blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(28)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Magic.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

50 - 100

Dystans całkowity:2764.02 km (w terenie 1594.36 km; 57.68%)
Czas w ruchu:147:41
Średnia prędkość:18.72 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:23699 m
Maks. tętno maksymalne:192 (106 %)
Maks. tętno średnie:178 (98 %)
Suma kalorii:145252 kcal
Liczba aktywności:42
Średnio na aktywność:65.81 km i 3h 30m
Więcej statystyk

Długi terenik po okolicy

Niedziela, 29 września 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: 53.91 Km teren: 52.00 Czas: 03:16 km/h: 16.50
Pr. maks.: 45.80 Temperatura: 12.0°C HRmax: 157157 ( 87%) HRavg 128( 71%)
Kalorie: 2770kcal Podjazdy: 451m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Korzystając z ładnej jesiennej pogody (tak, to już jesień!) wybieramy się z Beatą na wspólną przejażdżkę w trójkącie Boroszewo-Siwiałka-Trzcińsk. Ja jadę rowerem a Beata konno.
Okolice Trzcińska
Okolice Trzcińska © Magic

Purchaweczka
Purchaweczka © Magic

W kierunku Boroszewa
W kierunku Boroszewa © Magic

...I dalej
...I dalej © Magic

Wracamy do stajni
Wracamy do stajni © Magic

Po powrocie do stajni jadę już sam dalej. Mam na liczniku 14 km i trochę mi mało jak na tak ładny dzień.
No i tak jak się rozkręciłem, to nabiłem kolejne 40 km w tym przejazd nieznaną wcześniej polno-leśną drogą między Boroszewem a Wędkowymi. Jakie chatki w takich odludnych zakątkach są poukrywane...
Mostek nad strumykiem wpływającym do Jeziora Zduńskiego
Mostek nad strumykiem wpływającym do Jeziora Zduńskiego © Magic

I znów Trzcińsk - wieża nadawcza
I znów Trzcińsk - wieża nadawcza © Magic

Pod koniec przejazdu udaje mi się jeszcze wypatrzeć na polu polującego lisa. Cała akcja, choć tragiczna, wyglądała dość komicznie. Niestety zdjęcie nie oddaje dynamiki tego, co się działo.
Lis na polowaniu
Lis na polowaniu © Magic

No i nie da się ukryć, że to już jesień...
Dęby już zrzuciły żołędzie
Dęby już zrzuciły żołędzie © Magic

/1419631

Rowerowy Potop w Szwecji

Poniedziałek, 23 września 2013 Kategoria 50 - 100, Bałtyk, Krajoznawczo, Szwecja Uczestnicy
Km: 77.74 Km teren: 2.00 Czas: 03:50 km/h: 20.28
Pr. maks.: 44.50 Temperatura: 14.0°C HRmax: 166166 ( 92%) HRavg 122( 67%)
Kalorie: 5085kcal Podjazdy: 597m Sprzęt: Penny - rower żony :-) Aktywność: Jazda na rowerze
No i udało się!
Wreszcie po czterech miesiącach przebrnąłem przez ogromną ilość zdjęć zrobionych jednego dnia w Szwecji :-)
A wszystko zaczęło się tak niewinnie od rzuconego przez Adama w przelocie hasła, że Stena Line organizuje Rowerowy Potop w Szwecji... Ale o co kaman?? Jakiej Szwecji - tej koło Wałcza czy co???
Po pilnym przestudiowaniu strony Potopu powoli zaczęło mi świtać, że to może być nawet ciekawa impreza - nastawiona na zwiedzanie (a nie ściganie) - wreszcie będę mógł na spokojnie pojeździć rowerkiem bez limitu czasu na zdjęcia! No przypadł mi ten pomysł do gustu, nie ma co ukrywać. I tak kiełkował przez miesiąc aż znalazłem się 22 września na promie płynącym do Karlskrony.
Wchodzimy na prom w Gdyni
Wchodzimy na prom w Gdyni © Magic

Wyjście z portu
Wyjście z portu © Magic

Po krótkiej nocy wczesna pobudka, żeby zobaczyć wschód słońca na morzu. Godzinę później prom zbliża się do Karlskrony.
Wschód przed Karlskroną
Wschód przed Karlskroną © Magic

Karlskrona - Drottningskärs kastell
Karlskrona - Drottningskärs kastell © Magic

Po godzinie 9.15 możemy wreszcie opuścić prom - wszyscy rowerzyści nie mogli się doczekać tej chwili. Chwilę później zbiórka na placu, podział na grupy i ruszamy - my z Adamem oraz dwoma spotkanymi na promie kolegami jedziemy trasą "żółtą" - planowane ok. 75 km.
Zaczyna się Rowerowy Potop
Zaczyna się Rowerowy Potop © Magic

