blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(28)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Magic.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Niemcy

Dystans całkowity:800.53 km (w terenie 173.00 km; 21.61%)
Czas w ruchu:42:06
Średnia prędkość:19.01 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:4889 m
Maks. tętno maksymalne:176 (97 %)
Maks. tętno średnie:138 (76 %)
Suma kalorii:45095 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:53.37 km i 2h 48m
Więcej statystyk

Rundka po wyspie Uznam

Piątek, 27 lipca 2012 Kategoria 50 - 100, Krajoznawczo, Niemcy, Teren
Km: 51.76 Km teren: 17.00 Czas: 02:38 km/h: 19.66
Pr. maks.: 45.90 Temperatura: 25.0°C HRmax: 166166 ( 92%) HRavg 130( 72%)
Kalorie: 2095kcal Podjazdy: 358m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Mam wolny dzień w Świnoujściu. Wybieram się więc pojeździć nieco po niemieckich ścieżkach rowerowych. Na początek jadę w kierunku granicy, przejeżdżam przez lasek, mijam teren wojskowy i nagle, nie wiadomo skąd, zaczyna się podjazd - wjeżdżam na ok. 50 m n.p.m. i znajduję się niemal na szczycie Góry Słowiańskiej. Nie wiedziałem, że tu jest taka górka! Jestem już na granicy, stąd kieruję się w kierunku morza.
Granica polsko-niemiecka © Magic

Krążę nieco wzdłuż granicy. Jeżdżąc po lesie zauważam wiele pozostałości betonowych umocnień. Jestem zaskoczony jak wiele tego jest tu poukrywane - widać granica przyjaźni Polska-DDR musiała bardzo tej przyjaźni pilnować :-)
Dojeżdżam wreszcie do plaży - zarówno w Polsce jak i w Niemczech pełno dziś plażowiczów korzystających z nielicznych tego lata ładnych dni. Różnica jest taka, że w Polsce wygląda, że ludzie są jakby bardziej poubierani... A mówią, że w Niemczech taki dobrobyt - to skąd tam tyle golasów??? ;-)
Ośmieliłem się nawet zdefiniować nowe prawo społeczno-psychologiczne: im ktoś jest brzydszy, tym bardziej skłonny do publicznego obnażania się. ;-) Może dlatego w Polsce tak mało nudystów... A tam - pełno gołych brzydali a żadnej "syrenki"...
Plaża w Świnoujściu © Magic

Odpuszczam sobie te życiowe rozważania i jadę dalej - ścieżką rowerową w kierunku Bansin. Chcę przejechać spory odcinek ścieżki nadmorskiej a później dostać się na południe do Dargen i wrócić do Świnoujścia ścieżką wzdłuż Zalewu Szczecińskiego.
Na promenadzie w Ahlbeck'u © Magic

W pewnym momencie zaczynam się zastanawiać, czy za daleko nie zajechałem - czuję się jak w Peru! :-)
Na deptaku w Ahlbeck jest naprawdę międzynarodowo.
Dojechałem do Peru ;-) © Magic

Przejeżdżam Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin i wreszcie wjeżdżam do lasu. Jadę pod górkę i po chwili jestem na klifie Langer Berg ponad 50 m n.p.m. Widok na Bałtyk jest tu imponujący. Na wschodzie widać polskie wybrzeże daleko poza Międzyzdroje.
Klif za miejscowością Bansin (Langer Berg) - widok na Świnoujście © Magic

Jazda po klifie jest ciekawa - w górę i w dół, w górę i w dół - prawdziwe interwały jak by to nazwał Czesiek Lang. Ostatecznie skręcam jednak w lewo i przez Pudaglę jadę w kierunku Dargen. Początkowo odcinek przez las a później spory kawałek ścieżką rowerową wzdłuż drogi 111.
Nad Schmollensee widzę stada kormoranów okupujące wszystkie stojące na brzegu drzwa. Zauważam też, że kormorany nagle znikają z dalszych drzew - czyżby był tu gdzieś bielik? Jest! Siedzi sobie spokojnie i obserwuje jeziorko. Zatrzymuję się i zaczynam jego obserwować...
Kormorany nad Schmollensee © Magic

Bielik na czatach © Magic

Po krótkiej sesji wsiadam na rower i jadę dalej - muszę się spieszyć, bo mi obiad ucieknie :-) Robię po drodze jeszcze kilka zdjęć, ale nie zatrzymuję się już nigdzie na dłużej.
Prace w polu ruszyły na dobre © Magic

Pole w okolicy Dargen © Magic

Ścieżka rowerowa na wyspie Uznam © Magic

Końcówka pod dość silny wiatr - nie spodziewałem się, że tak będzie dziś wiało :-( Dzień był bardzo gorący i duszny - na szczęście większość trasy prowadziła lasami - w odkrytym terenie było dużo mniej przyjemnie...

Królestwo win i winnic - Mozela (Mosel) w pełnej krasie!

