Skandia Maraton - Białystok
Sobota, 17 września 2011
Km: | 66.16 | Km teren: | 54.00 | Czas: | 02:38 | km/h: | 25.12 |
Pr. maks.: | 51.10 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 181181 (100%) | HRavg | 168( 93%) |
Kalorie: | 2614kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Bielik | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do Białegostoku przyjechałem dzień przed maratonem - miałem więc okazję na spokojnie się zarejestrować i jeszcze pstryknąć komórką fotkę z przygotowanego już do maratonu Rynku Kościuszki.
Białystok - wieczór przed maratonem© Magic
W sobotę dotarłem na start około godzinę przed maratonem, szybkie przygotowanie roweru do jazdy i już byłem gotowy do "boju". Pomimo męczącego mnie ostatnio przeziębienia czułem się wyjątkowo dobrze - to pewnie zasługa dwudniowego ładowania akumulatorów przy pomocy czekolady :-)
O 11.00 start. Pierwsze 4 km po szerokim asfalcie, nie było więc większych problemów z tłokiem i niebezpiecznymi manewrami. Udało mi się utrzymać w kilkudziesięcioosobowym "peletonie" pomimo ostrego tempa - czyli całkiem dobrze. Chwilę później skończył się asfalt i... dobra widoczność. Po wjeździe tak dużej grupy na piaszczystą drogę tumany kurzu zasypały nas na tyle skutecznie, że ciężko było nie tylko patrzeć ale i oddychać. Na szczęście po kolejnych paru minutach rozpoczął się dość mocny podjazd i tempo spadło w takim stopniu, że piach nie unosił się już w takich ilościach jak chwilę wcześniej.
Po dobrym początku ok. 10 km złapał mnie pierwszy kryzys - zaczął się długi odcinek szutru z bardzo wyraźną "tarką", czyli najmniej lubianą przeze mnie nawierzchnią. Tu parę minut dość mocno cierpiałem... Moje plecy tak "dostały" na tym odcinku, że już po ok. 20 km zacząłem je mocno odczuwać.
Na szczęście wkrótce trasa wjechała na dobre do Puszczy Knyszyńskiej gdzie przez około 40 km prowadziła różnego rodzaju leśnymi drogami i ścieżkami. I to były najprzyjemniejsze chwile maratonu, gdzie momentami mknęło się lasem nawet ponad 40 km/h. Niestety około 50 kilometra zaczęło dawać znać moje osłabienie. Od tego momentu straciłem ok. 15 pozycji, ale i tak w całkiem przyzwoitym tempie dojechałem do mety zajmując ostatecznie 72 miejsce na 151 startujących. Udało mi się przy tym wyprzedzić o pół minuty Czesława Langa! (właśnie TEGO Langa) :-)
Ogólnie trasa dość łatwa i bardzo szybka (jak na maraton MTB) - pierwszy raz w życiu przejechałem maraton powyżej 25 km/h. Największą trudnością były długie odcinki piaszczystych dróg i ta nieszczęsna "tarka"...
Pewnym zaskoczeniem było dla mnie to, że długość trasy wyniosła nieco ponad 66 km (wg mojego licznika), a 68 km wg oficjalnych informacji podczas, gdy w internecie przed wyścigiem podawane było 62 km. To się u Langa nie zdarza zbyt często...
I na koniec dwie fotki znalezione w Internecie na których udało mi się odnaleźć siebie samego :-)
Na starcie, fot. Wojtek Szabelski/freepress.pl
A tu na pierwszym planie ;-), fot. Michał Czarnecki
komentarze
Dzięki, dzięki! Kręciłem tak, że nie bardzo pamiętam jak ta puszcza wygląda :-( Muszę tam kiedyś wrócić na spokojniejsze zwiedzanie. Czesio - tak, z tego jestem dumny! Gonili mnie (bo ktoś jeszcze z Czesiem jechał) przez ostatnie parę kilometrów, ale się nie dałem! :-)
Magic - 07:18 wtorek, 20 września 2011 | linkuj
W końcu długo oczekiwana relacja! Zazdroszczę jazdy po Knyszyńskiej, naprawdę! Musiał być fajny maratonik. Spoko pojechałeś, jakby nie patrzeć pierwsza połowa stawki. Aaaa i najważniejsze że Czesia wyprzedziłeś ;) !
czarniatko - 07:07 wtorek, 20 września 2011 | linkuj
Tak, tak - będzie relacja jak tylko znajdę chwilkę na jej spisanie :-)
Magic - 07:25 poniedziałek, 19 września 2011 | linkuj
Gratuluję niezależnie od wyniku, chociaż pewnie był dobry. Aczkolwiek czekamy na relację.. :)
czarniatko - 23:01 niedziela, 18 września 2011 | linkuj
Komentuj