Do boju! :-)
Do boju! :-) © Magic

Po kilku kilometrach rowerowymi drogami z portu zaczynamy zwiedzanie - na początek rezerwat dębów na wyspie Knösö. Z drogi wyglądał on niepozornie, ale wystarczyło zrobić kilka kroków w kierunku zatoki, żeby zobaczyć jego piękno. Dęby naprawdę robiły wrażenie. Zastanawia mnie jak wyglądałoby porównanie wieku najstarszych stojących tu drzew z naszymi Bartkami, Lechami i innymi.
Dodatkowymi atrakcjami było stado jeleni, które przebiegło przestraszone wśród tłumu turystów oraz urocza zatoczka nad którą ulokowany był rezerwat.
Rezerwat dębów na wyspie Knösö
Rezerwat dębów na wyspie Knösö © Magic

Dęby były tym, co jeżdżąc po Szwecji najbardziej mnie zaskoczyło. Płynąc tu myślałem, że będziemy jeździć wśród sosnowych lub świerkowych lasów, a tu niespodzianka - bardzo dużo było po drodze lasów dębowych, które jesienią wyglądają zdecydowanie ciekawiej od lasów iglastych.
Szwedzki dąb - podobny do polskiego :-)
Szwedzki dąb - podobny do polskiego :-) © Magic

Zatoczki mają tu swój urok
Zatoczki mają tu swój urok © Magic

Ja na Knösö :-)
Ja na Knösö :-) © Magic

Dom nad zatoką
Dom nad zatoką © Magic

Objechaliśmy z Adamem okolice rezerwatu, pokrążyliśmy po półwyspie i skierowaliśmy się dalej, zgodnie z planem do Lyckeby oraz dalej do Mocklösund. Aż do mostu na cieśninie (i dalej) prowadziła dobrze utrzymana ścieżka rowerowa, więc mogliśmy z rowerów spokojnie podziwiać lokalne krajobrazy i bez problemów robić częste fotostopy.
Szwedzki domek 1
Szwedzki domek 1 © Magic

Rowerowy Potop nadciągnął
Rowerowy Potop nadciągnął © Magic

Rzut oka na wiatraki
Rzut oka na wiatraki © Magic

Co większe - dom czy kamień?
Co większe - dom czy kamień? © Magic

Zbliżamy się do mostu przez cieśninę Mocklösund
Zbliżamy się do mostu przez cieśninę Mocklösund © Magic

Panorama cieśniny Mocklösund
Panorama cieśniny Mocklösund © Magic

Za mostem zatrzymaliśmy się na drugie śniadanie na specjalnym miejscu postojowym. Było tu nie tylko dużo dostępnych ławek i trawnika, ale też domki kempingowe tuż obok, restauracja oraz wioska wikingów niedaleko. Niestety okres ten był już "poza sezonem" i np. wioska była zamknięta.
Most z drugiej strony
Most z drugiej strony © Magic

Rower... zaintrygował mnie
Rower... zaintrygował mnie © Magic

Wioska wikingów koło miejsca biwakowego
Wioska wikingów koło miejsca biwakowego © Magic

Volvo inaczej
Volvo inaczej © Magic

Pożegnanie z mostem
Pożegnanie z mostem © Magic

Po długim odpoczynku ruszyliśmy dalej w kierunku kolejnej wyspy - Sturkö. Krajobrazy stawały się coraz bardziej "wyspowe" - coraz więcej natury a mniej zabudowań, choć i tu zdarzały się miasta po drodze.
Opuszczamy Senoren
Opuszczamy Senoren © Magic

Kolejna szwedzka malownicza zatoczka
Kolejna szwedzka malownicza zatoczka © Magic

Wiatrak w Sturkö
Wiatrak w Sturkö © Magic

Grobla-most pomiędzy Sturkö a Tjurkö
Grobla-most pomiędzy Sturkö a Tjurkö © Magic

Widok z grobli na Sturkö
Widok z grobli na Sturkö © Magic

Około 13.30 dojechaliśmy do "punktu docelowego" naszej trasy - wyspy Tjurkö z dawnym kamieniołomem.
Łódź podwodną wypuścili, żeby odeprzeć Potop :-)
Łódź podwodną wypuścili, żeby odeprzeć Potop :-) © Magic

Zwiedzanie kamieniołomu zaczęliśmy od postoju w miejscu "na końcu trasy", gdzie zatrzymywała się większość rowerzystów. Wrócić zdecydowaliśmy się początkowo szlakiem (pieszym) prowadzącym przez kamieniołom tak, żeby zobaczyć atrakcje samego kamieniołomu - kamienne podkłady, kostnicę, prochownię i inne. Niestety opisy na szlaku były w języku szwedzkim, co nie ułatwiło nam identyfikacji tutejszych obiektów :-)
Przystanek przy kamieniołomach na Tjurkö
Przystanek przy kamieniołomach na Tjurkö © Magic