Piątek, 4 maja 2012 Kategoria >100 km, Niemcy
Km: 140.91 Km teren: 11.00 Czas: 05:56 km/h: 23.75
Pr. maks.: 49.80 Temperatura: 18.0°C HRmax: 164164 ( 91%) HRavg 131( 72%)
Kalorie: 4755kcal Podjazdy: 557m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze

Nad Renem - w drugą stronę

Środa, 2 maja 2012 Kategoria 25 - 50, Niemcy
Km: 29.57 Km teren: 0.00 Czas: 01:21 km/h: 21.90
Pr. maks.: 34.20 Temperatura: 16.0°C HRmax: 145145 ( 80%) HRavg 118( 65%)
Kalorie: 893kcal Podjazdy: 122m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś z kolei krótki rozruch do Bad Breisig. Czasu nie było wiele, bo cały dzień padało. Ale na koniec dnia się zlitowało no i oto "plon" dzisiejszego wyjazdu.
(Nie chwaląc się dodam, że deszczowy dzień nie poszedł na marne, bo dzięki niemu wreszcie zaopatrzyłem się w nowe pedały - dobre zarówno do butów z SPD jak i bez, dwie dętki, deszczowy pokrowiec na kask oraz koszyk na bidony. Oby służyły dobrze i długo!)
Ulice Andernach po deszczu © Magic

Tranquill kontempluje nad Renem © Magic

Urokliwe Bad Breisig © Magic

In Vino veritas! © Magic

I tylko żałowałem, że nie starczy mi czasu, żeby tu posiedzieć...
Nad Renem w Bad Breisig © Magic


Nad Renem

Wtorek, 1 maja 2012 Kategoria 25 - 50, Niemcy
Km: 48.25 Km teren: 0.00 Czas: 02:03 km/h: 23.54
Pr. maks.: 36.30 Temperatura: 22.0°C HRmax: 147147 ( 81%) HRavg 124( 68%)
Kalorie: 1457kcal Podjazdy: 123m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś dla odmiany wybrałem płaski szlak. Nie miałem za dużo czasu, bo cały dzień spędziłem z rodziną, więc mogłem pojeździć jedynie wieczorem. Zdecydowałem, że dojadę do Koblencji do miejsca, gdzie Mozela wpływa do Renu.
Plan udało się zrealizować. Po drodze zastanawiałem się, kiedy podobną ścieżką rowerową będę mógł dojechać wzdłuż Wisły z Tczewa do Gdańska? Zobaczymy...
Resztę niech opowiedzą zdjęcia.
Elektrownia atomowa nad Renem © Magic

Panorama Koblencji © Magic

Z ciekawostek dodam, że Koblencja została założona w 9 r p.n.e. jako rzymskie castellum.
Deutsches Eck - miejsce, gdzie cesarz Wilhelm I patrzy jak Mozela wpływa do Renu © Magic

Koniki nad Renem © Magic

Jadąc z powrotem zwróciłem uwagę na pewne podobieństwa tutejszych mostów do tych znanych mi z Polski.
Coś mi przypomina ta konstrukcja... :-) © Magic

... i ta też... © Magic

Na zakończenie wycieczki oglądam zachód słońca nad Renem w Andernach - jest klimatycznie...
Zachód słońca nad Renem w Andernach © Magic


Jazda pomiędzy i po wulkanach :-)

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 Kategoria 50 - 100, Teren, Góry, Niemcy
Km: 90.08 Km teren: 20.00 Czas: 04:50 km/h: 18.64
Pr. maks.: 62.80 Temperatura: 24.0°C HRmax: 169169 ( 93%) HRavg 135( 75%)
Kalorie: 4198kcal Podjazdy: 1288m Sprzęt: Tranquill Aktywność: Jazda na rowerze
No i jestem w Niemczech. Nie mogę sobie tu odmówić wycieczki rowerowej – w końcu nie na darmo przywiozłem tu Tranquillka, który dzielnie zniósł podróż przez całe Niemcy na dachu samochodu atakowany przez owady różnego rodzaju.
Po przygotowaniu roweru do jazdy wyjeżdżam z Andernach – miasta nad Renem na granicy krainy Hohe Eifel – i jadę w kierunku Maria Laach, miejscowości/klasztoru nad jeziorem Laach powstałym w kraterze dawnego wulkanu. Nie spodziewałem się, że trasy będą tu tak wymagające. Już na pierwszych 2-3 kilometrach robię niemal 200 m podjazdu. Po drodze zatrzymuję się, żeby sfotografować nadreńską panoramę oraz poobserwować latujące tu w dość dużej ilości ptaki drapieżne.
Pierwszy podjazd za nami © Magic

Wreszcie wjeżdżam na pierwszą dziś górkę – jestem przy Andernacher Hochkreuz na wysokości ponad 300 m n.p.m.
Andernacher Hochkreutz © Magic

Na szczęście teraz czeka mnie odcinek w dół – dużo szybciej niż wjeżdżałem tracę wysokość i wjeżdżam do położonej w dolinie miejscowości Eich.
Widok na Eich z góry © Magic

