Przywidz, Wieżyca i Ostrzyce czyli "Grzyb grzybowi nierówny"
Niedziela, 4 września 2011
Km: | 133.70 | Km teren: | 55.00 | Czas: | 06:25 | km/h: | 20.84 |
Pr. maks.: | 59.70 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 138( 76%) |
Kalorie: | 5284kcal | Podjazdy: | 1501m | Sprzęt: Tranquill | Aktywność: Jazda na rowerze |
Od dłuższego już czasu bardzo korciło mnie, żeby wybrać się w kierunku Wieżycy oraz Ostrzyc. Problem w tym, że jest to dość daleko i nie bardzo uśmiechało mi się jechać tyle km tam i z powrotem. Tym razem złożyło się tak, że miałem jechać tylko tam, a później dojechać do Gdańska i tam już miał czekać transport do Tczewa. Nie do końca udało się zrealizować ten plan, ale po kolei.
Już na początku nastąpiła mała obsuwa - miałem wyjechać z rana, ale, nie wiem czemu, obudziłem się po 9.00. Tak więc wyjechałem dopiero po 11.00.
Pierwsze 26 km nudy - szosa, szosa, szosa na dodatek prawie cały czas do góry... Na szczęście zrekompensowana ładną pogodą i ciekawymi widokami. Dopiero za Pruską Karczmą zrobiło się ciekawiej - wreszcie zaczął się prawdziwy las i wjazd na Błotnię na ponad 220 m n.p.m. Na szczycie zrobiłem sobie pierwszy mały postój.
Ledwie ruszyłem dalej a moim oczom ukazała się taka panorama:
Następnym przystankiem w drodze na Wieżycę było Miłowo. Tu zatrzymałem się przed sklepem by uzupełnić zapasy napojów (było dość gorąco) i poczytać lokalne ogłoszenia. :-)
Widząc powyższe ogłoszenie stwierdziłem, że prawdą jest iż człowiek uczy się całe życie i jednogłośnie uznałem temat konkursu za moją prywatną sentencję dnia! ;-)
Po chwilowej zadumie nad ogłoszeniami popędziłem zielonym szlakiem z Miłowa w kierunku Przywidza, początkowo w dół przez las a później ciekawą trasą wzdłuż brzegu jeziora. Przejeżdżałem już co prawda kiedyś tą drogą, ale dopiero tym razem zauważyłem, że na cyplu na brzegu jeziora znajdują się pozostałości dawnego grodziska (Grodzisko w Przywidzu).
Z Przywidza ruszyłem dalej w kierunku Wieżycy. Po drodze zajechałem nad jezioro Głęboczko, które w sezonie jest moim ulubionym kąpieliskiem w okolicy.
Od brzegu jeziora droga wspinała się ostro do góry zalesionym wąwozem. Parę kilometrów dalej, wyjeżdżając z lasu zauważyłem żurawie żerujące na łące - dojeżdżałem do Nowej Wsi Przywidzkiej.
Pozostało mi jeszcze niecałe 15 km do Wieżycy, ale o tym wkrótce...
...................................................................
No to jedziemy dalej:
Odcinek pomiędzy Nową Wsią a Wieżycą to głównie lasy i pola i bardzo uroczy zakątek nad Jeziorem Połęczyńskim. Co ciekawe ani razu nie widziałem szczytu Wieżycy z daleka, a przecież jest całkiem dobrze widoczny z większości kierunków. Tym razem się nieźle zakamuflował. Zobaczyłem go dopiero jak już wjechałem na samą górę. Tym razem był tu spory ruch i nawet pan z kozą czekał na chętnych do sfotografowania się z nim :-)
Ja jednak wolałem wejść na wieżę i znów popodziwiać rozległą panoramę widoczną z góry. To miejsce ma w sobie coś magicznego...
Po nie za długiej kontemplacji okolicznych widoków czekał mnie chyba najprzyjemniejszy odcinek dzisiejszej wycieczki - zjazd z Wieżycy czarnym szlakiem w kierunku Ostrzyc. Po kilkugodzinnym wspinaniu się wreszcie mogłem popędzić bez potrzeby większego wysiłku. No i ta miła leśna serpentynka! Polecam każdemu lubiącemu leśną jazdę i górskie zjazdy bez kamieni :-)
Po kilku minutach docieram, już dość głodny, do Ostrzyc, ale i tu jest miejsce, które traktuję jako obowiązkowe do odwiedzenia za każdym razem, gdy jestem w pobliżu - Jastrzębia Góra.
No i wreszcie docieram do Pieca Chlebowego - drugiego mojego celu dzisiejszego dnia. Tu musi być dobre jedzenie, skoro przejechałem ponad 65 km, żeby spróbować tutejszej rybki (mojego ulubionego szczupaka)! :-)
Jedząc obiad w Piecu Chlebowym dowiaduję się, że jednak transportu do domu nie będzie, ale to nie jest wielki problem - czasu jest wystarczająco, żeby wrócić przed zmierzchem. Muszę jednak przyspieszyć i zdecydowanie skrócić postoje, co odbija się na możliwości dokumentowania przejazdu...
I tak się za bardzo rozgadałem, więc jeszcze tylko jedno zdjęcie z okolic Rąty-Sławki i jestem już w domu ;-)
Prawda, że można pomylić z Beskidami?
Już na początku nastąpiła mała obsuwa - miałem wyjechać z rana, ale, nie wiem czemu, obudziłem się po 9.00. Tak więc wyjechałem dopiero po 11.00.
Pierwsze 26 km nudy - szosa, szosa, szosa na dodatek prawie cały czas do góry... Na szczęście zrekompensowana ładną pogodą i ciekawymi widokami. Dopiero za Pruską Karczmą zrobiło się ciekawiej - wreszcie zaczął się prawdziwy las i wjazd na Błotnię na ponad 220 m n.p.m. Na szczycie zrobiłem sobie pierwszy mały postój.