Dawny kamieniołom na wyspie Tjurkö
Dawny kamieniołom na wyspie Tjurkö © Magic

Pozostałość po kamiennych torach
Pozostałość po kamiennych torach © Magic

Jeden z budynków w kamieniołomie - obstawiamy prochownię (niestety opisy po szwedzku)
Jeden z budynków w kamieniołomie - obstawiamy prochownię (niestety opisy po szwedzku) © Magic

Inny budynek - kostnica?
Inny budynek - kostnica? © Magic

Po zwiedzeniu kamieniołomu odwiedziliśmy jeszcze cypel Finskan i zawróciliśmy w kierunku Karlskrony i promu.
Cypel Finskan z widokiem na twierdzę Kungsholmen
Cypel Finskan z widokiem na twierdzę Kungsholmen © Magic

Ja na Finskan
Ja na Finskan © Magic

Opuszczamy Tjurkö
Opuszczamy Tjurkö © Magic

Szwedzki domek 2
Szwedzki domek 2 © Magic

Kościół w Lösen
Kościół w Lösen © Magic

Stopień wodny w Lyckeby
Stopień wodny w Lyckeby © Magic

Ruiny zamku w Lyckeby - Lyckå slottsruin
Ruiny zamku w Lyckeby - Lyckå slottsruin © Magic

Około 2 godzin przed odpłynięciem byliśmy z powrotem na promie, gdzie na spokojnie obserwowaliśmy ostatnie wracające grupki kolarzy oraz zachód słońca nad Karlskroną.
Widok z promu
Widok z promu © Magic

Zachód nad Karlskroną
Zachód nad Karlskroną © Magic

Chwilę po zachodzie prom odpłynął w kierunku Gdyni.
Wyjazd udał się nadspodziewanie dobrze, tym bardziej, że udało nam się wstrzelić w bardzo ładne okienko pogodowe. W tym samym dniu w Trójmieście padało, a dzień później była prawdziwa ulewa. Zmianę pogody czuć było już w drodze powrotnej - bujało tak, że aż prom skrzypiał... Ale dopłynął! :-)
Myślę, że tu jeszcze przypłynę pozwiedzać kolejne rowerowe trasy - miejsce naprawdę warte polecenia zarówno dla kolarzy jak i turystów.


/1419631

Turze - Siwiałka - Starogard - Pelplin - Turze

Sobota, 31 sierpnia 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Krajoznawczo, Polska, Teren
Km: 72.83 Km teren: 49.00 Czas: 03:53 km/h: 18.75
Pr. maks.: 47.20 Temperatura: 23.0°C HRmax: 165165 ( 91%) HRavg 136( 75%)
Kalorie: 3607kcal Podjazdy: 564m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
W ostatnią sobotę sierpnia wybieram się na dłuższą wycieczkę po Kociewiu. Chcę dojechać do Pelplina i zmierzyć się z górą Jana Pawła II (po przeczytaniu wpisu na blogu jednego ze znajomych :-) ).
Zaczynam od Siwiałki - tu Beata z sąsiadami ćwiczą dziś jazdę konną.
Konnica koło Siwiałkiwpisu
Konnica koło Siwiałki © Magic

Po dłuższym przystanku koło ujeżdżalni ruszam dalej przez Ciecholewy, Szpęgawsk i Rywałd. W Ciecholewach krótka sesja z krówkami. Nieco niepokoją mnie zbierające się ciemne chmury...
Krowa nieco dalej
Krowa nieco dalej © Magic

Przejeżdżam przez Starogard i po raz pierwszy udaje mi się zajechać do Owidza, gdzie od roku otwarta jest rekonstrukcja grodziska. Objeżdżam cały Owidz i na koniec zatrzymuję się tu na obiad. Jedzenie jest znośne, ale w tej cenie można zjeść lepiej...
Grodzisko w Owidzu
Grodzisko w Owidzu © Magic

Restauracja koło grodziska
Restauracja koło grodziska © Magic

Z Owidza kieruję się już najkrótszą drogą do Pelplina, gdzie chcę zmierzyć się z wjazdem na Górę Jana Pawła II. Planowałem jakieś 10 wjazdów, ale moja kondycja pozwala mi na dwa, po czym stwierdzam, że "szkoda czasu" :-).
Pelplin widziany z Góry Papieskiej
Pelplin widziany z Góry Papieskiej © Magic

Góra Jana Pawła II z 33-metrowym krzyżem
Góra Jana Pawła II z 33-metrowym krzyżem © Magic

Po wjazdach i zdjęciach na Górze JPII jadę w kierunku centrum Pelplina, gdzie znów robię krótką sesyjkę koło katedry, a następnie ruszam w kierunku domu zielonym szlakiem pieszym.
Bazylika katedralna w Pelplinie
Bazylika katedralna w Pelplinie © Magic

Mało wody w kanale Wierzycy
Mało wody w kanale Wierzycy © Magic

Trochę czas goni, więc nie robię już wielu przystanków, ale jabłkom w Śliwinach odmówić nie mogę - tu pod koniec lata co roku jest ładny widok.
Jabłuszka w Śliwinach
Jabłuszka w Śliwinach © Magic