Dopiero tutaj zauważam, co znaczy mieszkanie w okolicy powulkanicznej – większość domów zbudowana jest tu z czarnego wulkanicznego kamienia, co wygląda całkiem ciekawie. Można powiedzieć, że wulkan zbudował to miasto :-)
Uliczka w Eich © Magic

Klimat miasta Eich © Magic

Kościół w Eich © Magic

Tufy wulkaniczne - główny materiał budowlany w tej okolicy © Magic

Z Eich kieruję się na Nickenich – znów mam pod górkę, a potem znów z górki. Nickenich jest bardzo podobne do Eich – również większość domów zbudowana z kamienia wulkanicznego.
Panorama Nickenich © Magic

Wjeżdżam tu do parku/lasu otaczającego jezioro Laach. No i jak to z wulkanami bywa – żeby zobaczyć krater, trzeba najpierw dostać się na koronę. Zaczynam więc kolejny dziś podjazd. Tym razem wjeżdżam z ok. 200 m n.p.m. na górkę mającą 407 m n.p.m. Leśna droga jest przyjazna dla rowerzystów i udaje mi się wjechać bez większych problemów, no a ze szczytu mam okazję po raz pierwszy podziwiać w dole jezioro.
Widok z korony krateru na jezioro Laach © Magic

Po krótkim odpoczynku zjeżdżam w kierunku opactwa Maria Laach. Teraz idzie mi dużo szybciej, a na miejscu mogę się nieco posilić i wreszcie uzupełnić zapas picia. Jeszcze nie wiem, że na kupionym tu litrze soku jabłkowego dotrę aż do Andernach :-)
Opactwo Maria Laach © Magic

Po przerwie ruszam dalej, w kierunku Mozeli – rzeki nad którą powstają jedne z najlepszych (moim zdaniem) win na świecie. Niestety, jak to z kraterami bywa, żeby z nich się wydostać, trzeba znów wdrapać się na górę. :-(
Panorama jeziora Laach od południa © Magic

Po wyjechaniu z krateru kieruję się na Hatzenport nad rzeką Mozelą. Muszę przyspieszyć, bo widzę, że czasu może mi przed zachodem nie starczyć na powrót, więc poruszam się teraz głównie trasami asfaltowymi. Niestety, jak to w górach, nie ma tu płaskich odcinków. Co chwilę muszę więc pokonywać kolejne podjazdy - natrafia się i górska serpentynka... Jadę przez Mendig, Thür, Polch. Po drodze widzę dużo ciekawych miejsc i rzeczy: kościoły, kamienie wulkaniczne, łączenie dawnej architektury z nowoczesnością, zabytki itd. itp.
Kamień wulkaniczny w Thür © Magic

Stara szopa - nowe rozwiązania :-) © Magic

Wreszcie zbliżam się do Hatzenport nad Mozelą. Ostatnie dwa-trzy kilometry, to szalona jazda w dół. Odcinkami prędkość przekracza 60 km/h. Nie zwalniam jednak całkowicie hamulca, co ratuje mnie na jednej serpentynie - gdybym wcześniej całkiem odpuścił hamowanie, to zapewne wylądowałbym w krzakach obok drogi - na szczęście kończy się jedynie na strachu. Uffffff!!! :-)
A mówią, że w Niemczech drogi są proste! ;-) Droga tuż przed zjazdem do Mozeli © Magic

I wreszcie dojechałem! Jestem nad Mozelą. Jak już wcześniej napisałem stąd pochodzą moje ulubione wina. Okolica jest bajkowa - rzeka płynąca wąwozem, którego brzegi mają 100-200 m wysokości, mnóstwo zamków i zabytkowych miasteczek, winnice na stromych zboczach i do tego ścieżka rowerowa wzdłuż całej rzeki - wymarzone miejsce dla rowerzystów.
Mozela w Hatzenport © Magic

Czasu, niestety, mam mało, więc muszę jeszcze przyspieszyć. Na szczęście ścieżka wzdłuż rzeki jest płaska i jedzie się tutaj bardzo szybko. Po drodze robię jedynie króciutkie przystanki na zdjęcia i pędze dalej.
Panorama miasteczka Alken © Magic

Wiadukt i winnice nad Mozelą © Magic

W Winningen opuszczam Mozelę i odbijam na północ najkrótszą drogą do Andernach. Niestety, nie wziąłęm pod uwagę 160-metrowego podjazdu, który prawdopodobnie spowodował, że jechałem dłużej niż trwałoby to dłuższą drogą wzdłuż rzeki.
I tak się udało - dojeżdżam na miejsce tuż przed zachodem. :-)

kategorie bloga

Moje rowery

Bielik 1662 km
Tranquill 11764 km
Penny - rower żony :-) 1425 km
Rower taty 1251 km
Inne rowery, taki np. Jaguar :-) 177 km
Trenażer 500 km
Ferrari 3169 km
Kajak 85 km

szukaj

archiwum