Aby poprawić sytuację zatrzymałem się w bufecie w Nowym Stawie. Okazało się, że jest tu też Turysta z kolegami. Turystę ostatnio widziałem chyba w podstawówce, a może nieco później :-) Było to bardzo szczęśliwe spotkanie - dzięki temu, że dogoniłem chłopaków mogłem później jechać w grupce do samej mety, a przyznam, że byli bardzo mocni - przez kolejne 90 km byłem jedynie w stanie dać kilka i to słabych zmian, a oni ciągnęli ostro do przodu, co bardzo pomagało utrzymać dobre tempo - sam bym na pewno nie utrzymał średniej powyżej 30 km/h na całej trasie.
Po wyruszeniu z Nowego Stawu zatrzymywaliśmy się jeszcze w Ryjewie (bufet z wyśmienitym ryżem z jabłkami), Białej Górze (śluza na Nogacie) oraz Miłoradzu (bufet z wieloma wyśmienitymi rzeczami :-)).
Druga część trasy była cięższa z powodu częstej jazdy pod wiatr a także dużo gorszej nawierzchni. Tu wytrzęsło nas najbardziej za Ryjewem, przed Miłoradzem oraz za Starą Wisłą. Tu był też najbardziej niebezpieczny odcinek drogą 55 z mnóstwem samochodów.
Ostatecznie dojechałem na metę z Turystą, który ostro ciągnął aż do mety.
Całkowity czas przejazdu 7 godz. 15 min., czas netto (bez oczekiwania na prom oraz bufetów) 5 godz. 23 min. 24 s, a dystans zarejestrowany przez licznik 163,77 km (średnia z jazdy 30,4 km/h).
Prawie bym zapomniał - w sumie przejechałem dziś 178 km, co jest moją nową życiówką! :-)
Poniżej linki do opowieści kolegów z imprezy:
- Opowieść Turysty
- Opowieść Adama
- Opowieść Sirmicha
- Opowieść Marchosa
Na promie w Świbnie© Magic
Po dopłynięciu promu na drugi brzeg ruszyłem ostro dalej. Pierwszą niespodzianką były konie biegające po ulicy w Mikoszewie. Jeden z nich nawet towarzyszył mi przez kilkadziesiąt metrów :-) Ktoś się musiał pewnie później nachodzić, żeby je wszystkie pozbierać...
Odcinek do Nowego Stawu (70 km) to był jedyny dziś fragment, gdzie zdarzały się dłuższe odcinki z wiatrem i tam można było popędzić prawie do 40 km/h. No ale chwilę później wiatr, wiatr, wiatr. W Ostaszewie był pierwszy prawdziwy bufet, ale z powodu dożynek było też tam takie zamieszanie, że w ogóle go nie zauważyłem i popędziłem dalej. Później przez ok. 10 km zabrałem się z dwoma innymi zawodnikami. Tu zacząłem już odczuwać słabość spowodowaną za szybkim przejechaniem pierwszego odcinka i nie byłem w stanie dawać zbyt mocnych zmian.
Aby poprawić sytuację zatrzymałem się w bufecie w Nowym Stawie. Okazało się, że jest tu też Turysta z kolegami. Turystę ostatnio widziałem chyba w podstawówce, a może nieco później :-) Było to bardzo szczęśliwe spotkanie - dzięki temu, że dogoniłem chłopaków mogłem później jechać w grupce do samej mety, a przyznam, że byli bardzo mocni - przez kolejne 90 km byłem jedynie w stanie dać kilka i to słabych zmian, a oni ciągnęli ostro do przodu, co bardzo pomagało utrzymać dobre tempo - sam bym na pewno nie utrzymał średniej powyżej 30 km/h na całej trasie.
Bufet w Nowym Stawie - ekipa w komplecie© Magic
Po wyruszeniu z Nowego Stawu zatrzymywaliśmy się jeszcze w Ryjewie (bufet z wyśmienitym ryżem z jabłkami), Białej Górze (śluza na Nogacie) oraz Miłoradzu (bufet z wieloma wyśmienitymi rzeczami :-)).
Rusałki - przemiłe gospodynie bufetu w Ryjewie© Magic
Postój przy śluzie na Nogacie w Białej Górze© Magic
Bufet w Miłoradzu - nie wiadomo co lepsze :-)© Magic
Druga część trasy była cięższa z powodu częstej jazdy pod wiatr a także dużo gorszej nawierzchni. Tu wytrzęsło nas najbardziej za Ryjewem, przed Miłoradzem oraz za Starą Wisłą. Tu był też najbardziej niebezpieczny odcinek drogą 55 z mnóstwem samochodów.
Ostatecznie dojechałem na metę z Turystą, który ostro ciągnął aż do mety.
Całkowity czas przejazdu 7 godz. 15 min., czas netto (bez oczekiwania na prom oraz bufetów) 5 godz. 23 min. 24 s, a dystans zarejestrowany przez licznik 163,77 km (średnia z jazdy 30,4 km/h).
Prawie bym zapomniał - w sumie przejechałem dziś 178 km, co jest moją nową życiówką! :-)
Poniżej linki do opowieści kolegów z imprezy:
- Opowieść Turysty
- Opowieść Adama
- Opowieść Sirmicha
- Opowieść Marchosa
komentarze
Tyle ludzi z B.S. na rajdzie a ja nie mogłam być .... żal. Gratki za dystans pozdrawiam
fruzia - 20:36 wtorek, 27 września 2011 | linkuj
Gratulacje - fajna fotorelacja:)))) Pozdrawiam
Nefre - 22:10 poniedziałek, 26 września 2011 | linkuj
Miło było Cię poznać. Mam nadzieję, że będą jeszcze okazje pokręcić razem :-) - nie tylko na ŻuławyWkoło w przyszłym roku. Gratulacje świetnej średniej. Porównałem swój czas netto i mam ponad 13 minut gorszy. Chapeau bas! Mam nadzieję, że w przyszłym roku spotkamy się też na KaszebeRunda na 225.
marchos - 21:23 niedziela, 25 września 2011 | linkuj
Gratuluję dobrego tempa i pobicia życiówki.
Miło było poznać. sirmicho - 19:31 niedziela, 25 września 2011 | linkuj
Miło było poznać. sirmicho - 19:31 niedziela, 25 września 2011 | linkuj
O, czas Ci poprawili.
Miło było spotkać po 20 latach i to w jakże przyjemnych okolicznościach.
Pozdrower :) Turysta - 20:50 sobota, 24 września 2011 | linkuj
Komentuj
Miło było spotkać po 20 latach i to w jakże przyjemnych okolicznościach.
Pozdrower :) Turysta - 20:50 sobota, 24 września 2011 | linkuj