Ustawka terenowa z GK STG

Wtorek, 27 sierpnia 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Krajoznawczo, Polska, Teren, GK STG
Km: 53.20 Km teren: 42.00 Czas: 02:34 km/h: 20.73
Pr. maks.: 47.60 Temperatura: 21.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 3157kcal Podjazdy: 355m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Wybieram się na ustawkę MTB z GK STG. Tempo dość wymagające, więc nie mam ze sobą aparatu. Pogoda nam dopisała - było bardzo przyjemnie aż do samego zmroku.
Objeżdżamy Piesienicę, Miradowo, Borzechowo, Sumin. Do Starogardzu dojeżdżamy o zmroku.
Po drodze znów złamała się mi śruba pod siodełkiem... To jakiś bardzo słaby punkt mojego roweru...
/1419631

Wietcisa i na rybkę

Sobota, 24 sierpnia 2013 Kategoria 50 - 100, Kociewie, Krajoznawczo, Okolice Turza, Polska, Teren
Km: 66.50 Km teren: 29.00 Czas: 03:53 km/h: 17.12
Pr. maks.: 46.80 Temperatura: 19.0°C HRmax: 159159 ( 88%) HRavg 132( 73%)
Kalorie: 3854kcal Podjazdy: 980m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
W pierwszy wolny pourlopowy weekend wybieram się w kierunku zielonego szlaku wzdłuż Wietcisy. Kiedyś już tu byłem i chcę sprawdzić, czy dalej jest tak niedostępny dla rowerzystów.
Zaczynam od szybkiego przejazdu asfaltem do Skarszew. Tu przerwa na loda i zastanowienie się gdzie dalej.
Kościół w Skarszewach © Magic

Po krótkim przystanku decyduję ostatecznie, że przetestuję znów zielony szlak jak wcześniej planowałem. Wjeżdżam na polną drogę, która prowadzi w kierunku lasu na skarpie nad Wietcisą. Po drodze obserwuję pola i niebo.
Duszek mnie prowadził © Magic

Zboże już skoszone © Magic

Dojeżdżam do lasu. Tu szlak kluczy wąskimi i ciężko przejezdnymi ścieżkami w lesie oraz brzegiem lasu/polem (mijam też po drodze tabliczkę "teren prywatny", no ale co mam zrobić jak szlak tędy prowadzi). Oznaczenie szlaku zostało nieco poprawione, ale i tak gubię go na chwilę przed zjazdem do rzeki.
Zjeżdżam z górki, odnajduję szlak i chwilę później staję na skraju chaszczy, którymi trzeba się przedrzeć do mostku na rzece. Dobrze, że o nim wiem, bo chyba bym w tym miejscu zrezygnował - mostku nie widać aż do ostatniej chwili, a trzeba się przedzierać przez 1,5-metrowe zarośla. Najbardziej się obawiam, czy przypadkiem nie rośnie tu gdzieś barszcz Sosnowskiego... Głupio by było...
Ostatecznie jest! Mostek przede mną. Pytanie, czy jest w takim stanie, że wytrzyma moje przejście?
Mostek na Wietcisie © Magic

Wytrzymał!
Kluczę nieco dalej po drugiej stronie rzeki, ale ostatecznie wyjeżdżam na łatwiejszą drogę, którą kieruję się na Przywidz i później Kleszczewo, gdzie mam zaplanowany obiad.
Przed Olszanką, jadąc przez las, trafiam niespodziewanie na klasztor Karmelitów Bosych. Nic o nim wcześniej nie słyszałem.
O tym klasztorze nic nie wiedziałem © Magic

Wejście do klasztoru © Magic

Koło klasztoru dochodzę do wniosku, że jednak nie zdążę dojechać do Przywidza. Kieruję się więc asfaltem do Mierzeszyna i Zaskoczyna a później skracam trasę polną drogą w kierunku Kleszczewa. Tu się robi nieco trudno, trochę błądzę, ale ostatecznie wyjeżdżam w Kleszczewie i dojeżdżam do gościńca Hilary, gdzie jem smacznego pstrąga.
Winnica w Kleszczewie © Magic

Tu można zjeść smaczną rybkę w Kleszczewie © Magic

Po obiedzie jadę dalej już w kierunku domu. Przejeżdżam koło rezerwatu nad Kłodawą, dalej lasem w kierunku Kaczek. Przed Kaczkami droga się kończy i muszę kawałek pruć polem - daję radę. Z Kaczek asfaltem do Sobowidza. Po drodze widzę "alejkę śmieciarzy" - przy każdym drzewie pozostawiony worek ze śmieciami. Żenada...
W Sobowidzu ucinam sobie krótką pogawędke przy niedawno otwartym kawałeczku ścieżki rowerowej. Okazuje się, że bardziej niż rowerzystom przydaje się on obecnie motocyklistom testującym na nim swoje motory z prędkością grubo, gruuuuuuuubo ponad 100km...
Ścieżka rowerowa w Sobowidzu © Magic