Odpoczynek na górce Błotnia za Graniczną Wsią© Magic
Ledwie ruszyłem dalej a moim oczom ukazała się taka panorama:
Panorama przed Błotnią© Magic
Następnym przystankiem w drodze na Wieżycę było Miłowo. Tu zatrzymałem się przed sklepem by uzupełnić zapasy napojów (było dość gorąco) i poczytać lokalne ogłoszenia. :-)
Sklep w Miłowie© Magic
Ogłoszenie w Miłowie© Magic
Widząc powyższe ogłoszenie stwierdziłem, że prawdą jest iż człowiek uczy się całe życie i jednogłośnie uznałem temat konkursu za moją prywatną sentencję dnia! ;-)
Po chwilowej zadumie nad ogłoszeniami popędziłem zielonym szlakiem z Miłowa w kierunku Przywidza, początkowo w dół przez las a później ciekawą trasą wzdłuż brzegu jeziora. Przejeżdżałem już co prawda kiedyś tą drogą, ale dopiero tym razem zauważyłem, że na cyplu na brzegu jeziora znajdują się pozostałości dawnego grodziska (Grodzisko w Przywidzu).
Jezioro Przywidzkie© Magic
Droga przy Jeziorze Przywidzkim© Magic
Grodzisko w Przywidzu© Magic
Jezioro Przywidzkie - panorama z Przywidza© Magic
Z Przywidza ruszyłem dalej w kierunku Wieżycy. Po drodze zajechałem nad jezioro Głęboczko, które w sezonie jest moim ulubionym kąpieliskiem w okolicy.
Jezioro Głęboczko© Magic
Od brzegu jeziora droga wspinała się ostro do góry zalesionym wąwozem. Parę kilometrów dalej, wyjeżdżając z lasu zauważyłem żurawie żerujące na łące - dojeżdżałem do Nowej Wsi Przywidzkiej.
Żurawie na łące© Magic
Nowa Wieś Przywidzka© Magic
Pozostało mi jeszcze niecałe 15 km do Wieżycy, ale o tym wkrótce...
...................................................................
No to jedziemy dalej:
Odcinek pomiędzy Nową Wsią a Wieżycą to głównie lasy i pola i bardzo uroczy zakątek nad Jeziorem Połęczyńskim. Co ciekawe ani razu nie widziałem szczytu Wieżycy z daleka, a przecież jest całkiem dobrze widoczny z większości kierunków. Tym razem się nieźle zakamuflował. Zobaczyłem go dopiero jak już wjechałem na samą górę. Tym razem był tu spory ruch i nawet pan z kozą czekał na chętnych do sfotografowania się z nim :-)
Ja jednak wolałem wejść na wieżę i znów popodziwiać rozległą panoramę widoczną z góry. To miejsce ma w sobie coś magicznego...
Wieża widokowa na Wieżycy© Magic
Panorama z wieży widokowej na Wieżycy© Magic
Po nie za długiej kontemplacji okolicznych widoków czekał mnie chyba najprzyjemniejszy odcinek dzisiejszej wycieczki - zjazd z Wieżycy czarnym szlakiem w kierunku Ostrzyc. Po kilkugodzinnym wspinaniu się wreszcie mogłem popędzić bez potrzeby większego wysiłku. No i ta miła leśna serpentynka! Polecam każdemu lubiącemu leśną jazdę i górskie zjazdy bez kamieni :-)
Po kilku minutach docieram, już dość głodny, do Ostrzyc, ale i tu jest miejsce, które traktuję jako obowiązkowe do odwiedzenia za każdym razem, gdy jestem w pobliżu - Jastrzębia Góra.
Widok z Jastrzębiej Góry w Ostrzycach© Magic
No i wreszcie docieram do Pieca Chlebowego - drugiego mojego celu dzisiejszego dnia. Tu musi być dobre jedzenie, skoro przejechałem ponad 65 km, żeby spróbować tutejszej rybki (mojego ulubionego szczupaka)! :-)
Piec Chlebowy w Ostrzycach© Magic
Widok z Pieca Chlebowego na Jezioro Ostrzyckie© Magic
Posiłek rowerzysty-turysty© Magic
Jedząc obiad w Piecu Chlebowym dowiaduję się, że jednak transportu do domu nie będzie, ale to nie jest wielki problem - czasu jest wystarczająco, żeby wrócić przed zmierzchem. Muszę jednak przyspieszyć i zdecydowanie skrócić postoje, co odbija się na możliwości dokumentowania przejazdu...
I tak się za bardzo rozgadałem, więc jeszcze tylko jedno zdjęcie z okolic Rąty-Sławki i jestem już w domu ;-)
Polana pomiędzy Rątami a Sławkami© Magic
Prawda, że można pomylić z Beskidami?
komentarze
Byłem w tym roku z ekipą w tych okolicach.Pojechaliśmy zaliczyć 11% podjazd przed Przywidzem oraz na kąpanie w jeziorze:)
sikorski33 - 08:08 wtorek, 8 listopada 2011 | linkuj
Fajna wycieczka i zdjęcia. :)
Co do ostatniego zdjęcia, to też mam kilka takich ulubionych miejsc na Kaszubach z "górskimi" widokami - np. owce między Pręgowem a Ostróżkami. Turysta - 18:02 czwartek, 8 września 2011 | linkuj
Komentuj
Co do ostatniego zdjęcia, to też mam kilka takich ulubionych miejsc na Kaszubach z "górskimi" widokami - np. owce między Pręgowem a Ostróżkami. Turysta - 18:02 czwartek, 8 września 2011 | linkuj