A tu w drugą stronę :-) © Magic

Za Sobowidzem wjeżdżam do lasu i leśnymi drogami jadę "na azymut" w kierunku Turza, gdzie docieram tuż przed zmrokiem.
/1419631

"Fryzjer na plaży"

Piątek, 26 lipca 2013 Kategoria 50 - 100, Bałtyk, Krajoznawczo, Polska, Świnoujście, Teren
Km: 71.30 Km teren: 40.00 Czas: 04:39 km/h: 15.33
Pr. maks.: 41.80 Temperatura: 30.0°C HRmax: 160160 ( 88%) HRavg 128( 71%)
Kalorie: 4035kcal Podjazdy: 339m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Na dziś zapowiadają straszne upały... Ale wakacji szkoda, więc zbieram się szybciutko po śniadaniu i jadę z postanowieniem, że dziś dojadę do latarni morskiej Kikut - tyle razy tam blisko przejeżdzałem, ale nigdy nie dojechałem do samej latarni.
Włączcie sobie muzyczkę i czytajcie dalej:


Dziś decyduję się na jazdę plażą - po wcześniejszych krótkich próbach dochodzę do wniosku, że nie jest źle, tylko trzeba wiedzieć jak jechać (najlepiej wzdłuż wody, ale nie za daleko, bo suchy piach, i nie za blisko, bo wciąga :-) ).
Przepływam promem w centrum i jak wczoraj jadę w kierunku latarni morskiej.
Wcześniej robię jeszcze kilka zdjęć przy promie.
Czy to jest duży prom? © Magic

A właśnie, że nie - ten jest dużo większy! :-) © Magic

Wędkarze na stanowiskach © Magic

Na wysokości budowy gazoportu nie wjeżdżam w las, tylko jadę na plażę, którą dalej mam zamiar przejechać ponad 20km aż do latarni Kikut.
Jest tu znana w okolicach plaża nudystów, ale jestem za wcześnie, żeby się o tym przekonać - na plaży pojawiają się dopiero pierwsze osoby. Cisza, spokój, jeszcze niezbyt ciepło, jedynie woda nieco zniechęca - w niektórych miejscach niemal całkowicie zielona.
Pogoda i miejsce są tak wakacyjnie rozleniwiające, że pojawia się w mojej głowie "Fryzjer na plaży" (muzyka, którą słuchacie) i tak później brzmi leniwie niemal cały dzień...
Wielki błękit © Magic

Woda dziś jest strasznie zazieleniona © Magic

Widok w stronę nowego falochronu gazoportu © Magic

Wybrzeże Wyspy Wolin - w oddali Międzyzdroje © Magic

Aż do Międzyzdrojów plaża jest dziś idealna dla roweru - jedzie się szybko i bez większych trudności. Większość czasu bez wysiłku jadę ponad 20 km/h (po piasku).
Z czasem jednak robi się coraz cieplej, piasek wysycha, na plaży coraz więcej plażowiczów i tempo spada. Na początku Międzyzdrojów stwierdzam, że to nie ma sensu i schodzę z plaży, żeby ją objechać drogą.
Wjeżdżam do Międzyzdrojów © Magic

Przed ponownym wjazdem na plażę na końcu Międzyzdrojów siadam na chwilę, żeby się napić i zaopatrzyć w picie na drogę - jest już koszmarny upał, a mnie czeka kolejne 10 km po piaszczystej plaży bez żadnej ochrony przed słońcem.
Wchodzę na plaże i znów muszę się przedzierać w tłumie z rowerem (muszę iść), aż wreszcie się nieco rozrzedza i mogę wreszcie wsiąść na rower.
Widok klifu z Międzyzdrojów © Magic

Kuter na plaży © Magic

Chwilkę po wejściu na rower, jadąc brzegiem jeszcze pośród plażowiczów zaliczam zapewne fascynującą dla oglądających glebę - chcę się zatrzymać a tu niespodzianka - SPD się nie wypina i leżę na piasku! Szczęśliwie zatrzymywałem się na prawą nogę, czyli stawałem na górce po prawej. Gdybym zatrzymywał się na lewą nogę, to jeszcze bardziej ekspresyjnie wylądowałbym w wodzie... :-)
Czyżbym dołączył do plażowiczów? Nie! Otóż okazało się, że zgubiłem gdzieś jedną śrubkę od SPD i mi się blok zaczął kręcić zamiast wypinać. Przez kilka minut męczę się z wypięciem buta cały w piachu, spocony brrr....
Wreszcie się udaję i ruszam dalej (na szczęście miałem uniwersalne pedały SPD-platforma i mogłem dalej kręcić bez wpinania się w SPD). Teren staje się trudny do jazdy. Jest co prawda pięknie (po prawej klif), ale wzdłuż wody co chwilę są górki, które powodują, że nie ma dobrego miejsca na jazdę, wszystko wydeptane przez plażowiczów, wśród których muszę kluczyć, piach przesuszony a na dodatek pełno kamieni. Średnia spada mi do ok. 10 km/h a czasami nawet mniej.
Odpoczynek pod klifem © Magic

Klif z drugej strony :-) © Magic

Kuter na horyzoncie © Magic

Głazy Piastowskie - głazowisko pod klifem © Magic

Po około półtorej godziny męki w pięknych i gorących okolicznościach przyrody zbliżam się do plaży w Wisełce. Chciałem co prawda jechać plażą aż do latarni morskiej, ale i tu nie da się plażą przejechać (dużo ludzi), więc zjeżdżam z plaży, ponownie zatrzymuję się na picie, i jadę dalej już lasem.
Brzeg na wysokości Wisełki i Kołczewa © Magic

Plaża w Wisełce © Magic

Takiego parkingu jeszcze nie widziałem! © Magic

Nie idę z plaży - tak będę leżała! © Magic

Przejazd tutejszymi szlakami leśnymi jest wielką przyjemnością po wcześniejszych mękach na plaży. Jednocześnie są tu takie górki, że spokojnie można trenować technikę MTB. Chwilę później jestem już przy latarni. I tu chwilkę odpoczywam. Niestety na tą latarnie nie można wejść - a szkoda, bo zapewne widok jest z niej ciekawy.
Latarnia morska Kikut © Magic

Kikut zdobyty! © Magic

Od latarni zjeżdżam dróżkami leśnymi do Wisełki skąd zielonym szlakiem rowerowym chcę wrócić do Międzyzdrojów - kiedyś już nim jechałem i pamiętam, że trasa jest sympatyczna.
Po drodze zatrzymuję się nad jeziorem Wisełka - wreszcie mogę się tu opłukać w słodkiej wodzie, wreszcie nic się nie klei, nie jest słone i w ogóle jest super! Przez chwilę chciałem cały wskoczyć do wody, ale bałem się, że później w lesie zbyt szybko nie wyschnę, a jeszcze miałem kawałek do przejechania.
Łabędzie na jeziorze Wisełka © Magic

Jezioro Wisełka © Magic

Droga przez Woliński Park Narodowy © Magic

Brama wejściowa do Rezerwatu Pokazowego Żubrów © Magic

Z Międzyzdrojów wracam już głównie asfaltem (i kawałek przez Łunowo i Przytór). Jedzie się szybko, ale jest gorąco - marzę o chłodnej kąpieli...
Ten to ma rowerów do wożenia! © Magic

Dyscyplina musi być! © Magic

Żaglówka na © Magic

/1419631

Większa runda po Uznamie

Wtorek, 23 lipca 2013 Kategoria 50 - 100, Bałtyk, Krajoznawczo, Niemcy, Świnoujście
Km: 89.32 Km teren: 18.00 Czas: 07:00 km/h: 12.76
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 12082kcal Podjazdy: 265m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Wreszcie mam więcej czasu na rower - korzystam więc z okazji i wyjeżdżam dość wcześnie na objazd wyspy Uznam. Wyjeżdżam wcześnie, bo ma być dziś niezły upał...
Na początek kieruję się do Kamminke. Granicę przekraczam w miejscu, gdzie niemal już nie widać, że to granica.
Tu była kiedyś pilnie strzeżona granica © Magic

Kilkaset metrów dalej decyduję się wjechać na górę Golm - na niemiecki cmentarz wojenny.
Cmentarz na górze Golm © Magic

Cmentarz jest dobrze utrzymany, znajduje się tu też niewielka izba pamięci, można pochodzić, podumać... ale najbardziej daje mi do myślenia następujący komunikat:
Wstyd czytać takie informacje © Magic

Krzyże na cmentarzu © Magic

Po niezbyt długim postoju na cmentarzu jadę dalej do Kamminke. Pogoda jest ładna, port przytulny - jest bardzo sympatycznie.
Port w Kamminke © Magic

Pomnik rybaka w Kamminke © Magic

Nawet tu można wynająć rower © Magic

Ulice Kamminke © Magic

Domek w Kamminke © Magic

Kawałeczek za Kamminke jest lotnisko Heringsdorf - trafiam tu akurat w momencie, gdy ląduje całkiem spora grupa spadochroniarzy.
Spadochroniarze na lotnisku Heringsdorf © Magic

Lotnisko Heringsdorf © Magic

Dalej jadę ścieżką rowerową w kierunku miasta Usedom (Uznam), po drodze wypijam kawkę, a ze ścieżki odbijam w Stolpe, żeby zobaczyć zamek w Stolpe i pojechać nieco inną trasą niż zawsze.
Ścieżka rowerowa koło Stolpe © Magic

Pomnik "ofiar" w Stolpe © Magic

Ten pomnik mnie dość zafrapował... Prawdą jest, że i po niemieckiej stronie były ofiary wojny, ale żeby pisać o "pamięci ofiar" na pomniku przedstawiającym niemieckiego żołnierza z granatem w ręku, to dość dziwna interpretacja historii... Zresztą, czy ten żołnierz wygląda na ofiarę czy może bardziej na oprawcę???
Zamek w Stolpe © Magic

Za Stolpe wjeżdżam w polną drogę - skrót w kierunku Peenebrücke - mostu łączącego Uznam z lądem, do którego zamierzam dojechać.
Panorama Usedom © Magic

Objeżdżam Usedomer See i w Ostklune spotyka mnie niespodzianka - okazuje się, że tu nie ma mostu! Na szczęście jest przeprawa promowa dla pieszych i rowerzystów :-) Kosztuje 1 Euro - akurat stać mnie, żeby z niej skorzystać, więc płynę!
Przeprawa "promowa" w Klüne © Magic

Kościół w Mönchow © Magic

Przed Peenebrücke trafiam jeszcze do Karnina - tu znajduje się Hubbrücke Karnin - właściwie to nie jest most, tylko pozostałości zwodzonego mostu kolejowego łączącego przed wojną Świnoujście z lądową częścią Niemiec. Most ten był w latach 30-tych jednym z najnowocześniejszych tego typu mostów.
Eisenbahnhubbrücke Karnin © Magic

Peenebrücke - jeden z dwóch mostów łączących Uznam z lądem © Magic

Po dojechaniu do Peenebrücke zawracam i kieruje się teraz w kierunku morza przez Usedom.
Usedom © Magic

Po drodze zajeżdżam jeszcze do kilku miłych, wakacyjnych miejscowości, m.in. Krienke, Morgenitz, Balm, Neppermin, Pudagla.
Neppermin © Magic

Żaglowiec na Nepperminer See © Magic

Wiatrak w Pudagla © Magic

Zamek w Pudagla © Magic

Po dojechaniu do morza, wracam ścieżką rowerową do Świnoujścia. Jedzie się, jak zawsze, miło i przyjemnie. Po drodze poznaję jeszcze smak prawdziwego niemieckiego radlera - przy takim upale smakuje wyśmienicie, zupka rybna też :-)
Ścieżka rowerowa wzdłuż brzegu morza koło Bansin © Magic

Kołobrzeg, Świnoujście czy Heringsdorf - Peru jest wszędzie! :-) © Magic

/1419631

Na zwiady trasą MTB Połczyn

Niedziela, 7 lipca 2013 Kategoria 50 - 100, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren, Złocieniec
Km: 65.30 Km teren: 18.00 Czas: 03:32 km/h: 18.48
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 4796kcal Podjazdy: 321m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Jadę w kierunku Połczyna, żeby przejechać trasę maratonu MTB.
Ścieżką rowerową dojeżdżam aż do miejsca skrzyżowania z trasą i tam na nią wjeżdżam.
Kościół w Siecinie © Magic

Przystanek na ścieżce rowerowej w Toporzyku © Magic

Po drodze mijam parę ciekawych miejsc, m.in. Maxlandię :-)
Wolna Republika Maxlandia © Magic

Po wjechaniu na trasę maratonu zaczynają się "schody" - muszę przedzierać się dość zakrzaczonymi odcinkami a na koniec trafiam na płot, który mnie zatrzymuje na dłużej. Ostatecznie docieram ponownie do trasy maratonu i... widzę przed sobą niezły zjazd, którym ciężko nawet zejść. Schodzę do strumyka, wzdłuż którego prowadzi dalej trasa. Muszę przyznać, że jest baaaardzo wymagająca technicznie.
Trasa maratonu MTB w Połczynie © Magic

Niestety chwilę później pada mi bateria w GPS'ie - moim przewodniku po trasie, a że nigdzie w pobliżu nie ma sklepu z bateriami, decyduję się wrócić do Złocieńca. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę i przejadę całą trasę.
/1419631

Powrót na Pojezierze Drawskie - szlakiem Drawy i Siecina

Sobota, 6 lipca 2013 Kategoria 50 - 100, Krajoznawczo, Pojezierze Drawskie, Polska, Teren, Złocieniec
Km: 50.62 Km teren: 30.00 Czas: 02:34 km/h: 19.72
Pr. maks.: 48.80 Temperatura: 21.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 387m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Korzystając z ładnej pogody wyrywam się na przejażdżkę szlakami Pojezierza Drawskiego. Początkowo jadę zielonym szlakiem rowerowym, od którego odbijam przed Gronowem w kierunku Rakonia.
Wąsawa tuż przed wpłynięciem do Drawy - kiedyś "kolorowa" rzeka © Magic

Rzeka Rakoń - kolejny dopływ Drawy © Magic

Zatrzymuję się na mostku nad Rakoniem, żeby nieco odetchnąć i nacieszyć się przyrodą. Słońce zaczyna mocniej świecić, a w lesie miły chłodek.
Kawałek za Rakoniem zauważam inny szlak rowerowy, o którym wcześniej nie wiedziałem - tym razem jest to drawski szlak. Prowadzi dość ciekawie - będę próbował w przyszłości przejechać go całego. Doprowadza mnie do Kokny.
Kokna - dopływ Rakonia © Magic

Po kolejnym przystanku nad Kokną kieruję się początkowo lasami, a później asfaltem do Ostrowic. Wracam na zielony szlak rowerowy, którym aż do Chlebowa jadę bez zbaczania z wyznaczonej trasy.
Kościół w Ostrowicach © Magic

Niespodzianka spotyka mnie koło Szczycienka, gdzie dowcipny władca ziemski zagrodził drogę płotem. Najwyraźniej nie tylko ja miałem w tym miejscu problem, bo w dość masywnym płocie była już dziura, którą dało się przedrzeć z rowerem.
Szlak koło Szczycienka - prowadzi przez dziurę w płocie © Magic

Kamień pamiątkowy w Chlebowie z czasów I Wojny Światowej © Magic

Za Chlebowem kieruję się do ścieżki rowerowej, którą wracam do Złocieńca.
Padalec na szlaku © Magic

Aleja grabowa w Złocieńcu © Magic

/1419631
/1419631

Fojutowo - Wdzydze

Sobota, 15 czerwca 2013 Kategoria 50 - 100, Bory Tucholskie, Kaszuby, Krajoznawczo, Polska, Teren, Wda, Wdzydze
Km: 98.84 Km teren: 65.00 Czas: 06:03 km/h: 16.34
Pr. maks.: 48.80 Temperatura: 23.0°C HRmax: 164164 ( 91%) HRavg 136( 75%)
Kalorie: 5537kcal Podjazdy: 580m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Wykorzystując wyjazd do Fojutowa wracam rowerem do domu. I etap (dziś) kieruję się do Wdzydz a jutro dalej.
Zaczynam od zwiedzenia najdłuższego w Polsce akweduktu.
Akwedukt w Fojutowie - górą płynie Wielki Kanał Brdy a dołem Czerska Struga © Magic

Akwedukt w Fojutowie widziany od strony Czerskiej Strugi © Magic

Potem robimy małe kółeczko w 3-osobowym teamie i po krótkiej przerwie na lody sam ruszam dalej - zielonym szlakiem wzdłuż kanału Brdy.
Bobry rządzą w tej okolicy © Magic

Przed Rytlem droga prowadzi skarpą - na prawo kanał Brdy a na lewo dość sporo w dół sama Brda. I tu i tu widać duże ilości kajakarzy korzystających z pogody i uroków okolicy. W Rytlu widzę "kumulację" - kilkadziesiąt kajaków na brzegu Brdy.
Rytel w pełnej krasie © Magic

Spływ na Brdzie w Rytlu © Magic

Z Rytla jadę w kierunku Zapory (Mylof), gdzie zawsze można zjeść smacznego pstrąga. Tu zaczyna się Wielki Kanał Brdy.
Zapora (Mylof) - początek Wielkiego Kanału Brdy © Magic

Zapora (Mylof) - stopień wodny na Brdzie © Magic

Po dobrym obiedzie jadę dalej szlakami w kierunku Parku Narodowego Bory Tucholskie. Pogoda się robi "niefotograficzna", więc przemykam szybko parkiem (przy okazji zauważam ciekawe miejsca do dokładniejszego zwiedzenia w przyszłości) i znów znajduję się nad Brdą (w Drzewiczu).
Park Narodowy Bory Tucholskie - wjazd © Magic

Brda wypływa z jeziora Łąckie © Magic

Z Drzewicza kieruję się na Brusy. Kawałek dalej odkrywam nową ścieżkę rowerową - genialny pomysł w tym miejscu!
Ścieżka rowerowa z Wielkich Chełmów w kierunku Drzewicza © Magic

Dalej kieruję się najkrótszą drogą (wg GPS'a) do Wdzydz. Przed Leśnem zbaczam jednak widząc drogowskaz na kamienne kręgi - o tych wcześniej nie słyszałem.
Kamienne kręgi koło Leśna © Magic

Później pędzę już do "mety" - mam coraz większą ochotę odpocząć we wdzydzkim klimacie. Udaje mi się dojechać ponad godzinę przed zachodem, więc mogę spokojnie się odświeżyć, dobrze zjeść i nabrać energii na kolejny dzień przy muzyce "live" w stanicy wodnej.
Wieczór nad Wdzydzami © Magic

Nieoczekiwana atrakcja - przelot lampionów © Magic

/1419631

kategorie bloga

Moje rowery

Bielik 1662 km
Tranquill 11764 km
Penny - rower żony :-) 1425 km
Rower taty 1251 km
Inne rowery, taki np. Jaguar :-) 177 km
Trenażer 500 km
Ferrari 3169 km
Kajak 85 km

szukaj

archiwum